Poradnik:Jak wyprodukować film katastroficzny

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 13:37, 29 gru 2008 autorstwa Kicior99 (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Ludzie spieprzający przed katastrofą

Miejsce akcji

Najlepiej jakieś wielkie miasto. Nowy Jork raczej odpuszczamy, gdyż było tam już tyle katastrof, że jedna więcej, jedna mniej nie zrobi żadnego wrażenia, nawet, jeśli będą to cztery wieżowce dwukrotnie wyższe niż World Trade Center. Niespecjalnie nadaje się też Warszawa, jako że każda katastrofa zostawia mniejszy lub większy burdel, który koniecznie musi kontrastować z wystrzyżonymi trawnikami, skopanymi ogródkami itp. W Warszawie takiego kontrastu nie da się osiągnąć żadną metodą, więc skutki katastrofy mogą być nie za bardzo widoczne. Najlepiej więc wybrać miasto w Anglii, zwłaszcza takie w którym życie płynie sennie i utartym tokiem. Odpada więc Exeter, jako że tam grasują polscy gwałciciele a policja ich wsadza nie mogąc im zbyt wiele udowodnić, a to powoduje nieład, w którym katastrofa nie będzie wyglądała zbyt malowniczo.

Rodzaj katastrofy

W tej dziedzinie pomysłowość nie zna ograniczeń. Na topie są substancje chemiczne - żrące, duszące i łatwopalne. Atom dalej w natarciu. Może być zderzenie cysterny z paliwem atomowym z hulajnogą. Ewentualnie można zaplanować jakąś efektowną katastrofę ekologiczną - z ziemi może się wydobywać nieznana substancja ale koniecznie żółta i obowiązkowo z oparami, od których wszyscy rzygają i tracą wzrok. Najważniejsze by dojście do do źródła zagrożenia było odpowiednio zakamuflowane, by bohaterowie dobierali się do niego przez większość filmu. Drugą część filmu załatwi rozpaczająca żona, najlepiej z dwoma dzieciakami, które już wzbudzają litość. Najstarsze dziecko może w międzyczasie się urwać i pójść szukać tatusia.

Dobre efekty daje zagrożenie meteorologiczne: super pioruny, cyklony, zima w środku lata. Im bardziej nieprawdopodobne tym lepiej. Oczywiście wiarygodność katastrofy muszą podważać naukowcy, zawsze mający najnowszą technologię i dane z kilku tysięcy lat. Taki film nie jest o tyle trudno nakręcić, że na ekranach może migać non stop niebieski ekran śmierci na zmianę z przeźroczystymi ikonkami z Windows Vista. Tanio nie wyjdzie, ale efektownie.

Moda na potwory typu Godzilla minęła, nie bawią już mrówki-mutanty czy krwiożercze kurczaki. Można jeszcze nabrać publiczność na wirusy, koniecznie rozprzestrzeniające się w postępie geometrycznym. Najlepiej jednak darować sobie całą tę zoologię. W modzie jest słownictwo chemiczne, koniecznie zawiłe, a przez film przewija się połowa układu okresowego pierwiastków, takich jak technet, ruten czy iterb. W charakterze proszku z technetu można użyć spiłowanej łyżeczki aluminiowej.

Katastrofa musi być efektowna i w miarę dobrze opisana, np. w Wikipedii, gdyż inaczej w różnych telewizjach zaczną się odzywać specjaliści w danej dziedzinie, nękani nocnymi telefonami od kinomanów: "Panie Zbyszku, czy to aby na pewno prawda, co pokazali w tym filmie?", zjadą nam nasze wspaniałe dzieło i nikt nie będzie chciał go oglądać.


Bohaterowie

Jest tylko jeden dobry i jeden bardzo zły, a reszta raczej neutralna lub tylko trochę zła. Za dużo dobrych być nie może, ewentualnie mogą się przewijać jako statyści - strażacy, służby ekologiczne, lekarze no i oczywiście masa policji, która w tym przypadku gra samą siebie, bezradnie biegając po miejscu katastrofy i aresztując tych lepszych, którzy z kryminału wyjdą dopiero, jak już będzie po katastrofie.

Fabuła

Dobry w przeszłości pieprznął się w obliczeniach i teraz nikt mu nie wierzy, a przecież dobrze mówi, że trzeba spieprzać i to szybko. Zły odpowiada mu na to że jest pojebany i niech sam spieprza. Reszta nie ma zdania, lub raczej nie chce spieprzać, obawiając się o domy, ogródki bądź (obowiązkowo!) psa lub kota. Wtedy okazuje się, że trzeba było posłuchać dobrego i spieprzać powoli, a teraz trzeba to robić szybko - i jest dziki pieprznik i stłuczki na drogach. Co ciekawe spieprzający z miasta utworzyli korek, ale jadą tylko prawym pasem. W końcu wszyscy uciekają z miasta, i czekają na kataklizm w jakimś miejscu, w którym na pewno nie nastąpi. Wtedy okazuje się że jakaś babka została w domu i trzeba po nią wracać. Robi to Dobry bo kocha babkę. Przekonuje babkę i zabiera ją ale jak mają uciekać to wyjebało, nie ma szosy i wokół się pali i wywraca. Dobry w końcu się przedziera. Po powrocie Dobrego jest wyluzowanie atmosfery. Bardzo zły i tak nie przyzna się do błędu, a dobry da mu w ryja a i zadenuncjuje policji.


Wskazówki dla reżysera filmu katastroficznego

  1. Uciekając przed kataklizmem unikaj mostów - most się zawali.
  2. Każdy samochód w końcu zapal.
  3. Fala uderzeniowa w zasadzie jest piekielnie szybka, ale wolniejsza od uciekającego auta.
  4. Gruz zasypuje ludzi, ale nigdy nie zabija.
  5. W miejscu na sto procent skażonym zawsze znajdzie się źródełko czystej wody, najczęściej w momencie, gdy wszyscy już konają z pragnienia. Alkoholik zawsze znajdzie w zamęcie butelkę wódki.
  6. W kluczowym momencie zawsze znajdzie się jakaś zaginiona dyskietka, zawierająca kilka gigabajtów danych.

Budżet filmu

Budżet filmu katastroficznego nie musi wcale być wysoki. Większość efektów da się osiągnąć w Paint Shop Pro. Policji nie trzeba specjalnie zatrudniać - i tak przyjedzie na miejsce zdarzenia. Rolę ofiar katastrofy mogą pełnić ludzie emo, niepotrzebne są w tym przypadku nawet pieniądze na charakteryzatora. Korki kręcimy na dowolnej polskiej drodze w godzinach szczytu.

Przypisy