Opowiadanie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wujek Joe też pisał opowiadania

Szablon:Tjednowątkowy utwór pisany prozą. Jego tworzeniem zajmują się doświadczeni i mądrzy pisarze, którzy mają do przekazania swoje zdanie na temat ściśle określonego problemu. Przynajmniej tak to wygląda w teorii, bo w praktyce...

Co z tą praktyką?

Z praktyką jest niestety o wiele gorzej. Aby zrozumieć w pełni genezę problemu, należy cofnąć się do grudnia roku 1932, gdy Robert E. Howard napisał pierwsze opowiadanie, którego bohaterem był niejaki Conan. Jak łatwo wywnioskować z przytoczonego linku, fabuła owego tekstu, a także kilkuset (kilku tysięcy?) następnych, nie była zbyt skomplikowana.

Skoro tak, wielu ludzi piszących do tej pory wyłącznie dla poprawy zapełnienia własnych szuflad, postanowiło zabrać się za tworzenie na poważnie. Na szczęście czytelników chronili dobrzy ludzie zwani redaktorami (wersja dla niedoszłych pisarzy: te wstrętne uzależnione od kawy i papierosów grube świnie), którzy w najlepszym wypadku odsyłali teksty z powrotem do autorów.

Sytuacja zmieniła się po 6 sierpnia 1991, gdy do publicznego dostępu amerykańscy wojskowi oddali przyczynę wszelkiego zła obecnych czasów – Internet. Autorzy, odrzuceni przez wszystkie możliwe wydawnictwa, uzyskali nowy środek do dręczenia pozyskiwania czytelników.

Ich potrzeba tworzenia była tak silna, że wkrótce powstały serwisy, w których mogli zamieszczać swoją grafomańską twórczość. Mowa oczywiście o znanych i kochanych blogach ale też o choćby Nonsensopedii. Tak, to, co właśnie czytasz to tylko grafomańskie wypociny jakiegoś grubego pryszczatego nastolatka, któremu brakuje kolegów i nie ma co ze sobą zrobić w czasie wolnym[1].

Wróćmy jednak do blogów. Wkrótce odkryły je także osoby niekoniecznie potrafiące pisać lub też stosujące alternatywną gramatykę. Tworzyły tak zawzięcie aż doprowadziły do powstania kanonu stylistycznego typowego dla tego typu tekstów nazywanych opkami.

Jak poznać, że czytasz opko?

Istnieje wiele sposobów pozwalających odróżnić opko od opowiadania. Niektóre są tak dalece skuteczne, że pozwalają na określenie przynależności gatunkowej bez czytania choćby jednego zdania. Oto kilka z nich:

  • Jeśli blog posiada różowe tło, a tytuł pisany jest w Ta|<i|\/| StY|_u – czytasz opko.
  • Jeśli dla odmiany tło jest mroczne, a „utwór” zaczyna się od głębokiego wiersza (preferowany Przybyszewski bądź bardziej nowocześnie Coelho) – czytasz opko.
  • Jeśli w pierwszym zdaniu tekstu zostało popełnionych kilka błędów ortograficznych, interpunkcyjnych bądź, o zgrozo, logicznych[2] – czytasz opko.
  • Jeśli bohaterem jest Mary Sue/Gary Stu – czytasz opko.

Filtrowanie czytanych tekstów zgodnie z powyższymi zasadami pozwala odrzucić na wstępie około 98% opek. Oszczędza to wielu opisów schodzenia na śniadanie czy kiepskiej erotyki, o urazach psychicznych już nawet nie wspominając. Należy przy tym nadmienić, że możemy zetknąć się z opkiem w wersji papierowej, na przykład przeglądając szafki w domu babci. W takim wypadku dwie pierwsze metody mogą okazać się nieskuteczne.

Seksualność w opkach

Jeśli mamy wyjątkowego pecha, trafiliśmy na tzw. pornoopko. W takim wypadku przygotować się należy na mnóstwo opisów kiepskiego seksu, który w najgorszym wypadku może wywołać u odbiorcy trwałe lęki przed takowym. Ponadto często zdarza się, że jest to seks w konfiguracji niezbyt odpowiadającej gustom czytelnika. Zwykle oznacza to, że mamy do czynienia z czymś nazywanym w środowiskach yaoi, które jest jeszcze bardziej obrzydliwe niż tradycyjne yaoi.

Kwestia opek yaoi jest o tyle ciekawa, że według badań mamy w społeczeństwie od 1% do 12% osób innej orientacji[3], z czego jakaś jedna trzecia to geje, tymczasem ilość opek ze źle opisanym seksem gejowskim stanowi około 50% wszystkich pornoopek. Dla porównania niemal nie spotyka się opek lesbijskich. Należy sobie postawić pytanie skąd taka dążność u Ałtorek i Ałtorów do tworzenia yaoi?

