Poradnik:Jak zabić i zjeść kota

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Medal.svg
Na ten gatunek jesteś jeszcze za młody...
Tego też nie uda Ci się zabić. A szkoda, zapewne jest smaczny.

Ave akolito! Czytasz ten poradnik, więc pewnie chcesz doświadczyć nowych wrażeń związanych z rytualnym spożywaniem futrzaków. Brzmi fajnie, ale jak się do tego zabrać? Wszystko Ci wyjaśnię.

Przygotowanie

Patrz tutaj, aż będziesz gotowy, a potem jeszcze trochę.
Dalto10.gif
Gotowy? To wio dalej!

Rys historyczny

To nasz Mistrz. Wiesz, ile kotów schrupały te kły? Oddaj Mu pokłon!

Guru wszystkich kotojadów, jedną z najmhroczniejszych postaci w dziejach galaktyk, jest nie kto inny, jak... Alf. Ten przybysz był istnym Prometeuszem dla nas, pamiętaj o tym, akolito. Musisz mieć też na uwadze, że nigdy Mu nie dorównasz, gdyż guru Alf ma 8 żołądków. Mimo to musisz się starać. W końcu każdy powinien do czegoś dążyć. Widzisz? Jedzenie kotków to nie tylko pojedyncza przyjemność, ale cała filozofia (o ile można nią nazwać chęć bycia jak kosmita z ośmioma żołądkami).

Wybór

Jakiego kota wybrać? Najlepsze są czarne. Nikt nie wie dlaczego, ale tak jest. Nie bądź dociekliwy. Wybierz Mruczka czy tam Filemona sąsiadki i schwytaj go. Nie bój się chorób zakaźnych, prawdziwy kotojad się tym nie przejmuje. No, co się tak patrzysz? Pochwyć gada! Najlepiej żywcem. Jeśli tego nie zrobisz, nici z dalszej części. Mam czas, poczekam...

Hmm... widzę, że jesteś lekko nieporadny, akolito. Cóż, ułatwię Ci wybór, a następnie podsunę metody wabienia. Na większą ugodę nie pójdę!

Walory smakowe

Widzisz akolito, najlepsze są czarne koty, ale nie zawsze ma się takowe pod ręką. Kiedy będziesz wiedział, co zjeść, gdy w okolicy takiego nie będzie? Spieszę z pomocą

  • Kot czarny – najlepszy z najlepszych. Czołówka list kulinarnych świata. Im czerniejszy, tym lepsiejszy.
  • Kot biały – łykowaty i niedobry. Odpowiedni tylko jak głód przyciśnie, a w okolicy pustka...
  • Kot szary – smakosz go doceni. Lekko egzotyczny odcień łagodnie łaskocze podniebienie.
  • Kot brązowy – gatunkiem tym można gardzić, ale w końcu lepszy rydz niż Rydzyk. Smakuje jak wieprzowina.
  • Kot rudy – rzadki gatunek. Ceniony wśród poszukiwaczy mocnych wrażeń, gdyż mięso ma pikantny posmak.
  • Kot plamisty – tu sprawa nieco się komplikuje, co? Jak dobry będzie kot, można obliczyć w następujący sposób:
    • za 1cm² czarnej plamki dodaj 5 punktów,
    • za 1cm² szarej dodaj 3,
    • za 1cm² rudej dodaj 2,
    • za 1cm² brązowej dodaj 1,
    • za białą sierść nie dodawaj punktów lub kasuj wszystkie.

Im większą średnią punktów uzyskał „pupil”, tym będzie smaczniejszy. Proste, prawda?

Sposoby wabienia

Powiem krótko: by zdobyć wymarzonego czworonoga, będziesz musiał się czasami upokorzyć, jednak powiedzmy sobie szczerze: czy to Cię kiedykolwiek interesowało?

