U2: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to KorwBot. Rózgę od Mikołaja otrzymuje 78.88.110.98.)
(Na podstawie South Park, e09s11)
Znaczniki: mobilna mobilna www
 
(Nie pokazano 24 wersji utworzonych przez 12 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
[[Plik:Bono.jpg|right|thumb|200px|„Jutu”]]
[[Plik:Bono.jpg|thumb|200px|„Jutu”]]
{{cytat|Jag sze bawy-czie?|Bono do Polskich fanów podczas koncertu Jutu w Chorzowie}}
{{cytat|Jag sze bawy-czie?|Bono do Polskich fanów podczas koncertu Jutu w Chorzowie}}
{{cytat|Kawa jest zimna.|'''U2''' o zaawansowanej gorączce}}
{{cytat|Iz it ajrisz-polisz konnekszion?|To jest coś, co również powiedział Bono podczas koncertu}}
{{cytat|The saints are coming!|'''U2''' i [[Green Day]] o Ojcu Dyrektorze}}
{{cytat|Ja tam U Dwa nie słucham.|[[Jarosław Kaczyński]] o '''U2'''}}
{{cytat|Bono nie '''ustanowił''' rekordu. Bono '''jest''' rekordem.|[[Randy Marsh]] o tym dlaczego wokalista U2 zawsze będzie [[odchody|kawałkiem gówna]]}}
{{cytat|Kawa jest zimna.|'''U2''' o zaawansowanej gorączce.}}
{{cytat|Ja tam U Dwa nie słucham.|'''[[Jarosław Kaczyński]]''' o U2.}}


'''U2''' (czytaj: u dwa) – [[Irlandia|irlandzki]] zespół [[rock|rockowo]]-[[post punk|postpunkowo]]-[[pop rock|poprockowy]]. Znany z pomagania [[Murzyn|czarnym braciom]], a ostatnio szczególnie z kinowego hitu trzeciego wymiaru z trzeciego świata.
'''U2''' (czyt. ''u dwa'') – [[Irlandia|irlandzki]] zespół [[rock]]owo-[[post punk]]owo-[[pop rock]]owy. Kiedyś cool, dzisiaj już trochę mniej. Znany z pomagania [[Murzyn|czarnym braciom]], obsesyjnego propagowania miłości i pokoju na świecie i gitarzyście w śmiesznej, czarnej czapce.


== Skład ==
== Skład ==
* '''[[Bono]]''' – wokal, całowanie gitarzystów, harmonijka (tak, harmonijka!), klawisze, przygrywanie na [[gitara|desce do krojenia]] Edkowi podczas jego megaszybkich solówek.
* '''[[Bono]]''' (a właściwie Paul David Hewson, ale nikogo to nie obchodzi)wokalista/frontman/lider/ataman/guru/każde inne słowo określające wodza (wybierz wedle uznania). Oprócz śpiewania i pisania tekstów uprawia kaznodziejstwo, całowanie gitarzystów, czasami zagra coś na harmonijce (tak, harmonijce!), pobrzdąka na pianinie, a nawet przygra na [[Gitara elektryczna|desce do krojenia]] Edkowi podczas jego megaszybkich solówek.
* '''The Edge''' (a właściwie Dave Howell Evans, ale to tym bardziej nikogo nie obchodzi) – gość w czapce, [[Gitara elektryczna|gitarzysta]] i mistrz przyciskania magicznych guziczków stopą. Gra na pianinie, jest drugim wokalem i robi za [[Skinhead|skina]].
* '''Edek''' – gitara, klawisze, bycie [[skinhead|skinem]].
* '''Adam Clayton''' – gitara basowa, czasami klawisze.
* '''Adam Clayton''' – [[Basista|basowe plumkanie]], robienie za człowieka, który ma na wszystko wyjebane.
* '''[[Larry Mullen Jr|Larry Mullen Junior]]''' – perkusja, też klawisze.
* '''[[Larry Mullen Junior]]''' – ojciec założyciel, [[perkusista]], najsmutniejszy koleś w zespole.


