Bobsleje

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Lepiej nie stać im na drodze

Bobsleje (lub bobsleizm) – zimowy sport olimpijski polegający na tym, że grupka napakowanych lub nalanych mężczyzn (lub kobiet, z tymi samymi epitetami) zjeżdża metalową rurą po lodowej rynnie. Wedle ankiet przeprowadzonych w Niemczech, wielu Bawarczyków uważa zjazdy bobslejami za świetny sposób na spędzenie wolnego czasu z rodziną.

Początki bobslejów

Początki bobslejów sięgają końca XIX wieku. W tamtych czasach taki sport mógł być wynaleziony tylko i wyłącznie przez taki naród, który nie miał żadnych innych problemów. Istniał wówczas tylko jeden taki kraj – Szwajcaria. Jako że z założenia jest to kraj neutralny, nie musiał się zamartwiać wojnami czy stosunkami dyplomatycznymi, a mógł poświęcić czas i pieniądze na urealnianiu wszelakich poronionych pomysłów, na jakie wpadli obywatele Szwajcarii.

Cresty i skeleton a bobsleje

Twórcy bobslejów podczas jednego z pierwszych zjazdów

Już wcześniej Szwajcarzy poświęcili setki tysięcy franków na rozwijanie dyscypliny saneczkarskiej zwanej cresty, która polegała na zjeżdżaniu saneczkami z małych pagórków. Notabene, kontynuowali jej rozwój przez kolejne dekady, aż w końcu wymyślili śmiertelnie niebezpieczny skeleton (stopniowo zjeżdżali z coraz wyższych pagórków).

I właśnie to skeleton był protoplastą bobslejów: sowicie opłaceni szwajcarscy naukowcy wymyślili, że można połączyć dwoje sanek skeletonowych (zwane też cresty) za pomocą sznurka i drewnianej deski. I właśnie tak wyglądały pierwsze bobsleje, które miały się nijak do współczesnych.

Problematyczne początki

Ze względu na chwilowy brak funduszy, naukowcy nie byli w stanie zbudować odpowiedniego toru dla bobslejów ani nie mieli wystarczająco pieniędzy, aby rywalizująca grupa naukowców zechciała ich wpuścić na tor dla cresty i skeletonu. W związku z tym, gonieni terminami zakończenia badań, postanowili, że przetestują swój wynalazek na ulicach szwajcarskiego kurortu Sankt Moritz. Zaciągnęli sanki na najwyżej położony punkt w mieście, zasiedli na sankach i ostrożnie zaczęli zjeżdżać w dół głównej ulicy miasta. Na początku jechali powolutku, ściągając na siebie dziwne spojrzenia mieszkańców i turystów. Po nieco ponad minucie jedyne co widzieli to rozmazane smugi obrazu oraz słyszeli krzyki kobiet i wrzaski mężczyzn. Po chwili poczuli również, że zderzenie z przechodzącym przez ulicę nieuważnym mężczyzną boli. Tak więc już w piątkę przejechali przez całe miasto, a przerażony tłum biegł za nimi, aby zobaczyć jak się zabiją. Nie zobaczyli, gdyż dalej zjeżdżali w dół i zniknęli wszystkim z pola widzenia.

Odnaleziono ich dwa dni później w pobliskiej miejscowości Celerina, a konkretniej w tamtejszej klinice, gdzie cała czwórka naukowców i przypadkowy przechodzień leczyli złamania i wstrząsy mózgu.

O dziwo mieszkańcom Sankt Moritz nawet spodobał się ten sposób podróżowania, który uznali za wygodniejszy niż zjeżdżanie pobliskim torem do cresty, zwłaszcza, że crestą zjeżdża się na brzuchu.

Kilka miesięcy później po wyleczeniu urazów, naukowcy (choć nie bez oporów) wrócili do udoskonalania ich pomysłu. Na szczęście byli na tyle cwani, że wykorzystali do eksperymentów chętnych do współpracy mieszkańców Sankt Moritz. Po kilku tygodniach testów, sześciu ofiarach śmiertelnych i, łącznie, siedemdziesięciu dziewięciu złamanych kościach, udało się stworzyć (w miarę) niezawodny system sterowania i hamulców.

Brak środków na rozwój

Na szczęście wymyślono już sposób na trenowanie bobslejów bez toru czy nawet śniegu

Jednak mimo to Szwajcarzy woleli łożyć pieniądze na cresty i skeleton. W związku z tym naukowcy musieli sobie radzić z mocno ograniczonym budżetem. Przez kolejne lata organizowali zawody (i dalsze eksperymenty) na ulicach Sankt Moritz. Z czasem jednak mieszkańcy zaczęli odczuwać zmęczenie spowodowane częstymi urazami związanymi ze zderzeniami z bobsleistami oraz tymi związanymi z przypadkowym wjeżdżaniem w budynki (gdy delikwent postanowił sobie zjechać w ślepą uliczkę).

Mieszkańcy Sankt Moritz postanowili zrobić więc zrzutę i w 1902 roku zbudowano pierwszy tor bobslejowy. Trzeba dodać, iż jeden z twórców bobslejów nie przeżył do tego czasu, gdyż w czasie jazdy spadł z bobsleja, a następnie szaleniec zarąbał go siekierą.