  • Na dziCenzura2.svgę – niewdzięczny sposób, którego zaletą jest możliwość pochwycenia kilku okazów na raz. Gdy złapiemy kotkę, oblewamy się jej moczem. Mocz ten posiada substancje, które będą działały jak magnes na napalone futrzaki. Chowamy się gdzieś z jakimś chwytakiem i mamy zwierzaki jak na widelcu. Dosłownie.
  • Szybcy i głodni – kupujemy w sklepie zoofilijnym zoologicznym gównianą zabawkę w postaci zdalnie sterowanej myszy na kółkach, albo konstruujemy takową sami z resoraka na baterie i pluszaka. Podjeżdżamy machiną do myszołapa i zataczamy w koło niego koła. Gdy zwierz zacznie gonić zabawkę, kierujemy ją wprost ku zastawionej wcześniej pułapce. Proste i daje dużo radochy.
    • Wersja uboższa: kawałek mięsa przyczepiamy do sznurka, który stopniowo ciągniemy w naszą stronę, aż w końcu z dzikim wrzaskiem wyskakujemy z krzaków i łapiemy kota.
  • Na Idiotę-Który-Naoglądał-Się-Za-Dużo-Kreskówek (metoda IKNSZDK) – załatwiasz skądś strój gigantycznego steka i łazisz tak ubrany po całym mieście, mając nadzieję, że mruczki zaczną się na Ciebie rzucać. Metodę szczególnie polecam w Twej szkole/pracy. Efekt gwarantowany.
  • Na hycla – składniki: kawałek mocno cuchnącej ryby, patyk, pudełko/skrzynia. Tak uzbrojony zastawiasz pułapkę. Przynętę dajesz pod pojemnik, który podpierasz patykiem. Zwierzę podejdzie, strąci patyk i wtedy JEBUDU! i jest nasze!
  • Na babunię – przebierasz się za miłą emerytkę w fartuszku. Przed domem stawiasz miskę, do której nalewasz mleko. Gdy futrzak podejdzie ogłuszasz go cegłą. Co prawda nie musiałeś się przebierać, ale wyszło zabawnie, prawda?
  • Na teściową – mówisz teściowej, że koty kradną jej kapustę z ogródka. Teściowa najpewniej wybiegnie i zatłucze kota na śmierć patelnią. Potem wystarczy zabrać truchło z ogrodu, doprawić i upiec.

Sposoby pozbawienia życia sierściucha

Ugotowanie żywcem – Metoda szybka, łatwa i przyjemna, eliminuje ryzyko podrapania.

Sposobów jest bez liku, jednak Ty pewnie chcesz od razu budzić szacunek, co? W przyszłości możesz eksperymentować, ale teraz podam Ci stare sprawdzone metody.

  • Na Wang Jeu – zgniatasz kota czymkolwiek. Miłe. Odstresowujące.
  • Dekapitacja – czyż jest coś przyjemniejszego, niźli odpierdolenie głowy kota siekierą i obryzganie się jego krwią? Ja też sądzę, że nie.
  • Na Kubicę – stawiasz zwierzę na ziemi, jedną dłoń zaciskasz na szyi, drugą łapiesz za ogon. Rozciągasz, aż nie usłyszysz miłego chrupnięcia. Po puszczeniu kot biegnie prosto do momentu, w którym o coś walnie. Z czasem możesz organizować ze znajomymi wyścigi, tory przeszkód, skocznie...
  • Na okultystę – jeden z mych ulubionych, ale najmniej praktyczny. Przywiązujesz kota do żyrandola (najlepiej drutem kolczastym), odprawiasz modły, przypalasz go, bijesz, upuszczasz mu krew... Taka wersja demo czarnej mszy.
  • Ćwiartowanie.
  • Spalenie – ale to raczej wyklucza zjedzenie.
  • Na zoofila – nie pytaj, i tak nie zrozumiesz....
  • Zżarcie żywcem.
  • Makarena – podłączasz kota do prądu i wrzucasz na YouTube jego taniec.
  • Latający Holender – jeśli lubisz kotlet z kota, możesz go zrzucić z dachu (miłego zeskrobywania!). Upewnij się, że będzie tak wysoko, że:
    • drań nie spadnie na 4 łapy;
    • straci od razu 9 żyć;
    • optymalna wysokość to 7 piętro albo ok. 25 metrów, gdyż przy skoku z wyższej wysokości drań się rozpręży i lekko uderzy w ziemię. By tego uniknąć najlepiej przed skokiem uciąć mu ogon, który potem można przypiec na rożnie.
  • Na MKMa – bierzesz autobus (za zgodą jego właściciela, ten poradnik nie namawia do złego), przejeżdżasz nim kota. Uzyskane w ten sposób mięso możesz wykorzystać jako puree, ewentualnie farsz do naleśników/pierogów.
  • Na informatyka – oskryptuj przegrzewanie się Masońskiej Machiny Zagłady i wsadź do niej zwierzę. Uzyskany w ten sposób surowiec jest cieplutki, więc przy wyjmowaniu załóż np. rękawice kuchenne. Mięsko nadaje się do natychmiastowego spożycia.
  • Na Wędrowycza – sposób na psy, ale skuteczność przeciw mruczkom potwierdza 2/3 ginekologów. Wymagana jest linka hamulcowa. Robimy z niej pętle, która następnie zarzucamy na szyję kociakom. Mocnym szarpnięciem dusimy.
  • Na Spider-Mana – pochwycone zwierzę wieszamy z okna głową w dół, aż krew nie zaleje mu mózgu. Plusem tego sposobu jest wzmaganie apetytu z uwagi na długi czas oczekiwania, toteż jedzenie będzie nam bardziej smakowało.
  • Na asasyna – dla wytrwałych. Przez 3 miesiące oglądasz kocie ścieżki nie dając się wykryć. Jak już upewnisz się, że wiesz, którędy zwierz będzie lazł, włazisz na znajdujące się przy trasie drzewo. Gdy mruczek będzie szedł pod nami, spadasz na niego jednocześnie dźgając go nożem. W razie niepowodzenia czekają Cię kolejne 3 miesiące obserwacji.
  • Na hardcora – (trochę podobne do dekapitacji) – idziesz przez miasto z piłą spalinową (koniecznie spalinową, dymek sprawi, że mięsko będzie wędzone), gdy znajdziemy kota, nie wahamy się ani przez chwilę, biegniemy z włączoną piłą i rozpruwamy futrzakowi flaki. Plus: mięsko od razu pokrojone, minus: możliwa nieco mniejsza popularność wśród mieszkańców miasta.
  • Na sępa – szukasz już padłego kota. Metoda niezbyt higieniczna, ale najmniej męcząca.
  • Na psa – bierzesz psa (najlepszy byłby pitbull, bulldog lub doberman, ale każdy większy pies też da radę) i spuszczasz ze smyczy. Widowiskowe, ale zbytnio się nie najesz.

