Metro w Warszawie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Słynny budowniczy warszawskiego metra i symbol budowy – biały kret[1]

W związku z zakończeniem budowy pierwszej linii metra w Warszawie, Urząd Miasta Warszawy postanowił wydać serię długopisów z planem budowy metra.

Ważna szycha w Urzędzie Miasta Warszawa z okazji zakończenia budowy linii metra

My ludzie prowincji jeździmy metrem!

Poseł Gadzinowski o naszym metrze

Cudze chwalicie, swego nie znacie!

Colian Opatówek o (w 100% zagranicznych) wagonach metra warszawskiego

Metro w Warszawie (właśc. Centymetro) – banda pociągów, jeżdżąca w szyku pod Warszawą. Zbudowany przez szalonego konstruktora. Miał przewozić radioaktywne odpady do siedziby Sejmu, jednak z czasem zaczęto przewozić tym wynalazkiem ludzi. Wszyscy lubią metro. W metrze można się świetnie bawić, na przykład w wieszanie na drążku i puszczanie, kiedy metro hamuje. Popularną zabawą w metrze jest tzw. metrobol – polega to na rzucaniu piłką wewnątrz wagonu metra. Z jednego przystanku na następny jedzie się około dziesięć minut, kiedy na piechotę idzie się dwie minuty. Każde miasto w Polsce powyżej 500 mieszkańców zazdrości Warszawie metra, mówiąc: A taka mała Tuluza czy jeszcze mniejsze Rennes to mają metro, nie zwracając uwagi na to, że wcześniej z powodów ekonomicznych te miasta zlikwidowały tramwaje/nigdy ich nie miały, z którymi każde miasto poniżej miliona mieszkańców mogłoby umiejętnie rozładować korki.

Tabor[edytuj • edytuj kod]

Ruskij wagon pokrasien na Rażdiestwo

Metro warszawskie eksploatuje cztery typy pociągów:

  • pociągi radzieckie rosyjskie, których charakterystyczną cechą jest nowoczesna klimatyzacja w postaci otworów w dachu i straszliwy hałas wydawany podczas ruszania i hamowania. Cechą charakterystyczną jest, że w przypadku zablokowania drzwi, otwiera je całkowicie i zamyka takim hukiem, że blokujący jest wysyłany głębiej do wagonu (tj. do drzwi po stronie przeciwnej) albo na peron, w zależności od położenia blokującego. Ulubiony pociąg miłośników metra. Ostatni zostały upiększone poprzez zmienienie niebieskiego paska na żółty, ponieważ są wtedy bardziej warszawskie. Ich naprawa wymaga poziomu fachu Pata i Mata.
  • pociągi Metropolis wyprodukowane przez koncern Alstom, które są szybsze od rosyjskich, ale i tak muszą wlec się za nimi są wolniejsze od rosyjskich, skutecznie spowalniając resztę składów; mają szczelny dach, ale nie mają klimatyzacji; mają więcej słupków dla pasażerów stojących rozmieszczonych w taki sposób, by uniemożliwić skorzystanie z pociągu osobie z wózkiem.
  • nowsza wersja pociągów radzieckich rosyjskich. Głupki! Szczerzą się szelmowsko przed wjazdem na każdą stację. Przed wejściem do wagonu zmów pacierz. Mniej zainteresowani metrem, jednak wciąż mikole, ostatnio biadolili o to, że "jAk tO tAk 81 mOdeRnIzOwAć, tO nIe kIbEl pOlReGiO!" gdy metro pokazało jak wrócił po P5, nie wiedząc że te pociągi od początku były tak zrobione.
  • pociągi Inspiro wyprodukowane przez Siemensa, które weszły do użytkowania w październiku 2013, jednak tak paliły się do roboty, że postanowiono ostudzić ich zapał i wycofano je już po miesiącu tego samego roku. Ponownie jeżdżą od marca 2014 (i tak wszyscy czekają na kolejny pożar). Większość z nich kursuje na legendarnej drugiej linii, która radzieckimi pociągami się nie pohańbi.
  • pociągi Skoda Varsovia – jeszcze Czesi ich dobrze nie zaczęli produkować, a metro już skończyło konkurs na ich nazewnictwo. Niestety, jedyna słuszna nazwa dla tego pociągu (tj. Krecik) nie wygrała, a zwycięzcą została bezpłciowa i nudna Varsovia.

