Rodzaje babć autobusowych
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Ten artykuł jest niezmiernie długi i jego czytanie może spowodować liczne szkody, takie jak: strata czasu, ból palców, możliwość zepsucia się myszki, klawiatury, procesora i przypalenie drugiego dania. Upewnij się, że jesteś na siłach lub wylosuj sobie coś krótszego. |
Babcia autobusowa – specyficzna odmiana MKM-a, której pasją jest podróżowanie autobusem w okresie największego jego zatłoczenia, zazwyczaj w okresie szczytu. Charakteryzuje się specyficznym stosunkiem do siedzących pasażerów. Istnieje wiele odmian babć autobusowych, prawdopodobnie nigdy nie uda się ludzkości ostatecznie sklasyfikować tego podgatunku, próby trwają do dziś. Niektóre potrafią (skutecznie!) imitować dur brzuszny, nie wiedząc, co to jest.
Większe gatunki
Dziadkowie
- Dziadek antysemita – męska odmiana babci autobusowej występująca w Warszawie. Zaczepia współpasażerów i opowiada teorie spiskowe o Żydach.
- Dziadek „dwie pieczenie na jednym ogniu” – staje nad młodą kobietą, chociaż w pobliżu siedzi kilku chłopaków. Staje w bliskiej odległości od owej pani. Jeśli nie wywrze na pani milczącej presji, to chociaż zawartość dekoltu otaksuje.
- Dziadek Indiana Jones – najczęściej dziadek grubo po 70-tce (choć zdarzają się także babcie). Chodzi zawsze z wielką torbą, gdzie ma łopatę, kawałek sznurka i miarkę. Zwykle kręcąc sznurkiem przegania pasażerów z miejsca. Często spotykany w Wałbrzychu, bo szuka Złotego Pociągu.
- Dziadek meloman – wsiada do autobusu (już napity) i siada najczęściej na dwóch wolnych miejscach. Wyciąga wtedy gitarę lub harmonijkę i zaczyna na niej grać, „umilając” czas współpasażerom swoim rzępoleniem. Najczęściej gra wesołe przyśpiewki i wykrzykuje hasła propagandowe, np. „Żeby wszyscy mieli na piwo”. Kiedy skończy swój koncert, zazwyczaj prosi o „piątaka do gitarki lub puszki”. Gdy trafi na miłe towarzystwo, staje się hitem dnia i trochę zarobi, zaś gdy jakaś niemiła osoba zadzwoni na 997, może nie skończyć się to dla niego dobrze. Można go spotkać na liniach autobusowych na prawobrzeżu w Szczecinie.
- Dziadek niewdzięczny – nie dość, że „jeździ, bo lubi” to jeszcze najpierw wymusi na kimś miejsce siedzące, a kiedy potem tramwaj chwilę stoi w korku, mówi: „za dużo tramwajów i to za moje pieniądze”. Niewiele go obchodzi, że inni jadą „na sardynkę” i dojeżdżają do roboty zmęczeni, zanim jeszcze ją zaczną. Podobnie jak to, że prawdopodobnie nie tylko jedzie za darmo, ale i ci, którzy nad nim stoją, składają się na jego emeryturę.
- Dziadek były mundurowy - często, gęsto zdarza mu się pomylić środek komunikacji publicznej i pasażerów z formacją, którą był tam kiedyś dowodził. Jednakże w przypadku jakiś nieprawidłowości czy konfliktu może okazać się osobą całkiem przydatną i skuteczną.
Babcie owocowo-warzywne
- Babcie truskawkowe – dosyć rzadko spotykany gatunek, na liniach międzymiastowych. Rozpoznać je można po tym, że zawsze mają puste bądź pełne truskawek koszyki. Celem działań takiej babci jest zdobycie jak największej ilości truskawek zanim sąsiadki wykupią. Niekiedy przebywają wielkie odległości z wiosek do centrum miasta bądź rynku. Uwaga! Mogą stosować większość rodzajów wymuszeń.
- Babcie malinowe – jak wyżej, ale w koszyku zamiast truskawek znajdują się maliny. Szczególnie łatwo można je znaleźć na linii 64 w Tarnowskich Górach.
- Babcie warzywne – kartofle, marchewka w opakowaniach/workach hurtowych z giełdy w atrakcyjnej cenie, bo o dwadzieścia groszy taniej niż w biedrze. Widoczna głównie w momencie jak się wpycha z tym całym kompostownikiem, do maksymalnie zatłoczonego autobusu bez biletu.
Babcie bramkowe
- Bramkarki wejściowe – specjalna odmiana babć autobusowych. Nie polują na miejsca siedzące. Najczęściej jeżdżą 2–3 przystanki. Ustawiają się na przystanku w prawdopodobnym miejscu otwarcia się drzwi. Po ich otwarciu wypuszczają wysiadających, a następnie wchodzą i zatrzymują na najwyższym stopniu (lub zaraz przy wejściu w pojazdach niskopodłogowych) i blokują przejście innym osobom. Jedynym sposobem na obejście takiej blokady jest udanie się do innych drzwi. Ewentualnie ewoluują do dwóch form:
- Bramkarki siedzące – zajmują podwójne miejsce od strony przejścia, pod nogami i na kolanach kładą torby, siatki, reklamówki. W najlepszym wypadku miejsce to zostanie puste. W najgorszym współpasażer zostanie uwięziony aż do przystanku na którym babcia wysiada (najczęściej ostatni przystanek linii).
- Bramkarki przejściowe – ustawiają się w przejściu między siedzeniami, blokując je. Nigdy nie chcą usiąść, mimo że jeżdżą znaczne odległości. Pojedynczo nie przeszkadzają, problem pojawia się w przypadku blokady dwustronnej.
Babcie aglomeracyjne
- Babcia w wielkim mieście – po kilometrowej przebieżce za odjeżdżającym środkiem komunikacji miejskiej dopada go, ten otwiera jej ostatnie drzwi, ta się pyta pasażerów czy jedzie w jej docelowe miejsce i po odpowiedzi „nie” zawraca z powrotem na przystanek…
- Babcia w wielkim GOP-ie – dobiega na przód autobusu jadącego do Bytomia i pyta kierowcy:
- – Czy pan jedzie do Bytomia?
– Nie, do Nowego Jorku.
– A to przepraszam, pomyliłam autobusy. Ewentualnie pyta, czy przez Bytom.
- – Czy pan jedzie do Bytomia?
- Babcie zagubione – odziane w stary wełniany płaszcz, okutane chustką kurczowo dzierżąc w dłoni adres dzieci/wnuków jadą do wielkiego miasta na święta. Jak tylko zobaczy tablicę „Warszawa” co chwilę wypytuje kierowcę czy już ma wysiadać i myśli przerażona „jak my się z Kacprem odnajdziem w tej obcej ziemi”.
