Savoir-vivre

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 10:39, 7 maj 2010 autorstwa BlastOff (dyskusja • edycje) (Jeszcze będę kończyć)

Savoir-vivre – zbiór zasad dotyczący funkcjonowania człowieka w życiu codziennym, dzięki którym może on się dowiedzieć, że nie smarkamy nieznajomemu w rękaw, nie dłubiemy w nosie wznoszac toast, a do przypalania papierosa używamy zapalniczki, a nie innego papierosa.

Po co?

Zwolennicy zasad dobrego wychowania wymieniają szeroki katalog korzyści płynących z zastosowania się do nich. Wiemy, jak postępować w sytuacjach niecodziennych, gdy np. szef w zarzyganym fraku opowiada nam o swojej jednodniowej eskapadzie do czeskiej Pragi, podchodzi do nas osoba, która zamiast eleganckiego ubioru i zapachu wygląda niczym cieć stoczni rzecznej na Młocinach i pachnie niczym zdechły serwal czy łatwiej jest nam budować atmosferę i pozyskiwać nowych znajomych wraz z ich wizytówkami, które za dwa dni i tak wylądują w domowym koszu na śmieci. Generalnie dla lansu, dobrej opinii i sprawienia wrażenia swojskiego człowieka, takiego, któremu zawsze potem postawi się alkohol.

Główne zasady savoire-vivre'u

  • uśmiech – gdy kogoś niechcący zabijemy tępym narzędziem widok naszych białych niczym proszek do prania zębów rozładuje napięcie w sądzie, a my sprawimy wrażenie sympatycznych i wyluzowanych morderców. Cheese.
  • życzliwość – to nic innego, jak otwartość na innych, zrozumienie czyichś potrzeb i zmartwień. W ramach życzliwości zobowiązany jesteś deprecjonować impotencję kolegi, twierdząc, że kobiety wcale a wcale nie przywiązują wagi do takich spraw, gdyż czytają Hannę Arendt czy żeby zrozpaczona matka nie martwiła się zaginięciem syna sprzed 30 lat, bo na pewno gdzieś się zasiedział i już lada moment zapuka do drzwi, wyglądając tak jak dawniej.
  • słowność – przywiązujemy wagę do tego co mówimy. Jeżeli przyrzekliśmy komuś w ramach uprzejmości obciąć włosy, to starannie przykładamy się do tego i pilnujemy, by osoba przez nas ścinana nie miała z jednej strony 1.5 mm włosów, a z drugiej 3 razy tyle. W najlepszym wypadku będzie wyglądała jak przygłup, w najgorszym zwinie ją z ulicy w biały dzień Monar.
  • skromność – zakaz gadania o swoich mocnych stronach. W wypadku, gdy potrafimy się bić, nie chwalimy się tym, dając sobie zrobić z mordy tęczę, jeżeli siedzimy obok kogoś, kto jest od nas mniej oczytany, czynimy retrospektywę i poddajemy wraz z tą oobą analizie krytycznej „Plastusiowy pamiętnik”. Gdy jesteśmy amerykańskim astronautą, a Ziemi zagraża meteoryt, który oczywiście jak zwykle musi uderzyć w Kalifornie albo Nowy Jork, to po prostu usuwamy zbędne świństwo, a po powrocie na Ziemię mówimy, że to nic takiego i że każdy, czy to samotna matka z dzieckiem, czy Przemysław Babiarz zrobiliby w naszej sytuacji to samo. Myjemy grzecznie ręce po meteorycie i wracamy do domu.
  • dyskrecja – czyli nie plotkować. Nie informujemy na przyjęciu, iż nasz przyjaciel co chwila wychodzi do toalety, gdyż aktualnie leczy syfa, bo to niew tylko niedyskretne, ale mogłoby wzbudzić panikę wśród damskiej części zaproszonych i wywołać ofiary w stratowanych ludziach, którzy nie zdążyliby na ostry dyżur. W grach karcianych kompletnie nieprzydatna, gdyż i tak wszyscy oszukują, z tobą włącznie, zaś trzeba być wysokiej klasy idiotą, żeby wyginać karty w rogu lub bazgrać je długopisem. Wyda się.
  • punktualność – dzięki braku szacunkowi dla cudzego czasu możesz opuścić niezliczoną ilość rozmów kwalifikacyjnych, gdzie i tak najczęstszym tekstem jest „Oddzwonimy do pana”. Lepiej się spóźniać.
  • uprzedzenia – kochaj i szanuj poprawność polityczną. Jeżeli gej, to „heteroseksualny inaczej”, a nie pedał aż trzeszczy, nie zbrodnia ludobójstwa, ale „incydent”, wreszcie zaś „mahometanin”, a nie brudas czy arabus. Powinieneś ponadto zaakceptować, że Twoją pensję przejadają 40-renciści na lewych papierach i jeszcze masz im pożyczyć smacznego. W przeciwnym wypadku czeka cię niechybnie metka troglodyty.
  • umiejętność słuchania – niestety nie wszyscy potrafią gadać do rzeczy lub ciekawie i właśnie oni wymyślili wyrażeni „umiejętność słuchania”, tak jak mniej więcej depresantki z paroletnimi odleżynami wymodziły „emaptię”. Gdy partner bądź partnerka przy kawie dumnie donoszą ci o niesamowitych rozmiarach ostatniego kamienia żółciowego, jaki z siebie raczyli wypluć, o tym jak wytargowali 15 groszy mniej za wspaniale pachnący bób czy czy wciskają ci do oglądania zdjęcia swoich brzydkich dzieci w okularach podczas spotkań z kluturą wyższą w MDK, musisz się uważnie skoncentrować i nie dać się uśpić. Inaczej cóż – znowu troglodyta...

