Nonsensopedia:Nonsensopedia nie jest Wikipedią

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 10:59, 6 sty 2009 autorstwa Kicior99 (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Nonsensopedia nie jest Wikipedią. Bardzo często utożsamia się Nonsensopedię z innym projektem sieci, znanym pod nazwą Wikipedia, bądź uważa się ją za projekt siostrzany. Tymczasem opinia ta jest myląca - trochę nas łączy ale jeszcze więcej dzieli.

Inny właściciel

Wikipedia należy do spółki Wikimedia, Nonsensopedia do komercyjnego serwisu Wikia. Są to zupełnie różne twory, inaczej zarządzane, mają innych właścicieli i kierują się innymi zasadami. Nas nie obowiązują zalecenia i misje Jimbo Walesa, mamy własne, które staramy się wcielać.

Inne zasady redagowania

Na Wikipedii obowiązują ściśle zasady: NPOV (neutralny punkt widzenia), żadnej twórczości własnej i pełna weryfikowalność danych. Oznacza to, że informacja musi być w miarę obiektywna, zawierać sprawdzone fakty i podać źródła, skąd one pochodzą. W Nonsensopedii zasada NPOV nie obowiązuje, gdyż wyszliśmy z założenia, że coś takiego jak neutralny punkt widzenia nie istnieje i czasem można nam wmówić że białe jest białe a czarne - czarne. Nie trzymamy się również kurczowo źródeł a pod pewnymi względami dopuszczamy - w rozsądnych granicach - twórczość własną. Rzecz jasna nie ma miejsca na całkowite konfabulacje i historie podwodne - te lecą z rozdzielnika w przepaść zgodnie z zasadą Nonsensopedia:Bełkot, jednak dopuszczamy niewielkie odstępstwa, jeśli mogą wywołać one uśmiech na twarzy czytelnika. W przeciwieństwie do Wikipedii nie uciekamy przed rzeczywistością i nie udajemy że nie ma takich rzeczy, które są gdzie indziej wyklęte do siedmiu pokoleń dzieci Jimbo Walesa. Nam nazwisko Walesa kojarzy się wyłącznie ze skakaniem przez płot uhonorowanym nagrodą Nobla.

Encyklopedyczność

Zarówno w Wikipedii jak i w Nonsensopedii kryterium istnienia hasła jest jego encyklopedyczność, to znaczy czy się nadaje do encyklopedii czy też nie. Jednak rozumiemy ją inaczej niż u sąsiadów. Rzeczy ponure i nieciekawe, mimo że znane, mogą być u nas uznane za nieencyklopedyczne. Nie zajmujemy się na przykład drugoligowymi piłkarzami czy pojedynczymi ulicami. W wątpliwych przypadkach spoglądamy w google, choć nie są dla nas żadną wyrocznią. Tak samo nie przejmujemy się tym, co piszą na angielskiej Uncyclopaedii, do której zresztą podchodzimy z dużą nieufnością. Na Wikipedii jest nieco inaczej, a argument bo tak jest na en.wiki potrafi zamknąć niejedne usta. Nam na szczęście nie.