Toruń: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Linia 1: Linia 1:
[[Grafika:Radio-Maryja.jpg|thumb|right|200px|Parlament w Toruniu]]
[[Grafika:Radio-Maryja.jpg|thumb|right|200px|Parlament w Toruniu]]


'''Toruń'''
'''Toruń''' to zadupie leżące na południe od [[Trójkomiasto|Trójkomiasta]], a zarazem [[stolica]] [[Duckland]]u.<br>
Jak zapewne wiecie, "miasto" to nie posiada kanalizacji, skutkiem czego są walające się gówniane stogi, zajmujące coraz to więcej powierzchni. Ostatnio sołtys tej mieściny zaproponował utylizajcę zbędnej kupy. Pomysł ten nie został przyjęty entuzjastycznie, ale, o dziwo, natychmiast zaaprobowany. Nie trzeba było długo czekać aż wejdzie w życie, bo "radnym", czy też przewodniczącym koła wiejskiego, wystarczy pogrozić tygodniowym zakazem obierania marchewki, aby przedłożyli interesy sołtysa nad interes ludu. Każdy bowiem torunianin uwielbia taplać się w miękkiej, ciepłej, przytulnej kupie, a gdy wyjdzie rano z domu - odetchnąć świeżym, stęchłym, zatykającym uszy zapachem, który to zapach torunianie umiłowali sobie ponad wszystko, a jest to oczywiście zapach skamieniałej kupy Kopernika. Największą rozrywką, jakiej można zażyć będąc w Toruniu, jest niewątliwie wcinanie na zawody hamburgerów w McDonaldzie albo też wycieczka do znamienitego obiektu astronomicznego, zwanego oceanarium. A może planetarium, grunt, że spektakle, których można tam doświadczyć, są żenujące, a widownia obsypywana jest w ich czasie zbutwiałymi kalarepami. Ale powróćmy do sedna. Sołtys, znany wyjadacz rodzynek z psich zadków, umiłował sobie gówniane życie bardziej niż którykolwiek torunin. A że z niego przedni kozak, postanowił opierdolić wszystkich z gówna i sprowadzać je na swoją fermę pod pretekstem utylizacji. Od tamtej pory w Toruniu nie ma już tylu gówien w miejscach publicznych, co doprowadza do stopniowego psucia się nastrojów w mieście. Na szczęście wieś nie śmierdzi już w promieniu 1000 km, a jedynie około 300. Jako ciekawostkę można dodać, iż 50% ludności Torunia zatrudnionych jest przy pracach ze stolcem, czym bardzo się szczycą i chwalą za pośrednictwem swoich najwybitniejszych mieszkańców (G. Rasiak, V. Villas, J. Urban, Rysiu i Maciuś z KKK, oraz wielu, wielu innych, powszechnie wielbionych herosów). Jednak duch gównojadztwa nie umarł w torunianach do końca - każdy z nich ma w szafie zapasy kału na wypadek awarii jedynego w "mieście" tramwaju.
Stamtąd rządzi nim oraz [[Burkina Faso]] za pomocą anologowo-cyfrowo-satelitarnego [[urządzenie|urządzenia]] zwanego [[Radio Ma mordkę|Radiem, które ma mordkę]] znany na całym [[świat|świecie]] [[Ojciec Dyrektor]]. Oprócz tego Toruń słynie ze sprzedaży [[ciastko|ciastek]], zwłaszcza w [[trójkąt]]nej [[herbatnikarnia|herbatnikarnii]] na rynku, w której żyje kilkanaście [[kiloludź|kiloludziów]]. Jak się pewnie domyślacie jest im trochę niewygodnie.

Sporą atrakcją turystyczną jest Miejska Oczyszczlania Ścieków. Co roku przyciąga tłumy turystów pragnących zobaczyć jaki los spotyka ich gówienka. Władze miasta obiecywały bezwonny charakter tego obiektu, niestety, szczególnie latem, wyraźnie czuć charakterystyczny smrodek. Najnowsze badania dowodzą jednak, iż zapach ten nie jest skorelowany z utylizacją ekstrementów. Naukowcy odkryli, że duże zbiorniki wodne zakłócają naturalny przepływ powietrza. Powoduje to zatrzymywanie się mas powietrza nadlatujących znad króleskiej [[Bydgoszcz|Bydgoszczy]], czego skutkiem jest właśnie ów specyficzny mikroklimat.
{{stub}}


[[Kategoria:Województwo kujawsko-pomorskie]][[Kategoria:Metropolie]]
[[Kategoria:Województwo kujawsko-pomorskie]][[Kategoria:Metropolie]]

Wersja z 21:12, 29 sty 2006

Parlament w Toruniu

Toruń Jak zapewne wiecie, "miasto" to nie posiada kanalizacji, skutkiem czego są walające się gówniane stogi, zajmujące coraz to więcej powierzchni. Ostatnio sołtys tej mieściny zaproponował utylizajcę zbędnej kupy. Pomysł ten nie został przyjęty entuzjastycznie, ale, o dziwo, natychmiast zaaprobowany. Nie trzeba było długo czekać aż wejdzie w życie, bo "radnym", czy też przewodniczącym koła wiejskiego, wystarczy pogrozić tygodniowym zakazem obierania marchewki, aby przedłożyli interesy sołtysa nad interes ludu. Każdy bowiem torunianin uwielbia taplać się w miękkiej, ciepłej, przytulnej kupie, a gdy wyjdzie rano z domu - odetchnąć świeżym, stęchłym, zatykającym uszy zapachem, który to zapach torunianie umiłowali sobie ponad wszystko, a jest to oczywiście zapach skamieniałej kupy Kopernika. Największą rozrywką, jakiej można zażyć będąc w Toruniu, jest niewątliwie wcinanie na zawody hamburgerów w McDonaldzie albo też wycieczka do znamienitego obiektu astronomicznego, zwanego oceanarium. A może planetarium, grunt, że spektakle, których można tam doświadczyć, są żenujące, a widownia obsypywana jest w ich czasie zbutwiałymi kalarepami. Ale powróćmy do sedna. Sołtys, znany wyjadacz rodzynek z psich zadków, umiłował sobie gówniane życie bardziej niż którykolwiek torunin. A że z niego przedni kozak, postanowił opierdolić wszystkich z gówna i sprowadzać je na swoją fermę pod pretekstem utylizacji. Od tamtej pory w Toruniu nie ma już tylu gówien w miejscach publicznych, co doprowadza do stopniowego psucia się nastrojów w mieście. Na szczęście wieś nie śmierdzi już w promieniu 1000 km, a jedynie około 300. Jako ciekawostkę można dodać, iż 50% ludności Torunia zatrudnionych jest przy pracach ze stolcem, czym bardzo się szczycą i chwalą za pośrednictwem swoich najwybitniejszych mieszkańców (G. Rasiak, V. Villas, J. Urban, Rysiu i Maciuś z KKK, oraz wielu, wielu innych, powszechnie wielbionych herosów). Jednak duch gównojadztwa nie umarł w torunianach do końca - każdy z nich ma w szafie zapasy kału na wypadek awarii jedynego w "mieście" tramwaju.