Dmitrij Wasiljew
Fucking cheater!
- FIS o Wasiljewie, gdy odkrył informację o jego dopingu
Dmitrij Wiktorowicz Wasiljew (ur. 26 grudnia 1979 w Ufie) – rosyjski skoczek narciarski, ogromny pechowiec.
Przebieg kariery – nudniejsze początki
Początki były do dupy. W Pucharze Świata zadebiutował w sezonie 1998/1999, zajął jednak dopiero 46 miejsce i to był jedyny jego występ tego sezonu. Na MŚ w Ramsau zajął 39 miejsce na dużej skoczni i 60 na normalnej.
Pierwsze punkty zdobył 28 listopada 1999 roku w Kuopio – zajął 18 miejsce i był na tyle podjarany, że wystąpił w następnych konkursach, często punktując. Jego najwyższe miejsce to było 12, a w klasyfikacji generalnej zajął 42 miejsce z 67 punktami, i oczywiście został na dobre w reprezentacji Rosji.
Sezon 2000/2001 i jego cheat
W sezonie 2000/2001 w Kuopio zajął 8 miejsce i się ucieszył. Ponieważ reprezentacja Rosji składała się z samych buloklepów i siłą rzeczy był najlepszy z Rosjan, pojechał na Turniej Czterech Skoczni. Ponieważ nudziło mu się, uważał się za grubego i chciał wygrywać, więc zaczął zażywać doping (diuretyki). W pierwszym dniu III tysiąclecia zajął 2 miejsce, 4 stycznia w Innsbrucku zajął 3 i zaczął być regularnym gościem w czołówce, jednak tego dnia zrobiono mu badania, które wykazały doping, więc miał przejebane. Za każdym razem potem go dyskwalifikowali, a 5 lutego w końcu dali mu bana na 2 lata. Źli sędziowie anulowali jego podia z Innsbrucka i Sapporo (niepotrzebnie pokonał tysiące kilometrów), zakazali także startów na Mistrzostwach Świata w Lahti w 2001 roku – co ciekawe, zostawili mu drugie miejsce w noworocznym konkursie. Na Igrzyska w Salt Lake City też miał bana. Dima mógł odpocząć od skoków.
Powrót po banie – 2003
Ban skończył się 6 stycznia 2003 roku. Tego dnia Rosjanin wystąpił w konkursie w Bischofshofen, zajmując 44 miejsce. Wtedy bez oszustw nie mógł daleko skakać… W Zakopanem też był 44, ale w Hakubie zdobył punkty, bo był 16. 25 stycznia w Sapporo zdobył 10 pkt za 21 miejsce, a dzień później był 29. Po Japonii Dmitrij postanowił zaliczyć swój pierwszy raz na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf, gdzie w 1 konkursie zajął 42 miejsce, a w drugim 26 miejsce. Wystartował jeszcze jeden raz (w Willingen), ale był 33. Na MŚ w Predazzo było do dupy. W generalce był 53 (najlepszy z Rosjan, bo Walerij Kobielew i Fatkulin w rok stali się nielotami i nie zdobywali punktów). Następny sezon był też słaby, a nawet gorszy – zdobył tylko 16 pkt i 59 miejsce w PŚ.
Lepsze czasy – sezon 2004/2005 i dalej
Kadrę objął Steiert i wszyscy Rosjanie skakali lepiej. Sam Wasiljew się mieścił w 30 w generalce, regularnie punktował i w ogóle wypas. Na IO w Turynie prowadził po 1 serii na K-95, ale zepsuł drugi skok i był 10. W sezonie 2006/2007 po raz drugi w karierze stanął na podium – w Titisee-Neustadt był 3. Ostatecznie zajął dobre, 11 miejsce w PŚ.
Sezon 2007/2008 miał trochę słabszy, jednak w zupełności wystarczający do utrzymania roli lidera drużyny.
Wtem nadszedł najlepszy sezon Rosjanina – 2008/2009: zajął 5 miejsce w klasyfikacji PŚ (wyprzedzając Małysza!), wielokrotnie stając na podium (jednak ani razu nie wygrał – może czeka na wygraną jak Loitzl czy Koch, ale oni się w końcu przełamali, a Dima jest coraz słabszy).
Żałosny początek końca
Sezon olimpijski miał nieudany i pechowy: w styczniu 2010 złapał kontuzję, gdy zajmował 16 miejsce w PŚ. Wydawało się, że się wyrobi na Vancouver, ale miał pecha – odnowiła mu się kontuzja i mógł zapomnieć o igrzyskach, przez co totalnie stracił formę i zamienił się w nielota. W sezonie 2010/2011 zajął dopiero 75 miejsce w PŚ, zdobył tylko 3 punkty (a jakżeby inaczej, w Sapporo). Przyszłość jednak może być dobra dla Dimy, gdyż w Kuusamo 2012 zajął 2 miejsce przegrywając jedynie o 0,7 pkt z Severinem Freundem. Oświadczył też, że zamierza wygrać na Igrzyskach w Soczi (co się skończyło odległymi lokatami w konkursach oraz 9 miejscem w drużynówce).
Ciekawostki
Niechlubny kontynuator (zapoczątkowanej przez Harri Olli'ego, zob.) tradycji pobierania reketu od zawodników przygotowujących się właśnie do oddania skoku. Dysponując, zwłaszcza w porównaniu z innymi kolegami-sportowcami w tej dyscyplinie, znaczną siłą – udoskonalił metody poprzednika, co pozwala mu żyć całkiem dostatnio, nawet bez konieczności zajmowania lepszych lokat w zawodach. Ważne tylko, aby wpuścili go na wieżę, najlepiej 2 razy podczas każdego konkursu…
15 lutego 2015 na porządnym kacu w Vikersund oddał najdłuższy w historii skok (254 m), ale niestety podparł go głową i rekord nie został uznany.
Nadal nie skończył pić, kiedyś zakwalifikował się do zawodów w lotach w Kulm. Skakał pijany, zresztą na mamutach tak robi, bo mu weselej i się nie boi. Nikt nie myślał że się dostanie, i cała ekipa miała skrzynki wódki żeby opić niepowodzenie. Dostał się, to i tak pili całą noc. Następną noc też przepili, bo nie został dopuszczony do zawodów z powodu kaca. Już raz taki błąd zrobili…