M2[edytuj • edytuj kod]

Typowe zachowanie Inspiro

Źle zbudowane, przepłacone i rozmieszczone w złych miejscach stacje, rozkopana Warszawa na Ojro 2012, osunięcie się gruntu przy stacji CNK, zlokalizowanej tuż nad rzeką (cały czas są tam zacieki), a na koniec jeszcze pożar. Sześć stacji budowali pięć lat, co dowodzi tylko tego, że w kwestii różnych inwestycji w Warszawie nie zmieniło się praktycznie nic. Planowane są też jakieś rozgałęzienia ale „planowane” to zdecydowanie dobre określenie.

Trasa[edytuj • edytuj kod]

Nasz korespondent postanowił wybrać się na przejażdżkę wspaniałym, warszawskim metrem. Chronologicznie, zaczął od linii M1 i stacji Kabaty. Planował zacząć od Stacji Techniczno-Postojowej, ale nie został tam wpuszczony.

Linia M1[edytuj • edytuj kod]

Kabaty[edytuj • edytuj kod]

Po stoczeniu wyczerpującej walki z kilkoma Sebami z okolicznych bloków oraz dzikami z Lasu Kabackiego, a na końcu skasowaniu biletu w jedynej działającej bramce korespondent dostał się na peron. Stał już tam pociąg, pochodzący prosto od naszych wielkich przyjaciół ze wschodu. Po kwadransie drzwi wagonu z łoskotem zamknęły się, a pociąg, głośno skrzypiąc, ruszył na następną stację, zabierając kilka watach dzików, jadących do Lasu Bielańskiego i Puszczy Kampinoskiej, jakiegoś bezpańskiego psa z Powsina. A poza tym jeszcze parę osób udających się do pracy w mieście[2] i trochę niezawodnych babć autobusowych, które jak widać nie gardzą też metrem.

Natolin[edytuj • edytuj kod]

Do pociągu weszła cała masa złotowłosych, młodych Natalek. Ubrane były w koszulki na ramiączka bez pleców, z dekoltem do połowy piersi, sięgające aż do pępka, dżinsowe spodenki do jednej trzeciej uda i japonki z Biedronki. Od razu rozsiadły się, zajmując wszystkie dostępne jeszcze miejsca, i zatopiły w swoich ajfonach. Na widok takiej ilości półnagich niewiast, prawie wszystkie dziki i pies zawstydzone opuściły pociąg, a ich miejsce zajęły kolejne babcie.

Imielin[edytuj • edytuj kod]

W wagonie zrobiło się ciasno, po części przez nowe babcie w berecikach, a przede wszystkim przez grupkę 30 dzieci chyba z 2-3 klasy podstawówki wracających z Multikina, pilnowanych przez bezradną nauczycielkę. Dzieci zajęły się słuchaniem muzyki, oczywiście bez słuchawek, i tańczeniem. Z głośników ajfonów dziewczynek leciało melodyjne Poka poka sowę, poka poka sowę mi, poka poka sowę, pokaż, pokaż pokaż. Chłopcy usadowili się nieco dalej od korespondenta, przez co gorzej słyszał, co leciało z ich ajfonów, ale było to coś w stylu Pizza nad głową, pi pi pizza nad głową, zatem najwidoczniej popkorn i zapiekanki z kina im nie wystarczyły. W tej sytuacji część Natalek z Natolina wyłączyła swoje bezprzewodowe słuchawki i z ich ajfonów popłynęło gustowne Beejbi, beejbi, beejbi ooł, beejbi, beejbi, beejbi nooł. Zewsząd rozlegały się też różnorodne lamenty i rozmowy: Kto puszcza Bibera? albo Brajan, chono do mnie do kąta, mam dwa szlugi, babka nas tu nie zobaczy. Aż w końcu te wszystkie hałasy zagłuszył świst hamowania i okna rozświetliły lampy stacji Stokłosy.

Stokłosy[edytuj • edytuj kod]

Tłok pogorszył się, bo wsiadły kolejne hordy babć i lokatorów okolicznych blokowisk. Dzieci się nie uciszyły, natomiast dwóch chłopców pobiło się w wyniku konfliktu o to, czy Popek jest lepszy od Peji. Nauczycielce udało się ich rozdzielić, a następnie wyciągnęła swój nowoczesny telefon i zawiadomiła o sprawie ich rodziców. Przy okazji skontaktowała się także z rodzicielkami dwójki rozpłakanych chłopców, którzy stację wcześniej myśleli, że w kącie wagonu mogą niezauważeni zajarać szluga, nie przewidując przepływu informacji pomiędzy obcymi babciami a znajomą panią wychowawczynią.

