Matarnia
Matarnia (po kaszebsku Matarniô) – jedna z najmniej znanych dzielnic Gdańska. I nic dziwnego - i tak nie ma na tym zadupiu nic ciekawego do roboty. Znajduje się na zachodnim krańcu miasta, za stumilowym lasem.
Matarnia tak naprawdę jest zbiorem kaszubskich i niemieckich wiosek osiedli typu Klukowo, Rębiechowo czy Firoga. Z resztą nazwa Rębiechowo przebija popularnością Matarnię, gdyż tam właśnie wybudowano port lotniczy imienia pewnego pana z wąsem. Lotnisko to jest intensywnie użytkowane przez lokalnych wieśniaczków do opryskiwania pól swoimi dwupłatowcami, dzięki czemu roczne zbiory zbóż w tym regionie wynoszą 90% ogólnych zbiorów w rejonie Gdańska.
Mówiąc o Matarni należy też wspomnieć o parku handlowym nazwanym - o dziwo! - tak samo jak dzielnica. Jest to jedyna enklawa cywilizacji w tej nieokiełznanej dziczy. Nawet dotarli tu Szwedzi ze swoim jedynym słusznym sklepem meblowym, który obecnie rozbudowuje się tak, aby zająć cały parking samochodowy (klienci i tak mogą parkować w lesie). Gdy znudzą się już zakupy, można spróbować udać się do jednej z kaszubskich wiosek. Przy odrobinie szczęścia przed lokalnym sklepikiem można spotkać kaszuba, który bardzo chętnie poczęstuje cię tabaką, tudzież postawi ci buteleczkę pepsiczka.
Pod względem komunikacji w Matarni jest słabo, by nie powiedzieć beznadziejnie - parę autobusów jeżdżących do lokalnych wiosek napatoczy się raz na ruski rok. Wyjątek stanowi turbo-rakieta - linia 210, która jest linią przyspieszoną (omija na całej swojej trasie może 4 przystanki). Autobusy tej linii dowożą farmerów z innych dzielnic do lotniska. Władze Gdańska od czasu do czasu pomrukują coś na temat Kolei metropolitalnej (podróbki SKM), która miałaby wozić ludzi z Gdańska i Gdyni do lotniska, jednak pewnie i tak nie powstanie ona przed rokiem 2050.