== Historia ==
== Historia i dyskografia ==
=== Początki (1976-1980) ===
Zespół został założony w 1976 przez 6 najaranych punkrockiem nastolatków z Irlandii,
Zespół został założony w scenerii brudnych garów, chlebaka i resztek jedzenia (czyt. kuchni Larry'ego Mullena), w 1976 przez sześciu najaranych [[Punk rock|punkrockiem]] nastolatków z [[Irlandia|Irlandii]]. Po trwającej 2 lata grze w butelkę odpadło dwóch. Nie umieli grać(gitarzyści prawdopodobnie nie wiedzieli, co trzymają w rękach), byli beznadziejni i brzmieli gorzej, niż twoja babcia wykonująca ''Boże coś Polskę'', ale wygrana w lokalnym konkursie dla młodych boysbandów drastycznie podniosła ich chłopięce ega. Po licznych koncertach, na których Bono wyglądał jak podskakująca fasola w lateksowym kombinezonie (okazjonalnie golfie), Adam miał na głowie żółte afro, zakola Edga niebezpiecznie zbliżały się do rozmiarów Zatoki Gdańskiej, a Larry przypominał piętnastoletniego chłopca, w końcu udało im się podpisać kontrakt w damskiej łazience i w 1980 roku postanowili nagrać pierwszą płytę – ''Boy''. Rozebrane, urocze dziecko na okładce wywołało efekt odwrotny do oczekiwanego – sprawił, że płytę polubili [[Gej|harcerze]] i stała się ona klasykiem podczas meliniarskich, homoseksualnych orgii. Pochodzenie nazwy jest bliżej nieznane, ale Bono na dźwięk słowa ''Boy'' do dzisiaj dziwnie się ślini. Z powodu braku hajsu album został nagrany w jakimś dziurawym studiu w Dublinie i wydany w maciupkim nakładzie.
w której ciągle toczyły się wojny religijne i narodowościowe. Po trwającej 2 lata gry
w butelkę odpadło dwóch. Ten 4-osobowy skład (Matematyka, klasa 1 podstawówki:<math>6-2=4</math>)
postanowił nagrać pierwszą płytę - "Boy". Nie znane jest pochodzenie nazwy płyty, ale Bono na dźwięk
słowa "Boy" dziwnie się ślini. Z powodu skrajnej biedy, album został nagrany "na kolanie" w 10 minut.
U2 wtedy nie było stać na więcej. Dzisiaj skupują wytwórnie płytowe. Potem U2 się tylko powodziło. Kolejne albumy odnosiły coraz większe sukcesy. Doszło tak to "The Joshua Tree". Wtedy, pod koniec lat osiemdziesiątych nagrali album o USA, by zerżnąć największe kokosy. I jak miało się potem okazać, największe w ich karierze.


=== Październik (1981) ===
W 1991 roku, po pobycie w Berlinie (Wschodni, Zachodni - do wyboru, do koloru), wydali album "Achtung Baby"
Mimo początkowego podniecenia członków pierwszym wydanym albumem, kolejny okazał się totalną klapą. Niezidentyfikowany lachon ukradł z garderoby zeszyt ze wszystkimi tekstami (mówi się, że wtargnął tam sam, ale wszyscy dobrze wiemy, że zabawiał się z Adamem Claytonem), powodując, że wszystko poszło w przysłowiowe pizdu. Co więcej, członkowie przechodzili wewnętrzne kryzysy egzystencjalne (m.in. za sprawą [[Chrześcijaństwo|zjebo-fanatyków z grupy religijnej]], do której należeli Bono i Edek – do dzisiaj nie wiadomo, co było z nimi nie tak). Omal nie doszło do rozwiązania zespołu, jednak chłopcy zdołali okiełznać swoje hormony, Bono napisał kilka beznadziejnych tekstów i w 1981 światło dzienne zobaczyła płyta ''October''. Okładka od swojej poprzedniczki różniła się tylko tym, że nie wywołała sympatii u gejów (chociaż kto wie, czy te młodzieńcze, gładkie buźki na tle jednego z Dublińskich zabudowań portowych nie podniecały co poniektórych?).
Wielu fanów fanów powiedziało wtedy "w00t?!?!?!?!". Mimo to sprzedał się minimalnie gorzej niż poprzednik.


=== Wojna (1983) ===
W 1993 roku wydali "Z00R0PĘ", wtedy fani powiedzieli "w00t? omfg...". Album sprzedał się średnio. Potem wydali dzieło science-fiction pod pseudonimem Passengers, pod tytułem The Original Soundtracks I. W skrócie, poza paroma utworami, wynik chyba spotkań z Marsjanami, którzy zrobili Bono i spółce głupi kawał, i wmówili im, że to będzie hit. Album prawie się nie sprzedał. Co było potem - skrótowy opis: "ZOMG!?!?? WTF!?!?!? BONO STFU MAAAN!! THIS SOUNDS LIKE A PIECIE OF SHIT IN MAH ARSE". Szczegółowiej - "Pop" z 1997 roku był szczytem głupoty muzyczno-intelektualnej. Kolejne albumy wykazały jednak poprawę stylu względem "Pop". "All That You Can't Leave Behind" z 2000 roku dało się słuchać, "How To Dismantle an Atomic Bomb" z 2004 również. "No Line On The Horizon" może i przebił "Pop", ale przebił jeszcze inny szczyt - szczyt PR-u. "No Line On The Horizon" jest najlepiej promowaną płytą na Ziemi, ludzie go masowo kupują. W większości tacy co sądzą, że wokalista ma na imię Bono, czyli tacy jak TY... Jeżeli wybudziłem Cię ze snu, to powiem Tobie też, że imię gitarzysty to nie jest The, a nazwisko Edge...
Jamajskie słońce i wygrzewanie tyłków na plaży podczas miesiąca miodowego naszego frontmana zadziałało na całą czwórkę o tyle mocno, że w w roku 1983 ukazał się trzeci album o tytule War. Wojna, czołgi, spluwy… nie, moi drodzy! To płyta przejawiająca pierwsze mesjańskie aspiracje zespołu i posiadająca więcej głębokich tekstów, nawoływania do pokoju i miłości(których ilość rośnie wprost proporcjonalnie do numeru albumów) i porównania typu ''My tu jemy i pijemy, a oni giną'' (cytat z ''Sunday Bloody Sunday'', które stało się nieoficjalnym hymnem [[Irlandzka Armia Republikańska|chorych, nacjonalistów]]) Ale, co tam – dla nas powinno liczyć się tylko tyle, że jedna z piosenek jest o [[Lech Wałęsa|polskim elektryku]]. Czujmy się wyróżnieni!