Skalpowanie

Teraz musisz obedrzeć zwierza ze skóry. Jak? Jak zwykle jest wiele metod. Najpraktyczniejsza wygląda tak:

Odcinasz kotu łeb (jeśli nie zrobiłeś tego wcześniej). Oddzielasz skórę od ciała wokół szyi ostrym nożem. Wzdłuż linii kręgosłupa robisz dwa równoległe nacięcia ostrym nożem. Energicznym ruchem zrywasz powstały pasek chwytając za sierść na karku i ciągnąc do ogona. Powinieneś usłyszeć charakterystyczny dźwięk. Potem pieczołowicie ściągnij resztę tak, jakbyś obierał pomarańczę. W sumie to możesz opuścić z lenistwa kilka fragmentów ciała, ale resztki futra mogą zepsuć smak całości.

Degustacja

W taki oto sposób doszedłeś do sedna. Teraz Twa wielka chwila – Twój pierwszy kot! Pamiętaj! To smakuje jak kurczak! I nie ma co się obawiać!

  • Kot po wietnamsku – zakopujesz żywcem kota zostawiając ogon na wierzchu, po 2 tygodniach przychodzisz, odcinasz czubek ogona i wysysasz smakowite danie.
  • Surowego.
  • Z piekarnika.
  • Z mikrofalówki – ach ten postęp, za moich czasów...
  • Na Alfa – nie uda ci się to. Trzeba mieć spłaszczony, pomarszczony pysk i nienaturalnie duże zęby. Choć w sumie jak się przyjrzę, to...
  • Z grilla.
  • Na Włocha – pieczesz placek, a na niego dajesz kawałki kota. To razem pakujesz do piekarnika. Pizza Gatto!
  • Wypatroszonego – same wnętrzności też mają swój posmak, choć odradzam jelita.
  • Kebab.
  • Precel – przed upieczeniem zginamy kota w precelek. Ten sposób raczej Ci się nie uda, gdyż wymagany jest tutaj jeden z członków plemienia Longcatów. Tych bestii jeszcze nikt nie pochwycił.
  • W cieście.
  • Pierogi – kota zabitego metodą miażdżenia nie obdzieramy ze skóry, tylko wyciskamy wprost na ciasto.
  • Zmielonego.
  • Kiszonego – wersja kiszona stanowią bardzo cenne pożywienie bogate w witaminę C. Na skalę przemysłową kiszenie kotów przeprowadza się zwykle w dużych kadziach lub betonowych silosach, dla naszych potrzeb wystarczy stare wiadro.
  • W sosie z krwi.
  • Wysysanie szpiku kostnego.
  • Kocie udko.
  • Na lewą stronę – wywijasz swoje jelito na lewą stronę, jednocześnie wyciągając je ze swoich ust (uważaj, aby nie przerwać nerwów, żył ani tętnic-to mogłoby boleć!). Tak przygotowane jelito rozkładasz na stole czy ziemi, a następnie kładziesz na nim sierściucha i szybko zwijasz w rulonik. Teraz nasza ofiara jest uwięziona i rozpoczyna się powolny proces jej trawienia. Kiedy kocur przestanie się wierzgać, możesz go wyciągnąć. Powinien być martwy i lekko przetrawiony, co poprawia jego walory smakowe.

Przy konsumowaniu proponuję pić upuszczoną uprzednio zwierzęciu krew. Kot smakuje wybornie z curry.

Zakończenie

Nie testowano na zwierzętach! (Akurat)

Jesteś już kotojadem. To zobowiązuje. Zacznij rozglądać się za kolejnymi zwierzakami. Żaden z nich nie może czuć się w Twej okolicy bezpieczny. Nigdy! A! Byłbym zapomniał! Możesz mieć lekką niestrawność i biegunkę, ale co to dla kogoś tak twardego jak Ty, akolito?

Pink.jpgTen artykuł zajął 2. miejsce w „Różowym Słoniu” 2009.

Szablon:Poradniki śmierć