Volvo B10B
Volvo B10B – Szwedzki autobus, ale z fińskim nadwoziem Carrus (nie mylić z Ikarusem) i do tego produkowany w polskiej fabryce we Wrocławiu lub zaraz pod nim, przez co z legendarnej szwedzkiej jakości zostało niewiele.
Odmiany
B10BLE – tak zwane „akwarium”, 12 metrów, nisko wejściowy (coś dla babć, ale tylko przy środkowych drzwiach), ponoć może przyklękać tak nisko, że wózki dziecięce i inwalidzkie spadają z krawężnika, zanim tam wjadą.
B10BLE 2x6 – deskorolka długości 15 metrów, w Jeleniej Górze wykurzyły resztki Ikarusów 280. Patent rewelacyjny, tym bardziej że w tym zlepku okolicznych wiosek ulice są tak szerokie, że przód i tył tego wynalazku szoruje po chodniku, a boki ocierają się o przesmyki pod wiaduktami. Pomimo ostrzeżenia o zachodzeniu co chwila przetrąca kilka samochodów i kilkunastu pieszych. We Wrocławiu zaś pomimo braku parcianej szmaty zaliczane są do autobusów przegubowych.
Cechy charakterystyczne
- Nie wiadomo, od czego zależy kształt przednich świateł (raz okrągłe podwójne albo pojedyncze, a raz kwadratowe podwójne bądź pojedyncze).
- Często wyświetlacze zamiast na biało, są podświetlane na niebiesko, co skutecznie ogranicza czytelność zielonej mozaiki.
- Sporo miejsca do bawienia się we Flinstonów w deskorolkach przy środkowych drzwiach w razie zarwania podłogi.
- 15-metrowa wersja jest tak trwała, że nie potrzeba było jej reklamować. Na tą trwałość nabrały się Jelenia Góra, Wrocław, Bydgoszcz i Siedlce.
- Jest nieprzemakalny oraz ma tak dobre szyby pancerne, że po jednej wystarczy.
- Jest bardziej trwały od Solarisa i Jelcza.
- Najwięcej do 2017 jeździło ich w Bydgoszczy – byłej stolicy Volvo.
- Jest bardziej kwadratowy niż okrągły stół.