Potop szwedzki
Potop szwedzki – turnus ewangelicko-skandynawski na ziemiach Jaśnie Sarmackiej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, mający miejsce w latach 1655–1660. Ciekawe, że będąca w kiepskiej sytuacji ekonomicznej[1] Szwecja pokryła koszty tych długich wczasów swych zacnych obywateli. Był to początek państwa dobrobytu z prawdziwego zdarzenia.
Why? For talary!
Nie wina to polsko-litwińskiej wspólnoty, że XVII wiek był czasem rzezi, gwałtów i przemytu chrzczonej gorzały na granicach z zazwyczaj pokojowo nastawionymi sąsiadami. Wszystko jest winą sprzedawczyka, co to go koledzy z karczmy nie lubili – Hieronima Radziejowskiego. Był wyśmiewany przez wąsatych kamratów z orlimi nosami za swoje nie do końca jasne preferencje seksualne, dlatego też postanowił zrobić psikusa nielubianym rodakom. Pojechał za jezioro na konkurs rzutu kurczakiem niedaleko Uppsali, gdzie przypadkowo spotkał Karola Gustawa. Szwedzki monarcha wpadł na genialny pomysł, żeby pomóc Ruskim i Kozakom wysyłając do RP 30 tys. fanatycznie pacyfistycznych żołnierzy w perukach, aby pokazali, kto tu jest prawdziwym królem Szwecji.
Potop
Zjechało się tego cholerstwa tyle na wczasy, że nie było gdzie konia zaparkować! Jedynie Częstochowa mająca złe doświadczenia z licznych pielgrzymek zagranicznych ogłosiła, że ona żadnych heretyków na wczasy nie przyjmuje. Poza tym klasztorna spiżarnia świeciła pustkami po ostatniej dwumiesięcznej wizycie Sasów Siedmiogrodzkich, więc trochę wstyd było przyjmować bez poczęstunku.
Generał Muller coś tam się odgrażał, że on spędzi ten urlop w klasztorze częstochowskim, nawet nowy automobil marki „Kolubryna” przywlókł ze sobą, ale na pogróżkach poprzestał. Jednak oblężenie zakończyło się fiaskiem, gdyż z Ikei nie dowieziono instrukcji obsługi do machin oblężniczych. Złe zachowanie Szwedów w epizodzie częstochowskim utwierdziło hetmanów i innych szlachciców, że czas wyprosić zagranicznych cudaków z krasnej Polszy, lecz na wykonanie planu musieli zaczekać do przybycia Naczelnego Wodza z sanatorium, gdzie leczył korzonki.
Bohaterska obrona ojczyzny
Skoro odnaleźli się Zagłoba, Skrzetuski i Kmicic to można było śmiało dać łupnia żółto-niebieskim. Odbito stolicę, stolycę, a nawet Prusy. Potop ogarnął w ciągu roku prawie cały kraj[2] i do 1660 trochę zeszło przywracanie porządku. Najśmieszniejsze było to, że podpisany pokój w Oliwie nie zmieniał nic oprócz kwestii nazewnictwa.
Przypisy
To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny historii. Jeśli masz tyle lat, co Pai Mei – rozbuduj go.