Ursynów[edytuj • edytuj kod]

Tradycyjnie kolejne babcie i Sebki. Grupa silnych Sebów eksmitowała z wagonu ostatniego dzika, który nie wysiadł w Natolinie, a także dwójkę panów w miłosnym uniesieniu. W końcu za chwilę opuszczamy Ursynów i wjeżdżamy do Miasta Warszawy, porządnej europejskiej stolicy.

Służew[edytuj • edytuj kod]

Nauczycielka z klasą wysiadła, podobnie jak trochę babć, dzięki czemu na przedpolu Warszawy pociąg stał się nieco luźniejszy. Blondynek z Natolina też ubyło, gdyż część z nich udała się poszukać fajnych kiecek w CH Landzie. Korzystając z rozluźnienia, podróżujące dalej Sebki zainteresowały się z wzajemnością pozostałymi Natalkami i zaczęli się wesoło bawić.

Wilanowska[edytuj • edytuj kod]

Metro spotyka się tu po raz pierwszy z tramwajami, więc dużo ludzi opuściło pociąg, który mimo to stał się bardziej zatłoczony, gdyż przesiadła się do niego z autobusu rzesza snobów z odległej wsi Wilanów. Doszło również do częściowej rotacji babć – niektóre wyszły na sąsiadujący ze stacją bazarek, a inne z niego wróciły.

Wierzbno[edytuj • edytuj kod]

Znaczna część pasażerów opuściła metro, aby przejechać tramwajem na Służewiec, jednak natychmiast ich miejsce zajęły babcie z okolicznych osiedli oraz położonych kilka przystanków tramwajem instytutów kardiologii i reumatologii, przez co ścisk stał się większy.

Racławicka[edytuj • edytuj kod]

Coraz to nowe babcie i większy tłok. Ponadto wsiadła 20-letnia Karyna z 5-letnim Kevinem, wracający z okolicznego ogrodu jordanowskiego. Kevin szybko zajął zwolnione miejsce siedzące, doprowadzając do furii stojące obok babcie. Z opresji uratowała go madka, awanturując się z babciami, że jej dziecko bawiło się na placu zabaw przez kilka godzin, jest bardzo zmęczone i jeśli przewróci się to one będą za to odpowiadać. Po zakończeniu awantury Karyna zatopiła się w nowym ajfonie, a Kevin słuchał sobie na swoim ajfonie piosenek Cypisa, na szczęście madka zafundowała mu w końcu słuchawki, aby nie musieć się awanturować z jeszcze większą liczbą babć.

Pole Mokotowskie[edytuj • edytuj kod]

Z pociągu wyszli przyszli ekonomiści, by nawet nie odrywając wzroku od książek dostać się na kampus SGH. Ich miejsce zajęli przyszli inżynierowie i magistrzy ze Stodoły, dopijając jeszcze swoje piwa. Korespondent zwrócił uwagę, że coraz częściej słychać różne okrzyki młodych chłopaków. Z jednego końca wagonu Uniwerek rozłóż uda, bo nadchodzi Polibuda!, w innej części jacyś podróżni śpiewają Piwo, wóda, Polibuda! Seks, muzyka, Politechnika!

Politechnika[edytuj • edytuj kod]

Metro opuściła bardziej ambitna część dresów i przyśpiewki ustały. Wyszła również Karyna z Kevinem, aby przesiąść się do autobusu na Pragę.

Centrum[edytuj • edytuj kod]

Pociąg zatrzymał się, wysiadła z niego większość pasażerów, w tym połowa Natalek, podróżujących do Złotych Tarasów albo H&Mu przy Marszałkowskiej. Następnie wsiadło drugie tyle innych pasażerów. Przez chwilę korespondent miał obawy czy nie doszło do awarii, gdyż drzwi nie zamykały się, a wchodzili kolejni ludzie. Nawet wstał do ewakuacji, przez co błyskawicznie ktoś zajął jego miejsce siedzące. Jednakże za parę minut drzwi po kilku kłapnięciach zamknęły się, a metro ruszyło dalej...

Świętokrzyska[edytuj • edytuj kod]

... i znów zatrzymało się. Korespondent już miał zdenerwować się postojem w środku tunelu, gdy zorientował się, że jest to kolejna stacja. Tłok w pociągu został uzupełniony przez przybyszów z Pragi[3], którzy przesiedli się z linii M2.