=== Niezapomniany Ogień (1984) ===
Razem z wydaniem czwartego albumu, Bono wyhodował na swojej głowie piękny i dorodny [http://cdn77.sadanduseless.com/wp-content/uploads/2015/04/mullet1.jpg herstajl] (może nie aż taki przerażający, ale coś w tym stylu). Wyglądał jak skrzyżowanie przefarbowanego skunksa z szopem praczem, ale dziewczyny na to leciały, a przecież o to chodziło!

Krążek został nagrany w zamku (kto bogatemu zabroni?) i pochodzi z niego pierwszy wielki hit u dwa ''Pride''. Wszyscy myślą, że jego tytuł to ''In the name of love'', nawet sami członkowie, dlatego wpisali to drugie w nawias. W albumie przewala się powracający temat [[Heroina|heroiny]] i wcale nikogo to nie dziwi.

Chłopcy pojechali sobie w trasę, po drodze zagrali na Live Aid, gdzie nasz frontman spotkał się w garderobie z [[Freddie Mercury|Freddym Gaycurym]] (podobno Freddie przyparł go do ściany i rozmawiał co najmniej jak z dobrą loszką) i wrócili do domu, zbierać siły na kolejną płytę, balować w barach i zajmować się swoimi zaniedbanymi dziewczynami i żonami.

=== Joszua Tri (1987) ===
Apogeum podniecenia [[Stany Zjednoczone Ameryki|Ameryką]] członków zespołu przypadło na rok 1897, kiedy wydali album ''Joshua Tree'', do dzisiaj uważany za najbardziej epicki z całej dyskografii. ''With or Without You'' (czyt. Łif or łiwałt ju) i ''I Still Haven't Found What I'm Looking For'' (czyt. Aj stil hewent fałnd łot ajm lukin for) błyskawicznie opanowały wszystkie listy przebojów i bezlitośnie torturowały biednych słuchaczy radia, na zmianę rozpruwając uszy spazmatycznym ''oooooo'' w połowie ''Z tobą czy bez ciebie'' (chociaż niektórym to się podobało, inni podczas piosenki zaczynali [[Słownik:Podniecenie|dziwnie się czerwienić]]) i wkurwiając główną frazą ''Wciąż nie znalazłem tego, czego szukam'' (i wywołującą jedną myśl ''To, kurwa, w końcu znajdź'') Wszyscy mieli tego dość.

Panowie definitywnie osiągnęli szczyt zajebistości i nie ociągali się z ruszeniem na całkowity podbój Ameryki. Wyjeżdżając do uesa na trasę wyglądali jak zgraja kowbojo-meneli-Edek zaczął przykrywać swą postępującą łysinę kapeluszem, Bono ze swoim imidżem Indianina stał się mokrym snem ówczesnych nastolatek, a Adam wyglądał jak typowy Sebek, który bluzę w barwach ukochanego klubu piłkarskiego zamienił na brudny podkoszulek, dresy pozostały na swoim miejscu. Jedynie nasz poczciwy perkusista zdecydował się podtrzymać pion zespołu i w przeciwieństwie do kolegów wyglądał jak człowiek.

W USA Zagrali masę koncertów, posmakowali amerykańskiego snu <del>w postaci bankietów, dziwek, koksu i dobrego alkoholu</del> ''przecież to byli bardzo grzeczni chłopcy!'' pozwiedzali, pooglądali, a przy okazji nakręcili film(żeby było fajnie i tak wintydż – w większości czarno biały). Bono oprócz tego, że doskonale imitował grę na gitarze, na jednym koncercie złapał zająca na mokrej scenie i złamał sobie rękę. Jednak w obliczu tego wszystkiego nie miało to żadnego znaczenia, bo pod koniec tournee zerżnęli kupę hajsu(i jak miało się potem okazać, największą w ich karierze). Skończyli drugą trasę w 1989, grzecznie pożegnali się z publiką i stwierdzili, że czas coś skończyć i zacząć coś nowego.

=== 1991-1997 ===
==== Achtung Bejbi (1991) ====
[[Plik:Jan Paweł II i Bono.jpg|thumb|200px|Bono podczas szukania drugiego wokalisty]]
Pobyt w Berlinie (wschodni, zachodni – do wyboru, do koloru) narobił im mocno pod sufitem i skłonił do postępowania wedle zasady ''Nowa dekada, nowi my!'', bo w 1991 roku wrócili w całkiem nowej odsłonie badassów, złych rockmanów w skórach, kolczykach i cool oksach. Bono oraz Edek skrócili włosy (a więc zdecydowali o końcu ery wyglądania jak bezdomni), na dodatek ten drugi schował swoją łysinkę pod ciemną czapeczką, która dumnie trzyma się na jego głowie do dzisiaj. Legendy głoszą, że wcale nie jest przyklejona i Edge ściąga ją do spania i kąpieli.

