Tanzania

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Honorowy obywatel kraju, Freddie Mercury wraz z kolegami ze Stanów Zjednoczonych

Zjednoczona Republika Tanzanii, wcześniej Tanganika (suahili Jamhuri ya Muungano wa Tanzania) – wolne państwo wschodnioafrykańskie powstałe z rozbicia jeszcze wcześniej rozbitych kolonii, które oddzielnie nie znaczyły nic, a i wspólnie nie działają wiele. Za ojca Tanzanii uważa się wyspę Zanzibar, na której urodził się Freddie Mercury, czy, jak kto woli, Farrokh Bulsara. Co prawda opuścił on wyspę zanim coś takiego, jak Tanzania, powstało, ale z uwagi na nikłe powody do zachwytów mieszkańców kraju, uznają go oni za swojego, a nawet przypisują sobie Bohemian Rhapsody jako hymn narodowy.

Poza tym Tanzania jest jedynym państwem, w którym na oddziałach położniczych wiszą tabliczki „Dzieciom wstęp wzbroniony”.

Etymologia

Na początku była Tanganika. Odpadały kolejne litery i literki i tak powstała nazwa Tanzania.

Geografia

Malownicza Tanzania jest dość górzysta i – z uwagi na bliskość równika – gorąca jak cholera. Nie ma tu dżungli, a szkoda, bo ładnie komponowałaby się z rzekami (między innymi Rufidżi). Na terenie państwa spoczywają wulkany, ale z uwagi na lenistwo nie planują w najbliższym czasie wybuchnąć.

Najwyższym punktem Tanzanii jest Kilimandżaro, najmniejszymi są dołki w piaskownicach oraz zasadzki na zwierzęta grubo pokryte liśćmi. Nisko jest też ocean, w tym miejscu akurat Indyjski.

Republika sąsiaduje z Rwandą, trochę dalej z Ugandą oraz Zambią, nieopodal z Burundi oraz DRK. Dalej otaczają ją Kenia i Mozambik. I pomyśleć, że my, Polacy, chwalimy się ilością sąsiadów.

Podział administracyjny

Tanzania jest dość dużym, bo trzydziestym pod względem wielkości krajem świata. Z uwagi na ten i inne czynniki podzielono ją na 26 regionów. Wszystkie mają śmieszną nazwę, jednak za najlepsze pod tym względem uznaje się Rukwę oraz Morogoro. Raczej słusznie, choć konkurencja niemała.

Największym z rejonów jest Tabora, a najmniejszym Zanzibar Miejski. Ten zaś oprócz tego, że jest miejski, jest jeszcze mało zaludniony, a jeśli już, to przez koczownicze ludy mieszkające z dala od wcale nie tak biednego, jak mogłoby się to wydawać, centrum.

Ustrój polityczny

W państwie panuje republika federacyjna, a w wyborach powszechnych – co raczej nie powinno dziwić – wybierany jest prezydent. Przywileje prezydenta są bardzo różne, może on dzielić chleb i ryż w biedniejszych wioskach oraz fałszować wyniki następnych wyborów. Istnieje też Bunge, czyli Zgromadzenie Narodowe, które silnie oddziałuje na kraj, choć nie może mieć udziału w usuwaniu kart z urn. Prezydent powołuje premiera rządu oraz członków swojego gabinetu spośród parlamentarzystów. Wybrani mogą liczyć na dość dostatnie życie i noc z córką prezydenta. Jeśli prezydent ma więcej córek, parlamentarzyści mają więcej zabawy.

W wyborach z roku 2005 dominującą pozycję w parlamencie zdobyła Partia Rewolucji pod czujnym okiem Chama Cha Mapinduzi. Choć trudno w to uwierzyć, lider partii na prawdę się tak nazywa.