Babcie nauk ścisłych
- Chemiczne – typ, który nie podpisał konwencji genewskiej ani o takowej nigdy nic nie słyszał. Używa broni chemicznej. Najczęściej w postaci przesiąkniętego naftalenem (naftalina) futerka (rzadziej używa specjalnego przesączonego środkami chemicznymi moherowego beretu, jednak jest tylko kwestią czasu, gdy w wyniku postępu technologicznego tej subkultury zacznie używać tej zabójczej broni). Szczególnym typem jest tutaj tzw. Babcia gazowa – używa ona naturalnych gazów bojowych w postaci wiatrów, które potrafi miesiącami przygotowywać i przetrzymywać w dolnych partiach ciała i skutecznie użyć. Ten typ jest szczególnie groźny, gdyż atakuje wszystkich pasażerów. Atak babci gazowej jest szczególnie niebezpieczny w zatłoczonych pojazdach w upalne dni.
- Fizyk-praktyk – najczęściej spotykane w okolicach targowisk i hipermarketów. Wtaszczają się do tramwaju/autobusu z siatami. W braku wolnego miejsca czekają na pierwszy lepszy zakręt; tuż przed wejściem w niego puszczają trzymaną dotychczas poręcz i pozwalają działać sile bezwładności, z rozmachem uwalając się na siedzących współpasażerów. Zwykle znajdzie się ktoś litościwy, kto ustąpi miejsca. Typ bardzo niebezpieczny, głównie ze względu na najczęściej dość znaczne rozmiary, dodatkowo powiększane torbami. Badacze nie są zgodni co do zakwalifikowania tego rodzaju, choć przypuszczają, że może być to podgatunek babci „Dromadera”.
Babcie religijno-poglądowe
- Moherowe berety – odmiana babć charakteryzująca się odmiennym stylem bycia. Ten typ posiada charakterystyczny beret u nasady głowy, a na klatce piersiowej zawsze widnieje wielki, ale to wielki, łańcuch, który w ich slangu został określony mianem „różańca”. Różaniec stylizowany jest na Amerykański Lajf Stajl, czyli im więcej żelaza na klacie tym lepiej. Wykształciły one specyficzny styl bycia i porozumiewania się. Wszystko odbywa się drogą telepatyczną przez pośrednika na górze, głównie za pomocą zdrowasiek. Niczym dobry szpieg, ten rodzaj babć zbiera informacje o niewiernych i podaje je do bazy, co widać gdy takowa przechodząc koło nas zaczyna szeptać. Kolor moherowego beretu też jest ważny, dotąd odnotowano barwy: beżowy, czerwony, szary, fioletowy, brązowy, kremowy, zielony – chodzi głównie o rejonizacje, dany kolor rządzi tylko swoją dzielnicą. Nie są zbyt rozrywkowe i stwarzają zagrożenie dla otoczenia. W pełni oddane swojemu guru – Ojcu Dyrektorowi. Główne nasilenie tych babć występuje w liniach numer 40, 26 w Toruniu i Tarnobrzegu, a także w tramwajach linii 8 w Szczecinie oraz w gdańskich liniach tramwajowych. Ostatnio zaobserwowano wzrost ich aktywności w stolicy, na linii 501 w okolicy Woli, a także w linii 130 na całej długości oraz na linii 129 w Tarnowskich Górach. Często widywane są również w liniach 5, 6 i 10 w Skierniewicach. Widywane na przystankach na Grunwaldzkiej w Olsztynie, w szczególności obok rynku. W celu uniknięcia tych groźnych osobników należy omijać także przystanki koło przybytków kościelnych.
- Rasistki – podchodzą do cygana albo murzyna i mówią: „Ustąp babci miejsca, ty się jeszcze w życiu nasiedzisz”.
- Rewolucjonistki – ostrymi i populistycznymi hasłami (To wszystko przez te Żyyyddyyy!!!) mogą doprowadzić do rewolucji, która na szczęście, ze względu na problemy sercowo-żołądkowo-stawowe większości babć rewolucjonistek, nie opanowuje obszaru poza autobusem.
- Różańcowe – podgatunek moherowych beretów, stoją nad tobą odmawiając różnego rodzaju pacierze, różańce i litanie, zawodząc przy tym tak długo aż ustąpisz miejsca. Często wzywają przy tym imiona świętych i błogosławionych. Zbyt długie pozostawanie pod jej wpływem może prowadzić do zamodlenia lub migreny.
Babcie psychiczne
- Hipnotyzerki – babuliny stojące nad ofiarą siedzącą, zimą często w zaparowanych goglach i tak się gapiące, że potencjalna ofiara czuje się jak na seansie u Kaszpirowskiego.
- Jasnowidzki – spotykane w Luboniu koło Poznania na linii 610, po wejściu zasiadają w tylnej części autobusu, nie minie pół minuty a już w tylnej części zaczyna brakować powietrza, wtedy wszyscy prócz Babci/Dziadka ewakuują się, gdy jednak grupa śmiejących się gimnazjalistów zostanie przy środkowym wyjściu Babcia/Dziadek zaczynają mieć widzenia przyszłości typu: „Widzę was w piekle!”, „Diabeł w was tkwi!”, „Wszyscy ludzie pójdą do nieba, a wy zostaniecie wepchnięci do piekła!”.
- Niespokojne – babcie, które ewidentnie nie mogą usiedzieć w jednym miejscu autobusu, wobec czego permanentnie się przesiadają. A to przeciąg, a to nie mogą siedzieć w stronę przeciwną do kierunku jazdy, a to współpasażer jest podejrzany albo śmierdzi. Babcie wykazują dużą ruchliwość, aczkolwiek nie są niebezpieczne, chyba że jedynym młodszym człowiekiem od niej będzie kierowca.
- Marudzące – spotykane szczególnie na dłuższych trasach. Występują parami lub większymi grupami (jednak nigdy nie jest ich więcej niż 4). Wracasz z drugiego końca miasta, a tu nagle podchodzą dwie babcie i zaczynają narzekać na wszystko (niewygodne fotele, oszuści na straganie, dzisiejsza młodzież, brudne rury do trzymania, dzisiejsza młodzież, sąsiedzi, dzisiejsza młodzież, zwierzęta, ceny biletów… Acha czy ja wspominałam o dzisiejszej młodzieży?) tak długo, aż ofiara nie popełni samobójstwa poprzez walnięcie głową w szybę albo sama odejdzie dla "świętego" spokoju.
- Chore na uszy – ujawniają się wtedy gdy do autobusu wsiada grupa nastoletnich uczniów Gimnazjum lub LO. Zwykle każe im siedzieć cicho, gdyż bolą ją uszy i nie może się denerwować. Nie zważa jedynie na fakt, że jedzie głośnym autobusem. Gdy uczniowie mają ją w dupie, zaczyna krzyczeć, jaka to dzisiejsza młodzież jest źle wychowana. Zazwyczaj po takim incydencie sprawcy zbyt głośnych rozmów przenoszą się do innej części pojazdu. Spotykane często w Bielsku-Białej na linii 32.
Czasami spotykany jest bardziej niebezpieczny podgatunek, który marudzi na takie tematy, aby znudzona ofiara szybciej odeszła (a tej Kowalskiej to wycięli jelito i do tego macicę! Za moje pieniądze, no! Toż to idiotyzm!). - Wróżbitki – podgatunek babć jasnowidzek, tylko ten mówi prawdę. Najczęściej prosi o ustąpienie miejsca za wróżbę o najbliższej przyszłości. Gdy babcia się rozsiądzie mówi coś w stylu Widzę, że nie będziesz miał miejsca żeby usiąść…. Wkują niesamowicie, choć ani razu się nie pomyliły.
