Kanaromania
Zasugerowano, aby strona ta została pożarta przez artykuł Miłośnik komunikacji miejskiej. Jeśli masz chwilę, nakarm go.Jeśli masz więcej niż chwilę, przejrzyj wszystkie artykuły do zjedzenia. |
Nie chcę zginąć jak Lennon
- Kontroler biletów o kanaromanie
Takie paniusie zwyczajnie okradają społeczeństwo, a potem bezczelnie oczerniają kontrolera biletów
- Częsty komentarz kanaromana
Ooo widać że kibole chcieli jeździć za darmo po meczach
- Niezwykle rzadki komentarz kanaromana
O! paczpan tam ucieka!
- Kanaroman na widok wyrośniętej czterolatki, kiedy zachodzi podejrzenie, że może mieć już pięć lat
Kanaromania – jedna z przypadłości miłośników komunikacji miejskiej. Polega ono na nieposkromionemu uwielbieniu kontrolerów biletowych, wspieraniu ich w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i w nieszczęściu, w głodzie i w nasyceniu, w biedzie i w bogactwie. W przypadku konfliktu między pasażerem, a kanarem, dotknięty z góry zakłada winę pasażera i uznaje go za złodzieja.
Chorzy
Poza miłośnikami komunikacji miejskiej duży odsetek kanaromanów stanowią osoby pracujące w spółkach komunikacji miejskiej[1]. Zazwyczaj są oni bliżej lub dalej spokrewnieni z kanarami bądź ich przełożonymi. Jak na urzędy rodzinne przystało[2] każdy jest moralnie zobowiązany do wspierania kontrolerów biletowych. Po każdym przewinieniu kontrolera biletów urzędnik wchodzi na miejskie forum i pośród komentarze tępiące postawę kanara wpisuje, że tak, należało się tej babie parę kopów w ten wielki brzuch.
Słownictwo
Słowo „złodziej” jest najczęściej używanym przez kanaromanów słowem, ustępują mu nawet słowa typowo związane z komunikacją publiczną np. „tramwaj”. Dla przeciętnego wielbiciela złodziejem jest każdy kierowca samochodu osobowego, bo nie kasuje biletów. Z dużą dozą nieufności traktowani są również posiadacze biletów miesięcznych, bowiem posiadanie takowego biletu jest przecież mniej intratne dla przewoźnika.
Stosunki społeczne
Kontrolerzy biletów zazwyczaj nie odwzajemniają uczuć swoim wielbicielom. Składa się na to wiele przyczyn. Jeśli zdarzy się, że wielbiciel podróżuje tym samym autobusem, w którym zaraz ma się rozpocząć kontrola, w 99 % nie jest on wstanie powstrzymać swoich uczuć, przez co ostrzega wszystkich przed zbliżającą się kontrolą, a zatem pozbawia kontrolera tajności, będącej elementem jego dumy zawodowej, a także wymiernikiem skuteczności. Obiekty westchnień zarzucają też swoim wielbicielom, że ci zbyt często zamęczają ich manifestacją uwielbienia, między innymi proszeniem o autografy, tudzież zrelacjonowanie całego dnia ciężkiej pracy. Jednakże wielbiciele kontrolerów mają też swoich wielbicieli. Zaliczają się do nich między innymi gapowicze, którzy dzięki nim w porę zostają ostrzeżeni przed zbliżającą się kontrolą, co pozwala im uniknąć mandatu.
Według nieoficjalnych badań, niechęć kanarów do wielbicieli wzrasta wraz z każdym wystąpieniem posła Roberta Biedronia.
Działalność społeczna
Wielbiciele kanarów zamierzają lobbować za znacznym rozszerzeniem ich uprawnień, przede wszystkim domagają się nieograniczonego prawa do użycia siły. Bardzo chcieliby także, aby jazdę na gapę wpisać na listę zbrodni przeciw ludzkości . Stanowczo sprzeciwiają się też akcjom społecznym przeciw pedofilom, bowiem każdy kontroler biletów, chcący wypisać mandat niesfornemu bachorowi może być (niesłusznie oczywiście) za takiego uznany.
Paradoksy związane z kanaromanią
- Kanaromani bardzo często narzekają na fakt, iż zbyt mało ludzi jeździ komunikacją miejską[3]. Wyjaśnić tego zjawiska nie potrafią najlepsi psychiatrzy;
- Niektórzy kanaromani jeżdżą bez biletu. Celowo, objeżdżając niekiedy wszystkie linie z nadzieją na spotkanie kontrolera, celem ucieczki. Uczucie wynikające z bycia obezwładnionym – bezcenne;
- Kanaromani najchętniej wychwalają kontrolera, który złapał niebezpiecznego dziesięciolatka bez legitymacji. Przypadków, w których pomagali by sprawdzać biletu na liniach docierających do niebezpiecznych dzielnic, albo bronili przed agresywnym pasażerem nie odnotowano.