Po ukazaniu się ''Achtung Baby'' wielu fanów fanów powiedziało ''w00t?!?!?!?!'', słysząc brzmienie podobne do zepsutej kosiarki(sami panowie określili płytę jako dźwięk czterech kolesi ścinających drzewo jozuego, tylko czy drzewa ścina się kosiarką?), tak różne od miękkich jak margaryna utworów z poprzedniego albumu i widząc swoich chłopców, ''czterech mesjaszy'', w takim stanie. Jednak łyknęli to – płyta sprzedała się równie szaleńczo i z podnieceniem w ogromnych nakładach. No bo jak, to przecież U DWA!!! <br>
Radia zalało ''One'', cudowny hymn miłości i pokoju, dopełniacz trójcy wielkich hitów. Po jakimś czasie ''łan low, łan lajf'' też drażniło już w uszy i ludzie rzygali ''keringowaniem icz odera''.

Trasa ZooTV promująca album była jedną wielką schizą – Bongo przebierał się za muchy, dzwonił do [[Jan Paweł II|papaja]], pił z napalonymi fankami szampana, całował zarówno je jak i gitarzystów, wykonywał [[Taniec|bliżej niekreślone ruchy]] i generalnie zachowywał się jak po [[Oranżada w proszku|dobrym towarze]]. Ale nie mówcie, było fajnie!

==== Zooropa (1993) ====
W 1993 wydali ''Z00R0PĘ'', a fani powiedzieli ''w00t? omfg…''. Tym razem nie było już takiego zdziwka, bo materiał był podobny. Ale album sprzedał się średnio. I uwaga, panie i panowie, od tego momentu nasz frontman na dobre zaprzyjaźnił się z oksami, które nie opuszczają go do dzisiaj, jedynie zmieniają się ich wariacje, kolorki, kształty, okazyjnie poziomy zaciemnienia.

==== Pop (1997) ====
Jutu powinno się wstydzić za ten godny potępienia płód. Skrótowy opis fanów: ''ZOMG!?!?? WTF!?!?!? BONO STFU MAAAN! THIS SOUNDS LIKE A PIECIE OF SHIT IN MAH ARSE''.

=== Najnowsze czasy ===
==== Wszystko, czego nie możesz zostawić za sobą (2000) ====
''All That You Can't Leave Behind'' była znaczną poprawa stylu względem swojej chujowej poprzedniczki. Właśnie temu albumowi zawdzięczamy ''Beautiful Day'' i ''Elevation'', do którego nienawiść fanów rośnie wprost proporcjonalnie do tego, jak często powtarzane jest na koncertach. Panowie mieli naprawdę duże szczęście, że w czasie, gdy trasa promująca ten album nosiła takiż tytuł, publika nie rzygała jeszcze tym kawałkiem.

Uważany za jeden z największych, dojrzalszych i „prawdziwo-jutuowych” albumów. Niech wam będzie, ale większość i tak zapamięta tylko jedno…

''Eee-leee-weeej-szyyyn!''

==== Jak rozbroić bombę atomową (2005) ====
[[Plik:U23d.png|thumb|200px]]
Po czterech latach panowie wrócili na estradę z dość miałkim albumem, o tytule nijak mającym się do samej treści – ''How to Dismantle an Atomic Bomb''(nie próbuj wymawiać trzeciego słowa, i tak ci nie wyjdzie). Najbardziej rozpoznawalny kawałek to niestety ''Vertigo'', w którym możemy usłyszeć słynne odliczanie do ''czterech'' po hiszpańsku. I chyba nawet sam Bono nie wie, skąd wzięła mu się czternastka.

{{cytat|''Uno, dos, tres… catorce??? What the fuck, Bono???''|Typowy fan o '''Vertigo'''}}

==== Brak linii na horyzoncie (2009) ====
Album był owocem wyjazdu na Światowy Festiwal Świętej Muzyki do [[Maroko|Maroka]](czy kogokolwiek to zaskoczyło?) Jakoś tak się złożyło, że panom spodobało się plumkanie na dziwnie wyglądających żydowskich i arabskich instrumentach, obsługiwanych przez jeszcze dziwniej wyglądających ludzi, i właśnie tam zdecydowali się nagrać ''No Line on the Horizon''. Wszyscy kojarzą ten album, ale nikt nie kojarzy żadnej piosenki oprócz ''Magnificent''. Jeśli chcesz przekazać fanom, że ''Nie ma linii na horyzoncie'', umieść na okładce wyraźną linię na horyzoncie. Proste, prawda?

==== Songs of Innocence, czyli Janusze Marketingu (2014) ====
{{cytat|''How to delete this piece of shit from my phone???''|Typowy właściciel iPhona po promocji krążka}}
Starzy ale jarzy, chciałoby się powiedzieć, i słusznie, bo ten album jest jednym wielkim [[przypał]]em. Kawałki nie są wcale takie złe, ale jego promocja to chyba najbardziej januszowa zagrywka w historii muzyki, lawirująca na pograniczu absurdu, porażki i geniusza w swojej lakonicznej prostocie. Nie wiadomo, co skłoniło Bono i spółkę do wpieprzenia się z albumem na iTunes wszystkim posiadaczom [[IPhone|ajfonów]] na globie, ale potem grzecznie przeprosili. Jednak co z tego, skoro niesmak pozostał, a internet nigdy nie zapomina?

