Bitwa o Dortmund (MŚ 2006)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Bitwa o Dortmund zwana potocznie Meczem Polska-Niemcy – starcie zbrojne, jakie miało miejsce 14 czerwca 2006 roku w niemieckim mieście Dortmund. Bój odbył się ku uciesze licznie zgromadzonej gawiedzi, która nawet zapłaciła za oglądanie tej jatki.

Sytuacja przed bitwą[edytuj • edytuj kod]

Wojska polskie przygnębione opromienione porażką z Ekwadorczykami, skierowały się ku Westfalii-Nadrenii. Tu zastąpiły im drogę siły niemieckie, które dotarły tu forsownym marszem po starciu z Kostaryką.

Wielki Mistrz Juergen miał w swoich szeregach, oprócz oddziałów niemieckich, najemników z Polski oraz oddziały kolonialne, podczas gdy Wielki Książe Paweł Dymny mógł wystawić bąka, jelenia i żurawia. Obie armie stanęły w podobnym szyku: z tyłu obóz z bramą i tarczownikiem (w przypadku Polski był to jakiś Maur o imieniu Borubar), potem rząd ciężkozbrojnych pawężników, przed nimi piechota, a na szpicy – oszczepnicy. Na całością bitwy miał czuwać szaman z rogiem.

Przebieg bitwy[edytuj • edytuj kod]

Na dźwięk rogu obie armie rzuciły się na siebie. Niemcy atakowali, ale Polacy stawali dzielnie, starając nie kryć się za reklamami po krzakach. Wódz Niemców celowo nie przysłał przed bitwą dwóch nagich mieczy, by oskarżyć potem o ich kradzież z obozu. Bitwa wrzała – szczękały piszczele, piszczały szczęki. Po niecałej godzinie okładania się strony zrobiły sobie kwadrans fajrantu, po czym znów rzuciły się na siebie. Polacy tracili siły, Niemcy zdobywali przewagę, bo chlali piwo z redbulami, podczas gdy naszym nie dowieziono wody święconej. Wkrótce z pola bitwy usunięto sobola, bo jeden Niemiec poskarżył się szamanowi na stosowanie niedozwolonych technik nożnych. Kiedy wydawało się, że bój pozostanie nierozstrzygnięty, Wielki Książe sięgnął po posiłki w postaci dudka. Kiedy ten pojawił się na placu boju, jakiś Niemiaszek wypalił z bombardy, trzepnął dudka w skrzydło, po czym kula trawiła w bramę polskiego obozu. Zaraz po tym szaman zakończył bitwę.

Po bitwie[edytuj • edytuj kod]

Wojska polskie odeszły z spod Dortmundu w kierunku ojczyzny, tocząc jeszcze po drodze pyrrusowy bój z Kostarykańczykami. Wkrótce Wielki Wiec Leśnych Dziadków pozbawił Księcia Pawła dowodzenia wojskami, powołując na wodza przybyłego z Niderlandów Bena Hakkera herbu Lew, zwanego „Leo-Łaj”
Siły niemieckie kontynuowały zwycięski marsz, bijąc po drodze Wikingów i tancerzy tango, by – ponownie na polach Dortmundu – ulec wojskom Italczyków.

Alternatywna wersja zdarzeń[edytuj • edytuj kod]

Komu się nie podoba powyższa relacja, niech sobie poczyta to.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]