Arkadiusz Głowacki

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Prawidłowe traktowanie Głowackiego

Arkadiusz Głowacki (ur. 13 marca 1979 roku w Poznaniu) – prawie jak piłkarz, ironicznie jak obrońca, zawodnik Wisły Kraków. W Wiśle mianowany ze strachu na kapitana. Jest rzadkim fenomenem, ponieważ na swoim koncie ma ujemny bilans bramkowy (zgodnie z zasadą, że samobój= -1), groźny bardziej dla swojego bramkarza, niż dla golkipera przeciwników.

Kariera[edytuj • edytuj kod]

Wyhodowany w Poznaniu, grał u Lecha, ale za kontrakt opiewający w wysokości tira z wacikami zapałał miłością do Białej Gwiazdy. Od tamtej pory Arek opracował słynny Cykl Głowackiego, doprowadzając do czarnej rozpaczy nawet najspokojniejszych kibiców z Krakowa, w tym Smoka Wawelskiego.

Cykl Głowackiego[edytuj • edytuj kod]

Z rzadka bramka dla własnego zespołu (obowiązkowo głową, od pseudonimu), częściej kombosy, jak np. w meczu z Finlandią, gdzie czerwona kartka zbiegła się z kontuzją i rzutem karnym. Samobój może zostać z kolei zastąpiony wyjątkowo efektownym rykoszetem (patrz mecz rewanż z Panathinaikhosem Ateny).

W 2011 w meczu przeciwko Niemcom Arek tak się spiął, że postanowił odbyć swój cykl w 90 minut. Niestety, mimo usilnych starań ta sztuka mu się nie udała, głównie za sprawą złośliwego w tym dniu Wojtka Szczęściarza, który nie dał się namówić na puszczenie samobója, za to pozostałe fazy cyklu – rzut karny oraz trzy kartki (jedna czerwona i dwie żółte – przyp. red.) – jak najbardziej mu się udały. Kontuzji nie złapał, bo jak później tłumaczył się dziennikarzom, po zdobyciu czerwonego kartonika (i dwóch żółtych – przyp. red.) sędzia zrobił go w chCenzura2.svg i mimo że przed meczem umawiali się inaczej (wszelkie spekulacje na temat orientacji pana sędziego oraz Arkadiusza G. zabronione – przyp. red.) nie pozwolił dokończyć mu dzieła.

Samobóje[edytuj • edytuj kod]

W swojej karierze Arek zdobył pięć bramek dla swoich zespołów i pięć-sześć dla przeciwników (niektórzy mówią, że siedem, patrz wspomniany rykoszet z PAO).

  • Mecz z Dyskobolią Muranów wieku temu.
  • Prestiżowy mecz o punkty eliminacji MŚ 2006 z reprezentacją Anglii. Nie głową.
  • Z Dinamo Tblisi, wybitnie przyczyniając się do największej wtopy Wisły Kraków w poprzednim stuleciu.
  • Samobój w nieważnym meczu z Krupnikiem Zabrze. Nie ze swojej winy, bo nabił go inny gościu, rezerwowy bramkarz Marcin Juszczyk.
  • I samobój z Tottenhamem, wyprzedził napastnika przeciwników, i paradoksalnie sprawił, że koledzy zaczęli uwijać się jak murzyni na plantacji bananów.
  • W meczu kadry z Finlandią: Sprokurowanie karnego, otrzymanie przy tym czerwonej kartki i doznanie kontuzji. Samobój jak nic, chociaż nienotowany.
  • W meczu Wisły z Vitorią Gimaraesz w pucharze UEFA. Najpierw zapasy z Markiem Saganowskim w polu karnym, a potem czerwona kartka i karny dla Portugalczyków. Gol jak wyżej – nienotowany.