Porsche
Porsche – marka sportowych samochodów (no, powiedzmy... Ale o tym później) produkowanych przez Dr. Ing. h. c. F. Porsche AG. Czy jakoś tak. Dobrze, że nie wypisują całej nazwy na znaczku. Siedziba firmy znajduje się w Scheissenhausen, gdzieś w Niemczech. Bardzo zabawny samochód, lubiący sprawiać ludziom niespodzianki. Tam, gdzie normalne samochody mają silnik, ten ma bagażnik, a stacyjka jest po złej stronie kierownicy.
Historia, modele i w ogóle
Firma została założona przez Ferdynanda Porsche. Ale jaja, normalnie koleś nazywał się dokładnie tak jak firma, to dopiero trzeba mieć szczęście... A nie... Już nic. Enyłej, założył firmę w 1931. Wtedy zajmowali się jedynie projektowaniem samochodów i rozwiązań konstrukcyjnych. W tym Garbusa specjalnie dla Hitlera. Tak samo, jak wieżyczki do Tygrysów i parę innych machin wojennych. Ale wracajmy do samochodów, bo w 1939 Porsche skonstruowało swój pierwszy własny model! No tak jakby, w rzeczywistości był to jedynie inaczej opakowany Garbus. Nie mieli kasy na własne części, więc podkradli spod fabryki VW. W 1947 firma przeszła na syna – Ferry'ego Porsche. Ten w dalszym ciągu produkował VW w innych opakowaniach.
356
Ale! W końcu, po wielu trudach, powstała seria 356. Przez lata pokazywała, jak będzie wyglądać przyszłość firmy. Poroniony na owe czasy pomysł z silnikiem z tyłu (można to porównać z koniem, który ma pchać wóz do przodu zamiast ciągnąć) oraz, oczywiście, rewolucyjne zmiany stylistyczne opierające się jedynie na zmianie kształtu świateł. Przez 20 lat w samochodach tych zmieniała się ilość świateł z tyłu, kratka na klapie silnika i co najwyżej możliwość kupienia wersji cabrio. To musiało być pocieszające dla właścicieli, którzy nie musieli się martwić tym, że ich samochody będą wyglądać staro przy nowych – i tak nikt nie widział różnicy. Ta taktyka skutkuje do dzisiaj.
550
Przełom stylistyczny nastąpił przy okazji wyprodukowania Porsche 550 Spyder. To była maszyna, stworzona głównie do wyścigów, rozkładała wszystkie ówczesne samochody na łopatki. Po głębszym namyśle, to 550 była po prostu spłaszczonym 356, dostępnym jedynie w kolorze srebrnym, z bardziej wyłupiastymi reflektorami przednimi i całkowitym brakiem dachu. Chociaż od wyników w sporcie bardziej rozsławił ten model fakt, że to w nim rozbił się największy buntownik kina James Dean.
911
Ale spokojnie, jeszcze będzie dużo śmierci za kierownicą Porsche, gdyż właśnie powstaje kultowe 911 (jakieś powiązania z atakiem z 11 września?). W swojej formie niezmieniona prawie od samego początku. Taki większy, trochę rozpłaszczony Garbus. Oczywiście, za każdym razem inżynierowie z Porsche chwalą się, ile to tysięcy nowych części zostało użytych w nowym modelu. No, w takim radiu na pewno jest ich dużo. Po latach 911 stała się sztandarowym modelem Porsche. Cechowała się... ciekawymi właściwościami jezdnymi. Silnik z tyłu oraz napęd na tylną oś sprawiały, że nawet na parkingu jadąc 10km/h zarzucało tyłem.
Samochód zachowywał się na zakrętach jak gigantyczne wahadło dzięki czemu, o ile w normalnym samochodzie uderzasz w drzewo przodem i giniesz, o tyle w Porsche uderzasz tyłem nie widząc w co i giniesz. Ale trzeba powiedzieć, że inżynierowie Porsche idą w zaparte. Normalni ludzie zrezygnowaliby z tak kłopotliwego napędu, ale nie! Oni spędzali 40 lat nad dostrajaniem zawieszenia i dodawaniem coraz to nowych spojlerów. Zaowocowało to tym, że dzisiejsze modele Porsche dają się prowadzić! Chociaż i tak jest to ulubiony samochód Śmierci. Obecnie kupowany przez piłkarzy, bogatych stylistów oraz średnio znane gwiazdy estrady.
Można rozróżnić kilka wersji 911:
- Carrera;
- Carrera S;
- Carrera 4;
- Carrera 4S;
- Targa 4;
- Targa 4S;
- Carrera Cabrio;
- Carrera S Cabrio;
- Carrera 4 Cabrio;
- Carrera 4S Cabrio;
- Turbo;
- Turbo Cabrio;
- GT2;
- GT3;
- GT3RS.
Uff... I tak każde różni się jedynie innymi rurami wydechowymi oraz rodzajem dachu. Jednakowoż, każdy z nich może w najmniej spodziewanej chwili urwać ci głowę.
No dobra, różnią się jeszcze zawieszeniem oraz silnikami, ale kogo by to obchodziło. Ciekawostką jest co najwyżej GT3RS, gdyż jest to właściwie samochód torowy z homologacją na ulice. Wywalono z wnętrza absolutnie wszystko, co się dało, zmniejszając wagę samochodu, polakierowano go cieńszą warstwą lakieru, a zamiast znaczka na masce dali naklejkę. Jak powiedział Jeremy Clarkson: „Czuję się winny wsiadając do niego w ubraniu”. Samochód idealny na podryw lasek, które lecą na klatkę bezpieczeństwa w samochodzie.
