Distro

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Distro – pojęcie z dziedziny muzyki i sceny undergroundowej; oznacza ono niezarejestrowany obrót handlowy undergroundowymi nagraniami i gadżetami.

Katalog[edytuj • edytuj kod]

Wydrukuj sobie katalog czcionką o rozmiarze 2,5, a potem kseruj go, aż prawie nic nie będzie widać. Wrzuć do niego wszystko to, co kiedykolwiek zamierzasz mieć, w ten sposób będzie zawsze aktualny. Czcionką o rozmiarze 1 dopisz gdzieś, że na niektóre pozycje trzeba poczekać, bo inne distra mają obsuwy, ale niech ludzie ślą ci pieniądze. W katalogu zrób też maksymalny syf. Kolejność alfabetyczna? A w życiu. Najlepszym kryterium układu katalogu będzie porządek, jaki masz na swojej półce z nagraniami.

Katalog po prostu musi tak wyglądać, bo chodzi tu o do it yourself, a nie o do it yourself well. Tylko geje z Pomatonu myślą w ogóle o tym, aby zwrócić się do typografa i poligrafa.

Ideologia[edytuj • edytuj kod]

Wspieraj niezależną scenę undergroundową. Ale nie oszukuj się: wspierając całą scenę, wspierasz masę gównianych kapel, których nagrań nie spylisz nawet jeżeli dopłacisz. Z drugiej strony: nie możesz przecież nie mieć w katalogu demówki zespołu tylko dlatego, że ich pałker to rip-off, bo to byłby cios dla sceny.

Klienci distra też w sumie nie kupują tych syfiastych demówek dla przyjemności, ale by wesprzeć undergroundowe kapele. Podobnie kapele nie wydają muzyki i nie rozsyłają jej po distrach dla przyjemności, ale by wesprzeć scenę.

Kontakty[edytuj • edytuj kod]

Musisz nawiązywać kontakty z innymi distrami. Pisz dużo maili o treści: I need tapes, I can offer tapes too. Deal? Ale pamiętaj, że sprawdzony kontrahent to ten, który na końcu maila rzuci jakiś „sygnał”, np. In the name of Dark Lord albo Forever punk I want to be. W innym przypadku może być pozerem godzącym w scenę i należy mu się ziemniak zamiast kompaktów.

Dobre kontakty umożliwiają dostanie najnowszej produkcji z Malezji już w cztery miesiące po premierze, a nie w pół roku. Przydają się też, kiedy chce się przenocować np. w Buenos Aires. Ten gość dostał kiedyś od ciebie najbardziej denny polski black, czemu więc nie miałby pozwolić ci spać w swoim łóżku?

Zyski[edytuj • edytuj kod]

Nie oszukuj się, sprzedajesz po kosztach. Ceny przesyłki z Australii i Stanów zjedzą całe twoje kieszonkowe i marną marżę, którą zechcesz nałożyć. Będziesz codziennie latać na pocztę, więc znienawidzi cię pani w okienku, oraz codziennie otrzymywać paczki, więc znienawidzi cię listonosz.

Właściwie to raz na jakiś czas trafisz na fajne nagranie i wtedy go nie sprzedasz, odliczając je sobie od i tak ujemnego zysku. Czasem też poczta zje ci paczkę i wtedy jesteś w dupę średnio 100 dolarów, których i tak nie masz.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]