Otóż sprawa jest prosta. Narzuca im to fenotyp bohatera, narzucony niejako przez kulturę albo jako obiekt westchnień (kobiety) albo też ideał estetyczny, do którego osiągnięcia dążyć za wszelką cenę (mężczyźni). Obecnie bowiem zamiast Arniego czy innego Hasselhoffa popkultura stawia za wzorce jakichś wymoczków. W momencie, gdy taki Ałtor lub Ałtorka kreuje bohatera na podstawie rzeczonego wzorca, często stara się go jakoś poprawić. Otrzymuje w ten sposób typowego pedała szczupłego młodzieńca o drobnej twarzy i wielkich oczach przysłoniętych często przez grzywkę w kolorze blond ubranego w rurki i modną, obcisłą bluzę.

Skojarzenia budzone przez taki portret bohatera wymuszają niejako jego homoseksualizm i są spójnym logicznie następstwem, występują bowiem nawet u doświadczonych pisarzy. Za przykład niech posłuży saga o Elryku, znanego amerykańskiego pisarza i nacjonalisty o wcale nie kojarzącym się z niczym nazwisku, Michaela Moorcocka. Popełnił on życiowy błąd określając Ariocha, demona opiekuńczego rzeczonego Elryka, jako właśnie drobnego chłopca o dużych oczach. Ponieważ Arioch był demonem, a w piekle nie ma kobiet, to autor, choć chętnie by, zacytujmy, wszystkich pedałów zagazował[4], stanął przed koniecznością spedalenia Elryka i sparowania go z rzeczonym Ariochem. Na szczęście w finalnej wersji opisy seksu zostały wycięte i pozostały tylko wzmianki o homoseksualnych zapędach demona i głównego bohatera.

Jak napisać opowiadanie?

Zapewne o tym teraz myślisz, prawda? Jesteś inteligentnym, młodym człowiekiem, z polskiego masz same piątki i nigdy nie narzekałeś na brak wyobraźni? Sądzisz, że jesteś lepszy od przytoczonych wyżej przypadków? Taa... innym też się tak wydawało. Załóżmy jednak, że naprawdę masz chęć coś napisać. Aby jednak nie skończyć jak wymienieni powyżej, przeczytaj kilka poniższych rad:

  • Przede wszystkim tekst powinien mieć budowę trójdzielną, tj. mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Banał? Owszem, jeżeli pisze się rozprawkę na stronę A4. W wypadku opowiadania o długości kilkudziesięciu tysięcy znaków bez planu wydarzeń prędzej zniesiesz jajo (czy tam Achaję) niż napiszesz coś w czym zakończenie jest powiązane ze wstępem.
  • Drugą ważną kwestią jest konstrukcja bohatera. Naprawdę czytelnika nie interesują Twoje marzenia, a już zwłaszcza marzenia erotyczne na temat jakiejś cycatej elfki. Tworzenie kombajnu do zabijania też nie jest za dobrym pomysłem, nic oryginalnego wtedy nie wymyślisz.
  • Ważna jest też konsekwencja. Jeśli stworzymy bohatera o sercu czarnym jak dupa Szatana, nie może on nagle pochylić się nad losem różowego króliczka. Może go co najwyżej usmażyć na patelni. W innym wypadku czytelnik będzie bardzo skonfundowany całą sytuacją. Oczywiście przemiana wewnętrzna bohatera może mieć miejsce, ale musi być uzasadniona fabularnie.
  • Unikaj pisania o sprawach, o których nie masz pojęcia. Brzmi brutalnie, owszem. Nie łudź się jednak, że stworzysz przekonujący opis wytapiania szkła metodą walcowania, jeśli nigdy tego nie robiłeś. I tak, innych rzeczy ta zasada też dotyczy.
  • Nie bój się skonsultować ze słownikiem pisowni danego słowa. Popełnienie błędu w oczywistym wyraRzeniu tylko cię skompromituje... Z tych samych względów warto unikać też używania trudnych słów. Zresztą, one z reguły zamiast nobilitować autora tylko denerwują czytelnika. Jakbyś się czuł, gdyby ten tekst był napisany bez żadnego uzasadnienia takim stylem? Tak par excellence i non adequat?

Zobacz też

Przypisy

  1. A u was Murzynów biją...
  2. Tak, zdarzają się takie przypadki
  3. W zależności od tego jak bardzo lewacka była sondażownia wykonująca badanie
  4. Powiedział to, gdy jeszcze wolno było tak mówić, a homoseksualizm był chorobą taką samą jak pedofilia