- Schizy – sprawiają wrażenie jakby rozmawiały przez telefon komórkowy z drugą osobą mając zestaw blutooth. Pozory mylą - nic z tych rzeczy, w rzeczywistości (wirtualnej) babcia gada w dwóch osobach sama ze sobą. Tutaj istnieje wersja soft i hardcore. W przypadku pierwszym zupełnie nieszkodliwe, za to w drugim czeka nas ostra jazda, aby uszy nie zwiędły/odpadły pod lejącym się stekiem bluzgów i przekleństw. Po takiej sesji można wysiąść z traumą i przeświadczeniem, że jednak Kopernik był kobietą.
Babcie zawodowe
- Adwokatki – występują najczęściej stadnie. Ich celem jest znalezienie miejsc siedzących nie dla siebie, lecz dla innych wsiadających babć autobusowych. Gdy takowa się znajdzie, szukają potencjalnej ofiary i zwracając się do niej per „młodzieży”, wymuszają ustąpienie miejsca dla nowej pasażerki. Inną, ciekawszą metodą jest długotrwała perswazja wzrokowa, która jeśli nie poskutkuje kończy się wyszukaną wiązanką przekleństw i życzeniami rychłej starości w kierunku ofiary na przystanku końcowym. Gatunek bardzo często spotykany na szczecińskiej linii 63.
- Akrobatki – widząc wolne krzesło po drugiej stronie autobusu w cudowny sposób odzyskują mobilność, wrzucają laskę pod pachę i sprintem biegną do krzesła co sił w nogach.
- Aktorki – gdy wszystkie miejsca w autobusie są zajęte, stoi na środku autobusu, z gracją najlepszych aktorów symuluje różnego rodzaju choroby począwszy od „bóli krzyża” do „osteoporozy” wymuszają miejsca siedzące od młodych osób. Dosyć popularny gatunek na liniach międzymiastowych, są bardzo sprytne, a ich działania niezwykle skuteczne.
- Ankieterki – na kilka przystanków przed ich docelowym przepytują ludzi, kto kiedy wysiada i starają się odpowiednio ustawić wszystkich w przejściu.
- Aptekarki – dosiadają się nagle do pasażera, otwierają swoją „magiczną” torbę pełną lekarstw domowej roboty, począwszy od lekarstw na kaszel, a kończąc lekarstwami na zmiany grzybicze stóp, które powodują „wyhodowanie” Doliny Rospudy pod paznokciami…
- Biznesmenki – występują głównie we Wrocławiu na linii 703. Poruszają się w parach, jedna z babć jest ubrana „na cebulkę” co jest elementem opancerzenia, druga babcia „powierniczka” posiada dużą aktówkę w której znajdują się donosy i inne informacje przydatne kancelarii parafialnej. Podczas konwoju dyskutują i wymieniają się zdaniami na interesujące tematy, jak to np. Staszka z pod 2 wyzywa swojego „starego” od najgorszych. Uzbrojone w perfumy „Szanell” z placu.
- Prostytutki na emeryturze – spotykane tylko w miastach. Charakteryzują się tapirem na głowie na półtora metra. Usta mają w kolorze strażackiej czerwieni, a policzki pokraśnione burakiem, sądząc po kolorze. Na powiekach cień aż do brwi, szpony w jakimś intensywnym kolorze i strój jak na wesele w ambasadzie. Stare ale jare.
- Niańki – gatunek ten występuje dość rzadko. Swoją zdecydowanie zbyt dużą dupą i wyładowanym latoroślą wózkiem dziecięcym zajmują ostatnie centymetry miejsca stojącego przy wejściu. Są one o tyle niebezpieczne, że można zostać staranowanym przez koła morderczego pojazdu. Zazwyczaj nasza stanowcza odmowa ustąpienia miejsca jest kwitowana głośnym i cuchnącym kapuśniaczkiem prychnięciem oraz soczystym stekiem wyzwisk. Zbyt często spotykane na linii 120 w Warszawie.
- Opiekunki – są to babcie, które na jakiś czas przed wyjściem z autobusu, zapraszają inną osobę do zajęcia ich miejsca. Często po usłyszeniu odmowy namawiają ją aż do zatrzymania się autobusu na ich przystanku. Sytuacja jest na tyle niezręczna, że nikt z innych pasażerów w tym czasie nie odważy się zająć tego miejsca. Niekiedy pozostaje ono jeszcze wolne na długo po wyjściu Opiekunki z autobusu.
- Oszustki – babcie wymuszające, pochodna aktorki, ale totalne beztalencie. Atakuje ofiary tekstem, że ma 70 lat, jest chora na serce/nogi/żołądek/wątrobę i co się jeszcze tylko da, a wygląda na rumianą, wypasioną, zdrową i żwawą 50-latkę. Wygląda tak młodo i zdrowo, że ofiary zazwyczaj jej nie wierzą i nie ustępują miejsca. Oszustki w odwecie atakują ludzi na ulicy i opowiadają im, jak młodzież jest źle wychowana. Bardzo często spotykane w Gdańsku na linii autobusowej 199, a także ich męscy odpowiednicy.
Inne rodzaje babć autobusowych
- Babcie „Książki” – spotykane cholernie rzadko. Zaraz po wejściu do tramwaju zaczynają opowiadać fascynujące opowieści ze swojego życia. Typ lubiany przez większość. Nie wymuszają ustąpienia miejsca, zdobywają tak wielki respekt wśród współpasażerów, że po kilku minutach ludzie sami schodzą ze swoich miejsc, aby ustąpić tej babci. Zwykle przez te opowieści większość osób przegapia swój przystanek, ale ta babcia mimo wszystko jest lubiana, nawet przez młodzież. Zdarzają się na linii tramwajowej 8 w Gdańsku.
- Babcie neutralne – te babcie po prostu wchodzą do autobusu i po prostu zajmują wolne miejsce, a jeśli takiego nie ma to przeczekają podróż i po prostu wyjdą. Rzadki typ, chociaż możliwe, że jest (po prostu) niezauważalny przez innych pasażerów.
- Babcie o przyśpieszonym zapłonie – babcie spotykane w osobówkach Przemyśl-Rzeszów, zawsze ustawiają się przy drzwiach dwa, trzy przystanki wcześniej. A nuż nie zdążą wysiąść zanim autobus ruszy?
- Babcie o opóźnionym zapłonie - w przeciwieństwie do swoich antagonistek o wiele bardziej niebezpieczne i toksyczne, gdyż skutecznie mogą doprowadzić do zakłóceń w rozkładzie jazdy, a w przypadkach ekstremalnych terroryzować kierowcę w celu zatrzymania pojazdu pomiędzy przystankami. Nie jest to nic innego jak wersja hardcorowa rodzaju Last Minute.
