Bimber

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Bimber, samogonka, brymucha, polski koniak wytwarzany nocą, wiejska wódka wyborowa, zacier (ang. BIM beer) – napój wyskokowy na bazie zacieru. Zacier ów można sporządzić ze praktycznie wszystkiego od kartofli do karbidu, aczkolwiek najczęściej robiony jest on z owoców. Spożywany głownie przez mieszkańców Rosji oraz Europy Środkowej i Wschodniej. Spożycie w innych rejonach jest śladowe. Dawki śmiertelne to ok. 2 promile dla całego świata oraz więcej niż 12,6 promili dla krajów postsowieckich.

Produkcja

Bimber to wspaniały przykład rzemiosła i kuchni ludowej. Aby go upędzić, potrzebna jest studnia, parnik, kilkanaście metrów szlaucha albo też silikonowych rurek, a także składniki, czyli węglowodanowa podstawa (zboże, bulwa, jabłka, a jeśli chcemy samogon luksusowy, to koniecznie biały cukier), drożdże i woda. Zmieszawszy, zostawia się to w wiadrze, korycie lub parniku (zależy od rozmiaru przedsięwzięcia) na kilka dni. Wtedy tworzy się zacier, który dokarmiamy co jakiś czas landrynkami. Następnie się kilkakrotnie pędzi. Ludy zachodnie są na pędzenie bimbru za głupie i za chaotyczne, zaś co do mieszkańców wschodu i północnego wschodu, to gdyby zakazać pędzenia Ruskim, Finom, Ukraińcom albo też Białorusinom, skończyłoby się to ogólnonarodowym powstaniem i puczem przeciwko panującej aktualnie ekipie. W Polsce radzi się z tym inaczej. Gdy przy produkcji lub konsumpcji złapie nas policja, to się mówi, że wesele córki i daje się im butelkę albo dwie. Gdy wyczai nas ksiądz, to można go spławić stwierdzeniem „Pan Jezus na dzbany w Kanie Galilejskiej akcyzy nie naklejał”. Jeśli spotkamy podczas procesu technologicznego kogoś z lokalnego ludu, to zazwyczaj nie ma z tym problemu, no chyba że trafiliśmy na wyjątkowego chuja, co zaraz poleci podkablować. Doświadczeni amatorzy tego hobby potrafią ocenić procent etanolu w swoim produkcie, oczywiście organoleptycznie.

Piosenki ludowe i wiersze

Oto fragment jednej z polskich piosenek ludowych:

Płynie, bimber płynie, po polskiej krainie,
a dopóki płynie, Polska nie zaginie {bis}

A tu drugi:

Bimber, bimber, bimber dajcie,
a jak nie to spierdalajcie.

A oto fragment wiersza o bimbrze:

Nad rzeką, opodal krzaczka,
Mieszkała kaczka Pijaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki,
Pędziła bimber z porzeczki.

Pewien producent o swoim bimbrze :

Panie, nazywaj pan to jak chcesz, swoje 70% ma

Przepis

Z bimbrownictwa można nauczyć się także pożytecznych nieużytecznych rzeczy, albowiem przepisem na bimber jest Bitwa pod Grunwaldem (dla niewtajemniczonych 1410), czyli 1-4-10 – 1 kg cukru, 4 litry wody i 10 dag drożdży.

Destylacja

Destylacja jest wbrew pozorom czynnością prostą. Wystarczy naczynie, w którym powyższa mieszanina dojrzewała przez pewien czas, postawić na ogień lub piecyk w piwnicy. Wskazana jest do tego specjalna aparatura, którą może zbudować tylko Polak, Rosjanin lub inna osoba z kraju, w którym czci się ten szlachetny trunek. Niektórzy mówią, żeby odrzucić pierwszą część destylatu. Jest to kłamstwo, ponieważ pierwsza ćwiartka zawiera najwięcej duszy bimbru.


Krótki przepis ad hoc wykombinowany: w emaliowane wiadro z zacierem wkładamy pokrywkę od garnka uchem do dołu (oczywiście powyżej zacieru ma być, dookoła pokrywki warto dać jakieś patyczki ze trzy żeby powstała szpara). Na pokrywce stawiamy głęboki talerz z niedzielnego serwisu Żony, pusty tym razem. Na wiadrze stawiamy małą miedniczkę, o średnicy niewiele większej od wiadra. Nalewamy doń wody. Zimnej. Całość okręcamy Żoninym ręcznikiem (uszczelnić warto). Stawiamy na kuchence gazowej i delikatnie grzejemy (warto kontrolować temperaturę zacieru, najlepsze efekty przy 45-50 st C). Regularnie zlewamy produkt z talerza i zmieniamy wodę na zimną. Przy odrobinie praktyki kolumna rektyfikacyjna to zbędny wydatek.