Panowie biorą jednak swój błąd i na klatę i śmieszkują, że kolejny album będą podrzucać ludziom pod poduszki. <br>
Cóż, pożyjemy (członkowie zespołu powinni powiedzieć raczej ''dożyjemy''), zobaczymy!


== Aktualna działalność ==
== Aktualna działalność ==
W skrócie:
W skrócie:
*uprawianie "rockowego mesjanizmu";
* uprawianie „rockowego mesjanizmu”;
*całowanie gitarzystów;
* całowanie gitarzystów;
*wciskanie kitu jaki to "No Line On The Horizon" jest świetny;
* wmawianie innym, jakie to <del>''No Line On The Horizon''</del> Songs of Innocence nie jest świetne;
*całowanie gitarzystów;
* całowanie gitarzystów;
* robienie wszystkiego innego oprócz nagrywania nowego albumu;
*pomaganie czarnym braciom, żółtym braciom, zielonym etc;
* ciągłe gadanie o tym, że nowy album jest już gotowy, chociaż wcale nie jest;
*śpiewanie w chórkach o nadfioletowej miłości
* pomaganie czarnym braciom, żółtym braciom, zielonym braciom itp.;
*znęcanie się nad [[Coldplay]];
* hejtowanie [[Donald Trump|prezydenta Ziemi Obiecanej]]
*wspominałem już o całowaniu gitarzystów?
* śpiewanie w chórkach o nadfioletowej miłości;
* znęcanie się nad [[Coldplay]];
* podlizywanie się [[Depeche Mode|depeszom]];
* wspominałem już o całowaniu gitarzystów?


== U23D ==
== U23D ==
{{NonNews|[[NonNews:Green Day i U2 zagrają dla powodzian|Green Day i U2 zagrają dla powodzian]]}}
[[Plik:U23d.png|right|thumb|200px]]
Pierwszy kinowy koncert w trójwymiarze (jeśli chcesz go obejrzeć, to się spóźniłeś). Nakręcony siedemnastoma kamerami 3D. Oprócz wrażenia trzeciego wymiaru na filmie możemy się podniecić rozpalanym przez Bono ogniskiem oraz solową partią operową, której wokalista o dziwo nie spieprzył.
Pierwszy kinowy koncert w trójwymiarze (jeśli chcesz go obejrzeć, to się spóźniłeś). Nakręcony siedemnastoma kamerami 3D. Oprócz wrażenia trzeciego wymiaru na filmie możemy się podniecić rozpalanym przez Bono ogniskiem oraz solową partią operową, której wokalista o dziwo nie spieprzył.


== Dyskografia ==
{{NonNews|[[NonNews:Green Day i U2 zagrają dla powodzian|Green Day i U2 zagrają dla powodzian]]}}
* Girl (1980)
* November (1981)
* Peace (1983)
* The Forgotten Water (1984)
* The Bush Moses (1987)
* Vibrator and Vibration (1988)
* Beware Baby (1991)
* Zoosia (1993)
* Rock (1997)
* Anyone Can't Leave (2000)
* How to Detonate an Atomic Bomb (2004)
* With Rulers on the Dick (2009)
<gallery>
<gallery>
Grafika:Best.jpg|The <s>worst</s> best of 1980-1990 ([[pedofil]]ia)
Plik:Best.jpg|The <del>worst</del> best of 1980-1990 ([[pedofil]]ia)
Grafika:Best_of_2_silver.jpg|The <s>worst</s> best of 1990-2000 ([[zoofilia]])
Plik:Best_of_2_silver.jpg|The <del>worst</del> best of 1990-2000 ([[zoofilia]])
Grafika:U218cover.jpg|U218 Singles ([[homoseksualizm]])
Plik:U218cover.jpg|U218 Singles ([[homoseksualizm]])
</gallery>
</gallery>


<br clear="all">
[[Kategoria:Irlandia]]
[[Kategoria:Zespoły rockowe]]


[[de:U2]]
[[de:U2]]
Linia 73: Linia 110:
[[ko:U2]]
[[ko:U2]]
[[no:U2]]
[[no:U2]]
[[Kategoria:Irlandia]]
[[Kategoria:Zespoły rockowe]]

Aktualna wersja na dzień 20:21, 8 lut 2022

„Jutu”

Jag sze bawy-czie?

Bono do Polskich fanów podczas koncertu Jutu w Chorzowie

Kawa jest zimna.

U2 o zaawansowanej gorączce

Ja tam U Dwa nie słucham.

Jarosław Kaczyński o U2

Bono nie ustanowił rekordu. Bono jest rekordem.

Randy Marsh o tym dlaczego wokalista U2 zawsze będzie kawałkiem gówna

U2 (czyt. u dwa) – irlandzki zespół rockowo-post punkowo-pop rockowy. Kiedyś cool, dzisiaj już trochę mniej. Znany z pomagania czarnym braciom, obsesyjnego propagowania miłości i pokoju na świecie i gitarzyście w śmiesznej, czarnej czapce.