- Babcie zajebiste – miłe, starsze panie. Czasem dają pieniądze lub słodycze dzieciom w autobusie. Możliwe że jedna z nich poprosi cię o targanie swoich toreb do domu, za co zwykle również odwdzięczy się dużą sumą pieniędzy (jeśli ma dobry dzień to może Ci dać jakieś trzy dychy!). Za ustąpienie miejsca babcia będzie Ci wdzięczna do końca życia i oczywiście również zgarniesz trochę kasiory.
- Biduleczki – aż łezka w oku się kręci widząc takową. Malutkie, chudziutkie, zgarbione, w szarym płaszczyku. Ledwo to to stoi na chudych nóżkach, cera porcelanowa, a we włosach kokarda większa od niej. Wsiada jedynie do mało zatłoczonych pojazdów, często pomyłkowo. Nie bardzo wie gdzie jest i dokąd jedzie. Najczęściej bez żadnych bagaży. Są tak chude, że cztery takie babcie mogą siedzieć na jednym miejscu, a często można tam jeszcze i piątą posadzić. Nie są groźne. Zagrożone wymarciem, w Polsce prawnie chronione.
- Bombowce – nie lepsze od babci lokomotywy. Stojąc nad tobą atakuje zrzucając różnego rodzaju przedmioty (beret, torebkę, rękawiczkę). Często można spotkać tzw. typ „Sztukas”, który przed zrzuceniem przedmiotu nurkuje, wydając przy tym charakterystyczny świst.
- Borostwory – ogromne babcie w futrzanych płaszczach, zajmujące z reguły 1,5–2 miejsc siedzących. Dzielą się zwykle na kilka kategorii. Przerażają absolutnie wszystko i wszystkich.
- Chodzące Poradniki (w niektórych grupach naukowców: Babcia Dobra Rada) – babcie z pozoru sympatyczne, siadające chętnie na miejscach podwójnych, częściowo zajętych obok kogoś młodego, lub na całkowicie zajętych, odbierając miejsce jedną z dalej opisanych metod. Nigdy nie siadają same. Celem tych babć jest przekazanie młodemu pokoleniu jak najwięcej swoich niezwykle cennych rad dotyczących strzyżenia pudli, wpływu przyprawy curry na zdawanie egzaminu maturalnego, zapobiegania przeziębieniom, hodowania wina z jabłek, wyciskania soku z cebuli lub wstawania rano z łóżka prawą nogą przez lewy bok. Babcie te w dłuższych okresach mogą doprowadzić do trwałego paraliżu lub nawet zgonu.
- Cichacze – babcie, które zawsze pojawiają się w parach. Jeśli są dwa wolne miejsca naprzeciwko siebie, siadają bez ataku. Kiedy są trzy miejsca zajęte i jedno wolne, jedna z nich siada na wolnym miejscu, a druga ciska pasażerem naprzeciwko niej o ścianę. Kiedy są natomiast dwa wolne miejsca, ale nie naprzeciwko siebie, jedna z nich siada na którymś miejscu, a druga podchodzi do pasażera naprzeciwko swojej towarzyszki i rzuca nim w inne wolne miejsce. Jeśli nie ma wolnych miejsc, jedna miota pierwszym pasażerem, druga siada, potem miota drugim, żeby mieć miejsce naprzeciwko towarzyszki. Jak usiądą, to siedzą cicho. Co jakiś czas któraś na kogoś lub coś pokazuje albo przytakuje. Zdarza się też, że któraś sapnie. Wysiadają na pierwszym przystanku, ale są bardzo niebezpieczne.
- Cmentarne – odmiana babci, która za jedyny słuszny cel podróży uważa cmentarz. Zazwyczaj wiezie wypchaną torbę zawierającą znicze, kwiatki, grabie, łopaty itp. Gdyby mogła, przesiadłaby się do traktora. Jej jedynym zmartwieniem jest plaga zniczopożyczaczy. Najczęściej pojawiają się na liniach objeżdżających okoliczne placówki sakralne. Lubi pojawiać się na linii 74 na trasie Katowice – Siemianowice Śląskie – Chorzów, na linii 181 w Gdyni, na linii 2 w Krakowie (na Wszystkich Świętych linie za początkiem 8) oraz na linii 7 w Bielsku-Białej.
- Dromader – widywane niegdyś w dużych ilościach koło HIT'a (obecnie Tesco) w '127'. W busie najpierw ląduje ciężko jedna pełna siata, potem druga, na końcu tarabani się staruszka wciągając za sobą wyładowany wózeczek. Potem przewala się z tym wszystkim jak walec przez zatłoczony autobus. Zawartość siat stanowi zazwyczaj jakieś 20 kilogramów cukru lub tyle samo mąki, woda w pięciolitrowych butlach i inna masówka, zakupiona zapewne dla całej kamienicy.
- Działkowiczki – występują praktycznie tylko w okresie letnim[1], kiedy linia autobusowa zostaje przedłużona i prowadzi na działki. Nigdy nie występuje pojedynczo, zwykle zajmują pół autobusu. Wyróżnia się brudnymi rękami oraz zapachem potu i ziemi. Często wiezie torby 2x większe od niej, z których wystają rośliny lub grabie. Niezwykle agresywna gdy ktoś próbuje zająć jej miejsce, lub zachowuje się zbyt głośno. Kiedy wchodzisz, wszystkie działkowiczki patrzą na ciebie miażdżącym wzrokiem. Występują często na linii 3 w Bielsku-Białej
- Elegantki – babcie spotykane głównie w autobusach podmiejskich. Zawsze eleganckie, niezależnie od pogody. W największy upał zawsze mają na sobie grubą białą bluzkę (haftowaną), grubą wełnianą spódnicę, grube rajstopy i pełne półbuty z tandetnej imitacji skóry. Dla ozdoby na szyi zawieszają czerwone korale kupione „za panienki” na odpuście 40 lat temu. Nieważne, że gorąco i pot im po rowku ścieka, kobieta jest zawsze kobietą.
- Eplileptyczki – pochodna babć szturchających, który zamiast szturchania ofiary stosuje serię napadów padaczkowych trzymając się poręczy krzesła ofiar. Szczególnie skuteczne w starych (czyt. wszystkich) tramwajach, gdzie ofiara po kilku seriach szokowych doznaje wstrząśnięcia mózgu o pancerne okno.
- E-2 – specyficzny gatunek występujący wyłącznie na trasie tychy – Gliwice w autobusach pośpiesznych E-2. Myląc ten autobus z innym, kursującym na tej samej linii, wymuszają na kierowcy krzykami i lamentami zatrzymanie autobusu „bo on się tu zawsze zatrzymywał”. Są dobrze znane ze swoich niewiarygodnych umiejętności perswazyjnych. Przeciętny kierowca nie wytrzymuje 10 sekund ledwo zrozumiałych wrzasków i pojękiwań i zatrzymuje pojazd jak nakazuje babcia.
- Furiatki – sypią taką ilością wyzwisk, aż nie można uwierzyć. Od wejścia bluzgają z jakiegokolwiek powodu. Wystarczy że coś zauważą lub ktoś je przypadkiem dotknie, a rozpoczyna się półgodzinna wiązanka. Jeśli nie ma na co wyzywać, rzucają losowymi wyzwiskami pod nosem. W ostateczności atakują parasolką (noszą ją nawet w słoneczne dni).
