Muzyka (przedmiot szkolny)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Muzyka – jedna z największych tortur szkolnych. Jest to nauka o nutach, składzie orkiestr, pojęciach muzycznych i o epokach – jednym słowem niepotrzebne bzdety. Co prawda, sposób odbierania tego przedmiotu przez ucznia w dużym stopniu zależy od nauczyciela, bądź nauczycielki. Niestety, w bardzo wielu przypadkach są to chore na umyśle fanki muzyki klasycznej starające się wcisnąć Beethovena, Chopina, Moniuszkę i innych kompozytorów do każdego tematu. Wielu uczniów może także mieć traumatyczne wspomnienia po słuchaniu arii operowych na starych głośnikach oraz wtórującej im starej nauczycielce. Pochodnym przedmiotem muzyki i plastykizajęcia artystyczne – nowy wymysł pani Hall.

Znany zakres materiału[edytuj • edytuj kod]

  • Muzyka absolutna, muzyka nieabsolutna (czy jakaśtam);
  • Fryderyk Chopin;
  • Wszelkie epoki, w szczególności romantyzm F. Chopina;
  • Muzyka rozrywkowa „bigbit” (inaczej wiocha polska lat 70.);
  • Wszystko o operze, zwróciwszy szczególną uwagę na różnice między nią, a operetką;
  • A także Fryderyk Chopin;
  • Nauka tekstów różnych piosenek (żeby to tylko był Mazurek Dąbrowskiego i ew. hymn szkoły, a nie jakieś przedwojenne bity);
  • Sztuka rysowania esów i floresów klucza wiolinowego oraz nosa myszki Miki nut;
  • Do, re, mi, fasola, si, doooo – nauka niefałszowania.

Muzyka, a kultura[edytuj • edytuj kod]

Zdarza się, że muzyka jest rozumiana jako wszechstronna edukacja kulturalna. W związku z tym, lekcje owego przedmiotu wiążą się z dużym ochrzanem za spóźnienia, czy też wieloma uwagami za nieuważanie na lekcji. W takich przypadkach zostaniesz okrzyknięty efektem bezstresowego wychowania i do szkoły będą musieli się pofatygować Twoi rodzice.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]