Ratusz Arsenał[edytuj • edytuj kod]

Korespondent miał wrażenie, że z sąsiedniego wagonu wysiada Rafał Trzaskowski. Ale nie, on na bank jeździ samochodem i na ratusz pewnie też. Wysiadło również nieco chłopaków, by zaopatrzyć się w nieodległych SexShopach przy alei Jana Pawła II, a także paczka rozbrykanych Dżesik, jadących na próbę generalną przed nocnym występem w okolicznym klubie go go. Wagon zasiliły moherowe berety z Muranowa oraz grupa chłopaków z półmetrowym, różowym dildosem, najpewniej nabytkiem z któregoś ze sklepów przy Jana Pawła.

Dworzec Gdański[edytuj • edytuj kod]

W pierwszej chwili nasz korespondent przeraził się, że przez przypadek pojechał do Gdańska i będzie musiał wracać przez pół Polski, ale szybko skojarzył, że to tylko taka nazwa, a stacja leży w Śródmieściu Warszawy. Z uwagi na bliskie sąsiedztwo z linią metra kolejową do Legionowa wagon nieco poluźnił się. Opuściła go również większość z tych Natalek z Natolina, które nie wysiadły wcześniej, ponieważ poszły na zakupy do Arkadii. Zostały tylko dwie.

Plac Wilsona[edytuj • edytuj kod]

Wilsona, a nie jakiegoś Łylsona, żeby było jasne. Z pociągu wyszła cała masa lewaków, organizujących antyrządowy protest pod domem Naczelnika Rzeczpospolitej Polskiej. Korespondent ucieszył się, bo odzyskał miejsce siedzące, utracone na stacji Centrum. W mgnieniu oka wyskoczyła też grupa sportowców udająca się do Centrum Olimpijskiego nad Wisłą.

Marymont[edytuj • edytuj kod]

Nastąpiła kolejna rotacja babć, robiących zakupy w Hali Marymonckiej. Ponadto kolejni ludzie przesiedli się do autobusu. Niemożliwe natomiast stało się poruszanie pomiędzy krańcami wagonu, gdyż wsiadł do niego Janusz z rowerem, stawiając swój pojazd prostopadle do drzwi.

Słodowiec[edytuj • edytuj kod]

Pociąg nadal się opróżniał, ale weszło też kilku Sebków, posługujących się poetycką mową. Nasz korespondent zaczął czuć się niezręcznie.

Stare Bielany[edytuj • edytuj kod]

Wagon opuściła drużyna przyszłych sportowców, jadących na trening na Akademii Wychowania Fizycznego, jak również kilka babć, spieszących się na wizytę w Szpitalu Bielańskim. Jedynie liczba Sebków wzrosła.

Wawrzyszew[edytuj • edytuj kod]

Sytuacja na tej stacji stała się bardzo niebezpieczna. Wszystkie babcie wyszły z metra, by zrobić zakupy na bazarku na Wolumenie. Weszła za to potężna ekipa Sebiksów z Wrzeciona. Dwie Natalki podróżujące jeszcze z Natolina schowały swoje ajfony do kieszeni. Pociąg powoli sunął się do przodu, a po kilku minutach stanął w polu w tunelu, denerwując wszystkich, którzy chcieli zaoszczędzić czas, jadąc jedną, ostatnią stację. Grupki panów w bluzach postanowiły wykorzystać tę przerwę na spontaniczny trening MMA. Nasz korespondent chciał uspokoić zwaśnione strony, jednak skończyło się to jedynie zbyciem aparatu i przednich zębów, w zamian za podbite oko i guza. W związku z tym również, nie będzie fotoreportażu z rzeczonej wyprawy.

Młociny[edytuj • edytuj kod]

Wszyscy pasażerowie zostali wyproszeni z pociągu. Nawet nie za karę, tylko z powodu stacji końcowej. Choć pojedynczy wagon był pustawy, to wszystkie wagony razem wygenerowały potok ludzi, z których większość szła w jednym kierunku. Korespondent pomyślał, że idą oni do jakiejś kontynuacji metra i poszedł razem z nimi. Dwie Natalki odłączyły się i poszły do Galerii Młociny, a korespondent wraz z ludźmi trafił do tramwaju linii nr 2.