Skład[edytuj • edytuj kod]

  • Bono (a właściwie Paul David Hewson, ale nikogo to nie obchodzi) – wokalista/frontman/lider/ataman/guru/każde inne słowo określające wodza (wybierz wedle uznania). Oprócz śpiewania i pisania tekstów uprawia kaznodziejstwo, całowanie gitarzystów, czasami zagra coś na harmonijce (tak, harmonijce!), pobrzdąka na pianinie, a nawet przygra na desce do krojenia Edkowi podczas jego megaszybkich solówek.
  • The Edge (a właściwie Dave Howell Evans, ale to tym bardziej nikogo nie obchodzi) – gość w czapce, gitarzysta i mistrz przyciskania magicznych guziczków stopą. Gra na pianinie, jest drugim wokalem i robi za skina.
  • Adam Claytonbasowe plumkanie, robienie za człowieka, który ma na wszystko wyjebane.
  • Larry Mullen Junior – ojciec założyciel, perkusista, najsmutniejszy koleś w zespole.

Historia i dyskografia[edytuj • edytuj kod]

Początki (1976-1980)[edytuj • edytuj kod]

Zespół został założony w scenerii brudnych garów, chlebaka i resztek jedzenia (czyt. kuchni Larry'ego Mullena), w 1976 przez sześciu najaranych punkrockiem nastolatków z Irlandii. Po trwającej 2 lata grze w butelkę odpadło dwóch. Nie umieli grać(gitarzyści prawdopodobnie nie wiedzieli, co trzymają w rękach), byli beznadziejni i brzmieli gorzej, niż twoja babcia wykonująca Boże coś Polskę, ale wygrana w lokalnym konkursie dla młodych boysbandów drastycznie podniosła ich chłopięce ega. Po licznych koncertach, na których Bono wyglądał jak podskakująca fasola w lateksowym kombinezonie (okazjonalnie golfie), Adam miał na głowie żółte afro, zakola Edga niebezpiecznie zbliżały się do rozmiarów Zatoki Gdańskiej, a Larry przypominał piętnastoletniego chłopca, w końcu udało im się podpisać kontrakt w damskiej łazience i w 1980 roku postanowili nagrać pierwszą płytę – Boy. Rozebrane, urocze dziecko na okładce wywołało efekt odwrotny do oczekiwanego – sprawił, że płytę polubili harcerze i stała się ona klasykiem podczas meliniarskich, homoseksualnych orgii. Pochodzenie nazwy jest bliżej nieznane, ale Bono na dźwięk słowa Boy do dzisiaj dziwnie się ślini. Z powodu braku hajsu album został nagrany w jakimś dziurawym studiu w Dublinie i wydany w maciupkim nakładzie.

Październik (1981)[edytuj • edytuj kod]

Mimo początkowego podniecenia członków pierwszym wydanym albumem, kolejny okazał się totalną klapą. Niezidentyfikowany lachon ukradł z garderoby zeszyt ze wszystkimi tekstami (mówi się, że wtargnął tam sam, ale wszyscy dobrze wiemy, że zabawiał się z Adamem Claytonem), powodując, że wszystko poszło w przysłowiowe pizdu. Co więcej, członkowie przechodzili wewnętrzne kryzysy egzystencjalne (m.in. za sprawą zjebo-fanatyków z grupy religijnej, do której należeli Bono i Edek – do dzisiaj nie wiadomo, co było z nimi nie tak). Omal nie doszło do rozwiązania zespołu, jednak chłopcy zdołali okiełznać swoje hormony, Bono napisał kilka beznadziejnych tekstów i w 1981 światło dzienne zobaczyła płyta October. Okładka od swojej poprzedniczki różniła się tylko tym, że nie wywołała sympatii u gejów (chociaż kto wie, czy te młodzieńcze, gładkie buźki na tle jednego z Dublińskich zabudowań portowych nie podniecały co poniektórych?).

Wojna (1983)[edytuj • edytuj kod]

Jamajskie słońce i wygrzewanie tyłków na plaży podczas miesiąca miodowego naszego frontmana zadziałało na całą czwórkę o tyle mocno, że w w roku 1983 ukazał się trzeci album o tytule War. Wojna, czołgi, spluwy… nie, moi drodzy! To płyta przejawiająca pierwsze mesjańskie aspiracje zespołu i posiadająca więcej głębokich tekstów, nawoływania do pokoju i miłości(których ilość rośnie wprost proporcjonalnie do numeru albumów) i porównania typu My tu jemy i pijemy, a oni giną (cytat z Sunday Bloody Sunday, które stało się nieoficjalnym hymnem chorych, nacjonalistów) Ale, co tam – dla nas powinno liczyć się tylko tyle, że jedna z piosenek jest o polskim elektryku. Czujmy się wyróżnieni!

Niezapomniany Ogień (1984)[edytuj • edytuj kod]

Razem z wydaniem czwartego albumu, Bono wyhodował na swojej głowie piękny i dorodny herstajl (może nie aż taki przerażający, ale coś w tym stylu). Wyglądał jak skrzyżowanie przefarbowanego skunksa z szopem praczem, ale dziewczyny na to leciały, a przecież o to chodziło!

Krążek został nagrany w zamku (kto bogatemu zabroni?) i pochodzi z niego pierwszy wielki hit u dwa Pride. Wszyscy myślą, że jego tytuł to In the name of love, nawet sami członkowie, dlatego wpisali to drugie w nawias. W albumie przewala się powracający temat heroiny i wcale nikogo to nie dziwi.

