Nonźródła:Pensjonat pod Rórą (odcinek 1)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „07:13, 19 maj 2022” przez „Ryk2 (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Pensjonat pod Rórą
(Scenariusz do pewnej telenoweli)



ODCINEK I – PILOT SERIALU
„PENSJONAT, czyli Rórscy wprowadzają się do swego nowego domu i poznają kilka interesujących indywiduów”''

WSTĘP. NAPISY POCZĄTKOWE SERIALU.

Po ekranie przewijają się nazwiska i zdjęcia aktorów. W tle piosenka śpiewana przez PIOSENKARKĘ.

PIOSENKARKA (VO)
(Śpiewa)
<<Życie wierci się
Czasem mchu mi brak
Dziś już ja nie wiem
Czy będzie jutro wiać…
Pensjonat pod Rórą
Tu można smażyć, tu można gnić…
Uciekam przed dziurą
Zielone mielone, błękitne zrazy…
Pensjonat pod Rórą…
Gdzie w każdym talerzu salmonella lśni…
W twoim też…
Czasem myję się
Nie ma na to bata
Może jest i źle
Na szczęście śmieci nie pali Agata…
Pensjonat pod Rórą…
Wczorajszy rosół i syfiasty gar…
Śmierdzącą lurą
Pachniały nam majty niejeden raz…>>

W tle słychać głos REŻYSERA.

REŻYSER (VO)
(Krzyczy do piosenkarki)
Zamknij wreszcie ten ryj!

PIOSENKARKA (VO)
(Ignoruje reżysera, śpiewa)
<<Pensjonat pod Ró…>>

Nagle słychać brzdęk, cichy jęk piosenkarki i łomot ciała osuwającego się na podłogę. Muzyka się urywa, piosenkarka przestaje śpiewać.

REŻYSER (VO)
(Z zadowoleniem)
Nareszcie… dobra, kończyć napisy, jedziemy dalej.

Napisy początkowe się urywają, ściemnienie. Duży napis „ODCINEK PIERWSZY – PENSJONAT, czyli Rórscy wprowadzają się do swojego nowego domu i poznają kilka interesujących indywiduów”.

Scena 1. Plener. Dzień.

Przedmieścia dowolnego dużego miasta w Polsce. Dookoła ogrodzone od świata płotami i żywopłotami domki jednorodzinne. Na ulicy, przy dwupiętrowym, ogrodzonym domku z szyldem „PENSJONAT” stoi biały ford transit. Ze strony pasażera wysiada KSAWERIA, szatynka, włosy do ramion, około 25-30 lat. Ubrana skromnie, w tonacji brązowej. Biała koszula, zamszowa brązowa kurteczka, jasnobrązowa spódnica do kolan, rajstopy również jasnobrązowe, jak i jej jasnobrązowe buciki z Deichmanna (krój dowolny). Ksaweria ma pod ręką szare pudło z napisem „BRELOCZKI”. Trzymając je mocno staje na chodniku z uśmiechem, rozgląda się po okolicy i oddycha głęboko i głośno, jakby powietrze było świeże i miało ładny zapach (a nie jest i nie ma).

Ze strony kierowcy wychodzi IWO, brunet, włosy krótkie, lat około 30, ma na nosie grube okulary w białych oprawkach. Ubrany w skórzane spodnie i kurtkę oraz w niebieską koszule. Na stopach ma czarne, błyszczące lakierki. Pod pachą trzyma szare pudło z napisem „PIERZE”. Wychodzi z uśmiechem, ale ledwo podnosi pudło do góry, więc do Ksawerii podchodzi oddychając ciężko i z kolorem twarzy zbliżonym do dojrzałej śliwki.
Gdy podchodzi do Ksawerii, stawia pudło na ziemi, ociera twarz z potu i ciężko dyszy. Ksaweria przytula się do niego.

KSAWERIA
(Rozmarzonym głosem, rozglądając się)
Czy tu nie jest uroczo?

IWO
(Dysząc, podpierając się na biodrach, lekko schylony)
Uff… tak, jest… uff, puff… doskonale.

