Terraria

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Walka z bossem.

Terraria – niezależna[1] gra komputerowa, rozprowadzana kropelkowo, czyli przez Parę Wodną, przez Zatokę Piratów lub w wersji pudłowej. Powstała gdy Tibia zrobiła trójkąt z Mario i Minecraftem.

Początek

Ta kosztująca 10 (a w promocjach trwających 24/7 2,50) euro, platformówka na sterydach powstała jako tań... jako droż... jako alternatywa dla Minecraft'a. Jedyne różnice to nieco ładniejsza grafika i większy nacisk na walkę i eksplorację niż - jak w przypadku Minecraft'a - niekończące się budowanie. Na początku była mało znana i nielubiana, ale weszła do dystrybucji Steam i stała się sławna i lubiana. Ku uciesze wszystkich posiadaczy kalkulatorów (ew. liczydeł) - Terraria ma niższe wymagania od Minecraft'a i nie wymaga komputerów z NASA do działania.

Rozgrywka

Na początku każdy gracz tworzy sobie własnego ludzika, ustawia mu czuprynkę, stopień jej utlenienia, kolor bluzeczki, poziom łoniaków pod pachą i takie tam. Potem generuje sobie świat. Twórcy postawili tu na ogromną dowolność i mamy aż trzy rozmiary do wyboru: wielki, większy oraz "O JA PIERDOLE GDZIE JA JESTEM", czyli w skrócie:"OJPGJJ". Gdy przebrniemy przez 2(000) godzin(y) oglądania loading'ów, naszym oczom ukazuje się przepiękny, dwuwymiarowy świat składający się głównie z trawy i chmurek. Mamy do czynienia z pierwszym bardzo krytykowanym aspektem gry: w przeciwieństwie do konkurencji, tutaj zaczynamy z gotowym kilofem, toporkiem i mieczykiem. Potem zostajemy zostawieni sobie samym. Co prawda mamy przewodnika, ale nie powie on nam jak grać, tylko zarzuci kilkoma losowymi wskazówkami (tych jest aż 7). Początkowo każdy gracz potrzebuje chatki. Żeby to zrobić, musi uzbierać trochę drewna. Z drewna skleja się drzwi i workbench, buduje się lepiankę i zalepia ją styropianem. Twórcy gry utrzymują, że w miarę postępów w grze gracze mogą zrobić kowadło, skręcać jointy i budować kilofy z porcelany, ale jako że nikt nie jest na tyle hardkorowy by przejść grę, nie wiadomo czy informacje są prawdziwe.

NPC

Nowością wprowadzoną w Terrari są enpecety. Są to spikselowane ludziki, za odrobiną pieniędzy możemy skorzystać z ich rozmaitych usług (nie, nie ma kurtyzan).

