Brioche

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Brioche w wersji sycylijskiej, z czopkiem. Już wiemy, czemu potrzebowała go rodzina Corleone

Brioszki? Na kolację? Ty chyba masz coś z głową!

Adam Miauczyński o potrawie

Brioche (wym. briosz) – francuska wielomodalna bułka maślana specjalnego przeznaczenia. Ma wiele wersji, w zależności od regionu, w którym jest wypiekana. Niekiedy wypieka się ją z charakterystycznym czopkiem, dzięki czemu może służyć francuskim żandarmom jako kepi. Nie można wtedy żreć czopka. Brioche spożywamy w sposób dystyngowany, sztućcami, z atencją wgapiając się w bułkę, nie będzie żaden szmaciarz tykał jej brudnymi łapskami.

Co składa się na brioche

Do wyrobu brioche potrzebne są przede wszystkim drożdże, trochę kurzych jaj, masło i cukier puder. Jaja oraz cukier puder w granicach przyzwoitości możemy ukraść, wszak choć brioche jest rzeczą cokolwiek kaloryczną, to przecież kradzione nie tuczy. Gdy już wszystko mamy, dodajemy odrobinę ciepłego mleka (krowa wcześniej powinna być wyprowadzona na spacer przed blokiem, wesoło mucząc, gdyż tylko wtedy upojona odczynem zasadowym trawy zadowolona da ciepłe mleko. Jeśli mleko jest zimne, zmierz krowie puls, nie należy doić martwej krowy) i sru, do pieca. Tam na wyrośnięcie 10 minutek, po czym wyjmujemy i zajadamy się do nieprzytomności, najlepiej popijając mlekiem.

Niestety

Ślady zbrodni

Chciałoby się napisać, że brioche to li tylko jeszcze jedna delicja rodem z francuskiej kuchni, że można je jeść i się nie tyje, że mógłbyś małe pękate brioche podarować dziecku po zagładzie atomowej i czule głaskać po główkach, patrząc jak uroczo je. Prawda jest jednak inna. Brioche to także nielegalna broń biała, zaś drożdżowy czopek jest często rękojmią zbójeckiej napaści na bliźniego celem złamania przykazania numer pięć. Tylko za ubiegły rok departament w Aix-en-Provence odnotował ponad 300 przypadków rozboju przy użyciu nadgryzionego (lub i to nie, fakt, że ktoś nie chciał najpierw zjeść, a ruszył, by zabić, świadczy o krańcowej demoralizacji) brioche. Końca łańcucha przemocy nie widać, tym bardziej że w drożdże uzbrojeni są żandarmi, przezbrajając kepi. Niejeden biedny demonstrant, któremu ktoś przez przypadek podrzucił do ręki głaz narzutowy, został ordynarnie spałowany bułą.

Samoobrona przed brioche

Quo Vadis?

Pamiętaj, nigdy nie wiesz, kiedy możesz być napadnięty przez bandziorów w czasie, gdy wychodzisz pokazać światu swoją skoliozę. Gdy jesteśmy zaatakowani brioche, w pierwszej kolejności chronimy nasz płat skroniowy przed kantem świeżo wypieczonego czopka. Należy wystawić wtedy rękę zewnętrzną stroną do tegoż, gdyż tylko tak uchronimy się od potencjalnej rany ciętej przegubów. Jeżeli którejś dłoni po prostu nie mamy, bo tak też może się zdarzyć, jeśli już kiedyś spotkaliśmy amatora pękatych drożdży na swej drodze, to nie ma się co cackać, stawką jest nasze życie. Wyjmujemy po prostu wiatrówkę i przestrzelamy bułę na wysokości czopka, wycofując się do bezpiecznego miejsca, w którym można dogodnie toczyć walkę pozycyjną (strach na wróble[1], bardzo wysoką skuteczność w badaniach francuskiej policji osiągnęły stogi siana). Kursy samoobrony przed brioche prowadzi się w każdym większym mieście po preferencyjnych cenach. Kursant po przeszkoleniu:

  • prawidłowo identyfikuje motorykę kęsów potencjalnego mordercy (czy do normalnego posiłku, czy tylko do pogryzienia, celem wyostrzenia powierzchni drożdży);
  • potrafi zlokalizować najbliższy okoliczny stóg siana;
  • rozbraja porzuconą bułkę;
  • dostaje darmowy symulator walki ciastem;
  • zostaje pouczony o zawiłościach prawa karnego, które przewiduje wyższą karę dla przestępcy używającego niepogryzionej chałki niż pogryzionej. Przestępcy bardzo często bronią się argumentacją, że ugryźli, bo chcieli jeść i że nikt nie normalny nie będzie lał człowieka chałką po łbie, bo służy ona do jedzenia, co więcej nie rozumieją dlaczego są wleczeni po sądach zaraz po tym, jak ugryźli brioche. No jasne, a rdzeń kręgowy się pewnie sam połamał! My już znamy te sztuczki i wiemy, co chciałeś zrobić, chuliganie. Tak więc ostatnim punktem kursu jest retoryczne przygotowanie ofiary do boju w sądzie.

Brioche a ostatnia wieczerza

Brioche przywlókł do wieczernika Szymon Kananejczyk (ps. Gorliwy). Danie zostało zjedzone[potrzebne źródło] przez wszystkich 26[potrzebne źródło] apostołów uczestniczących w kolacji oraz ulicznego grajka, rzępolącego Jezusowi przymilne epitafium na kontrfagocie. Był to pierwszy historycznie udokumentowany przypadek jedzenia brioche przez żydów sefardyjskich, zarazem znaczony incydentem, gdy jeden z apostołów – Judasz Iskariota – pod pretekstem umycia rączek, mogę, mogę? udał się w nieznanym kierunku, a następnie z zaplanowanego mycia rąk nie powrócił. Do dziś nie wiadomo, co się stało z tym biednym człowiekiem.

Przypisy

  1. Ale nie ściągaj z niego ubrań do ciężkiej cholery! Co, kurde, życie ci niemiłe?