KSAWERIA
(Puszcza ramię Iwa i wchodzi na ulicę)
Nadal nie rozumiem, jak to możliwe, że dostałam w spadku pensjonat po babcinej cioci mamy portiera psa fryzjera kosmetyczki brata narzeczonej ojca kota ciecia w budynku, w którym mieszka wujek cioci kuzyna kuzynki ojca taty mamy matki brata siostry mojej mamy!

IWO
(Cały czas dyszy)
Cuda… uch… się zdarzają. Uff…

Iwo pada na ziemię bez zmysłów.

Scena 2. Wnętrze. Dzień.

Recepcja pensjonatu. Ściany są krwistoczerwone, podłoga wyłożona jest ciemnymi drewnianymi panelami. Na ścianie wiszą zdjęcia poprzednich właścicieli pensjonatu. Na wprost od drzwi na zewnątrz jest drewniana lada recepcjonistki, na prawo od lady kręcone schody prowadzące do pokoi. Po lewej stronie lady są drzwi z tabliczką „Tylko dla personelu”.
Za ladą na ścianie wisi mnóstwo haczyków z numerkami nad nimi. Na haczykach wiszą klucze do pokoi.
DETAL: Na haczykach pod numerkami 3, 7 i 11 nie ma kluczy.
Za ladą stoi ŻANETA, recepcjonistka. 19 lat, niska, blond kręcone włosy. Ubrana jest w białego T-shirta i krótką, niebieską miniówkę. Ma znudzoną minę, żuje gumę szeroko otwierając usta. Co jakiś czas głośno puszcza balona.
Do środka wchodzą Iwo i Ksaweria. Nadal trzymają swoje pudła. Iwo ledwo niesie pudło z napisem „PIERZE”, jest cały zziajany.
Oboje kładą pudła na ziemi przy drzwiach i podchodzą do lady.

ŻANETA
(Bez emocji, znudzonym głosem recytuje formułkę z pamięci, patrzy krzywo na ścianę, przeżuwa gumę z szeroko otwartymi ustami)
Witam w Pensjonacie Pod Zgniłym Jajem i Trzema Korniszonami z Glutaminianem Sodu, w czym mogę pomóc?

KSAWERIA
(Życzliwym głosem, z uśmiechem)
To ty jesteś Brunhilda?

Żaneta puszcza balona, a po sekundzie bąka.

ŻANETA
Nie.

KSAWERIA
(Ciągle wesoła)
A jest Brunhilda?

ŻANETA
Nie.

KSAWERIA
(Ciągle wesoła)
A kiedy będzie?

ŻANETA
Nie wiem.

KSAWERIA
(Trochę zirytowana)
A wiesz, gdzie jest?

Żaneta znowu puszcza balona równolegle z bąkiem.

ŻANETA
Nie.

KSAWERIA
(Zirytowana, podniesionym głosem)
A czy znasz jakąś Brunhildę?

ŻANETA
Nie.

Ksaweria klnie pod nosem, ma minę rozjuszonego byka. Iwo tylko przygląda się zaistniałej sytuacji.

KSAWERIA
(Mocno wkurzona)
Czy na pewno nie pracuje tu jakaś Brunhilda?

ŻANETA
Nie.

KSAWERIA
(Krzyczy, wkurwiona)
Słuchaj, ty mała…

Iwo interweniuje odciągając Ksawerię na bok.

IWO
(Troskliwym tonem)
Błagam cię, kotku, spokój ducha imitacją zbroi… Mogłaś się pomylić, zapytaj, kto tu pracuje oprócz tej małej…

KSAWERIA
(Spuszczając z tonu, oddychając głęboko)
Dobrze. Dobrze…

Ksaweria podchodzi z powrotem do recepcji, znów ma szeroki uśmiech na ustach.

KSAWERIA
(Przymilnie)
Moje drogie dziecko, jak ci na imię?

ŻANETA
(Tym samym, znudzonym tonem)
Dżanet.

KSAWERIA
(Nadal przesłodzonym tonem)
Cudnie, cudnie… Czy ktoś tu, oprócz ciebie, pracuje, hę? Jest ktoś, kto sprawuje nad pensjonatem pieczę?

ŻANETA
Tak.

KSAWERIA
(Uśmiechając się jowialnie)
Wspaniale, doprawdy, wspaniale. A kto?

Żaneta puszcza długiego, przeciągłego bąka. Ksaweria marszczy nos i robi przykrą minę.

