Miasto zeroemisyjne

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Miasto zeroemisyjne (także miasto bez samochodów) – dość poroniona idea zrodzona w chorych umysłach amerykańskich zielonych ekstremistów, według której w mieście przyszłości ma nie być żadnych samochodów, a cała energia niezbędna do poruszania się po nim ma być czerpana ze źródeł odnawialnych. Żadne miasto nie zostało wybudowane zgodnie z tymi założeniami[1] i choć istnieje wiele koncepcji mających realizować te założenia, tylko jedna jest dostatecznie rozwinięta, aby można było powiedzieć o niej coś więcej.

Jak to wygląda?[edytuj • edytuj kod]

Miasto zeroemisyjne.JPG Miasto zeroemisyje lobe.gif
Schemat miasta
Schemat jednej z pętli

W podstawowej wersji miasto składa się ze 100 dzielnic (dystryktów) w kształcie koła o promieniu 760 metrów, z których 18 jest przeznaczonych na parkingi dla samochodów, a pozostałe mają zamieszkanie na poziomie 12 000 mieszkańców każdy, co oznacza, że miasto przygotowane jest na przyjęcie około miliona mieszkańców. Jako naturalny punkt odniesienia w niniejszym artykule przyjmiemy Warszawę[2]. Dane do porównania czerpać będziemy z WBR 2005 oraz księgi kłamstw. Poniżej omówimy poszczególne zagadnienia, wpływające na życie mieszkańców.

Demografia[edytuj • edytuj kod]

To jedno z ciekawszych zagadnień. Miasto ma w założeniu być oazą zieleni, jakkolwiek idiotycznie to nie brzmi. Spełnia jednak założenie tylko pozornie, gdyż gęstość zaludnienia wynosi tam dokładnie 3936 os./km², dla porównania w złej i zasmrodzonej Warszawie jest to około 3316 os./km². W każdym z dystryktów zaś wartość ta sięga już 6613 os./km², co zrównuje się z wartościami dla strefy centralnej w warunkach warszawskich. To zaś oznacza, że jeśli marzymy o znalezieniu kawałka trawnika, który nie byłby zasrany przez pieski naszych sąsiadów, będziemy musieli pokonać w najgorszym przypadku aż 760 metrów. Rodzi to oczywiste niedogodności.

Komunikacja[edytuj • edytuj kod]

Poruszanie się po mieście jest mocno utrudnione. Prawdopodobnie autor koncepcji zakładał, że wszyscy będziemy wiecznie piękni, młodzi i zdolni, gdyż w każdym dystrykcie znajduje się tylko jedna stacja metra, bez żadnych dodatkowych linii dowozowych. Oznacza to, że strefa dojścia wyniesie 760 metrów, co ma się nijak do warunków warszawskich, gdzie strefa dojścia wynosi 400 metrów. Ponadto proponuje się jej zmniejszenie do 300 metrów z uwagi na starzenie się społeczeństwa.

We Wrocławiu już są!

Oprócz metra planowane jest oparcie się na komunikacji rowerowej. W tym celu przewidziane zostały ścieżki rowerowe o szerokości 30 metrów. Nie wiadomo jak planowany jest dowóz towarów i materiałów produkcyjnych dla firm, należy się jednak spodziewać wykorzystania do tego celu rowerów wieloosobowych, dzięki którym możliwy będzie transport towarów o dużej masie. Co prawda dalej będzie to mniej wydajne od średniowiecznych wozów drabiniastych, ale czego się nie robi dla ekologii, a zwierzątek męczyć nie wolno.

W tym miejscu nadmienić należy, że warszawska pierwsza linia metra wykonuje 9,5% przewozów niepieszych przy wykorzystaniu około 60% możliwości przewozowych. Oznacza to, że trzy linie w mieście zeroemisyjnym, nawet przy wzroście udziału transportu rowerowego do wysokiej wartości 10%, musiałby mieć co najmniej dwa tory w jednym kierunku, aby móc wypełniać swoje zadanie z należytym zapasem przepustowości oraz przy zapewnieniu choć minimalnego komfortu podróży.

Ostatnim problemem komunikacyjnym jest samo rozwiązanie samochodowych parkingów i możliwości podróży w dowolnym kierunku. Jeśli przyjąć niski jak na Europę warszawski współczynnik liczby samochodów na mieszkańca – 0,522 poj./mieszkańca nie ma co prawda problemu z upchnięciem pojazdów na wyznaczonym terenie, natomiast w celu umożliwienia wyjazdu z miasta w dowolnym kierunku należy rozważyć budowę ringu autostradowego wokół miasta o wysokiej przepustowości rzędu 5400 poj./h, co oznacza około 7 pasów ruchu w jednym kierunku. I szlag trafił ekologię.

Energetyka[edytuj • edytuj kod]

Według stanu dzisiejszej techniki możemy przyjąć, że możliwe jest samozasilanie budynków z ogniw fotowoltaicznych także w warunkach polskich. Bynajmniej nie oznacza to jednak, że możemy o zasilaniu zapomnieć. Potrzebne będzie bowiem do tego:

  • około 12 000 MWh/miesiąc potrzebnych do zasilania metra;
  • około 2 000 MWh/miesiąc do zasilania zakładów przemysłowych;
  • około 100 MWh/rok do zaspokajania potrzeb cieplnych mieszkańców.

Ostatecznie daje nam to zapotrzebowanie roczne na poziomie około 170 GWh/rocznie, co odpowiada w przybliżeniu:

  • 1 małej elektrowni węglowej[3];
  • 20 wiatraków o promieniu śmigła 50 metrów[4];
  • 160 000 m² (16 ha) ogniw fotowoltaicznych.

Podsumowanie[edytuj • edytuj kod]

Z przedstawionego rozumowania wynika prosty wniosek – nie opłaca się bawić w miasta zeroemisyjne, gdyż na podobnym poziomie pod względem ekologii żyje się w miastach konwencjonalnych, w których zastosowano do zasilania alternatywne źródła energii. Ponadto miasta zeroemisyjne wykazują wysoką nieprzyjazność wobec osób niepełnosprawnych (czyli jakichś 60% społeczeństwa) i leniwych (100%). Zatem:

Przeprowadź się do raju na ziemi i zostań słoikiem już dziś


Mieszkania 30–180 m², atrakcyjna okolica, Mokotów, spokojne sąsiedztwo oczyszczalni ścieków, już od 6 666 zł/m². Atrakcyjne kredyty! www.najlepszachatawmiescie.pl
Czyste Bródno. Wpłać pierwszą ratę, a dostaniesz zestaw do samoobrony oraz karnet na siłownię gratis. Już od 5800 zł/m². www.brudnonieznaczywpierdol.com
Czeka na ciebie nowy dom na Bemowie. Nie zastanawiaj się ani chwili dłużej. Okazyjne ceny – już od 6300 zł/m². W komplecie basen! www.nocnikiwkazdymdomu.pl

Przypisy

  1. Jest już takie, nazywa się Masdar
  2. Właściwie bardziej pasowałby Kraków albo Łódź, ale wtedy wynik mógłby wyjść nie taki jak chce autor artykułu
  3. Której jednak nie zastosujemy, bo jest nieekologiczna
  4. Które muszą stać w odległości 2 kilometrów od zabudowań, aby ich mieszkańcy nie ześwirowali na skutek dziwnych dźwięków