Felicjan Sławoj Składkowski

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Człowiek tysiąca profesji jest dumny z tego, co stworzył.

Nasze chłopy to dopiero z drzew zeszły… Srają pod chałupą.

Premier Sławoj Składkowski krótko o mieszkańcach polskiej wsi

Zapraszamy pana na kieliszek szampana do restauracji… I proszę sprawdzić jeszcze toaletę, bo wydaje się być nie w porządku.

Obywatele dzwonią do premiera Składkowskiego

Byczo jest!

Ulubione powiedzonko Sławoja

Felicjan Sławoj Składkowski (ur. 9 czerwca 1885 w Gąbinie, zm. 31 sierpnia 1962 w Londynie) – generał Wojska Polskiego, premier II RP, mason, lekarz, propagator higieny, budowniczy wychodków, słowem: człowiek orkiestra. Podobnie jak reszta swoich rówieśników, Sławoj bardzo lubił podróże, zwłaszcza do Rumunii. W międzyczasie wybuchła II wojna światowa, jednakże Sławoj z kolegami mieli już wcześniej zarezerwowany termin i żal było podroż odwoływać (nie było zwrotów).

Kariera i osiągnięcia

Jak prawie każdy polityk II Rzeczpospolitej, Felicjan rozpoczął swą karierę od służby w Legionach Polskich. Wtedy to właśnie opowiedział się za racją marszałka Piłsudskiego, który w zamian za zasługi wojenne mianował Sławoja ministrem spraw wewnętrznych, kiedy to sam uporał się ze zgrają Wojciechowskiego.

Podczas służby w Legionach, Składkowski zauważył mimowolnie, że warunki higieniczne na polskiej wsi odbiegają od (wszelkich) norm. Włościanie zamiast korzystać z porcelanowych tronów, jak ich zachodni przyjaciele, woleli robić do wiadra za stodołą. Wtedy to Sławoj pochwycił garść desek i gwoździ i zbił wychodek: toaletę krajowych możliwości. Po niedługim czasie chłopi (zapewne na znak protestu przeciw ciemiężącym wieś władzom sanacyjnym, do których Sławoj się zaliczał) zaprzestali używać drewnianych wygódek, a wynalazek ochrzcili nazwiskiem ministra.

Po śmierci Piłsudskiego zupełnie przypadkowo wylądował na stołku premiera i stał się malowaną lalką prezydenta Mościckiego, którego głównym obowiązkiem było podpisywanie rozlosowanych wcześniej biletów do luksusowego Centrum wypoczynkowo-sportowego w Berezie Kartuskiej oraz uspokajanie Polaków twierdzeniem, iż Byczo jest. Po epizodzie wakacyjnym w Rumunii, Sławoj przeniósł się do Londynu, gdzie pozostał już do śmierci.

Zobacz też