Poradnik:Jak chodzić po Tatrach

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 11:48, 4 sie 2018 autorstwa Trujnik (dyskusja • edycje) (nowa strona)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Zależy od tego, ile masz lat i jakie jest twoje doświadczenie. Tatry może nie są jakimiś wielkimi górami, ale atrakcji nie zabraknie dla nikogo, od osesków po bezzębnych starców. W końcu nie bez przyczyny jeździ tam cała Polska.

Jeśli masz...

  • 0 – 7 lat – wyżej Nosala nie podskoczysz. Na Giewont nie ma się co pchać, bo rozdepczą, na Morskie oko też, bo nie wystarczy ci kieszonkowego nawet na butelkę oranżady. Rysy odpadają, bo twoja ulubiona komórka może spaść ci w przepaść, albo podgrandzi ją świstak. Możesz ewentualnie przejść się ceprostradą (to taka droga, którą łazi pół Polski, bo jest płaska, a później można się pochwalić, że było się w górach), ale nie ma tam ani kiosków z gumą do żucia ani trasy na deskorolkę, więc nic nie zyskasz. A jeśli jakiś szczyl, oczywiście młodszy, pochwali się, że był z ojcem na Wołowcu, to po prostu strzel mu w dziób. W d... był, g... widział.
  • 11 – 18 lat – czyli zaliczasz się do młodszej młodzieży. Możesz wybrać się na hale i podglądać kozice zza kosodrzewiny  – całkiem niezły peep show. Jak starsi odpalili nieco grosza, możesz powałęsać się po Krupówkach i zrobić sobie zdjęcie z niedźwiedziem (niestety, nie prawdziwym), żeby się pochwalić przed kumplami na Facebooku. Jeśli jednak jesteś na tyle uparty, by wyjść w wyższe góry i zaimponować poznanej w pensjonacie lasce, koniecznie idź na Zawrat. Laseczka będzie wniebowzięta, a tobie odejdzie ochota na wysokie góry, bo wymiękniesz nad pierwszą przepaścią. Na wszelki wypadek zabierz ze sobą pampersy.
Dolina Kościeliska – płaska jak cycki dwunastolatki
  • 19 – 40 lat – czyli jesteś starszą młodzieżą w sile wieku. Tylko Orla Perć! Rysy są stanowczo przereklamowane i jest tam za mało wypadków. Dodatkowo, jeśli jesteś zawałowcem, koniecznie musisz zaliczyć krok nad przepaścią na Granatach – znakomita okazja do pozbycia się kłopotów kardiologicznych raz na zawsze. Jeśli zaś masz lęk wysokości, wyleczysz go na drabince nad Kozią Przełęczą. Na zawsze. Na Kozim Szczycie uodpornisz się na schody w twoim wieżowcu i już nigdy nie będą ci się wydawać upierdliwe męczące i nudne. Aha, i koniecznie weź ze sobą papierosy, bo serducho lubi warunki ekstremalne.
  • 41 – 60 lat – jesteś w wieku dojrzałym. Łażenie po górach to dla młodych, ty się już nałaziłeś, byłeś w końcu kiedyś na Ślęży, więc należą ci się luksusy. Wjedź więc na Morskie oko fasiągiem, czyli tym śmiesznym wozem, które ciągną znarowione, wiecznie buntujące się konie. Koń jest od tego, by pracował (przecież nie bezpodstawnie mówi się, że ktoś haruje jak koń) i woził twoje sadło. To nic, że będą cię mijać dzieci na wózkach inwalidzkich i panie na zasłużonej emeryturze, są głupi to niech łażą. Na Morszczaku koniecznie musisz pierCenzura2.svgnąć się w kosodrzewinie z piwem kupionym za pół twojej wypłaty w schronisku. Należy się, jak nagroda Beacie Szydło.
  • 61 i wyżej – tylko Gubałówka! Wchodzić nie trzeba, można wjechać kolejką linową, szczyt luksusu. Na samym szczycie możesz kupić balonika wnukowi bądź snickersa dla siebie (jeśli jeszcze masz zęby) i pooglądać sobie stoiska z badziewiem i tym, co nie sprzedało się na plaży w Mielnie. Niestety, nie na wszystko wystarczy ci emerytury. Ale nie przejmuj się, jest i tak taniej niż dziwki na Krupówkach. Jak już ci się znudzi, możesz pochodzić sobie po Dolinie Kościeliskiej, do której koniecznie musisz podjechać taksówką. Innych wydatków nie będzie.

Jeśli góry znasz...

  • z widzenia, np. widziałeś w telewizji albo na zdjęciu w podręczniku geografii, odpuść sobie Tatry w ogóle. Na prostych trasach jest tłok jak na Marszałkowskiej, a na trudnych nie dasz sobie rady, bo można skręcić nogę albo spaść w przepaść. Pójdź na stację w Zakopanem, wsiądź w pociąg do Jeleniej Góry i jedź zaliczać Karkonosze. Tłok też jest, ale przynajmniej góry są o wiele bardziej bezpieczne. No i możesz wpaść do Czech na piwo, co w Tatrach nie jest możliwe.
  • trochę, bo w podstawówce zaciągnęli cię na Ślężę lub Turbacz – masz jakąś legitymację (nieważne, że podrobioną), żeby chodzić po górach. Nosal zdecydowanie leży w twoim zasięgu. Jeśli poobijałeś się już we wrocławskich czy warszawskich tramwajach, a ponadto umiesz wstawać o czwartej rano i nieobce ci ranne wstawanie, możesz przejechać się kolejką na Kasprowy Wierch. Tylko na Kasprowym nie skręcaj w prawo, bo się władujesz w Świnicę i dupa zimna. Przecież nie jesteś samobójcą, no nie? A jak już na nic innego nie masz ochoty, możesz pochodzić sobie Ścieżką nad reglami. Mało co prawda widać, ale przecież trenujesz przed Rysami, jak tam wejdziesz, to się napatrzysz.
Drabinka na Koziej
  • dobrze, bo mieszkasz na dziesiątym piętrze, a ktoś zajCenzura2.svgał windę, a dodatkowo kiedyś rodzice wciągnęli cię na Śnieżkę, możesz się przejść na Rysy. Możesz wziąć ze sobą czekan, będzie czym przywalić, jak spotkasz swojego nielubianego szefa. Co prawda na Rysy włażą tłumy, ale we mgle i nad przepaścią nie takie rzeczy się działy. Tylko pamiętaj, ja do niczego nie namawiałem! Jeśli jesteś erotomanem, tym bardziej to trasa dla ciebie, zawsze możesz udzielić pomacy jakiejś Grażynie, której złamała się szpilka albo przestraszył ją świstak. Okazji na udany podryw jest zatrzęsienie.
  • jesteś urodzonym góralem albo turystą z Nepalu – nic tu po tobie. Niby najtrudniejsza Orla Perć będzie cię tylko wkuCenzura2.svgć, bo zatłoczona i prawie płaska. Yeti też nie znajdziesz, najwyżej pijanego Janusza, który wyskoczy z półlitrówką z kosodrzewiny. Giewont? Przecież wyższy był pagórek na twojej drodze do szkoły...