Homeopatia

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Pacjenci z zaawansowanym nowotworem po terapii naturalną homeopatią. Nie narzekają i zgodnie twierdzą, że nic ich nie boli

Homeopatia (z gr. homoios – podobny i pathos – cierpienie) – forma medycyny niekonwencjonalnej, co samo w sobie wyjaśnia, że jest to tani i niezawodny sposób na zarabianie pieniędzy na naiwności i głupocie bliźnich.

Odkrycie[edytuj • edytuj kod]

Homeopatię wymyślił Christian Friedrich Samuel Hahnemann, poliglota i lekarz. Jako osoba z natury ciekawska, dużo eksperymentował z różnymi ziołami, proszkami… no i różnymi takimi. Podczas próby wynalezienia LSD, wciągnął nieco chininy, po czym ze zdziwieniem zaobserwował u siebie biegunkę, wymioty i inne objawy które wziął za malarię. Poprawił bieluniem, konopiami, skontaktował się z duchem Paracelsusa i eureka!!! Odkrył, że lekarstwo wywołuje podobne objawy jak choroba.

Jako, że trudno było o ochotników do badań, spłodził z Johanną Köchler jedenaścioro dzieci. O skali poświęcenia nauce świadczy fakt, iż szóstka dzieci opuściła ten łez padół. O skali sukcesu homeopatii świadczy fakt, że pięcioro dzieci przeżyło. Współcześni uznali to za niezły wynik, straty do przyjęcia, a działanie specyfików za zweryfikowane. Oczywiście Hahneman, jak każdy okultysta, musiał dorobić do opracowanego przez siebie sposobu na biznes całą masę bredni, bo wiadomo, że jak człowiek usłyszy coś, czego nie rozumie, to mu się wydaje że jest durniem. Otóż… homeopatia bazuje na aksjomacie ipse dixit. Jako, że wyjaśniać pojęć ogólnie zrozumiałych nie należy, gdyż jest to co najmniej nieeleganckie, czynić tego nie będziemy.

Przygotowanie leku homeopatycznego[edytuj • edytuj kod]

„Lek” homeopatyczny jest przygotowywany z substancji która wywołuje objawy takie jak choroba. Następnie trzeba go tak rozcieńczyć, żeby prawie go tam nie było. No i najważniejsze, o czym wiedzą wszystkie tancerki go-go, jest potrząsanie, czyli soccussion, co wzmacnia działanie leku. Czyli: wlewamy kroplę na wiadro, potrząsamy, wlewamy do beczki, potrząsamy, wlewamy do stawu wujka Staśka… no, tutaj potrząsnąć można tylko handgranatem, w każdym razie kropla ze stawu rozpuszczona w szklance, daje środek homeopatyczny. I właśnie cały ten proces to tak zwane dynamizowanie. Jeśli wydaje się Wam, że wynalazca tej metody był nieźle szurnięty, to jakie określenie wybierzecie dla tych, którzy w to wierzą, albo dla lekarzy, którzy potrafią taki lek wypisać na receptę? Żadne badania naukowe nie dowiodły skuteczności homeopatii, ale nikomu to nie przeszkadza, argumenty do lemingów nie trafiają, tani biznes kręci się dalej (w zasadzie kosztuje tylko opakowanie, no i ulotka). Dalej będzie lepiej… otóż homeopaci wierzą w pamięć wody. No tak. Woda pamięta co w niej było… No i dlatego leczy. W zasadzie najlepszym lekiem byłaby woda z klopa, bo tam było chyba wszystko...

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]