Epilog M1[edytuj • edytuj kod]

Tramwaj, a w praktyce przedłużenia metra, przejechał przez most Północny Marii Skłodowskiej-Curie i z Warszawy przedostał się na jakąś zabitą dechami zawiślańską wieś. Po opuszczeniu pojazdu wszyscy ludzie natychmiast znikli w domach, bo przecież Białołęka to sypialnia Warszawy. Na ulicy pozostali tylko degustatorzy napojów i miłośnicy bluz. Podobnie jak na Ursynowie, z istot pozaludzkich trawniki ryły stada dzików, a między blokami biegały watahy bezpańskich psów. Z atakiem niedźwiedzia poradził sobie motorniczy przy pomocy strzelby.

Linia M2[edytuj • edytuj kod]

Teraz przyszła kolej na przejazd nowoczesną linią M2. Najpierw jednak korespondent musiał dostać do jej początku, prawdopodobnie gdzieś koło ulicy Połczyńskiej we wsi Bemowo. Po dwugodzinnej tułaczce po czeluściach Białołęki, udało mu się wypatrzyć jakąś taksówkę. Poprosił taksówkarza o podwózkę na róg Połczyńskiej i Sochaczewskiej, taksówkarz sprawdził w Mapach Google, gdzie jest ta Sochaczewska i po godzinie byli na miejscu. Zapłacił 300 złotych i pośrodku niczego opuścił pojazd. Miała tam być stacja Karolin, jakiś duży węzeł przesiadkowy, ale nie było nic, choć skrzyżowanie się zgadzało. Zatem korespondent poszedł w kierunku kolejnych stacji, lecz stacji Chrzanów i Lazurowa również nie odnalazł. W końcu dotarł do Warszawy i dopiero Bemowo okazało się stacją z prawdziwego zdarzenia, na której mógł udać się na pociąg.

Bemowo[edytuj • edytuj kod]

Gdy nasz korespondent skasował bilet w jednej z wielu nowoczesnych, doskonale działających bramek i zszedł na stację, był świadkiem kłótni krzepkiej babci z lokalnym aktywistą. Działacz tłumaczył jej, że bez względu na religię mężczyzna z pomnika przy wejściu do stacji jest bohaterem Polski, Węgier i Turcji, a od jego nazwiska pochodzi nazwa całej dzielnicy, natomiast babcia powtarzała ja mantrę, że Józef Bem był muzułmaninem, muzułmanie to Arabowie i terroryści, a jak wczoraj mówił ojciec Tadeusz Rydzyk w Radiu Natchnionym wystawianie im pomników jest elementem niszczenia katolickiej, polskiej kultury. Po chwili korespondent mógł wsiąść do nowego, wygodnego, długiego, jednowagonowego, choć zapalczywego pociągu Inspiro, który następnie z gracją odjechał.

Ulrychów[edytuj • edytuj kod]

Do pociągu zapakowały się hordy nastolatek wracających z zakupów w galerii Wola Park. Wsiadła jeszcze jakaś madka, próbująca uspokoić dziecko, które myślało że idzie z mamą do parku, a okazało się, że znalazło się z nią na wielogodzinnych zakupach w miejscu, które parkiem jest tylko z nazwy. Dwie spośród dziewczyn nie potrafiły dojść do porozumienia, kto lepiej śpiewa – Young Leosia czy sanah. Ostatecznie spontanicznie uznały, że nieporozumienie to można łatwo rozwiązać poprzez szybką rundę MMA. Wygrała fanka sanah. Zaraz potem pociąg zatrzymał się na kolejnej stacji.

Księcia Janusza[edytuj • edytuj kod]

Korespondent wyjrzał przez okno na peron i jego uwagę zwróciło, że większość oczekujących na pociąg pasażerów to byli typowi Janusze. Grubi, wąsaci, w podkoszulku, w większości w piwem w jednym ręku i reklamówką z Biedronki w drugim. Na nogach każdy miał eleganckie sandały i białe wełniane skarpetki zrobione na drutach przez Grażynę. Każdy z tych Januszy był przekonany i dumny, że to jemu poświęcona jest ta stacja. Ponadto na peronie jacyś działacze Konfederacji zbierali podpisy, przekonani że to ich lider i mentor jest patronem tejże stacji.

Młynów[edytuj • edytuj kod]

Część Januszy wysiadła, w końcu przecież ich ulubiona stacja już się skończyła. Ludzi jednak nie ubyło, jako że koneserzy roztworów C2H5OH z Żytniej nie zawiedli i gotowi do podróży czekali na pociąg.