ŻANETA
Ciocia Bacha. To ona jest tu szefową.

Gdy Żaneta stara się zrobić balona, niechcący wypluwa gumę prosto w twarz Ksawerii. Ksaweria zdejmuje ze swojej twarzy gumę z nieukrywanym niesmakiem i przykleja ją ukradkiem pod ladę.

KSAWERIA
(Przez zęby, starając się zachować na twarzy uśmiech)
Taaaaak… Możesz ją zawołać?

ŻANETA
Pewno.

Żaneta wchodzi do pokoju „Tylko dla personelu”. DETAL: Żaneta ma na spódniczce z tyłu przypaloną, dymiącą plamę. Ksaweria wyciera twarz i podchodzi do Iwa. Iwo ma zadowoloną, a Ksaweria ma zniesmaczoną minę.

KSAWERIA
(Z niesmakiem)
Ta dziewczyna jest okropna.

IWO
(Wesoło)
No co ty? Dla mnie jest super! I ma fajną du…

Iwo dostaje dyskretnego kopa w tyłek od Ksawerii i nie kończy zdania. Uśmiech mu rzednie.
Do recepcji wchodzą Żaneta i CIOCIA BACHA.
Ciocia Bacha ma około 55 lat, farbowane rude włosy, na skroniach i na czubku głowy ma siwe odrosty. Ma wielką kurzajkę koło nosa. Nosi żakiet w kolorze kupy i długą, koloru porannego pawia spódnice. Ma wielkie, stare białe adidasy na nogach.

CIOCIA BACHA
(Radośnie)
Żaneciu, nie przedstawisz mnie?

ŻANETA
(Patrząc na Ciocię ze zdenerwowaniem)
Zrobiłabym to, gdybym znała ich imiona.

CIOCIA BACHA
(Wesoło, klaszcząc w dłonie)
No nie szkodzi, nie szkodzi… (Zwraca się do Ksawerii) Pani godność?

KSAWERIA
(Przyjaźnie, podając Cioci rękę)
Rórska Ksaweria jestem.

Ciocia Bacha odwraca się do Iwa i podaje mu rękę.

IWO
(Z uśmiechem, podając rękę Cioci)
Iwo Rórski. Bardzo mi miło.

CIOCIA BACHA
(Puszczając rękę Iwa, zwracając się do obojga)
Barbara Budyniewska. Ale mówcie mi „Basiu”.

Ciocia Bacha otwiera lekko usta i puszcza oko do Iwa. Iwo robi zniesmaczoną minę i poprawia krawat odwracając twarz do Ksawerii.

KSAWERIA
(Przyjaźnie zwraca się do Cioci Bachy)
Dziś zadzwoniono z tego pensjonatu, że daleka krewna zostawiła mi w spadku ten budynek. Ale rozmawiałam z Brunhildą, a z tego co wiem, nie pracuje tu żadna.

CIOCIA BACHA
(Radośnie)
Ohoho, drogie dziecko, to byłam ja. Nudziło mi się i podałam inne imię… Czyż to nie zabawne?

Bacha zaczyna się głośno śmiać. Cała reszta patrzy na nią jak na wariatkę. Żaneta puszcza głośnego bąka. W mgnieniu oka Ciocia Bacha przestaje się śmiać i jej mina zmienia się w bardzo poważną.

CIOCIA BACHA
(Ścisza głos, mówi poważnym tonem)
Ale do rzeczy. (Zaczyna przechadzać się powolnym krokiem po pomieszczeniu, nie spuszcza przerażającego wzroku z Iwa i Ksawerii) Niedawno zmarła właścicielka tego pensjonatu. Była dobrą kobietą, mimo że była… (chrząka, mówi trochę ciszej) niespełna rozumu… (wraca do swojego poważnego tonu) Niestety, jej wszyscy krewni nie żyją. Więc, idąc krok po kroku odszukiwałam krewnych krewnych, ale wszyscy krewni krewnych są martwi, więc zaczęłam szukać krewnych krewnych krewnych, ale i oni już nie żyli. Poszłam więc dalej – szukałam krewnych krewnych krewnych krewnych, ale i oni…

ŻANETA
(Przerywa Cioci, krzyczy ze zdenerwowaniem)
Ciociu, do rzeczy!

CIOCIA BACHA
(Nie odwracając się, kontynuuje tym samym tonem, nadal przechadza się po pomieszczeniu)
I tak, krok po kroczku, krewny po krewnym, trup po trupie…

ŻANETA
(Znów przerywa, wrzeszczy)
CIOCIA!!!

Ciocia Bacha wzdycha głęboko ze zrezygnowaną miną, ale zaraz znów marszczy brwi i przechadza się po recepcji.

CIOCIA BACHA
(Poważnym tonem)
Jak po nitce do kłębka doszłam w końcu… (wyciąga swój długi paluch z poobgryzanym, niezdarnie pomalowanym na odblaskową zieleń paznokciem prosto w twarz Ksawerii) DO CIEBIE!!!

Ksaweria zakłopotana odsuwa dłoń Cioci sprzed twarzy.

KSAWERIA
(Nieśmiało)
No… super…

Mina Cioci Bachy nagle zmienia się w kamienną. Ciocia wyjmuje z kieszeni żakietu klucze.

CIOCIA BACHA
(Szybko, bez emocji, głośno, podając Ksawerii pęk kluczy)
Pensjonat jest twój. Ja spierdzielam. Narciarz.

Ciocia Bacha prędko wyjmuje zza lady walizkę i szybko znika za drzwiami prowadzącymi przed pensjonat.
Żaneta puszcza głośnego, długiego bąka.
Ksaweria ma zdezorientowaną minę. Iwo również. Patrzą na siebie. Nagle pudełko z napisem „BRELOCZKI” stojące koło lady eksploduje z hukiem. Wszyscy wzdrygają się, Ksaweria wydaje z siebie cichutki krzyk strachu, Żaneta puszcza bąka. Wszyscy mają przerażone miny.

Scena 3. Wnętrze. Dzień.

Sypialnia właścicieli na drugim piętrze pensjonatu. Ściany wyłożone są błękitną tapetą, na podłodze jest wykładzina koloru jasnej śliwki. Po lewej od wejścia stoi obszerna szafa, na wprost jest okno wychodzące na ulicę, po prawej duże, dwuosobowe łóżko z baldachimem. Na ścianie obok okna wisi zegar.
Do pokoju wchodzi najpierw Żaneta, a za nią, z ogromnymi walizkami Ksaweria i Iwo. Żaneta staje przy oknie, by Ksaweria i Iwo mogli wejść. Oboje stawiają walizki przy łóżku.

ŻANETA
(Z uśmiechem)
Tu jest wasza sypialnia. Niewielka, ale wygodna. Resztę rzeczy poukładajcie w saloniku. Drzwi obok. A po prawej stronie od salonu jest duża łazienka z prysznicem.

KSAWERIA
(Przyjaźnie, słodkim tonem)
Dziękujemy ci, Żanetko, jesteś kochana.

Uśmiech Żanety blednie, Żaneta puszcza cichego bąka.

ŻANETA
(Zdenerwowana, obrażona)
Mam na imię Dżanet!

Żaneta, obrażona, wychodzi zostawiając Iwa i Ksawerię samych. Gdy Żaneta znika, zza zamykających się drzwi dochodzi jeszcze głośny odgłos bąka.
Zanim szklane drzwi zamykają się, kamera przenosi się na Iwa i Ksawerię. Słychać trzaśnięcie drzwi i brzęk tłuczonego szkła.
Ksaweria i Iwo nie zwracają uwagi na stłuczoną szybę w drzwiach i stają przy oknie. Iwo chwyta Ksawerię za ramię i przytula do siebie.

IWO
(Wzdychając)
Nie martw się. Wsio będzie cacucho.

Scena 4. Wnętrze. Noc.

Salonik na pierwszym piętrze. Na ścianach jasna boazeria. Na podłodze niebieska wykładzina. Na suficie jest włączony żyrandol. Na wprost od drzwi prowadzących na korytarz duże, białe, otwarte okno. Po prawej stronie od okna stoi biurko z krzesłem i półka z książkami. Przy ścianie, po prawej stronie od drzwi, jest kanapa i otwarta szafa. Na wprost od kanapy, przy ścianie na prawo od okna stoi telewizor z magnetowidem. Na środku saloniku są szare pudła z rzeczami Iwa i Ksawerii.
Na kanapie siedzi Ksaweria. Jest ubrana w różową piżamę, włosy ma rozpuszczone. W ręku ma szklankę z gorącą herbatą i popija ją powoli po łyczku.
Do saloniku wchodzi Iwo. Jest zaspany, ma wszystkie włosy postawione do góry jak przygniecione poduszką. Wchodzi powolnym, zaspanym krokiem.

IWO
(Zaspanym, zmęczonym głosem)
A ty… (ziewa długo i przeciągle nie zasłaniając ust, przeciągając się) …nie śpisz, kocie?

Ksaweria wstaje, podchodzi do biurka i odstawia szklankę.

KSAWERIA
Cały czas nie wiem, jak ja mam prowadzić ten pensjonat bez niczyjej pomocy, bo jak wiesz, nie mam…

IWO
(Przerywając jej)
Zamknij się. Myślałem, że coś ci się stało. Wracam do łóżka.

Iwo wychodzi powoli i zamyka za sobą drzwi.
Ksaweria wyłącza światło, rozkłada się na kanapie i zamyka oczy.
Po chwili słychać zza drzwi ciche szuranie, które budzi Ksawerię.
Ksaweria wstaje z kanapy, podchodzi do drzwi i je otwiera, po czym wychodzi na korytarz.

Scena 5. Wnętrze. Noc.

Recepcja na parterze. Ksaweria schodzi po schodach po cichu i rozgląda się.
Przy drzwiach stoi WŁAMYWACZ. Ma na sobie czarne skórzane spodnie, czarną skórzaną kurtkę i czarne skórzane rękawiczki. Na twarzy ma kominiarkę z otworem na oczy i usta. Po chwili zawija ją na czoło. Ma długi nos, wielkie oczy, i wąsy.
Włamywacz podnosi pusty worek, zamyka drzwi (Detal – Zamek w drzwiach jest zniszczony) i nie zauważając Ksawerii podchodzi do recepcji.
Wtedy drogę zagradza mu Ksaweria. Włamywacz robi przerażoną minę. Ksaweria zakłada ręce na biodra, zaciska szczęki i składa dłonie w pięści.

KSAWERIA
(Cedzi przez zęby)
I co teraz, panie Włamywaczu?

Włamywacz wyjmuje z kieszeni pistolet i wymierza w głowę Ksawerii. Ksaweria robi minę pokerzysty.
DETAL: Na spodniach od piżamy Ksawerii, z przodu, pojawia się duża plama.

WŁAMYWACZ
Nie ruszaj się, laluniu, bo będą zeskrobywać twój mózg z tapety!

Ksaweria w jednej sekundzie podnosi nogę i kopie w rękę Włamywacza. Jego pistolet podlatuje w górę.
Ksaweria podskakuje i łapie pistolet w powietrzu, ale ten wylatuje jej z ręki, spada na podłogę i wystrzeliwuje z hukiem trafiając w portret Cioci Bachy wiszący na ścianie.
Rozgorzała walka. Trwa mniej więcej 50 sekund.
Po 50 sekundach Ksaweria unosi się w powietrzu i wykonuje pozycję „Wejście Smoka”, jak w Matrixie. Następuje stopklatka kamera obraca się wokół Ksawerii i włamywacza 3 razy. Wtedy kamera zatrzymuje się.
Rozbrzmiewa dzwonek telefonu komórkowego. Ksaweria, cały czas w powietrzu, opuszcza nogi, wyjmuje telefon z kieszeni piżamy i odbiera połączenie. Włamywacz wzdycha i robi zniecierpliwioną minę.

KSAWERIA
(Do telefonu, wisząc w powietrzu)
Halo? Maryna? Siema, ziomal! Jak tam na hawirce? Francik wypędzlował w gwinta? No nie, no nie wytrzymam no! Ale wiesz co? Dżony zajarał gonga w typa! Czaisz gościa? No, ale typ nie skumał bazy i wyglandął w korka! No jak solone orzeszki! A jest u ciebie Bogna? Jest? To daj mi ją!

Włamywacz wyciąga z kieszeni kanapkę i zaczyna ją jeść. Po chwili zniecierpliwiony spogląda na zegarek.

KSAWERIA
(Do telefonu, wisząc w powietrzu)
Bogna? Strzała, ziemniaku! Glancujesz jarkę? No a jak! Iwo pręci stracha i kima na zaganku! No jak w mordę strzelił! A Gregoria wczoraj wynkralowała steranka w rupieć i…

Włamywacz podczas rozmowy Ksawerii odkłada kanapkę na ladę, schyla się, sięga po pistolet, celuje w telefon Ksawerii i strzela. Telefon rozwala się na drobne części. Ksaweria robi wkurzoną minę i wraca do pozycji „Wejście Smoka”.

KSAWERIA
(Podnosząc łokcie i prawe kolano do góry)
Nie waż mi się przerywać ROZMOWY TELEFONICZNEJ!!!

Ksaweria kopie w twarz Włamywacza i wreszcie schodzi na ziemię. Włamywacz osuwa się na ziemię. Ksaweria w tym czasie prezentuje parę chwytów karate i kung-fu.

KSAWERIA
(Kopiąc i wymachując rękoma w powietrzu)
Ka-ra-te! Kung-Fu! Tae-Kwon-do! To-yo-ta!

Włamywacz wstaje powoli z ziemi. Ma przekrzywiony nos, z lewego nozdrza leci mu krew. Wtedy Ksaweria wymierza mu w twarz prawego prostego. Głowa Włamywacza odchyla się do tyłu. Gdy jego głowa znów pochyliła się do przodu, złapał dłonią za policzek, w który dostał.
Włamywacz powoli zaczął uciekać po schodach w górę. Ksaweria ruszyła za nim.

Scena 6. Wnętrze. Noc.

Salonik na pierwszym piętrze. Do środka przez otwarte drzwi wtacza się Włamywacz. Już całą twarz ma we krwi. Osuwa się na ziemię. Za nim wchodzi Ksaweria. Jest spocona, zdyszana, ma włosy przyklejone do twarzy.
Ksaweria podchodzi do leżącego włamywacza i kopie go parę razy w brzuch. Potem odgarnia włosy z twarzy, ociera pot z czoła i głośno oddycha.

Scena 7. Plener. Noc.

Zbliżenie na okno saloniku w pensjonacie z zewnątrz. W środku pali się światło. Wtedy za oknem pojawia się Ksaweria, otwiera okno. Schyla się i podnosi z ziemi Włamywacza, po czym wyrzuca go przez okno na zewnątrz. Włamywacz z krzykiem spada na dół. Po chwili słychać plask, krzyk się urywa. Ksaweria wychyla się przez okno, rozgląda się, po czym chowa się do środka, zamyka okno i znika. Światło gaśnie.

Scena 8. Wnętrze. Ranek.

Kuchnia pensjonatu. Wygląda jak kuchnia małej restauracji – Na ścianach białe kafelki, wszystko jest metalowe – kuchenki, zlewy. Przy ścianie stoi metalowy stół. Przy nim siedzi Ksaweria w codziennym ubiorze i je jajecznicę z bekonem. Jest uśmiechnięta, pełna energii.
Do kuchni wchodzi Iwo. Znów ma przygniecione włosy, jest w piżamie. Ma źle założone okulary.
Iwo staje w drzwiach i ziewa przeciągając się.

KSAWERIA
(Z ustami pełnymi jajecznicy)
Jach szem szpało?

IWO
(Zaspany)
Nienajlepiej… cały czas śniły mi się jakieś huki i trzaski…

Ksaweria otwiera szeroko oczy i głośno przełyka jajecznicę.

KSAWERIA
(Udając, że nic nie wie)
Taak… tak bywa…

Ksaweria wstaje i przytula Iwa.

KSAWERIA
(Przymilnym tonem)
Kochanie ty moje… mam do ciebie prośbę. Na płocie są zwłoki, mógłbyś się ich pozbyć? Pięęęknieeee proooszęęęę… Co?

Iwo momentalnie ożywa.

IWO
(Zdziwiony)
Zwłoki? Ale…

Ksaweria kładzie mu palec na ustach.

KSAWERIA
(Przez zęby)
O nic nie pytaj, po prostu to zrób!

Iwo, zdezorientowany, wychodzi z kuchni.
Ksaweria siada na krześle, łapie widelec i kontynuuje jedzenie jajecznicy.

Scena 9. Wnętrze. Dzień.

Recepcja pensjonatu. Przy ladzie stoją Ksaweria i Żaneta. Obie schylają się nad jakimiś papierami.

KSAWERIA
(Pokazując palcem na papiery)
No cóż, nie wyrobimy się z pieniędzmi. Tylko stali bywalcy… a właśnie, kim są ludzie, którzy tu mieszkają? Wcale ich nie widziałam.

ŻANETA
No więc… pod trójką mieszka Huj Grand, aktor brytyjski, który grał w "Czterech Wesołych Pogrzebach".

KSAWERIA
(Podnosząc głowę)
A, tak, słyszałam o nim.

ŻANETA
(Kontynuując)
Porzuciła go żona. Polka, tak w nawiasie. Ukradła mu paszport i bilet do Londynu, więc musiał zostać tutaj. W żadnym hotelu nie chcieli mu dać pokoju bez paszportu, więc szukał nawet za Warszawą i znalazł nas. Ulitowałam się i dałam mu pokój. Mieszka tu już z 2 lata.
Pod siódemką mieszka stare małżeństwo, Wolfgang i Helga Schnitzelstein. Szwaby. Bezdzietni, Helga jest oziębła. Mieszkają tu 6 lat, nie mogli znaleźć mieszkania. Byli tu już, zanim Ciocia Bacha mnie zwerbowała.
Pod jedenastką Olivia. 20 lat, przemiła. Uciekła z domu, jak miała 14 lat. Mieszka tu rok. (Żaneta ścisza głos, nachyla się do ucha Ksawerii) Lesbijka. Podrywa mnie.

Ksaweria robi wielkie oczy i spogląda na zawstydzoną Żanetę.
Żaneta spuszcza wzrok na podłogę, rumieni się i puszcza głośnego bąka. Ksaweria marszczy nos.

KSAWERIA
(Nieśmiało)
Eee… Żaneciu… nie powinnaś wziąć jakichś tabletek na... może powinnaś brać węgiel?

Żaneta podnosi wzrok.

ŻANETA
(Równie nieśmiało)
Mam problemy gastryczne. Nie mogę powstrzymać się od pierdzenia.

Ksaweria znów otwiera szeroko oczy.

KSAWERIA
(Zniesmaczona)
Eee… no… zdarza się… ja muszę iść do toalety… wybacz.

Ksaweria ze zniesmaczoną miną wchodzi po schodach i znika na korytarzu na pierwszym piętrze. Żaneta puszcza głośnego, przeciągłego bąka. Po chwili marszczy nos i zaczyna machać sobie dłonią przed twarzą, by odgonić smród.

Scena 10. Plener. Dzień.

Widok na frontową ścianę pensjonatu z zewnątrz. Przy drzwiach stoi drabina, nad drzwiami wisi drewniana tabliczka.
Zbliżenie na tabliczkę – widnieje na niej napis „Pensjonat pod Zgniłym Jajem i Trzema Korniszonami z Glutaminianem Sodu”.
Na drabinie stoi Iwo i wykręca śruby z tej tabliczki. Pod pachą ma inną tabliczkę. Gdy Iwo wykręca ostatnią śrubę z tabliczki, ta spada mu na głowę i roztrzaskuje się hukiem. Iwo spada z drabiny z jękiem (ujęcie cały czas skierowane na miejsce po tabliczce, nie widzimy upadku Iwa, słyszymy tylko plaśnięcie ciała o ziemię).

Scena 11. Wnętrze. Dzień.

Sala Leczenia Urazów Psychiczno-Fizycznych w szpitalu niedaleko pensjonatu. Na ścianach białe kafelki, jedno wielkie okno i parę obrazków przedstawiających encyklopedyczne przykłady złamań otwartych i urazów czaszki.
Łóżka szpitalne porozstawiane w rzędzie, jest ich około 10. Kilka z nich są puste, w innych leżą pacjenci (albo cali w bandażach i opatrunkach, albo w gipsie). Obok nich siedzą ich najbliżsi. Na jednym z łóżek leży Iwo w szpitalnej piżamie. Ma głowę owiniętą bandażem, gips na ramionach i na lewej ręce oraz kołnierz ortopedyczny na szyi. Obok niego siedzi Ksaweria. Ma na stopach szpitalne ciapy.

KSAWERIA
(Smutno)
Wybacz, kocie, nie tak miało wyjść. (Na twarz Ksawerii wstępuje uśmiech) No, ale będę wiedzieć, żeby nie prosić skończonych idiotów o pomoc!

Iwo zaciska szczęki, wymierza w Ksawerię mordercze spojrzenie i cedzi przez zęby przekleństwa. Ksaweria tego nie zauważa i nachyla się nad jego uchem.

KSAWERIA
(Szeptem, z dłonią przy ustach)
A pozbyłeś się… (kaszle demonstracyjnie) …zwłok, kochanie?

Twarz Iwa przyjmuje kolor trawy, jego usta wyginają się w obrzydzeniu.

IWO
(Zdegustowany, szeptem)
Tak, zakopałem je w ogródku… Czyje to były zwłoki?

Ksaweria wstaje.

KSAWERIA
(Wymiguje się, udaje, że nie słyszała)
Wiesz co, mój miodeczku najsłodzieńszy, muszę lecieć. Tabliczka sama się nie powiesi, narciarz!

Ksaweria szybko bierze swoją torebkę i pośpiesznym krokiem wychodzi z sali. Iwo robi zdziwioną minę, po czym podnosi się trochę.

IWO
(Krzyczy w stronę drzwi)
Siostro, basen!

Scena 12. Plener. Dzień.

Znów widok na frontalną ścianę pensjonatu z zewnątrz. Nic się nie zmieniło od upadku Iwa.
Na drabinie stoi Ksaweria i zawiesza nad drzwiami tabliczkę z napisem „Pensjonat pod Rórą”, po czym schodzi z drabiny, odchodzi parę kroków w tył i przygląda się tabliczce z dala.

Scena 13. Wnętrze. Noc.

Salonik pensjonatu. Ksaweria, znów w piżamie. Światło jest włączone. Ksaweria ma w dłoniach pamiętnik. Ma różową, futerkową okładkę z serduszkiem. Pamiętnik jest otwarty, Ksaweria w prawej dłoni ma różowy flamaster i pisze w pamiętniku. Uwaga: Ksawerię widzimy z przodu, nie widać, co pisze w pamiętniku.

Ksaweria ma zamyśloną minę.

KSAWERIA (VO)
(Myśli)
Dwunastego maja dwutysięcznego piątego roku. Drogi Pamiętniczku! Dziś mój ukochany Iwo rozjebał sobie łeb o beton. Wiem, że powinnam mu współczuć, ale w duszy brechtam się na całego, bo widzę, jakim on jest frajerem. Dziś również widziałam jak Żanetka pierdnęła tak głośno, że miniówka jej się zapaliła, hihi! Tak więc kończy się dzień pełen wrażeń. Teraz będę wpierdzielać chrupki i oglądać TV. Narciarz!

Ksaweria odkłada pamiętnik, podnosi z ziemi ogromną miskę z chipsami i zaczyna je jeść, z drugiej strony podnosi pilot i wciska przycisk. Uwaga: Kamera nadal zwrócona jest ku Ksawerii, nie widzimy telewizora, tylko go słyszymy.

TELEWIZOR – SPIKERKA (VO)
(Kobiecy, zmysłowy głos – stawia akcent na każde słowo „gorące”)
Dziś na kanale Pornol TV same gorące nowości. Między innymi: „Płomienie miłości Eduarda Minogi”, gorący duecik gorącego Eduarda i gorącej Conchity. Następnie „Niemożliwie opalone lesbijki”, odcinek 200643 i pół…

Ksaweria zmienia program pilotem.

TELEWIZOR – PROWADZĄCY (VO)
(Męski, mocny głos, podobny do Huberta Urbańskiego. W tle muzyczka podobna do tej z teleturnieju „Milionerzy”)
A więc, Wiesławo, do miliona zostało ci tylko jedno pytanie. Jesteś gotowa?

TELEWIZOR – GRACZ (VO)
(Kobiecy głos starszej pani. Przerażony, rozdygotany)
No, nie wiem…

TELEWIZOR – PROWADZĄCY (VO)
(Przerywa jej)
Dobrze, zaczynamy. (Znów taka muzyczka jak z „Milionerów”) