Cover: Różnice pomiędzy wersjami
RoodyAlien (dyskusja • edycje) (małe rozwinięcie wstępu + jedna sekcja (zaraz będzie kolejna)) |
M (YT bot podmienionych: 1, usuniętych: 0) |
||
(Nie pokazano 24 wersji utworzonych przez 16 użytkowników) | |||
Linia 1: | Linia 1: | ||
'''Cover''' – < |
'''Cover''' – <del>całkowite zerżnięcie</del> nowa aranżacja utworu muzycznego nagrywana na płytach i grana na koncertach lub jakakolwiek aranżacja utworu muzycznego wrzucona do [[Internet|sieci]]. Tytuł takiej ''aranżacji'' składa się z pierwotnej nazwy piosenki oraz wyrazu ''cover'', który ma sprawiać wrażenie, że nie jest to jednak normalnie zagrana wersja danego utworu tylko wersja, w której muzyk dodał „coś od siebie”<ref>To „coś od siebie” to zazwyczaj struny uderzające o gryf, niezdarne przejścia między akordami albo niepewny głos tak, jakby człowiek nie mógł się zdecydować, czy jednak chce śpiewać, czy też nie</ref>. |
||
== |
== Rodzaje coverów == |
||
=== Wizualne === |
|||
...to band, który gra covery. Statystycznie [[Boysband|każda grupa, która nie przyznaje otwarcie, że istnieje tylko po to aby trzepać kasę]] zaczyna jako cover band. Generalnie 90% takich kapel na graniu coverów nie tylko zaczyna ale i kończy kiedy okazuje się, że np. [[Basista|basiście]] pękła struna i nie ma [[Pieniądze|funduszy]] na zakup nowej albo kiedy [[Wokalista|wokalistka]] dostaje [[szlaban]] od starych na wychodzenie z domu z powodu: |
|||
Osoba zajmująca się takimi coverami chce jak najbardziej upodobnić się do swojego idola, a dopiero na drugim miejscu stawia walory artystyczne. Kupuje [[Gitara|gitarę]] sygnowaną nazwiskiem znanego grajka, nawet jeśli musi wziąć na to kredyt. Nagrywając covery na potrzeby [[YouTube]] wozi się ze swym ''oryginalnym'' wiosłem niesamowicie, przy czym często ma na sobie koszulkę z logiem zespołu lub okładką płyty zawierającej numer, który właśnie próbuje zagrać. W ekstremalnych przypadkach człowiek taki jedzie do rodzinnego miasta idola, aby kupić w tamtejszym sklepie gacie i skarpetki w celu ''nasiąknięcia'', niekiedy dosłownie, atmosferą w jakiej dzieciństwo spędził pierwowzór. |
|||
{{cquote|<big>Nie będziesz się z jakimiś [[Punkowcy|przestępcami]] po ulicach szlajała i śpiewała z nimi w jakiś melinach! [[Irokez|Coś ty zrobiła z włosami?!]] Niech cię tylko matka zobaczy!</big>|30|30}} |
|||
Takie zespoły opierają swój początkowy repertuar na czymś podobnym do tego co chcieliby w przyszłości grać aż muzycy dostaną weny twórczej (zazwyczaj w związku z pierwszym kontaktem z [[Narkotyki|pewnymi substancjami]]) albo [[perkusista]] przyprowadzi na próbę jakąś starą babę w sweterku oraz okularach i powie: |
|||
{{cquote|<big>''To jest moja [[ciocia]]. Uczy harmonii w szkole muzycznej, tej co jest obok [[Kościół (budynek)|kościoła]] i zgodziła się napisać dla nas na kilka prostych piosenek na początek.</big>|30|30}} |
|||
W przypadku [[Ćpun|ćpania]] wena mija wraz z [[Zejście|zejściem]] (u ekstremalnych osobników: wraz z skończeniem się danej substancji). W drugim przypadku "współpraca" kończy się kiedy ciocia dowiaduje się, że wbrew przekonaniom perkusisty nie gramy ambitnych art-rockowych aranżacji pieśni Schuberta i Moniuszki a nazwa grupy w rzeczywistości wzięła się od tego, że [[gitarzysta]] chciał zaimponować jakiejś [[Dziewczyna|lasce]], która lubi [[zwierzęta]] (dlatego nazwa grupy to ''Beethoven''). W takich sytuacjach przeżywają tylko najsilniejsi, tj. ci, którzy potrafią zlepić kilka [[akord gitarowy|akordów]] w całość i napisać jakikolwiek sensowny (sam sens definiuje piszący) tekst. Tak kończy się żywot cover bandu i zaczyna się "[[kariera]]" normalnego bandu. Jeśli perspektyw na karierę brak a wytwórnie odrzucają dema bez odsłuchania tłumacząc się, że przez [[kryzys]] i tak nic nie będą mogli wydać normalny band może ponownie stać się cover bandem grając na weselach na umowę zlecenie (czasami takie przeobrażenie nie jest w ogóle potrzebne – na pytania klawiszowca: ''Kiedy zaczniemy grać ambitną muzykę i pisać własne utwory?'' zazwyczaj pada [[odpowiedź w formie pytania]]: ''Zarabiasz 200 zł na każdej imprezie i jest ci źle?''). |
|||
=== Brzmieniowe === |
|||
⚫ | |||
Osoba zajmująca się takimi coverami chce wydobyć ze swojego sprzętu brzmienie jak najbardziej podobne do pierwotnych nagrań studyjnych piosenki, którą próbuje coverować. Niesamowicie dba o szczegóły – nawet o sprzężenia, które niezamierzenie pojawiły się na płycie, a których nie dało się wymazać. |
|||
Coverzysta brzmieniowy, podobnie jak wizualny, kupuje instrument sygnowany bo myśli, że mając gitarę podobną do tej, na jakiej grał [[Ritchie Blackmore]]. Coverzyści tacy nie wiedzą, że najczęściej bardzo charakterystyczne dla danych piosenek brzmienia uzyskuje się nie wprost z przetworników danej gitary tylko z odpowiednich efektów gitarowych, których nie widać w profesjonalnych nagraniach wideo z koncertów, a tym bardziej w [[teledysk]]ach. Zamiast kupować gitarę za dziesięć tysięcy wystarczy gitara za tysiąc i efekt za pół tysiąca, ale nie wszyscy o tym wiedzą, marnując zarobione ciężką [[Praca fizyczna|fizyczną]] pracą pieniądze. |
|||
{{stubmuz}} |
|||
=== Bardziej podobne === |
|||
Osoby tworzące takie covery wychodzą z założenia, że jak coverują piosenkę [[rock]]ową to pewnie ich docelowi słuchacze to fani rocka. Dlatego postanawiają oni dokonać przeróbki np. dosadnego utworu hard rockowego na słodziaśny soft rock albo odwrotnie. Efekt jest inny od zamierzonego, czego dowodem są opinie słuchaczy hard i soft rocka w stylu: „Co to za [[Gej|pedalski]] cover?” w przypadku coveru soft rockowego lub „Co to za niesympatyczna przeróbka?” w przypadku coveru hard rockowego. |
|||
=== Mniej podobne === |
|||
Tacy twórcy myślą, że staną się sławni i uznani za błyskotliwych<ref>Niczym [[Piotr Rubik|Maestro Rubik]]</ref>, kiedy zrobią dyskotekowy cover jakiejś sonaty albo symfonii. Odwrotnie rzadziej, choć za sprawą Jeffa Millsa już niejeden [[Dresiarz|dres]] łykał piguły, bansował i wyrywał [[lachon]]y w rytm [[techno]] w filharmonii. Bywają też tacy, co zaczynają luzacko [[rap]]ować, jak to dobrze jest mieć za ziomali [[true norwegian black metal]]owców, którzy do naszych [[Freestyle (muzyka)|freestylów]] akompaniują na siedmiostrunowych elektrykach ku chwale [[Szatan]]a. |
|||
=== Covery, które tak naprawdę nie są coverami === |
|||
{{Youtube|nztRk5xlXCM|width=300|…a nawet cały naród}} |
|||
Covery takie są czoko tylko i wyłącznie, kiedy zamieszczamy jest gdzieś w [[Internet|sieci]]. Nie istnieją one po to, aby dołączyć się do wielowiekowego dziedzictwa światowej kultury muzycznej, czy nawet po to, aby dostarczyć słuchaczom miłych wrażeń estetycznych – chodzi tutaj raczej o [[lans]]owanie się i to takie w najgorszym tego słowa znaczeniu. Aby taki cover ''stworzyć'', należy określić upodobania muzyczne naszych potencjalnych słuchaczy, a następnie wybrać do ''coverowania'' utwór, o którym wiemy, że za chuja go nie będą znać. Jeśli większość naszych znajomych to sympatycy New Age to wybieramy np. ''II Sonatę D-dur na skrzypce i fortepian op. 94bis Sergiusza Prokofiewa'', a konkretnie część VI, czyli ''Rondo: Allegro con brio – Poco meno mosso – Tempo I – Poco meno mosso – Allegro con brio''. |
|||
Bierzemy jakiekolwiek nagranie tego utworu, a potem zamieśćmy je na YouTube. Warto opatrzyć muzykę zdjęciami naszej osoby, aby było wiadomo kto jest ''wykonawcą'' sonaty. Nie zapomnijmy o odpowiednim tytule, np. ''Bema pamięci żałobny rapsod (orginal song by Ania from Poland)''. Teraz możemy się lansować: spamujmy na [[Gadu-Gadu]] nasze psiapsiółki oraz kumpli linkami do piosenki ''naszego autorstwa''. Możliwe, że pojawią się pod nagraniem komentarze w stylu: ''jA TaM FfOlE DaNcE AlE MoJeMó sTaReMó sIeM PoDoBa. MóFfI, rZe mAsH GłOs zópEłNiE JaK JaKiś NiEmEn.'' Warto jednak czasem zablokować możliwość dodawania komentarzy. |
|||
=== Covery, które tylko w pewnym sensie są coverami === |
|||
Jest to w sumie większość nagrań na [[YouTube]], które w swoim tytule zawierają słowo ''cover''. Zazwyczaj widać na nich jak jakiś facet gra tylko intro lub samą solówkę z jakiejś piosenki, pozostawiając irytujący niedosyt u słuchaczy oraz komentarze: od tych przykrych po groźby karalne. |
|||
Niekiedy człowiek nagrywający cover myśli, że nagrywa utwór w całości, a tak naprawdę nagrywa ''aranżację'', będącą tylko w pewnym sensie coverem. Tak jest np. z ''When the Saints Go Marching In''. Niby każdy wie, że ta piosenka ma nie tylko refren, ale i zwrotki, lecz większość harmonijkarzy, obśliniających kupione na [[Allegro.pl|Allegro]] czy [[eBay]]u [[Harmonijka ustna|harmonijki ustne]], gra tylko i wyłącznie sam refren. |
|||
⚫ | |||
{{Nagmuz}} |
|||
[[Kategoria:Muzyka]] |
Aktualna wersja na dzień 17:13, 8 mar 2019
Cover – całkowite zerżnięcie nowa aranżacja utworu muzycznego nagrywana na płytach i grana na koncertach lub jakakolwiek aranżacja utworu muzycznego wrzucona do sieci. Tytuł takiej aranżacji składa się z pierwotnej nazwy piosenki oraz wyrazu cover, który ma sprawiać wrażenie, że nie jest to jednak normalnie zagrana wersja danego utworu tylko wersja, w której muzyk dodał „coś od siebie”[1].
Rodzaje coverów[edytuj • edytuj kod]
Wizualne[edytuj • edytuj kod]
Osoba zajmująca się takimi coverami chce jak najbardziej upodobnić się do swojego idola, a dopiero na drugim miejscu stawia walory artystyczne. Kupuje gitarę sygnowaną nazwiskiem znanego grajka, nawet jeśli musi wziąć na to kredyt. Nagrywając covery na potrzeby YouTube wozi się ze swym oryginalnym wiosłem niesamowicie, przy czym często ma na sobie koszulkę z logiem zespołu lub okładką płyty zawierającej numer, który właśnie próbuje zagrać. W ekstremalnych przypadkach człowiek taki jedzie do rodzinnego miasta idola, aby kupić w tamtejszym sklepie gacie i skarpetki w celu nasiąknięcia, niekiedy dosłownie, atmosferą w jakiej dzieciństwo spędził pierwowzór.
Brzmieniowe[edytuj • edytuj kod]
Osoba zajmująca się takimi coverami chce wydobyć ze swojego sprzętu brzmienie jak najbardziej podobne do pierwotnych nagrań studyjnych piosenki, którą próbuje coverować. Niesamowicie dba o szczegóły – nawet o sprzężenia, które niezamierzenie pojawiły się na płycie, a których nie dało się wymazać.
Coverzysta brzmieniowy, podobnie jak wizualny, kupuje instrument sygnowany bo myśli, że mając gitarę podobną do tej, na jakiej grał Ritchie Blackmore. Coverzyści tacy nie wiedzą, że najczęściej bardzo charakterystyczne dla danych piosenek brzmienia uzyskuje się nie wprost z przetworników danej gitary tylko z odpowiednich efektów gitarowych, których nie widać w profesjonalnych nagraniach wideo z koncertów, a tym bardziej w teledyskach. Zamiast kupować gitarę za dziesięć tysięcy wystarczy gitara za tysiąc i efekt za pół tysiąca, ale nie wszyscy o tym wiedzą, marnując zarobione ciężką fizyczną pracą pieniądze.
