Dream Theater: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Znacznik: edytor wizualny
Linia 24: Linia 24:


== Logo ==
== Logo ==
Z jakiegoś powodu uznano, że fajne będzie logo powstałe z nałożenia liter M, W oraz Fi (Φ). Teorie propagowane na grupkach fanowskich sugerują, że tworzenie logo z inicjałów jest ''passe'' i postanowiono skorzystać z głosek wewnątrz nazwy, stąd ''M'' oraz ''Φ'' (jako, że wymawia się to ''dżri'''m fi'''jeter''), natomiast w dalszym ciągu niezrozumiane jest pojawienie się litery ''W''. Inna teza głosi, że ktoś bawił się gumkami naciąganymi na palce i spodobał mu się ten kształt.
Z jakiegoś powodu uznano, że fajne będzie logo powstałe z nałożenia liter M, W oraz Fi (Φ). Teorie propagowane na grupkach fanowskich sugerują, że tworzenie logo z inicjałów jest ''passe'' i postanowiono skorzystać z głosek wewnątrz nazwy, stąd ''M'' oraz ''Φ'' (jako, że wymawia się to ''dżri'''m fi'''jeter''), natomiast ciągle niezrozumiane jest pojawienie się litery ''W''. Inna teza głosi, że ktoś bawił się gumkami naciąganymi na palce i spodobał mu się ten kształt.


== Jak być prawdziwym fanem DT ==
== Jak być prawdziwym fanem DT ==

Wersja z 18:43, 7 cze 2022

John Petrucci – gitarowy mesjasz

Dream Theater – amerykańska[1] grupa muzyczna zajmująca się graniem metalu dla snobów oraz muzyki o stopniu złożoności porównywalnej do teorii superstrun[2].

Założony w 1985 roku zespół pierwotnie nazywał się Majesty, jednak po wydaniu pierwszego demo okazało okazało się, że w Las Vegas istnieje już zespół o takiej nazwie i jego członkowie poprosili z typowo amerykańską kulturą o wybranie sobie innej nazwy[3]. Do dziś nie wiadomo, kim oni w ogóle byli.

Członkowie

James LaBrie strzelający z łuku, próbujący trafić w wysokie C
  • John Petrucci – według gitarzystów wszelkiej maści postanowił zostać wymiataczem, gdy znudziło mu się chodzenie po wodzie i zmienianie wody w wino. Prędzej będzie w stanie wymienić wszystkich członków swojej rodziny do czterech pokoleń wstecz, niż gitary, które dla niego wyprodukowało Music Man.
  • John Myungbasista z wiecznym pokerfacem. Jak na typowego Azjatę przystało, nie zestarzał się ani trochę podczas kariery trwającej już kilka dekad. Występując sprawia wrażenie, jakby doznawał objawienia i sam Cthulhu mu dyktował, co ma grać.
  • Jordan Rudess – chyba jedyny na świecie klawiszowiec metalowy, z którego nikt się nie śmieje i który zbiera więcej oklasków od wokalisty. Pierwszy na świecie wirtuoz iPada. Szacuje się, że w ciągu dwóch lat jego broda pozwoli mu wreszcie dostać się na upragnione studia w szkole dla czarodziejów.
  • James LaBriewokalista, sprawiający wrażenie uwięzionego w latach '80. Pomimo wieku i niejednej okazji do utraty głosu wciąż jest w stanie śpiewać wyżej niż Freddie Mercury pociągnięty za jaja. Po zapuszczeniu wąsów i przybraniu na wadze zaczął przypominać połączenie płaczącego dziecka i otyłego nordyckiego boga.
  • Mike Manginiperkusista, od 2010 roku uzurpujący sobie prawo do nazywania się członkiem DT. Inkarnacja Zwierzaka z Muppetów i nieślubny syn Severusa Snape'a. Wygrał casting na nowego perkusistę – głównie dzięki temu, że na większości zespołowego sprzętu widniało imię Mike i nikomu nie chciało się już tego poprawiać.

Byli członkowie

Mangini gary i kotły wolał wykorzystywać w muzyce, a nie – wbrew woli ojca – przy warzeniu eliksirów
  • Mike Portnoy – jedyny słuszny perkusista i współzałożyciel zespołu. Znany z tego, że potrafi podrapać się pod pachą nie przerywając gry. W 2010 zrobił kolegom nieco nieudanego pranka, mianowicie zapowiedział pięcioletnie wakacje i odpoczynek od DT. Po pewnym czasie wyjaśnił im, że w sumie to chodziło tylko rok i w ogóle nieprawda, jednak wyszło trochę głupio – koledzy w międzyczasie zdążyli przeprowadzić casting i podpisać kontrakt z Manginim. Mimo to potajemnie romansuje i pogrywa z Petruccim na jego solowych albumach.
  • Chris Collins – dowód na to, że nie wystarczy się nazywać Collins, aby być dobrym wokalistą.
  • Charlie Dominici – kolejny wyjec. Utrzymał się aż przez półtora roku, jednak okazał się zbyt „popowy” i chłopaki stwierdzili, że nie potrzebują Billy'ego Joela.
  • Kevin Moore – klawiszowiec, który wykorzystał DT do napędzenia własnej kariery i zwiał, gdy tylko lachony zaczęły go kojarzyć.
  • Derek Sherinian – może nie jedyny słuszny, ale preferowany przez fanów klawiszowiec, wyrzucony na zbity pysk przez kolegów. Odkąd jeden z techników rozlał postawione na jego keyboardzie piwo, zaczął ustawiać go pod kątem na krzywym statywie.