- „Gdyby ja…” – gorsze od Furiatek, spotykane w Łodzi na trasie Łódzkiego Tramwaju Regionalnego – babcia taka wsiada do tramwaju, zasiada na jakimś miejscu, po chwili wstaje i zaczyna mówić: gdybym ja była dyrektorką MPK, to by ten motorniczy by u mnie nie pracował, bo nie potrafi mnie zawieźć do domu.
- Historyczki – atakuje często jeszcze na przystanku. Zaczaja się w pobliżu grupki młodych ludzi i przysłuchuje się rozmowie. W pewnym momencie rzuca luźno związaną z tematem uwagę i przechodzi do ofensywy słowami „a we wojnie to ja…”.
- Kamikaze – najczęściej spotykane na liniach podmiejskich. Można je łatwo rozpoznać po stylu wpadania do autobusu. Kiedy ten zamierza odjechać z przystanku, nagle, nie wiadomo skąd pojawia się owa babina. Widząc, że jest spóźniona podwija kiecę (czasem kilka), bierze pod pachę wózeczek i siaty z gaciami na sprzedaż na bazarze i gna ile sił w nogach po środku drogi, tak, by jej czasem busik nie uciekł. Po dobiegnięciu do niego sykiem i sapaniem odpędza młodzież, która wyszła, by pomóc jej z wózkiem i sama zajmuje ich miejsce. Kiedy o dziwo czasem jest przed podmiejskim, zawsze staje na krawędzi krawężnika, by kierowca zobaczył, że zdążyła i to ona na niego czeka. Często można poznać ją również po posiadaniu kul po poprzednich zderzeniach czołowych lub potrąceniach przez autobus, przez co w bliskiej przyszłości grozi jej wymarcie.
- Kierownice – najrzadszy gatunek, dzieło gospodarki socjalistycznej. Charakteryzują się tym, iż nie siedzą na miejscach dla pasażerów, tylko prowadzą pojazd. Dzielą się na trzy grupy: autobusowe, trolejbusowe i tramwajowe (motorniczki). Autobusowe dzielą się na miejskie i międzymiastowe. Miejskie są najczęściej ubrane w mundur, międzymiastowe natomiast ubierają się dowolnie. Trolejbusowe są obecnie na wymarciu, bo występują tylko w Lublinie, Tychach i w Gdyni. Tramwajowe są natomiast dosyć często spotykane. Często dziarskie i sympatyczne.
- De Luxe (tyranobabus REX) – odmiana borostwora, ogromnej wielkości i wagi ubrane w grube kożuchy lub futra, małe wredne oczka, duże szczęki często inkrustowane złotem, bardzo brzydkie. Ogromne osobniki niezwykle agresywne, wchodząc do pojazdu nie wybierają jak inne drapieżniki ofiary słabej i bezbronnej, a pierwszą lepszą. Podchodzą z siatami do pierwszego miejsca, jakie widzą i uderzają tekstem „zejdź mi dziecko, bo mam już 90 lat i schorowane nogi” (ewentualnie serce, lub inne schorzenia zasłyszane od Goździkowej). W drastycznych przypadkach po prostu spychają z siedzenia. Nie muszą się niczego obawiać ze względu na potężny pancerz, ogromną wagę i wzrost. Najczęściej ofiary same uciekają już na widok takiego osobnika. Babcie te, najczęściej nie mają biletów, bo sam kanar się ich boi. Jak sama nazwa wskazuje, jest to największy znany typ babci autobusowej, najbardziej agresywny i bezwzględny.
- Krótkodystansowe – rodzaj wymuszających, z tym, że wysiadają minutę po tym, jak wsiadły. Co nie zmienia faktu, że na tę minutę muszą sobie zapewnić miejsce siedzące.
- Last Minute – nie wstanie przed swoim przystankiem, ale siedzi twardo do samego końca i podrywa cztery litery i przebija się do wyjścia jak kula armatnia dopiero wtedy, gdy ludzie zaczynają (na jej przystanku) wsiadać do transportera.
- Lodołamacze – w najbardziej zatłoczonym autobusie taka babcia zawsze widzi, kiedy się zwalnia miejsce (posiada seryjnie montowany echo radar), momentalnie rusza i pędzi z siatami tratując po drodze wszystkich pasażerów. Jeżeli jakimś cudem nie dotrze na czas do wolnego miejsca, wówczas zmienia się w babcię lokomotywę. Inna wersja takiej babci: W autobusach podmiejskich zawsze siada na ostatnim siedzeniu, chociaż tylne drzwi się nie otwierają, autobus jest zapchany na maksa,a ona wysiada na pierwszym przystanku. Kiedy autobus się zatrzyma krzykiem terroryzuje kierowcę, żeby na nią zaczekał i przepycha się do wyjścia tratując ludzi.
- Lokomotywy – jak siedzisz w autobusie, stają nad tobą i zaczynają sapać. Niektóre sapią tak intensywnie, że czujesz, co jadła kilka godzin temu…
- Łowcy krzeseł – gdy autobus się zatrzyma i otworzy drzwi, ty nawet nie zdążysz sobie tego uświadomić, a ona już siedzi.
- Miła i dobra – zazwyczaj patrzy w okno i nie przejmuje się gamoniami (jeden z najrzadszych rodzajów). Eksperci są bezradni co do sposobu, w jakim przetrwała w tzw. „dzisiejszych czasach”.
- Nieprzewidywalne – często autobus jest mało zatłoczony, ty siedzisz bliżej babci, dalej jest trochę wolnych miejsc, a ona chce właśnie twoje miejsce. Jeśli jej się nie uda, atakuje w stylu jednego z poprzednich gatunków.
- Niskopodłogowe – zwykle spóźniają się na autobus (niskopodłogowy), biegną za nim kilometr. Niejednokrotnie wcale nie są zmęczone. Chcą wejść na siedzenia tylne, znajdujące się nieco wyżej. Ale nagle tracą siły i proszą o pomoc. Gdy jakiś uprzejmy podniesie swój tyłek, aby pomóc, babcia błyskawicznie zajmuje jego miejsce (niejednokrotnie faulując).
- Okiennice – ten typ rzadziej pojawia się w autobusach, nagminny jest natomiast w pociągach osobowych. Celem okiennicy jest zajęcie dowolnego miejsca przy oknie. Gatunek jest naturalnie wyposażony w radar naprowadzający na pierwsze wolne miejsce obok okna. Po znalezieniu takiego, automatyczny pilot obiera kurs na to właśnie miejsce rozpychając wszystkich dookoła. Jeśli wszystkie miejsca obok okna są zajęte, natomiast wolne są miejsca tylko od strony przejścia, zwykle używają formuł w stylu: „Przepraszam, czy może Pan/Pani ustąpić mi to miejsce?”. Zwykle odpowiedź „nie” wystarcza.