Bardziej podobne[edytuj • edytuj kod]
Osoby tworzące takie covery wychodzą z założenia, że jak coverują piosenkę rockową to pewnie ich docelowi słuchacze to fani rocka. Dlatego postanawiają oni dokonać przeróbki np. dosadnego utworu hard rockowego na słodziaśny soft rock albo odwrotnie. Efekt jest inny od zamierzonego, czego dowodem są opinie słuchaczy hard i soft rocka w stylu: „Co to za pedalski cover?” w przypadku coveru soft rockowego lub „Co to za niesympatyczna przeróbka?” w przypadku coveru hard rockowego.
Mniej podobne[edytuj • edytuj kod]
Tacy twórcy myślą, że staną się sławni i uznani za błyskotliwych[2], kiedy zrobią dyskotekowy cover jakiejś sonaty albo symfonii. Odwrotnie rzadziej, choć za sprawą Jeffa Millsa już niejeden dres łykał piguły, bansował i wyrywał lachony w rytm techno w filharmonii. Bywają też tacy, co zaczynają luzacko rapować, jak to dobrze jest mieć za ziomali true norwegian black metalowców, którzy do naszych freestylów akompaniują na siedmiostrunowych elektrykach ku chwale Szatana.
Covery, które tak naprawdę nie są coverami[edytuj • edytuj kod]
Covery takie są czoko tylko i wyłącznie, kiedy zamieszczamy jest gdzieś w sieci. Nie istnieją one po to, aby dołączyć się do wielowiekowego dziedzictwa światowej kultury muzycznej, czy nawet po to, aby dostarczyć słuchaczom miłych wrażeń estetycznych – chodzi tutaj raczej o lansowanie się i to takie w najgorszym tego słowa znaczeniu. Aby taki cover stworzyć, należy określić upodobania muzyczne naszych potencjalnych słuchaczy, a następnie wybrać do coverowania utwór, o którym wiemy, że za chuja go nie będą znać. Jeśli większość naszych znajomych to sympatycy New Age to wybieramy np. II Sonatę D-dur na skrzypce i fortepian op. 94bis Sergiusza Prokofiewa, a konkretnie część VI, czyli Rondo: Allegro con brio – Poco meno mosso – Tempo I – Poco meno mosso – Allegro con brio.
Bierzemy jakiekolwiek nagranie tego utworu, a potem zamieśćmy je na YouTube. Warto opatrzyć muzykę zdjęciami naszej osoby, aby było wiadomo kto jest wykonawcą sonaty. Nie zapomnijmy o odpowiednim tytule, np. Bema pamięci żałobny rapsod (orginal song by Ania from Poland). Teraz możemy się lansować: spamujmy na Gadu-Gadu nasze psiapsiółki oraz kumpli linkami do piosenki naszego autorstwa. Możliwe, że pojawią się pod nagraniem komentarze w stylu: jA TaM FfOlE DaNcE AlE MoJeMó sTaReMó sIeM PoDoBa. MóFfI, rZe mAsH GłOs zópEłNiE JaK JaKiś NiEmEn. Warto jednak czasem zablokować możliwość dodawania komentarzy.
Covery, które tylko w pewnym sensie są coverami[edytuj • edytuj kod]
Jest to w sumie większość nagrań na YouTube, które w swoim tytule zawierają słowo cover. Zazwyczaj widać na nich jak jakiś facet gra tylko intro lub samą solówkę z jakiejś piosenki, pozostawiając irytujący niedosyt u słuchaczy oraz komentarze: od tych przykrych po groźby karalne.
Niekiedy człowiek nagrywający cover myśli, że nagrywa utwór w całości, a tak naprawdę nagrywa aranżację, będącą tylko w pewnym sensie coverem. Tak jest np. z When the Saints Go Marching In. Niby każdy wie, że ta piosenka ma nie tylko refren, ale i zwrotki, lecz większość harmonijkarzy, obśliniających kupione na Allegro czy eBayu harmonijki ustne, gra tylko i wyłącznie sam refren.
Przypisy
- ↑ To „coś od siebie” to zazwyczaj struny uderzające o gryf, niezdarne przejścia między akordami albo niepewny głos tak, jakby człowiek nie mógł się zdecydować, czy jednak chce śpiewać, czy też nie
- ↑ Niczym Maestro Rubik