Chłopcy pojechali sobie w trasę, po drodze zagrali na Live Aid, gdzie nasz frontman spotkał się w garderobie z Freddym Gaycurym (podobno Freddie przyparł go do ściany i rozmawiał co najmniej jak z dobrą loszką) i wrócili do domu, zbierać siły na kolejną płytę, balować w barach i zajmować się swoimi zaniedbanymi dziewczynami i żonami.

Joszua Tri (1987)[edytuj • edytuj kod]

Apogeum podniecenia Ameryką członków zespołu przypadło na rok 1897, kiedy wydali album Joshua Tree, do dzisiaj uważany za najbardziej epicki z całej dyskografii. With or Without You (czyt. Łif or łiwałt ju) i I Still Haven't Found What I'm Looking For (czyt. Aj stil hewent fałnd łot ajm lukin for) błyskawicznie opanowały wszystkie listy przebojów i bezlitośnie torturowały biednych słuchaczy radia, na zmianę rozpruwając uszy spazmatycznym oooooo w połowie Z tobą czy bez ciebie (chociaż niektórym to się podobało, inni podczas piosenki zaczynali dziwnie się czerwienić) i wkurwiając główną frazą Wciąż nie znalazłem tego, czego szukam (i wywołującą jedną myśl To, kurwa, w końcu znajdź) Wszyscy mieli tego dość.

Panowie definitywnie osiągnęli szczyt zajebistości i nie ociągali się z ruszeniem na całkowity podbój Ameryki. Wyjeżdżając do uesa na trasę wyglądali jak zgraja kowbojo-meneli-Edek zaczął przykrywać swą postępującą łysinę kapeluszem, Bono ze swoim imidżem Indianina stał się mokrym snem ówczesnych nastolatek, a Adam wyglądał jak typowy Sebek, który bluzę w barwach ukochanego klubu piłkarskiego zamienił na brudny podkoszulek, dresy pozostały na swoim miejscu. Jedynie nasz poczciwy perkusista zdecydował się podtrzymać pion zespołu i w przeciwieństwie do kolegów wyglądał jak człowiek.

W USA Zagrali masę koncertów, posmakowali amerykańskiego snu w postaci bankietów, dziwek, koksu i dobrego alkoholu przecież to byli bardzo grzeczni chłopcy! pozwiedzali, pooglądali, a przy okazji nakręcili film(żeby było fajnie i tak wintydż – w większości czarno biały). Bono oprócz tego, że doskonale imitował grę na gitarze, na jednym koncercie złapał zająca na mokrej scenie i złamał sobie rękę. Jednak w obliczu tego wszystkiego nie miało to żadnego znaczenia, bo pod koniec tournee zerżnęli kupę hajsu(i jak miało się potem okazać, największą w ich karierze). Skończyli drugą trasę w 1989, grzecznie pożegnali się z publiką i stwierdzili, że czas coś skończyć i zacząć coś nowego.

1991-1997[edytuj • edytuj kod]

Achtung Bejbi (1991)[edytuj • edytuj kod]

Bono podczas szukania drugiego wokalisty

Pobyt w Berlinie (wschodni, zachodni – do wyboru, do koloru) narobił im mocno pod sufitem i skłonił do postępowania wedle zasady Nowa dekada, nowi my!, bo w 1991 roku wrócili w całkiem nowej odsłonie badassów, złych rockmanów w skórach, kolczykach i cool oksach. Bono oraz Edek skrócili włosy (a więc zdecydowali o końcu ery wyglądania jak bezdomni), na dodatek ten drugi schował swoją łysinkę pod ciemną czapeczką, która dumnie trzyma się na jego głowie do dzisiaj. Legendy głoszą, że wcale nie jest przyklejona i Edge ściąga ją do spania i kąpieli.

Po ukazaniu się Achtung Baby wielu fanów fanów powiedziało w00t?!?!?!?!, słysząc brzmienie podobne do zepsutej kosiarki(sami panowie określili płytę jako dźwięk czterech kolesi ścinających drzewo jozuego, tylko czy drzewa ścina się kosiarką?), tak różne od miękkich jak margaryna utworów z poprzedniego albumu i widząc swoich chłopców, czterech mesjaszy, w takim stanie. Jednak łyknęli to – płyta sprzedała się równie szaleńczo i z podnieceniem w ogromnych nakładach. No bo jak, to przecież U DWA!!!
Radia zalało One, cudowny hymn miłości i pokoju, dopełniacz trójcy wielkich hitów. Po jakimś czasie łan low, łan lajf też drażniło już w uszy i ludzie rzygali keringowaniem icz odera.

Trasa ZooTV promująca album była jedną wielką schizą – Bongo przebierał się za muchy, dzwonił do papaja, pił z napalonymi fankami szampana, całował zarówno je jak i gitarzystów, wykonywał bliżej niekreślone ruchy i generalnie zachowywał się jak po dobrym towarze. Ale nie mówcie, było fajnie!