Płocka[edytuj • edytuj kod]

Skoro Płocka to typowo wolska ulica, to na tej stacji nie mogło zabraknąć kolejnych lokalnych koneserów C2H5OH, jak również zwykłych Sebków i Karyn z Dżesikami w wózku. Ponadto pojawiły się liczne moherowe berety, w tym dwie babcie wracające z wizyty w Szpitalu Wolskim i na luzie kontynuujące napoczętą w klinice rozmowę. Pierwsza w pań dzieliła się z drugą, a przy okazji z innymi pasażerami, historią swojej grzybicy stóp. Wszyscy w promieniu 10 metrów dowiedzieli się, że problem z tą chorobą ma od 4 lat, że okładanie paznokci cebulą, piłowanie ich i przycinanie nie pomaga, a także poznali historię jak chciała podważyć część paznokcia i w efekcie całkiem go zerwała, a nowy odrósł nie dość, że z grzybicą, to jeszcze z ropą. Prawdziwość jej historii była łatwa do wykazania, gdyż w przeciwieństwie do Januszy, nie nosiła skarpet do sandałów. Druga babcia z kolei podzieliła się długą historią swoich hemoroidów i problemów ze zwieraczami odbytu. Zniechęciło to dziewczyny w Wola Parku do dalszej podróży, także wszystkie wstały, by wysiąść, gdy tylko metro dojedzie do kolejnej stacji.

Rondo Daszyńskiego[edytuj • edytuj kod]

Charakter nowych pasażerów zmienił się, do coraz bardziej tłocznego pociągu wsiadła masa korposzczurów, którzy pewnie większość życia spędzają w okolicznych biurach. Część z nich uznała pociąg metra za dobre miejsce do spożycia obiadu na wynos. Podczas hamowania pociągu w tunelu, korespondent został ochlapany sosem ze spaghetti jednego z nich. Podkreślił on również, że nie czuł się najlepiej, jednocześnie widząc odżywiających się ludzi i słysząc kontynuację rozmowy pań, które wsiadły na Płockiej. Jacyś inni panowie kontemplowali, jak widoki z Warsaw Spire są lepsze od widoków z zakurzonego już tortu Stalina.

Rondo ONZ[edytuj • edytuj kod]

Nastąpiła dogłębna rotacja babć. Większość z nich opuściła pociąg, by przesiąść się w tramwaj do Hali Mirowskiej, a ich miejsce zajęły babcie obładowane zakupami. Poza tym weszła klasa, na oko jakaś 8 klasa podstawówki, jadąca do Centrum Nauki Kopernik. Korespondent siedział z dala od wychowawcy, koło tylnej części grupy i z niedowierzaniem dowiedział się do jakich zabaw nadaje się rzekomo robot z Kopernika. Ponadto na ajfonie stojącej blisko uczennicy mimowolnie obejrzał galerię zdjęć Marty Linkiewicz z ostatniego miesiąca. Usłyszał także, że inna uczennica na szczęście nie jest w ciąży, bo na teście wyszła jej jedna kreska. Nie chciał się tylko wtrącać, że tydzień po feralnej imprezie to trochę za wcześnie na robienie takiego testu, a stan upojenia alkoholowego niekoniecznie zmniejsza prawdopodobieństwo zapłodnienia i nie zwalnia z używania gumki.

Świętokrzyska[edytuj • edytuj kod]

Pociąg poluźnił się. Większość ludzi przesiadła się do linii M1. Zostali głównie amatorzy trunków, Sebiksy, stali mieszkańcy Warszawy Wschodniej, klasa jadąca do Kopernika oraz grupki młodych ludzi popijających sobie piwo i rozmawiających a to o zastosowaniu nanostruktur w inżynierii biomedycznej, a to sposobach na zwiększenie wydajności nitrowania toluenu.

Nowy Świat-Uniwersytet[edytuj • edytuj kod]

Wspomnieni młodzi ludzie wszyscy razem natychmiast wyszli z pociągu. Poza tym nie nastąpiły żadne zmiany. Korespondent, siedząc koło klasy, słuchał sobie uczonej dysputy dwóch chłopaków, które to dziewczyny w klasie najchętniej wchodzą do łóżka. Ma on również szczerą nadzieję, że chodziło im o w wchodzenie do łóżka u siebie w domu wieczorem celem pójścia spać. Dowiedział się też, że według Majkela Vanessa podczas zabawy prawie od razu jest mokra. Oby tylko chodziło o zwykłe pocenie się.