  • Guide – bardzo irytujący osobnik pojawiający się na starcie mapki. Często wprasza się do naszego domu i skacze w butach po kanapie/krzesłach. Nie da się go zabić bo gra na czitach, ale z odrobiną sprytu da się go zakopać. Już nie, dzięki mini sex-lalce wyglądającej jak Guide, można go zabić poprzez wrzucenie tego do lawy, przez co z dziwnego powodu pojawia się jego teściowa.
  • Merchantkobieta z brodą. Leci na kasę. Aby go ściągnąć trzeba mieć przynajmniej 50 zł w portfelu i willę. Sprzedaje jakieś niepotrzebne śmieci i wygląda jak Żyd.
  • Arms Dealer – brudny Niemiec w podeszłym wieku. Za trochę kasy sprzeda nam kulki do pistoletu i rybę z patykiem w dupie.
  • Demolitionist – Theodore Kaczynski w nowym wcieleniu czyli krasnal z brodą i w hełmie (kolejne nawiązanie do Niemców). Prawdopodobnie należy do Al-Kaidy, za kilka złotych da nam atomówkę.
  • Nurse – wyleczy nas, jeśli wpadniemy na pokrzywy. Aby ją przywołać trzeba znaleźć serce, rozjebać je młotkiem i zjeść. Logiczne.
  • Dryaddziewczyna miejscowego dresa. Aby ją przywołać trzeba mu spuścić manto. Jedyna kobieta w grze, która jest topless, szkoda tylko że gówno widać. Sprzedaje zioła. Ma 500 lat, co nie przeszkadza Arms Dealerowi w flirtowaniu z nią.
  • Clothier (zwany również jako Old Man) – przenośny lumpeks, za odrobiną kasy sprzeda nam pończochy. Żeby go przywołać musimy pokonać jego teściową, która go nawiedza.
  • Mechanic – rudzielec sprzedający kable, kable, przełączniki, kable, narzędzia i kable, które (w przeciwieństwie do konkurencji) latają w powietrzu i są niewidoczne bez użycia narzędzi. Uwięziona przez teściową Clothiera.
  • Wizard – w nowym paczu wprowadzony priest lvl 80, jak mu zapłacisz chorą ilość kasy, da ci zamarznięte gówno i pustą książkę. Kolo się zgubił, więc musisz go znaleźć.
  • Goblin – w tym samym paczu mały zielony golem, który za pierdylion kasy powiększy ci miecz (jakkolwiek to brzmi). Razem z Wizardem siedzi gdzieś w podziemiach i czeka na ratunek.
  • Santa Claus – kolejny dowód na to, że Święty Mikołaj istnieje jednak z tym wcieleniu nie daje prezentów, jednak za 50 goldów sprzeda ci swoje buty. Ponoć po końcu świąt Narodzenia Pańskiego wybucha z rozbryzgiem wnętrzności, jak wszystko co ginie w Terrarii, kiedy już powinno.