Zooropa (1993)[edytuj • edytuj kod]

W 1993 wydali Z00R0PĘ, a fani powiedzieli w00t? omfg…. Tym razem nie było już takiego zdziwka, bo materiał był podobny. Ale album sprzedał się średnio. I uwaga, panie i panowie, od tego momentu nasz frontman na dobre zaprzyjaźnił się z oksami, które nie opuszczają go do dzisiaj, jedynie zmieniają się ich wariacje, kolorki, kształty, okazyjnie poziomy zaciemnienia.

Pop (1997)[edytuj • edytuj kod]

Jutu powinno się wstydzić za ten godny potępienia płód. Skrótowy opis fanów: ZOMG!?!?? WTF!?!?!? BONO STFU MAAAN! THIS SOUNDS LIKE A PIECIE OF SHIT IN MAH ARSE.

Najnowsze czasy[edytuj • edytuj kod]

Wszystko, czego nie możesz zostawić za sobą (2000)[edytuj • edytuj kod]

All That You Can't Leave Behind była znaczną poprawa stylu względem swojej chujowej poprzedniczki. Właśnie temu albumowi zawdzięczamy Beautiful Day i Elevation, do którego nienawiść fanów rośnie wprost proporcjonalnie do tego, jak często powtarzane jest na koncertach. Panowie mieli naprawdę duże szczęście, że w czasie, gdy trasa promująca ten album nosiła takiż tytuł, publika nie rzygała jeszcze tym kawałkiem.

Uważany za jeden z największych, dojrzalszych i „prawdziwo-jutuowych” albumów. Niech wam będzie, ale większość i tak zapamięta tylko jedno…

Eee-leee-weeej-szyyyn!

Jak rozbroić bombę atomową (2005)[edytuj • edytuj kod]

U23d.png

Po czterech latach panowie wrócili na estradę z dość miałkim albumem, o tytule nijak mającym się do samej treści – How to Dismantle an Atomic Bomb(nie próbuj wymawiać trzeciego słowa, i tak ci nie wyjdzie). Najbardziej rozpoznawalny kawałek to niestety Vertigo, w którym możemy usłyszeć słynne odliczanie do czterech po hiszpańsku. I chyba nawet sam Bono nie wie, skąd wzięła mu się czternastka.

Uno, dos, tres… catorce??? What the fuck, Bono???

Typowy fan o Vertigo

Brak linii na horyzoncie (2009)[edytuj • edytuj kod]

Album był owocem wyjazdu na Światowy Festiwal Świętej Muzyki do Maroka(czy kogokolwiek to zaskoczyło?) Jakoś tak się złożyło, że panom spodobało się plumkanie na dziwnie wyglądających żydowskich i arabskich instrumentach, obsługiwanych przez jeszcze dziwniej wyglądających ludzi, i właśnie tam zdecydowali się nagrać No Line on the Horizon. Wszyscy kojarzą ten album, ale nikt nie kojarzy żadnej piosenki oprócz Magnificent. Jeśli chcesz przekazać fanom, że Nie ma linii na horyzoncie, umieść na okładce wyraźną linię na horyzoncie. Proste, prawda?

Songs of Innocence, czyli Janusze Marketingu (2014)[edytuj • edytuj kod]

How to delete this piece of shit from my phone???

Typowy właściciel iPhona po promocji krążka

Starzy ale jarzy, chciałoby się powiedzieć, i słusznie, bo ten album jest jednym wielkim przypałem. Kawałki nie są wcale takie złe, ale jego promocja to chyba najbardziej januszowa zagrywka w historii muzyki, lawirująca na pograniczu absurdu, porażki i geniusza w swojej lakonicznej prostocie. Nie wiadomo, co skłoniło Bono i spółkę do wpieprzenia się z albumem na iTunes wszystkim posiadaczom ajfonów na globie, ale potem grzecznie przeprosili. Jednak co z tego, skoro niesmak pozostał, a internet nigdy nie zapomina?

Panowie biorą jednak swój błąd i na klatę i śmieszkują, że kolejny album będą podrzucać ludziom pod poduszki.
Cóż, pożyjemy (członkowie zespołu powinni powiedzieć raczej dożyjemy), zobaczymy!

Aktualna działalność[edytuj • edytuj kod]

W skrócie:

  • uprawianie „rockowego mesjanizmu”;
  • całowanie gitarzystów;
  • wmawianie innym, jakie to No Line On The Horizon Songs of Innocence nie jest świetne;
  • całowanie gitarzystów;
  • robienie wszystkiego innego oprócz nagrywania nowego albumu;
  • ciągłe gadanie o tym, że nowy album jest już gotowy, chociaż wcale nie jest;
  • pomaganie czarnym braciom, żółtym braciom, zielonym braciom itp.;
  • hejtowanie prezydenta Ziemi Obiecanej
  • śpiewanie w chórkach o nadfioletowej miłości;
  • znęcanie się nad Coldplay;
  • podlizywanie się depeszom;
  • wspominałem już o całowaniu gitarzystów?

U23D[edytuj • edytuj kod]

NonNews
Zobacz w NonNews temat:

Pierwszy kinowy koncert w trójwymiarze (jeśli chcesz go obejrzeć, to się spóźniłeś). Nakręcony siedemnastoma kamerami 3D. Oprócz wrażenia trzeciego wymiaru na filmie możemy się podniecić rozpalanym przez Bono ogniskiem oraz solową partią operową, której wokalista o dziwo nie spieprzył.