Nile

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
MS Paint w rękach profesjonalisty czyni cuda

Nileamerykański zespół brutal death metalowy, który o dziwo nie porusza tematów satanistycznych, tylko mitologię egipską i mezopotamską[1] Nazwa pochodzi od afrykańskiej rzeki Nil, której nazwa z angielskiego tłumaczy się nie inaczej, jak właśnie Nile.

Historia[edytuj • edytuj kod]

1993-2000[edytuj • edytuj kod]

–Czym się różni twoja stara od kolesia z tej okładki?
–Nie wiem
–Niczym

Zespół został założony w 1993 w Greenvile w południowej Karolinie[2] przez Karla Sandersa, Chiefa Spiresa i Pete'a Hammoura. W 1994 zarejestrowali na ukradzionym babci magnetofonie demo Nile, dopiero po kilku latach zorientowali się, że nazwą zespołu lepiej jest nazwać jakiś rewolucyjny album, a nie demo na kasecie za pół dolara. W roku 1995 zawarli kontrakt z Anubis Records, której nakładem wydano EP Festivals of Atonement[3]. W 1996 wydali demo Ramses Bringer of War, które po zmasterowaniu na CD uzyskało status EP. W 1998, podczas jednej libacji Karl podpisał papiery od jakiegoś kolesia, mówił ze jest Matthew Jacobson, czy jakoś tak. Wbrew pozorom, okazało się, że przyniosło to korzyści, bo był to kontrakt z Relapse Records, na mocy którego pod koniec kwietnia wydali debiutanckie LP Amongst the Catacombs of Nephren-Ka. Na albumie zawarty jest kawałek Beneath Eternal Oceans of Sand', insprowany dla odmiany opowiadaniem The Outsider H.P. Lovecrafta. Rok później nakładem Hammerheart wydali kompilację In the Beginning, zawierające nagrania z dwóch poprzednich EP, czyli 2 w 1

2000-2007[edytuj • edytuj kod]

W 2000 rozpoczęto nagrania do nowego albumu. W myśl przysłowia „W kupie siła” zaprosili perkusistę Dereka Roody'ego, Mostafe Abd el Aziz (arghul[4]), wokaliści Aly et MoherMaher, Mohammed el Hebney (inkantacje[5]), oraz , Scotta Wilsona, Boba Moore'a i Boza Portera. W takim składzie 5 września wydali Black Seeds of Vengeance. W sierpniu 2002 roku, nakładem Relapse Records, ukazał się album Their Darkenes Shrines z tekstami inspirowanymi mitologią egipską i The nameles City Lovecrafta. Jako że nikt nie chciał za bardzo śpiewać, musieli wziąć wokalistę sesyjnego Mike'a Breazeale'a[6]. W ramach promocji albumu nagrano dwa klipy wideo, które wbrew żądaniom producenta, nie zostały nagrane koło basenu przy willi. Zespół odbył trasę koncertową z Arch Enemy, Hate Eternal i Orgin, a w 2003 ponownie ruszyli w trasę z Kreatorem, Vaderem, Amon Amarthem i Goatwhore. W 2005 roku wydali album Annihilation of the Wicked. Na albumie nie usłyszeliśmy już Tonyego Laureano, zastąpionego przez greka George'a Kolliasem. Również w 2005 Jon Vesano, który jako jedyny z grupy dorósł i znalazł miejsce w uczciwej pracy zarobkowej. Zastąpił go Steve Tucker, któremu znudziło się granie w Morbid Angel. W tym samym także roku podpisali[7] kontrakt z Nuclear Blast Records

2007-...[edytuj • edytuj kod]

Chuje muje dzikie węże
Słabe te zdjęcie, drugi profil mam mniej pomarszczony

W lutym 2007 Neil Kernon wpuścił Nile do Sound Lab Studios w Karolinie Południowej w celu nagrania płyty. Karl w późniejszych wywiadach wszedł z chłopakami do studia skuszony darmową kawą. 10 lipca ukazała się kompilacja Legacy of Catacombs. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że zespół pracował nad LP, a nie kompilacją; a z tyłu pudełka była nalepka Relapse, a nie Nuclear Blast. Okazało się że rządny kasy Relapse wynajął prawników, by znaleźć kruczek w umowie na niekorzyść Nile. No i mieli jeszcze prawa do jednego albumu spod szyldu Nile. Niestety, decyzja nie była zbyt mądra, bo zysk z wydania kompilacji nie przekroczył należności prawników. W następnym tygodniu ukazało się kolejne wydawnictwo Nile, tym razem było wszystko ok, LP, Nile sam nagrywał, Nuclear Blast wydał. Te „cudo” zwało się Ityphallic. Niestety fani spłukani po fake'owej kompilacji i przerażeni singlem kupili tylko 4600 egzemplarzy. George Kollias o wydanej płycie wypowiedział się następująco:



Cquote2.svg

Posługując się muzyczną terminologią, mogę powiedzieć, że ten album jest zajebisty, taka napierdalanka, a tempa – kuurwa, różnorodne, że ja pierdolę. Tworząc utwory musieliśmy stosować się do narzuconego przez Nuclear szablonu, mówili że będzie klimat i w ogóle będzie zajebiście. Dużej jakości płyty nie da się zaprzeczyć. Cyfrowe technologie i zaawansowane oprogramowanie przewyższają te stosowane w Relapse, wreszcie nie ma tych trzasków i szumów
Cquote2.svg

Żeby zarobić parę groszy musieli jakoś wypromować swój album. Więc wprosili się na Ozzfest. Brak szczątkowej kultury skutkował wykluczeniem zespołu z programu koncertów, więc na przełomie marca i kwietnia wraz z Unexpect, Suicide Silence i The Faceless na własną rękę zagrali światowe tournee w Stanach. Po jego zakończeniu wyruszyli na kontynent socjalistów by wraz z Grave i Belphegorem grać w miejscowych ośrodkach kultury i rekreacji. W dwa lata przechlali wszystko, więc fani mieli możliwość zakupu LP Those Whom the Gods Detest. Jako że bębny zostały na Florydzie[8] partie perkusji zostały nagrane we florydzkim Mana, podczas gdy reszta zespołu nagrywała w Greenvile w oczywiście w Karolinie Południowej. Co ciekawe partie perkusji i reszta materiału były komponowane niezależnie od siebie. Było to traktowane jako przyczynę niskiej sprzedaży. Jako wyraz oburzenia dla l*du amerykańskiego Nile koncertował tylko w Europie[9], gdzie ich występy poprzedzili Krisiun, Ulcerate, Corpus Mortale Hackneyed i tradycyjnie Grave

Polska odpowiedź[edytuj • edytuj kod]

Sukces Nile był widoczny gołym okiem, i nie wynikał on tylko z faktu, iż Egipcjaninie kupowali ich wydawnictwa przez sentyment do Nilu wspomagającego uprawy. Ich sukces był tak wielki, że znaleźli wielu naśladowców, szczególnie w Polsce. Grupa muzyków, a zarazem muzyków założyła techniczny brutal death metalowy zespół Vistula, warstwą liryczną czerpiący z kultury nadwiślańskich chłopów; którego dema zostały zabronione we wszystkich krajach oprócz Zimbabwe i Etiopii, gdzie nie dotarły, przez ograniczenia handlu kasetami magnetofonowymi narzuconymi przez ONZ; i to zabronione nie, jak Cannibal Corpse, przez okładki. Teksty były tak brutalne, że ludzie z obsługi technicznej musieli zasięgać pomocy psychiatrycznej, wielu popełniło samobójstwa. Vistula podpisała kontrakt z wytwórnią, dzięki której sprawa z demami ucichła. Planowana trasa z Nile nie odbyła się, gdyż przy Vistuli ich najostrzejsze kawałki wypadały jak piosenki harcerskie. Gdy nadszedł moment nagrania pierwszego albumu wytwórnia kazała im zmienić image, gatunek, nazwę, wszystko. Zapytacie, czy grupa istnieje. Istnieje, Kapela ze Wsi Warszawa, obecnie wykonują folk, noszą stroje ludowe.

Przypisy

  1. Tam był Seth i spółka, więc wychodzi na to samo.
  2. Jest taki stan w USA, zboczeńcu
  3. Dobrze że nie nazwali go Best Of
  4. Taka jakby trąbka
  5. Jakieś zaklęcia po egipsku
  6. Nie słyszałeś o nim? Jakbyś miał takie nazwisko, też nie szukałbyś rozgłosu
  7. Jak większość death/black metalowych zespołów, dla których magnetofon mono to za mało
  8. W Europie grali na pożyczonych
  9. A Azja to psy się pytam?