Jednak naukowcy nie spoczęli na laurach. Uznali, że zjazd prostą rynną jest za prosty. Postanowiono dobudować kilka zakrętów. Tego eksperymentu nie przeżyło dwóch kolejnych pomysłodawców tego pięknego, acz niebezpiecznego sportu, jakim są bobsleje.

Bezpieczeństwo

Ostatni żywy pomysłodawca skupił się na jedynym nieporuszanym dotychczas aspekcie – bezpieczeństwie. Postanowił obudować sanki metalem w taki sposób, aby ciężko było wypaść z sanek, a ewentualne upadki nie były aż tak bolesne. Niestety, pomysł nie był idealny, gdyż krawędzie sanek z łatwością odcinały głowy i łamały karki osób, które zjeżdżały. Po przeprofilowaniu i zaokrągleniu krawędzi, mogliśmy zobaczyć pierwsze bobsleje z prawdziwego zdarzenia.

Utworzenie Federacji

Dzięki działaniom FIBT, dziś bobsleje mogą uprawiać również niepełnosprawni, tu bobsleista rozpędza boba, odpychając się rękami

Ostatni konstruktor pierwszego bobsleja nie dożył utworzenia FIBT, czyli Federacji Bobslejowo-Skeletonowej (skeleton dołączył do bobslejów, gdyż cresta się go wyrzekła). Tenże naukowiec nieopatrznie zgodził się na pokazowy przejazd ulicami Sankt Moritz w przeddzień założenia Federacji. Niestety, nie wszystko poszło jak powinno.

Tym samym w 1923 powstała FIBT i nikt z pomysłodawców bobslejów nie miał z tym nic wspólnego. Bobsleje natomiast zaczęły rozwijać się świetnie, gdyż szybko stały się sportem olimpijskim, a sam sport stał się popularny w wielu krajach, gdyż wszędzie można znaleźć pełno znudzonych ludzi poszukujących skrajnie niebezpiecznych wrażeń.

Nazwa

Na tym etapie warto zauważyć, że nie wiadomo skąd wzięła się nazwa bobslej. Niektórzy jednak twierdzą, że jeden z konstruktorów, których nazwiska nie przetrwały próby czasu, nazywał się Bob. Wedle innej wersji pierwszą śmiertelną ofiarą był Anglik o imieniu Bob. Trzecia wersja zaś mówi, iż nazwa pochodzi od dźwięku wydawanego przez sanie, który według Szwajcarów brzmi bob, bob, bob, bob, bob, bob.

Zasady

Osada bobslejowa stanowi bardzo zżytą grupę i nie rozstają się nawet przy wypadku. Na ilustracji brakuje jedynie pilota, któremu nic się nie stało

Zasady bobslejów są proste. Należy zebrać czterech grubych kolesiów, którzy potrafią jednocześnie szybko biegać. Załoga bobslejowa składa się z pilota, dwóch ludzi-balastów oraz hamulcowego. W pewnym momencie wprowadzono również zawody dwójek bobslejowych (pozbywając się zbędnego balastu). Warto odnotować, iż swego czasu rywalizowano również w piątkach, na cześć wspomnianego wcześniej zabrania pasażera podczas pierwszego, historycznego zjazdu.

Następnie trzeba wziąć boba (inna nazwa bobsleja), rozpędzić się, zjechać torem z kilkunastoma zakrętami, nie zabić się i dojechać bez zbędnego ładunku w spodniach. Bobslej nie może być również mokry na mecie.

Należy wspomnieć, że nie jest to sport szczególnie wdzięczny do oglądania, gdyż nawet operatorzy kamer mają problemy z nadążeniem za sankami rozpędzającymi się do blisko 150 km/h. Zasadniczo najciekawszym momentem jest ten, w którym bobsleiści wskakują do boba podczas biegu. Ewentualnie ciekawie jest, kiedy bobslej się wywróci, a to się zdarza dosyć często.

Współczesne bobsleje

Dziś bobsleje są sportem bardzo hermetycznym, gdyż zasadniczo mogą go uprawiać profesjonalnie raptem kilka krajów na świecie, a konkretnie te, które mają tory bobslejowe. Pozostałe kraje też startują w zawodach, ale tylko przez przekonanie, że bobsleje to nic trudnego, bo wystarczy dobrze wystartować, a bobsleje same jadą. Niestety, niektórzy bobsleiści boleśnie przekonują się, że to nie do końca prawda. Bobsleje nie są dziś zbyt popularnym sportem. Na Igrzyskach Olimpijskich startuje w porywach 30 osad, a transmisje zawodów bobslejowych są nadawane wyłącznie w retransmisjach. Nawet najlepsi w bobslejach Niemcy mają dziś bobsleje w dupie (z wyjątkiem wspomnianych Bawarczyków).

Warto jednak zauważyć, iż znany kanadyjski aktor John Candy swego czasu próbował ożywić bobsleje, wprowadzając do świata bobslejowego… Jamajkę. Niestety, wbrew założeniom, Jamajczycy nie poradzili sobie zbyt dobrze, ale ostatecznie okazało się, że chodziło o przemyt narkotyków z kraju Rasta do Kanady…

Zobacz też