- Pilot – występują w nowszych pojazdach (stwierdzone w wrocławskich Volvo), w których pierwsze miejsce z przodu, z prawej strony pojazdu najbliżej kierowcy jest pojedyncze i wysunięte naprzód, stwarzając tym samym dogodne warunki do nadzorowania jazdy. Celem tego typu osobnika jest zajęcie tego miejsca, nawet jeśli autobus jest zupełnie pusty. Aby to osiągnąć, stosują, zależnie od osobistych predyspozycji, rozmaite metody wymuszeń. Jako, że normalni ludzie również tym miejscem nie gardzą, biada temu, kto je zajmuje w trakcie szturmu takiej babci.
- Podniecające – widząc zajęte miejsce przez osobę płci nieżeńskiej, podchodzą z gracją Babci Królewskiej i mówią, że bardzo je podniecasz. Unikać jak ognia! W razie kontaktu uciekać! Wysokie prawdopodobieństwo obśmiania przez kolegów. W skrajnych przypadkach (gdy autobus jest zajęty kobietami), zachodzą w odmianę Homo-bi-niewiadomo.
- Pomylone – wchodzą do zatłoczonego autobusu, siadają na najbardziej odległym od drzwi miejscu, a później jęczą, że pomyliły autobusy i chciałyby wysiąść. Gdy już podejdą do drzwi, a jakiś nieszczęśnik zajmie ich miejsce, przypuszczają szturm, z wrzaskiem, że jednak im się nie pomyliło, a starszym należy ustępować miejsca. Następnie znowu jęczą, że się pomyliły. Gdy już nikt nie odważy się usiąść, czekają, aż zwolni się jakiekolwiek inne miejsce. Po zajęciu go znowu przypuszczają szturm.
- Poszukiwaczki – zawsze kładą siatę z zakupami na wolnym miejscu, same zajmując miejsce sąsiednie, po czym zaczynają przeglądać zakupy, przekładać je z jednej torby do drugiej, wąchać, rozwijać i ogólnie zachowywać się, jak gdyby szukały Świętego Graala.
- Poranne – tak naprawdę, to nikt nie wie gdzie jadą. Zawsze w grupie, zawsze w rano, zawsze na tylnych siedzeniach (ew. przy oknie naprzeciwko drzwi). Uwielbiają autobusy jeżdżące na zadupia (np. PKSy). Lubią śpiewać piosenki. Młodsze znajome babci malinowych. Często spotykane w Szczecinie na liniach 74 i 80 oraz w Bielsku-Białej na linii 32.
- Predator – najbardziej obrzydliwy, wredny typ. Pokonuje nieraz spore dystanse do przystanku, ale już w busie czy tramwaju nie jest w stanie przejść tych 6 metrów do wolnego miejsca, tylko staje nad kimś młodszym i terroryzuje go. Biedni, młodzi ludzie kierując się kindersztubą ustępują grzecznie i przenoszą się gdzie indziej. Czasami Predatory w szale mylą pasażera z kierowcą.
- Prowokatorki – dość specyficzny rodzaj babć, które można podzielić na podklasy – podstawowy podtyp do babcie słaboprowokujące, np. czepiające się faceta, że śmierdzi wódą, czy studenta, że nosi irokeza. W pojedynkę są one dość niegroźne i skuteczną bronią obronną przeciw nim jest ignorancja i „niedolewanie oliwy do ognia”, w przypadku większej liczby osobników następuje tzw. efekt śnieżnej kuli, gdy aktywność obecnych na danym terenie babć prowokatorek osiąga maksimum. W przypadku zebrania zbyt wielu prowokatorek na niewielkiej przestrzeni może dojść do przekroczenia masy krytycznej babć, co może prowadzić do wyewoluowania jednej z prowokatorek do postaci zwanej:
- Przeciągowe – pojawiają się zazwyczaj w upalny dzień, gdy w autobusie jest 40 °C. Większość okien jest wtedy otwarta. Cały autobus jest z tego zadowolony, a one wkraczają do akcji i każą wszystkie okna zamykać, bo jest przeciąg. W akcie ostateczności idą ze skargą do kierowcy, który ma je głęboko gdzieś. Ten typ babci często też jednocześnie jest Dromaderem i Wymuszającą.
- Przegrzane – przeciwieństwo poprzedniej odmiany. Atakują w mroźne dni, kiedy wszyscy pasażerowie korzystają z dobrodziejstwa klimatyzacji. Ubrane w pięć kożuchów i siedem sweterków żądają od kierowcy wyłączenia ogrzewania. Jeżeli temperatura na zewnątrz jest poniżej -20 stopni, mogą doprowadzić do trwałego kalectwa.
- Przyjacielskie – pomimo wieku pozostające w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej, rozrabiające, zabawiające pasażerów. Wyjątkowo sympatyczny typ, nie atakuje młodzieży ani nikogo z pasażerów. Ze względu na łagodne usposobienie niestety często pada ofiarą pozostałych typów babć autobusowych. Obecnie zagrożone wymarciem, w Polsce prawnie chronione.
- Przyjaciółki – atakują w parach. Atakują tylko wtedy, gdy jest tylko jedno wolne miejsce. Ich atak przebiega tak: Jest wolne miejsce, jedna z nich natychmiast taranuje wszystkich i siada tam, a obca babcia autobusowa znana jako „przyjaciółka” tej, co usiadła, staje koło siedzącej. Stojąca jest zazwyczaj dobra i sama nie zdobędzie miejsca. Siedząca jej zaczyna współczuć i zaczepia najbliższego siedzącego. Pierwszym etapem jest prośba: siedząca babcia prosi tą osobę by ustąpiła tej stojącej pani. Gdy etap pierwszy nie powiedzie się bo powiemy „nie”, siedząca przechodzi do etapu numer dwa. Podczas etapu drugiego siedząca babcia zaczyna wymieniać straszne choroby, na jakie niby stojąca pani cierpi, zazwyczaj to pomaga, bo gdy zaczyna mówić o żylakach wymiękamy, puszczamy pawia i uciekamy, a jeśli jesteśmy twardzi i nie puszczamy, to przechodzi do etapu trzeciego. Podczas niego wnerwiona babcia uważnie wstaje, żeby nikt jej nie podkradł siedziska, podchodzi do nas i całuje w policzek, wtedy od razu mdlejemy, a babcia wyrzuca nas z siedzenia i zaprasza tą stojącą do siedzenia. Po zakończonym ataku zamieniają się w „Chodzące Poradniki”, ale rady wymieniają tylko między sobą. Często występują na liniach tramwajowych 8, 15 i 22 we Wrocławiu
- Przyzwoitki – na widok całującej się pary jęczą, pomrukują i mamroczą. Po chwili zaczynają otwarcie demonstrować swoje zgorszenie sytuacją. W skrajnym przypadku żądają pokazania obrączek.
- Pszczółki – tak jak pszczoła przesiada się z kwiatka na kwiatek zbierając nektar, tak ten rodzaj ma genetycznie zakodowaną potrzebę zmiany miejsca pod wpływem nieodpartego wrażenia, że właśnie inne miejsce niż to okupowane jest z bliżej nieokreślonych względów lepsze (tzw. niekulturalna młodzież czasami sugeruje zajęcie najlepszego miejsca, to znaczy na cmentarzu). Czynność jako taka jest celem samym w sobie i nie ma tutaj zastosowania ścisła reguła zajęcia pozycji przy oknie, czy też miejsca VIP premium pilot. Rodzaj nieagresywny, brak doniesień o mutacjach typu pszczoła afrykańska czy osa. Przeważnie zaczyna się od zmiany pozycji tyłem do kierunku jazdy na przodem, jako zdrowszą z punktu widzenia medycyny alternatywnej – a potem, to jest już loteria. Często mylona niesłusznie z bardziej pretensjonalnym rodzajem Niespokojne.
