Woodstockowicze

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wesoła woodstockowiczka – dopchała się wreszcie do koedukacyjnego prysznica
Ta sama woodstockowiczka dwie godziny później

Róbta co chceta.

Jerzy Owsiak zachęcający woodstockowiczów do popuszczenia cugli

Woodstockowicze (wym. Łudstockowicze) – grupa kilkudniowo (lub weekendowo, czasem nawet niedzielnie) wyzwolonej młodzieży, formująca się w pociągach rzeźniach i tam się rozwiązująca. Dzięki niej zdjęcia satelitarne Kostrzyna są pstrokate, a lokalni straganowi biznesmeni mogą zarobić miesięczny utarg, jeśli wcześniej nie zarobią w pysk od Owsiaka. Do puli woodstockowiczków wchodzą kinderpunki, kindermetale, kindergoci (jeśli Castle Party nie koliduje), Pokojowy Patrol, niemieccy sprzedawcy marihuany i polscy dealerzy wina w kartonach. Woodstockowiczami są nawet skinheadzi, potulniejący w obliczu przeważających sił wroga, i krysznowcy w workach po kartoflach.

Zwyczaje woodstockowiczów

Do zwyczajów braci woodstockowej należy paradowanie bez odzienia niezależnie od płci, kąpiel w błocie, śpiewanie z Patyczakiem, nieśpiewanie z Gościem z Atlantydy (z powodu charakterystycznego tempa jego utworów) i zbieranie puszek na powrót do domu. Radośnie wykrzykuje ona pozdrowienia dla starych znajomych w kierunku osób, który pierwszy i ostatni raz w życiu widzi. Parę dni później na pytanie: dlaczego Woodstock jest fajny? odpowiada, już nie chórem: nie pamiętam. Przystankowicze Jezusowi tradycyjnie poruszają się tylko po suchym terenie i zapięci pod szyję.

Wszystkich woodstockowiczów łączy jedna miłość – do alkoholu. Ci bardziej leniwi nabywają zapasy na miejscu, płacąc po 5 złotych za puszkę koncerniaka. Ci bardziej obrotni udają się do miasta, gdzie na miejscu dowiadują się, że w całym Kostrzynie nie sprzedają nic mocniejszego od piwa, które kupują w ilościach hurtowych[1], ładują na deskorolkę i ciągną kilka kilometrów z powrotem na pole namiotowe. Ci najlepiej rozeznani przyjeżdżają już zaopatrzeni w mocniejsze trunki. Do interesujących zwyczajów można zaliczyć chodzenie z tacą, które polega na żebraniu od ludzi po łyku piwa do swojego kubeczka. Niekiedy do takiego kubeczka trafiają też mocniejsze napoje od piwa, ale tu nie liczy się smak, liczy się woltaż.

Doświadczony woodstockowicz, po zaopatrzeniu się w ten czy inny sposób w życiodajny napój siada w losowym miejscu, wypija wszystko i przybiera pozycję boczną ustaloną. Następnego dnia budzi się i powtarza cykl aż do końca festiwalu.

Zobacz też

Przypisy

  1. Na przykład 20 czteropaków