Historia

Z początku utworzyły się małe grupy stadne ludzi prowadzące koczowniczy tryb życia. Po wielu latach bezsensownych przechadzek znaleźli sobie miejsce niedaleko morza, by razem odprawiać obrzędy na cześć bożków. Z czasem, gdy pozycję dominującą w państwie przejął islam, odprawiano ciekawsze obrzędy, choć nadal nad morzem. Ludzie zaczęli budować sobie prymitywne domy, by w pewnym momencie wpaść na pomysł, by dać się wciągnąć w trend i zająć się polityką.

Lata mijały i zmieniał się rząd, a w kraju nadal było słabo, źle i niedobrze. Swego czasu Niemcy zrobili sobie z tych terenów kolonię, gdyż nie chcieli być gorsi od Francji czy innych Wielkich Brytanii, a tylko to zostało wolne. Nic specjalnie tam nie porządzili, ani nie pobudowali. Oprócz jednej fabryki kiełbachy nad jeziorem Tanganika. Nie poprawiło się nawet gdy kraj wstąpił do ONZ, ale życie pędzi dalej i plasuje Tanzanię na zaszczytnym jednym z ostatnich miejsc pod względem bogactwa.

Gospodarka

Stopień uprzemysłowienia nie dorównuje światowemu

Afryka jest kontynentem zrzeszającym ubóstwo, brud i malarię. Tanzania nie wybija się spośród państw Afryki i również klepie biedę. I co z tego, że dostatnie żyją urzędnicy, gdy małe dzieci owijane w liście drzew są tygrysim fast foodem, a produkt krajowy brutto na głowę wynosi niewiele ponad 100 dolarów amerykańskich. Połowę PKB Tanzańczycy zdobywają w rolnictwie, ale nie byle jakim, bo zaopatrzonym w wyrób kawy czy herbaty oraz przypraw, które lądują w europejskich piekarnikach na kurczakach. To tutaj również wydobywa się diamenty, rubiny, szafiry i inne kamienie z pierścionków zaręczynowych, ponadto sól i gips. To właśnie w Tanzanii są złoża całych tablic Mendelejewa i to właśnie ten kraj za to powinniśmy szanować.

Turystykę w kraju uprawiają jedynie misjonarze oraz inne osoby duchowne. Kilka razy byli tam Wojciech Cejrowski i Tony Halik. Wyjątkami kraj zamieszkują tubylcy i imigranci, którzy jednak są turystami nie zawsze z własnej woli.

Kultura

Uniwersytet w Dar es Salaam

Tanzania nie jest raczej kulturalnym krajem, a co dopiero bogatym w artystów. Nie ma tu filmowców, pisarzy, malarzy i wszystko dąży do tego, by Mercury był ostatnim z utalentowanych. Nie przejmujący się tym Tanzańczycy wychowują swoje (te, które nie zginęły przy porodzie) dzieci na naukowców i budują im uniwersytety ku pamięci nieznanych osób. Jest ich cztery i gdzieś mniej więcej tyle samo jest wykładowców. Szkolnictwo nie osiągnęło do tej pory żadnych sukcesów i raczej z tego pieniędzy w kraju nigdy nie będzie.

Sport

Słabo rozwija się także sport, narodowym sportem jest ujeżdżanie tygrysów, a kolejnym po nim – walka na włócznie. Istnieje też reprezentacja piłkarska, ale jest tylko powodem do śmiechu.

Religie

Obywatele Tanzanii to przede wszystkim czarna odmiana muzułmanów, choć mały procent stanowią chrześcijanie i wyznawcy religii pierwotnych. Tu do drzwi nie pukają Świadkowie Jehowy. Z trzech powodów – do Tanzanii praktycznie nikt nie przyjeżdża, mało kto umie tu czytać i powód najważniejszy, w Tanzanii nie ma drzwi.


Religie

Obywatele Tanzanii to przede wszystkim czarna odmiana muzułmanów, choć mały procent stanowią chrześcijanie i wyznawcy religii pierwotnych. Tu do drzwi nie pukają Świadkowie Jehowy.