Bossowie

  • Eye of Cthulhu (gracze mówią "Cuthluhu/Cituhulu") – gigantyczne oko, które potrafi tylko rzucać w ciebie jakimś czymś, które przypomina go samego (oryginalne, nie?) i szarżować. Gdy jego HP spadnie poniżej jakiejś połowy, zmienia się on w Superhipermegazaczepiste Oko, które już tylko charge'uje na ciebie ze swoimi zębami. Nazwa tego bossa wcale nie jest nawiązaniem do żadnej mitologii.
  • Eater of Worlds – w ciupagę olbrzymi robak, który czardżuje na ciebie całą swoja długością. Gdy zniszczy się jeden z jego segmentów, dzieli się na części, które same mogą cię konsumować dalej, jak jakaś dżdżownica. Na tego bossa zaleca się używać itemów, takich jak przenikające strzały czy kula z łańcuchem. Wypadają z niego łuski jak ze smoka, za pomocą których możesz stworzyć cienistą zbroję czy kilof, którym będziesz w stanie łupać większość klocków i wsadzić do portfela, a nuż kasy przybędzie...
  • Skeletron – to jest właśnie teściowa Clothiera. Zwykle znajdujemy ją w najmroczniejszych zakamarkach jej kuchni, zwanej przez niektórych w Terrarii lochem. Za jej pokonanie otrzymujemy panowie szlachta wstęp do Party Hard Clubu, gdzie wszędzie jest koks, miłe panie i szczelaniny mobki i skrzynie ze sterydami. For Science! Jest chorym człowiekiem więc porwała mechanika do wiadomych celów.
  • Armia Goblinów - armia Chińczyków, którzy najedli się za dużo chlorofilu. W grze spotykamy pięć rodzajów tego azjatyckiego dziadostwa: Łucznik (najdziwniejszy jest fakt, że używa łuku). Wojownik (czytaj: frajer), który jest żywą tarczą. Ktoś musi odwalać tę robotę. Złodziej – menda, co potrafi otwierać skrzynki i sejfy. Małe Gobliny – gnidy, których HP jest tak wysokie jak one, a jedyne co potrafią, to chować się za Wojownikami. Praktykanci jacyś no i Magejeowie Goblinów – teleportują się i nawalają swymi bąkami kulami. Najczęściej stoją za wojownikami i Bóg wie, co im tam robią. Jakkolwiek to brzmi.
  • Frost Legion – legion bałwanów bawiący się w mafię.
  • The Twins – bliźniacze oczka, w których jedno strzela w ciebie laserem, a drugie szarżuje i pluje Przeklętymi Glutami z nosa Śmierci (-100 do punktów życia). Z tego bossa możemy otrzymać swego rodzaju duszki dusze, które pozwalają ci na stworzenie mega kox itemów. Przynajmniej tak będziesz sądził.
  • Destroyer – największy możliwy wymysł twórców gry. Jest to wielka metalowa glizda, która potrafi cię atakować za pomocą całej swojej powierzchni ciała. Jak? Otóż na każdym członie swego ciała ma lasery, które potrafią dodatkowo wychodzić z jego ciała i samemu cię nawalać. Tego bossa można pokonać nie, nie można pokonać. Chyba, że masz haxxy (noooob!), albo zbroję anihilatorską. A takiej nie ma. Tak naprawdę wystarczy walczyć z nim tak jak z wielkim robalem Eater of Worlds, używając jedynie silniejszych itemów, ale ćśśśśś, to tajemnica!
  • Skeletron Prime – starsza siostra teściowej Clothiera, a właściwie to jej wyższa forma (Boże Przenajświętszy, to ma większą formę?!). W odróżnieniu od teściowej Clothiera, jest stworzona z metalu i ma 4 ręce, (Nieżywy Wisznu?) na których są piła, laser i 2 granatniki (Bojowy Nieżywy Wisznu?). Primal Skeletron zawsze nie wiadomo czemu, strzela granatnikiem na około siebie i daleko od nas, przez co tworzy tę broń bezużyteczną (Ąkły Bojowy Nieżywy Wisznu?).
  • Wall of Flesh – wielka góra mięsa, która respi się w piekle po zabiciu Guide'a (patrz dział NPC) i biega za tobą przez całą mapę. Jest nazywana Teściową Guide'a. Po jej pokonaniu w miejscu, w którym miała swoja „gębę” tworzy się pokój, w którym są itemy. Głównie są to jakiś młotek, potiony, odznaczenie (maga, łucznika czy też wojownika), no i oczywiście kasa. Reasumując – pokonaj pulpeta, a dostaniesz to co najlepsze.

Oznaki uzależnienia od Terrarii

  1. Gdy widzisz dżdżownicę, panicznie się boisz.
  2. Myślisz, że da się dokopać do piekła.
  3. Gdy widzisz innych ludzi, myślisz, że jesteś na serwerze.
  4. Dziwisz się, że wszystko jest zbudowane, gdy pojawiasz się na dworze.
  5. Co kilka kroków oglądasz się, bo boisz się, że cię zaatakują Slime'y.
  6. Próbujesz z żelu do włosów zrobić pochodnie.
  7. Jesteś zdziwiony, że nie masz kilofa, toporu i miecza, gdy się pojawisz na dworze.
  8. Udajesz ninja, gdy masz cały jego strój.
  9. Nie polecisz w kosmos.
  10. Nie grasz 25h w nic innego.
  11. Kiedy przychodzisz do kościoła (WTF? Ty masz grać!) stajesz przed ołtarzem i z obieraka do ziemniaka, finki oraz kilku noży kuchennych robisz night's edge'a.
  12. Po nocach biegasz po lasach żeby szukać spadających gwiazd. Tylko uważaj, by ci któraś nie spadła prosto na łeb!
  13. Wchodzisz do jaskini, by znaleźć spawner bossa dżdżownicy.
  14. Szukasz fioletowych muchomorów (eee), a potem próbujesz przerobić je na proszek do zrobienia zatrutych noży.

Przypisy

  1. Cokolwiek by to znaczyło...