Olimpiada Chemiczna
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „12:59, 2 mar 2024” przez „Typowekonto (dyskusja • edycje)”.
Cyjanku nie było w folderze…
- Uczestnik olimpiady po otrzymaniu wyniku
Olimpiada Chemiczna, Olchem – popularny, a zarazem nieskuteczny sposób dostania się na studia medyczne. Pole walki kujonów ze świrami, którzy założyli się z kolegą, że wniosą na zawody azydek ołowiu.
Uczestnik Olimpiady[edytuj • edytuj kod]
- Wariant 1 (rzadko spotykany) – smutny maturzysta w okularkach liczący, że po napisaniu kilku olimpiad (przy czym oblaniu każdej) zostanie doceniony przez świat. Zazwyczaj wymięka, kiedy trzeba policzyć stężenie molowe, ale tłumaczy się, że przecież w gimnazjum brał udział w pięciu kuratoriach.
- Wariant 2 (typowy, często spotykany) – coś jak typ 1, ale spędził życie na wkuwaniu folderu wstępnego. Odwołanie pisze dłużej niż sam arkusz, żeby zdać gotowy jest wsypać komitetowi do kawy związek A z zadania drugiego, a na zawody przyjść pod wpływem związku X z zadania czwartego.
- Waria(n)t 3 – zbuntowany, mimo to przeambicjonowany oraz z obsesją na punkcie swojej przyszłości, który w podstawówce za dużo bawił się saletrą. Uczy się po 25 godzin (pozostałe 25 robi jodek azotu, depcze po nim i śmieje się jak debil do
chlorku srebrasera) dziennie, mimo to nienawidzi szkoły, a na słowo matura dostaje palpitacji serca. Do szkoły przychodzi czytać Claydena w ostatniej ławce, uparcie przy tym twierdząc, że przeczytał Murrego ze zrozumieniem. Startuje po kilka razy, więc komitet nauczył się na pamięć jego odwołań, zanim w końcu zdał. Wariat śpi z… na Atkinsie, śniąc o widmach NMR. Swoją olimpijskość zaznacza zazwyczaj tym, że nie uczy się do matury i jest zagrożony z polskiego, do tego jego pani od chemii nic nie potrafi (przecież przygotowuje tylko do matury).
Struktura Olimpiady[edytuj • edytuj kod]
- Folder Wstępny – Biblia Szatana dla każdego uczestnika. Z folderu powstałeś, w folder się obrócisz. A jeśli nie, to… masz pomysł na odwołanie?
- Zadanie pierwsze – zadanie o wszystkim i o niczym, teoretycznie chemia analityczna, w praktyce wrzucają tam chemię fizyczną, kwantową, organiczną, nieorganiczną, medyczną, materiałową, laborki, kanapki z chlorkiem benzoilu, monotlenek diwodoru i twoje frytki z czasów przedszkola.
- Zadanie drugie – chemia nieorganiczna. Nikt nie robi go na więcej niż 6 punktów, chyba że przez przypadek domyśli się wyniku po tytule zadania[1] …(wtedy ma 7 punktów). Krystalografia jest tak napompowana, żeby (skutecznie) odstraszać zawodników od kręcenia chlorowodorków.
- Zadanie trzecie – chemia fizyczna. Zawsze wygląda tak samo, niezależnie od etapu. Jeśli ci nie wychodzi, policz deltę G (jeśli jest równowaga) obstaw reakcje 1. rzędu (jeśli jest kinetyka). Jeśli dalej ci nie wychodzi – wracasz do zadania drugiego próbując je bezskutecznie rozwiązać.
- Zadanie czwarte – chemia organiczna, każdy ją kocha, ale nikt nie umie. Każdy liczył na 20 punktów a dostał 3. Albo napisał odwołanie, twierdząc że nie mogą kazać ci czytać Boyda, bo masz Murrego.
- Zadanie piąte – też organiczna, ale w rozumowaniu producentów zdrowej żywności.
10 przykazań Olimpijczyka[edytuj • edytuj kod]
- Nie będziesz miał żadnej matury przed Nią.
- Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani obrazu innego, niż komórka ściennie centrowana.
- Będziesz wzywał Atkinsa i Folder nadaremno.
- Czcij Murrego swojego i folder swój.
- Jak masz dobrze teorię, nie marnuj czasu, na laborkach wlewaj wodę do kwasu.
- Nie zdradzaj Jej z maturą.
- Nie kradnij egzemplarza Claydena w akcie desperacji.
- Nie mów fałszywego świadectwa bliźniemu swemu, chyba, że akurat piszesz odwołanie.
- Nie pożądaj szkła bliźniego swego.
- Ani żadnego kwasu, który jego jest.
Zobacz też[edytuj • edytuj kod]
Przypisy
- ↑ Wcale nie chodzi o legendarne zadanie z Pirytem.