NonNews:Blechacz porwał francuskich melomanów!
15 maja 2009
Francuską opinię publiczną zszokowało ostatnie wydarzenie w paryskim teatrze Champs-Elysees. Kilkadziesiąt połamanych nóg i ponad połowa osób zaginionych - to efekt koncertu Rafała Blechacza.
Setki francuskich melomanów przybyło do teatru Champs-Elysees, by rozkoszować się muzyką klasyczną. Nie spodziewali się, że zaraz to miejsce stanie się sceną katastrofy i prawdziwie dantejskich scen. Gdy Rafał Blechacz zasiadł za pianinem i zaczął grać wraz z Francuską Orkiestrą Narodową stała się katastrofa.
Zaczęli od Saint Saensa, gdy nagle poczułem, że coś jest nie tak - mówi reporterowi Przedjutrza anonimowy widz przed odwiezieniem przez karetkę. - Nagle poczułem, że nogi łamią mi się w kolanach. Padłem w ogromnym bólu na ziemię. Kiedy się ocknąłem, zauważyłem, że moja żona zniknęła!
Nie był to pojedynczy przypadek. Ponad sześćdziesiąt osób zostało odwiezionych do szpitala z podejrzeniem złamania obu nóg. Jednak jeszcze bardziej tajemniczo wygląda sprawa reszty widzów. Wszyscy bowiem zniknęli!
Staliśmy i pilnowaliśmy wejść - mówi jeden z ochroniarzy - Nie widzieliśmy, aby ktokolwiek wychodził z sali. Chyba zauważylibyśmy nagłe porwanie kilkuset osób. Czyż nie?
Po tym wydarzeniu Rafał Blechacz zniknął wraz z częścią widzów. Nikt nie zauważył, by opuszczał salę. Policja już wszczęła postępowanie mające wyjaśnić tą sprawę. Polska ambasada przeprosiła za wybryk obywatela i obiecuje pomoc w poszukiwaniach kilkuset zaginionych melomanów. Pozostaje pytanie; jak długo my - przeciętni, sprawiedliwi obywatele - mamy wytrzymywać terror muzyki klasycznej?! Czy ta sprawa nie sugeruje, by wreszcie coś z tym zrobić? W licznych miastach europejskich rozpoczęło się palenie płyt takich muzyków jak np. Wolfgang Amadeusz Mozart. W Warszawie doszło nawet do wyrzucenia pianina Szopena z drugiego piętra kamienicy.
Tymczasem musimy jakoś nauczyć się żyć w świecie bezlitosnej i okrutnej muzyki klasycznej.
Źródło
- Gazeta.pl, 15 maja 2009.