- Rugbystki – W młodości na pewno były mistrzyniami rugby. Ich umiejętności szarży, rozpychania się łokciami oraz przygniatania pasażerów do ścian/szyb przekraczają jakiekolwiek oczekiwania. Zawsze dopchają się do najlepszego miejsca.
- Sama swoja – takowa babcia atakuje podobnie do Wymuszaczy lub Lokomotyw, z tym, że zamiast sama usiąść, wyszukuje w pojeździe sobie podobną babcię autobusową i namawia ją, żeby ta usiadła na wcześniej zwolnionym przez siebie miejscu.
- Siatomioty – wsiada sobie taka jedna do autobusu lub tramwaju, czujnym okiem namierzając pozycję wolnego krzesła oraz najbliższego kasownika. Po przekalkulowaniu i zrobieniu symulacji (chodzi o trójwymiarową symulację ruchu współpasażerów w najbliższych dziesięciu sekundach nałożoną na plan przestrzenny krzesło-kasownik-własna pozycja) rzuca siatą w stronę wolnego krzesła, a sama kasuje bilet. Po czym z godnością zdejmuje siaty z siedzenia, żeby rozgościć się na wcześniej zarezerwowanym miejscu. Dotychczasowy rekord dzierży babcia, która po wtoczeniu się do starego Jelcza (a profilaktycznie zrobiła to dość głośno) miotnęła przed nosem współpasażerów solidnie wyglądającą siatą z co najmniej pięcioma kilogramami cukru/mąki/innego popakowanego badziewia na dobre trzy metry. Byli pod wrażeniem, szczególnie, że nie potrzebowała do tego zbyt wielkiego zamachu.
- Skoczki (małyszki) – typ spotykany wyłącznie w pojazdach wysokopodłogowych. Charakteryzują się tym, że po wejściu na pierwszy stopień łapią się drzwi i zaczynają podskakiwać na jednej nodze niczym Małysz na Wielkiej Krokwi. Ten typ spotykany jest głównie w szczecińskich żółtych tramwajach i w starych składach WKD.
- Szturchające – typ bardzo podobny do Babć Lokomotyw. typ ten najpierw sapaniem próbuje zgonić młodszą osobę z siedzenia, a gdy to nie pomaga, zaczyna szturchać ofiarę torebką lub siatką, a przy braku owych – całym ciałem. Jest to niestety dobrze działająca metoda – młoda osoba zwykle ma po kilku szturchnięciach dosyć i wstaje, a jeśli nie wstanie, zawsze istnieje szansa, że siła szturchnięcia zrzuci ją z fotela. Bardzo niebezpieczny typ. Czasami może cię uratować kwestia: „Jeżeli chce pani usiąść proszę powiedzieć, a nie pakować mi siaty w twarz” 50% skorzysta z propozycji — porażka, 20% obrazi się i przejdzie w tryb lokomotywy — połowiczny sukces, natomiast 29% zmiesza się powie „Aaaa… tego… przepraszam” — sukces. UWAGA: pozostały 1 % okaże się zakamuflowanymi Furiatkami ze skłonnościami Rewolucjonistek.
- Szturmaki – dosyć groźny typ babć autobusowych. Nawet, kiedy autobus jest po brzegi wypchany, to kiedy tylko drzwi się otworzą, babcia wciska się do środka, nie stosując się do zasady, że wychodzącym się ustępuje i tratuje wszystkich próbujących opuścić środek lokomocji. Jeśli spotkasz taką babcię, to prawdopodobnie wysiądziesz przystanek dalej.
- Targowiczki – jeżdżą z jednego placu na drugi, najczęściej spotykane są w Krakowskiej linii 132, gdzie jeżdżą z placu „Tomex” do Placu koło Nowego Kleparza.
- Taterniczki – masowo spotykane w rejonie Podzamcza w Lublinie, tudzież innych uczęszczanych przystanków. Chwyta się za poręcz u drzwi z mocą imadła i z siłą wodospadu pcha się do środka, wpychając z powrotem wszystkich wysiadających. Dwie babcie w jednych drzwiach potrafią zafundować ci przejażdżkę do następnego przystanku. Po osiągnięciu celu, czyli pokonaniu naporu 20 ludzi pragnących wysiąść ulegają transmutacji w jeden z powyższych modeli. Teza, jakoby Babcie Taterniczki były odpowiedzialne za pogrom na stadionie Motoru, nie została dotąd potwierdzona i wymaga dokładniejszych badań.
- Towarzyskie – przeciwieństwo borostworów zajmujących dwa miejsca. Koniecznie muszą zmieścić się koło osoby siedzącej w Manie na tzw. „półtoraku”, czyli miejscu o szerokości około 50% większej od normalnego siedzenia, znajdującym się tuż za kabiną kierowcy. Bardzo ciekawa jest obserwacja jak one próbują tam usiąść. Najpierw siadają bokiem na samym brzegu, potem powoli wykonują obrót o 90 stopni i wtedy dociskają drugą osobę do okna. W przypadku siedzenia na podeście cały czas trwa walka o utrzymanie tyłka na miejscu podczas zakrętów.
- Ufne – gatunek występujący jedynie w PKS. Zazwyczaj pokaźnych rozmiarów. Wbija się do zatłoczonego autobusu tylnym wejściem i podaje drobniaki jakiemuś pasażerowi by ten podał je dalej i tak do kierowcy. W polskiej rzeczywistości nie mają szans na przeżycie. Szczególnie, że zamiast biletu czasami dostają żelki.
- Ukraińskie handlary – typowo wiejski przypadek, w mieście niespotykany. Żeruje stadnie w dni targowe. Grube stare baby jadą do miasta obładowane garami ze śmietaną, koszami jaj i sera. Często zabierają ze sobą wnuka, albo innego bachora. Rozstawiają cały majdan w przejściu i mają pretensje do współpasażerów, że im tłuką jaja. Po sprzedaży towaru na targu kupują bachorowi dresy albo buty, a potem rozkładają ten towar na dworcowych ławkach, chwaląc się koleżankom, jak tanio je kupiły. Często spotykane w autobusach z wioch do Przemyśla, gdzie jadą handlować mlekiem i śmietaną, po uprzednim wyłowieniu z nich myszy i szczurów. Miastowe nie wiedzą, wypiją.
- Widma – patrzysz: autobus jedzie, babć żadnych nie ma, myślisz że odpoczniesz choć chwilkę na swoim miejscu – nic bardziej mylnego! Wówczas nagle zjawia się nie wiadomo skąd babcia widmo. Wcześniej nie wsiadała do autobusu, nikt jej nie widział, a jednak pojawiła się znikąd. Ustąpisz jej miejsce, jeden moment nieuwagi, a babci widma już nie ma. Na twoim miejscu siedzi już jakaś inna sprytna staruszka, a ty stoisz dalej jak ten baran.