Wybrane sytuacje

Przy stole

Nigdy nie mówimy z pełnymi ustami, nie dlatego, że komuś można upaprać obrus, ale miłoby było się jednak nie zadławić, co? A nie daj Bóg w takiej sytuacji kichnąć. Przy dobrych wiatrach jedzenie znajdzie się na twarzy osoby siedzącej naprzeciw. Lubisz się myć? Nie lubisz. Czemu więc zmuszasz innych do mycia?

Pilnujemy tego jak siedzimy. Nawet jeżeli mamy już 5 promili alkoholu we krwi głowa znajduje się na szyi, a nie na stole, a już broń Boże pod nim w pozycji embrionalnej razem z resztą ciała. Nie rozstawiamy szeroko nóg, jakbyśmy byli ostatnimi zboczeńcami i nie rozciągamy kończyn. Jeżeli ścierpło, ma cierpnąć dalej. To jest savoir-vivre do cholery, a nie rozgrzewka przed wychowaniem fizycznym.

Nadchodzi najgorsze. Na stole coś śmierdzi, a my nie wiemy jak to zjeść i czym. Zasadniczo:

fondue, szwajcarski przysmak o zapachu zużytych skarpet, jemy nadziewając kawałek sera widelcem do fondue (i tak nikt nie wie, jak on wygląda, dlatego najczęściej dostajesz zwykły widelec), moczymy w niewiarygodnie cuchnącym garnku z żółtą breją dla zmyły zwaną sosem i zdejmujemy zwykłym widelcem (należy wziąć drugi, ręka odpada). Potem znowu majdrujemy widelcami w najlepsze, wracając do tego, którym wzięliśmy ser i zajadamy się fondue w najlepsze, o ile nie urwie nam nosa.

raki. Bierzemy raka do lewej ręki (upewnij się najpierw, czy jest martwy, byle dyskretnie), a prawą podważamy nożem pancerz, następnie widelcem dłubiemy w ogonie, tak by wygarnąć stamtąd mikroskopijne porcje mięsa, zabieramy się potem za nóżki i kleszcze, które w ogóle nie posiadają mięsa, lecz przyjęło się także w nich niuchać. Uwaga! Nie jest prawdą, że raka należy pozbawić kleszczy przed posiłkiem, kleszcze masz tylko ogołocić z mięsa, którego nie ma. Urywanie łap rakowi albo tłuczenia trupem raka o talerz lub blat stołu, żeby szczypce odpadły są zabronione!