Gra:Strona 2152.754
Gadacie przez kilka dni o Bohdanie Smoleniu, dużo się przy tym śmiejąc. Szczególnie dużo rozmawialiście o jego roli w Świecie według Kiepskich:
– To było coś Krysiu, nigdy nie zapomnę tych jego grafomańskich wierszy. Zwłaszcza: „Chodzę sobie po mieście, taka myśl mnie goni – Kiepscy mieli iść do psychiatryka, a psychiatryk przyszedł do nich!”
– Tak to było coś. Pamiętasz jak wszedł demoniczny Edzio i rozrzucał rachunki?
– To było boskie.
– Szkoda, że go z nami nie ma.
Gdy tylko Krycha wypowiedziała te słowa, nawiedza was duch Smolenia i opowiada żart tak suchy, że bez trudu wypijacie kilka pięciolitrowych kanistrów wody. Następnie żart tak świński, że wyrastają wam ogony, przyprawiając go żartem tak soczystym, że arbuz jest przy nim suchy jak pustynny piasek. Na koniec opowiada żart tak śmieszny, że zawstydził przelatującego obok Turbodymomena, który ledwo żywy wpada przez dziurę w dachu. Po opowiedzeniu żartu duch znika, zostawiając cię z nieprzytomnym superbohaterem i Krystyną.
Co robisz?
- Idziesz do nieba, by poszukać Smolenia
- Wzywam Adama Mickiewicza
- Czekam aż Turbodymomen się przebudzi i zawstydzam go ponownie popisem swoich umiejętności akrobatycznych.
- Oszołomiony tą sceną teleportuje się w dowolne miejsce.