Tematyka tekstów

DT zdecydowanie wyróżni się tematyką tekstów, gdy się je zestawi z innymi podgatunkami metalu. Zazwyczaj bowiem metalowcy śpiewają o tym, że powinieneś umrzeć (jak to ma miejsce w Death metalu) lub oddać swoją duszę szatanowi (vide Black metal). DT natomiast śpiewają o tym, że powinieneś przyjąć swój pierwotny upadek, a następnie iść do terapeuty i zaakceptować to, że ty albo twoi bliscy ulegną sparaliżowaniu[4].

Z jakiegoś powodu uznano, że fajne będzie logo powstałe z nałożenia liter M, W oraz Fi (Φ). Teorie propagowane na grupkach fanowskich sugerują, że tworzenie logo z inicjałów jest passe i postanowiono skorzystać z głosek wewnątrz nazwy, stąd M oraz Φ (jako, że wymawia się to dżrim fijeter), natomiast ciągle niezrozumiane jest pojawienie się litery W. Inna teza głosi, że ktoś bawił się gumkami naciąganymi na palce i spodobał mu się ten kształt.

Jak być prawdziwym fanem DT

Ciekawostka: Dream Theater przez krótki czas współpracowało z Bartoszem Walaszkiem

Chcesz uchodzić za Prawdziwego Fana™ Dream Theater? Wspaniale! Wiedz jednak, że oprócz znajomości całej dyskografii oraz umiejętności wymienienia jednym tchem piosenek na płytach w odpowiedniej kolejności, musisz spełniać jeszcze kilka dodatkowych warunków.

  • Oglądając nagranie z koncertu musisz być w stanie określić rok, w którym się odbył, wyłącznie na podstawie wyglądu zarostu Petrucci'ego.
  • Swoją drogą to głosisz tezę, iż Petrucci to tak naprawdę Jezus, który zainspirowany musicalem Jesus Christ Superstar postanowił zrobić karierę na gitarze.
  • Jesteś w stanie wymienić wszystkie okazje, przy których Myung się odezwał.
  • Słysząc nazwisko „Mangini” czerwieniejesz – Dream Theater po odejściu Portnoya się skończyło.
  • Dobra, inaczej: Mangini może i jest perkusistą w DT, ale Portnoy to DT sam w sobie.
  • W zasadzie za początek końca uznajesz dołączenie Rudessa – za Moore'a partie klawiszowe brzmiały jak partie klawiszowe, a nie soundtrack z kreskówek Looney Tunes.
  • Ubolewasz nad faktem, że Charlie Dominici zaśpiewał tylko na jednej płycie. Tak, tylko wtedy było idealnie.
  • Może podobać ci się głos LaBrie z jakiegoś początkowego okresu – jednak za każdym razem podkreślasz, że potem już nie śpiewał tak dobrze.
  • Ale miej ty rozum i godność człowieka! Pod każdym filmem opublikowanym w 2019 lub później piszesz komentarz ok, był już casting na nowego perkusistę – kiedy casting na wokalistę?
  • Znasz wszystkie zmiany metrum w Octavarium i przy każdej okazji opowiadasz o numerologii i symbolice zawartej w tym utworze przez kilka minut bez przerwy.
  • No dobra, przecież nie da się tego streścić w kilka minut. Opowiadasz o tym w czasie dłuższym niż koniecznym do wysłuchania całego utworu,
  • Spuszczaj wpierdol każdemu, kto porówna As I am do Enter Sandman.
  • Nie słuchasz zespołów, których muzyka nie wykazuje jakiegoś minimalnego poziomu skomplikowania i daje się zapisać za pomocą podstawowych akordów. Teksty muszą być złożone i wielowarstwowe, a utwory posiadają rozbudowaną formę. Tool jest dla plebsu.
  • Słuchając DT w losowych momentach mów O, tutaj słychać, jak się inspirowali Rushem!

Zobacz też:

Przypisy

  1. Bardziej lub mniej
  2. Superklawiszy podobno też
  3. Tzn. grożąc pozwem sądowym o naruszenie praw autorskich
  4. Odniesienie do paraliżu bądź innego rodzaju upośledzenia psychoruchowego pojawia się średnio dwa razy na każdej płycie