914, 924, 928, 944, 968
Dziwne numerki oznaczające te modele porszaków, które są najczęściej Volkswagenami w przebraniu. Może i świetnymi od strony technicznej (no, może nie 914...), ale jednak VW.
Na początku lat 70. wypuszczono 914, które wyglądało jak projektowane jedynie przy użyciu linijki. Koła również rysowano od ekierki, bo bryka do najszybszych nie należała. Brzydki, stosunkowo tani i szpanowałeś, że masz Porsche w garażu.
Kolejnymi były 924 i 928. Oba pojawiły się na rynku w podobnym czasie, w okolicach lat 80. Nadwozie to typowe coupe z, o Matko Boska, silnikiem z przodu. Toż to herezja herezji, którą jest dotychczasowy silnik z tyłu. Były to całkiem przyjemne wozy, obecnie najtańsze używane Porsche, ponieważ każdy wie, że to nie są prawdziwe Porsche (tylko znowu Volkswageny). Zastąpiono je modelem 944, w którym niewiele się zmieniło, a ten wymieniono na 968, o którym i tak nikt nie pamięta.
959
Wyglądający jak 911 na sterydach. Ale przy tym piekielnie szybki, bo śmigający w 3,6s do setki i maksymalnie ponad 300km/h. 20 lat temu. W oszalałych na punkcie mocy latach 80. razem z Ferrari F40 stało się pionierem ery supersamochodów. Trochę zdetronizowany przez Jaguara XJ220, ale w przeciwieństwie do Porsche, kotek nie jeździł w rajdzie Paryż-Dakar.
Boxster, Carrera GT, Cayenne, Cayman, Panamera
I tak właściwie dochodzimy do współczesności, czasu, gdy oprócz projektantów i inżynierów, do głosu dochodzą również księgowi. W taki sposób powołują do życia dziwne monstra, jak Porsche Cayenne, które dla fana motoryzacji jest szczytem złego smaku, a dla firmy sposobem na zarobek. Siedzi w podobnej klasie jak Cadillac Escalade albo Hummer H2 i H3. Bryki domorosłych raperów / gangsterów, piłkarzy oraz osób, które są ślepe, dzięki czemu nie widzą, jak brzydkie jest to napompowane 911 na wyższym zawieszeniu. Dodatkowo można nim straszyć małe dzieci, które widząc zaparkowane przed domem Cayenne przybiegają z płaczem i krzyczą Tato, tato! Na dworze jest potwór!.
Innym wozem jest Boxster, z silnikiem umieszczonym centralnie, ale odpowiednio słabszym tu i tam, żeby był wolniejszy od topowej 911. Bryka dla tych, którzy chcą mieć Porsche, ale nie stać ich na 911 i są gejami. Nie można zapomnieć, oczywiście, o niedawnym tworze księgowych. Czymś pomiędzy 911 i Boxsterem, niewyrodnym synem – Caymanem. Tak stylistycznie, jak i technicznie, znajduje się pomiędzy Boxsterem a 911, oczywiście odpowiednio go popsuli, żeby nie był za dobry. Również coś dla tych, których nie stać na droższe 911.
Właściwie jest to trochę dziwna rzecz. Jeżeli nie stać cię na nowe 911, to zamiast kupować wyroby pośrednie (jak Cayman i Boxster), można po prostu kupić używaną dziewięćset jedenastkę z lat 90. Wtedy nikt nie mówi, że cię nie było stać, tylko po prostu lubisz klasyki. Dzięki temu nie wychodzisz w oczach innych na geja i giniesz rozwalając się tyłem o drzewo przy zakręcie.
Ale nie wszystkie nowe Porsche to gnioty, nie można zapomnieć o prawdziwym supercarze – Carrerze GT, który był nader udany. Aczkolwiek samo auto na papierze i z wyglądu wydawało się szybsze niż było w rzeczywistości. Bo jak to jest, że samochód jakby wyjęty z toru Le Mans i o mocy ponad 600KM, osiąga maksymalnie 330km/h, podczas gdy 10 lat wcześniej McLaren F1 przy tej samej mocy mógł pojechać 380 na godzinę.
W mej szklanej kuli natomiast widzę jeszcze Porsche Panamera – dziwne wydłużone 911, przerobione na luksusowego sedana / coupe / pokrakę. Na rynku ma zawitać w 2009 roku i być konkurencją dla Mercedesa CLS (może dać radę uszczknąć mu trochę rynku piłkarzy), Maserati Quattroporte (z którym może konkurować swoją nieurodziwością) oraz będącymi dopiero w planach tworami pokroju Lamborghini Estoque. A i tak każdy wie, że wszystkie zostaną zjedzone przez Astona Rapide.
Porsche Design
Od jakiegoś czasu Porsche zarabia dodatkową kasiorę na projektowaniu telefonów komórkowych, zegarków, kranów, ciuchów, sprzętu kuchennego, rowerków dziecięcych, tosterów, kufrów podróżnych, nowych butelek Tigera, kosmetyków i w ogóle masy badziewia, które można kupić na pierwszym lepszym bazarze, albo w sklepie "Wszystko po 4 zł", na które daje znaczek Porsche, przez co wartość danej rzeczy mnoży się przez 1000.
Rzeczy takowe to najczęściej klocki ze szczotkowanego aluminium i szklanymi elementami. No przynajmniej elektronika, z ciuchami byłoby trudniej.
Dla ciekawskich – strona Porsche Design Studio.