Centrum Nauki Kopernik[edytuj • edytuj kod]

Pani wychowawczyni wyprowadziła swoją klasę na zewnątrz, nikomu poza tym nie chciało się wysiadać. Dosiedli się za to rodowici Prażanie, którzy spędzili pół dnia na bulwarach wiślanych, degustując różnorodne napoje.

Stadion Narodowy[edytuj • edytuj kod]

Ta stacja ma dodatkowy peron na wypadek budowy trzeciej linii metra. Aktualnie stoi on pusty. No prawie, bo gdy pociąg stał na stacji doskonale było słychać odbywającą się tam degustację trunków. W pierwszej chwili korespondent liczył, że będzie świadkiem eksmisji amatorów procentów przez ochronę, do czasu gdy zauważył, że ochrona sama przyłączyła się do spotkania towarzyskiego.

Dworzec Wileński[edytuj • edytuj kod]

Większość pasażerów opuściła pociąg, a dosiedli się głównie tutejsi, jadący odwiedzić swoich znajomych na Szwedzkiej i na Targówku. Doszło też kilka Karyn dumnie niosących swoje nabytki z Centrum Handlowego Wileńska, a także grupa młodych chłopców, zmierzających na Targówek.

Szwedzka[edytuj • edytuj kod]

W metrze zapanowała kwintesencja praskiej atmosfery. Jakiś hojny Seba odpakował zgrzewkę enchantowanej wody od wujka z Brzeskiej i rozpoczęła się kolejka. Tylko nasz korespondent ograniczył się do jednego łyka, by zachować świadomość w dalszej części projektu.

Targówek Mieszkaniowy[edytuj • edytuj kod]

Część Sebiksów i meneli wysiadła, wśród pozostałych pasażerów znaczny odsetek przyjmował pozycję leżącą na siedzeniach lub podłodze. Powietrze aż szczypało w oczy od stężenia alkoholu. Prawie nikt już nie wsiadał poza garstką babć. Na peronie stacji czekała także jakaś klasa wracająca na Bródno z Teatru Rampa, ale widząc co dzieje się w pociągu, wychowawczyni zdecydowała się zaprowadzić ich do szkoły piechotą. W końcu to nie jest już bardzo daleko.

Trocka[edytuj • edytuj kod]

Śpiącym z upojenia pasażerom z Pragi przyszły dotrzymać towarzystwa babcie z okolicznych blokowisk jadące na swoje wizyty u lekarzy w Szpitalu Bródnowskim. Ponadto ich młodsi sąsiedzi przyszli na szybki afterek po praskiej imprezie, dostarczyli nowe porcje żywej wody i wykazali, że wytrawni Prażanie na luzie mogą jeszcze ją pić.

Zacisze[edytuj • edytuj kod]

Pociąg znów bez sensu stanął w tunelu, ale czemu otworzył drzwi? Moment, tu jest jakaś stacja. Ale czemu nikt nie wysiada ani nie czeka na pociąg? Tylko jakiś wiejski kundel biega po peronie. Czyżby była zamknięta? Z tych rozważań wyrwało naszego korespondenta szarpnięcie ruszającego pociągu.

Kondratowicza[edytuj • edytuj kod]

Pociąg na szczęście wrócił do Warszawy, po krótkim zahaczeniu o wieś[4]. Wszystkie babcie solidarnie wyszły na swoje wizyty lekarskie, natomiast reszta pasażerów była w takim stanie, że choćby i chcieli wyjść, to nie wstaliby z siedzeń. Stężenie etanolu w powietrzu już chyba przekroczyło wszelkie normy.

Bródno[edytuj • edytuj kod]

Tu pociąg skończył bieg, ku zaskoczeniu korespondenta, który na lekkim rauszu trochę stracił poczucie czasu. Stacja i jej okolica okazały się niezwykle zaniedbane, wszędzie walały się tony stęchłych śmieci. Było nawet przed tym wielokrotnie powielone, acz lakoniczne ostrzeżenie, choć z głupim błędem ortograficznym[5]. Większość pasażerów miała problem z opuszczeniem pojazdu i musieli zostać wyniesieni przez obsługę stacji. Okazało się też, że wielu z nich na darmo jechało metrem, gdyż wkrótce zostali odwiezieni z powrotem na Wolę – na ulicę Kolską.