- Wielorodzajowa – jak nazwa wskazuje, babcia może być babcią widmo i jednocześnie babcią rugbystką!
- Wilki – atakują watahą, ich szczekanie rozlega się na cały autobus i wygryzają każdego z ich siedzeń.
- Właścicielki – mają wykupiony abonament na używanie danego siedzenia w autobusie i dostają szału jeśli ktoś je zajmie: „Siedzisz na moim miejscu!”. Odmiana Babć Furiatek i Wymuszających.
- Wspierające służbę zdrowia – występują grupowo, najczęściej na liniach zatrzymujących się w pobliżu wszelakich ośrodków służby medycznej. Po drodze nawiązują ze sobą kontakt za pomocą technik wzajemnego podsłuchiwania i narzekania na swoje jakże poważne problemy zdrowotne; następnie połączone serdeczną znajomością i wizją wspólnej przygody porównywalnej do historii opisanej we „Władcy Pierścieni”, wymieniają się uwagami na temat lekarzy, recept, leków i tym podobnych. Na przystanku docelowym opuszczają autobus, raźno i rączo pomagając sobie wzajemnie. Często spotykane w Bydgoszczy na linii 80, a także na linii 299 w Sosnowcu.
- Wymuszające – zazwyczaj jest ich kilka. Gdy sobie młoda osoba spokojnie siedzi, stają dookoła niej i zaczynają rozmawiać, jakie to dzieci są źle wychowane.
- Zaplutki – zawsze atakują w parach. Rozpoznać je można po dość chudej posturze. Przed atakiem zawsze konwersują gdzieś koło miejsca ofiary. Atak przebiega tak: Podchodzą do ofiary i śliniąc się, rozpryskując ślinę na wszystkie strony, seplenią coś pod nosem. Robią to z taką gracją, że ślina pada dokładnie na ofiarę, zmuszając ją do kapitulacji i szybkiego zwolnienia miejsca. Po wykonaniu tej operacji, szybko kładą torebki na zwolnionym miejscu i podchodzą do najbliższego posiadacza krzesła, powtarzając proces. Gdy i to się powiedzie, jedna z nich siada, a druga przynosi jej torebkę z wcześniej zajętego miejsca. Niektórzy ludzie liczą czas opierania się babciom zaplutkom, a oficjalny rekord wynosi minutę i pięć sekund. Dość powszechne babcie, lecz szczególnie niebezpieczne. Unikaj ich jak długo się da.
- Zapobiegliwe – jak tylko ludzie wejdą do autobusu na jakimś przystanku i drzwi się zamkną, zaczynają przepychać się do wyjścia, mówiąc, że na następnym wysiadają. Warto zauważyć że nie ma tu znaczenia odległość ani czas podróży między przystankami, po prostu ZAWSZE musi wstać od razu po zamknięciu na poprzednim przystanku i po tym jak ludzie są już ciasno ubici, nawet gdyby miało to oznaczać stanie przy drzwiach przez 15 minut. Często przejawia cechy Babci Ankieterki.
- Zapominajki – wchodzą do autobusu, zajmują miejsce posiadaną torebką, idą skasować bilet i zapominają o tym, że kieszonkowcy lubią takie łupy.
- Znajome – atakują pojedynczo. Przysiadają się do osoby siedzącej samotnie i wtedy zadają pytania w stylu „Jak się pan nazywa?”, „A pana dziadek to służył na wojnie?”. Przy okazji atakują w stylu zaplutek. Tu rekord opierania się wynosi 52 sekundy.
- Z Biedronki – zawsze wydaje ci się, że skądś znasz tę twarz, więc odruchowo mówisz „Dzień Dobry”, a ona nie reaguje. Kiedy już wychodzisz z autobusu, wreszcie zdajesz sobie sprawę, że tydzień temu wciskała ci dodatkową parę skarpet za 39,99, abyś dostał ostatnią naklejkę na Świeżaka. Szczególnie spotykane na linii 211 w Warszawie.
- Z kotem – tego rodzaju babcia autobusowa ma ze sobą kota, który służy jej za zwierzynę łowczą. Kot taki biega po autobusie i wygania siedzących z wygodnych, zajętych uczciwie miejsc. Babcia wykorzystuje sytuację i siada, a kota chowa się w torbie. Jeżeli ktoś zajmie zwolnione miejsce, babcia stosuje taktykę aż do skutku. W życiu prywatnym zazwyczaj hoduje niezwykle wielką ilość kotów w domu i wszystkie je karmi. Często ma we włosach strzępki kociej sierści. Naturalny wróg metali.
- Z psem – atakuje tak samo, jak babcia z kotem, lecz do walki używa psa. Zazwyczaj hoduje bardzo dużą ilość psów, głównie pudli.
- Z bagażem – nowy gatunek odkryty w Warszawie. Zaczepia cię na przystanku i prosi abyś pomógł wnieść jej bagaż. Jako że to nowy, nieznany gatunek, zwykle ofiara jest tak zaskoczona że pomaga. Wtedy babcia siada na miejscu ofiary i zabiera od niej bagaż.
- Żołnierki-tułaczki – typ popularny jesienią w autobusach na trasach wiejskich i podmiejskich, okresowa odmiana ukraińskich handlar. Zazwyczaj wcześniej się umawiają i o świcie w dzień targowy ładują się do autobusu z worami fasoli, grochu i orzechów na sprzedaż. Cały ten majdan zwalają obok kierowcy i wzdłuż autobusu tworząc okopy. Nie ma szans, żeby się wydostać stamtąd przed nimi, ani się przez nie przedrzeć. Dwie godziny później wracają z siatami pełnymi chleba, bułek, margaryny i z 3-litrowym olejem (bo w mieście są o 10 groszy tańsze!). W tym momencie laska przeszkadza, więc trzymają ją pod pachą. Śpieszą się okrutnie, żeby zdążyć na autobus, bo ocielonkę trzeba wydoić. Po takim rajdzie są już głodne i ukradkiem jedzą salceson z gazety. Znana jest historia, jak taka żołnierka wpadła zdyszana do autobusu stojącego na przystanku i krzyczy do kierowcy „Do Tuchli już lecioł?, na co cały autobus chórem „LECIOŁ!!!”
Okrucieństwo losu
Czasem los bywa okrutny dla babć autobusowych. Dowodzą tego następujące przypadki:
- W całym pojeździe są wolne krzesła. Wówczas nie da rady stanąć nad gimnazjalistą lub studentem i narzekać, jak źle wychowana jest obecna młodzież
- Wszystkie miejsca są zajęte przez inne babcie autobusowe. Jeszcze gorzej, bo nie dość, że nie można narzekać, to jeszcze i usiąść (babcie autobusowe znają supermoce każdego innego gatunku).
- Autobus lub tramwaj zjeżdża do zajezdni. Wiadomo, koniec podróży.
Przypisy
- ↑ Choć zdarzają się wyjątki takie jak w Bielsku-Białej
Ten artykuł zajął 3 miejsce w Top 10 2006 roku. |