Gatunki pasażerów[edytuj • edytuj kod]

  • Wędrowiec – spotykany niemal wyłącznie w składach Inspiro i Varsovii. Podczas jazdy wędruje z jednego końca pociągu na drugi, lawirując między nogami pasażerów, torbami i dzieciarnią. Celem jego wędrówek jest skrócenie sobie drogi do wyjścia z metra i wkCenzura2.svgnie współpasażerów.
    • Wędrowiec świętokrzyski – podgatunek wędrowca, wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z Kielcami. Wędruje, żeby na stacji Świętokrzyska mieć jak najbliżej do przejścia między liniami metra. Szczególnie upierdliwy.
    • Wędrowiec skoczny – ekstremalna odmiana, nawet jeśli nie jedzie Siemensem, to i tak przechodzi między wagonami wykorzystując postój na stacji. Początkujący wędrowcy przeskakują o jeden wagon na stację, bardziej zaawansowani o dwa.
  • Sprinter – spokojnie czeka na peronie, lub przechadza się po stacji spacerkiem. Gdy tylko zobaczy wjeżdżający skład, pędzi ku niemu bez opamiętania, roztrącając bydło na boki. W połowie przypadków drzwi zamykają mu się tuż przed nosem.
    • Siłacz radziecki – podgatunek sprintera, próbuje wbiec do ruskiego wagonu serii 81, gdy ten już zamyka drzwi. W efekcie stacza ciężki bój z drzwiami próbującymi go zgnieść. Znane są przypadki zarówno spektakularnych zwycięstw, jak i porażek.
  • Potykacz releksant – kontempluje rzeczywistość, siedząc na ławie z wyciągniętymi przed siebie nogami. Gdy ktoś się o nie potknie, natychmiast przeprasza, cofa nogi, po czym znowu je wyciąga. Odwieczny wróg Wędrowca.
  • Pancernik długodystansowiec – wsiada na jednej z peryferyjnych stacji (zazwyczaj Kabaty lub Młociny) i natychmiast zajmuje miejsce siedzące. Następnie opancerza się poprzez zanurzenie nosa w książkę lub telefon. Po dojechaniu do stacji docelowej (zazwyczaj w centrum) zdejmuje pancerz i szturmuje drzwi.
  • Drzwiowiec zdziwiony – ustawia się zawczasu jak najbliżej wyjścia, by być pierwszym, który wysiądzie. Gdy pociąg zatrzyma się, a drzwi otworzą z drugiej strony, zdziwiony przebija się na drugą stronę przeklinając ZTM, współpasażerów i partię rządzącą.
  • Student – jak to student, nic szczególnego. Czasem śmierdzi piwem.
    • Student nawalony – zazwyczaj występuje stadnie. Podróż metrem to dla niego przeżycie porównywalne z wizytą w piwnym Disneylandzie. Bardzo kreatywny, zazwyczaj na głos wyraża swoje opinie o konstrukcji taboru i pomysły na jej ulepszenie.
    • Student juwenaliowy – ekstremalna wersja Studenta nawalonego, występuje tylko raz do roku. Nie akceptuje dogmatów w stylu jak będziesz stał w drzwiach, to pociąg nie ruszy. Chętnie propaguje kulturę wśród pasażerów metra przez śpiewanie przeróżnych pieśni o kolegach z innych uczelni[6].
  • Barykadzista stacyjny – od razu po wjeździe pociągu na stację, ustawia się naprzeciw drzwi i barykaduje je, nie pozwalając innym wysiąść. Gdy wciśnie się do wnętrza, zazwyczaj jest wypychany z powrotem przez wściekłych pasażerów.
  • Przyciskacz uparty – występuje wyłącznie w składach Siemensa i Skody. Nauczony doświadczeniami ze Swingów i pociągów SKM, uparcie wciska guzik do otwierania drzwi. Jego zdolności kognitywno-pamięciowe są zbyt słabo rozwinięte, by zauważyć brak związku przyczynowo-skutkowego między wciśnięciem guzika, a otwarciem drzwi (drzwi otwierają się zawsze, niezależnie od tego, czy guzik został wciśnięty).

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. Według niepotwierdzonych pogłosek, kret zdechł przy pierwszej linii, trafiwszy na kurzawki. Wprawdzie przed budową metra Warszawskiego Biały Kret zaglądał także tu i ówdzie, ale polscy budowlańcy twierdzą, że krecik jest ich własnością i nigdy nie opuściłby własnego pola popisu bez zgody właścicieli
  2. Kabaty to chyba taka wieś
  3. nie, nie chodzi o Czechów
  4. To Zacisze to chyba była jakaś podwarszawska wieś
  5. Bródno zamiast brudno
  6. Uniwerek rozłóż uda, bo nadchodzi Polibuda!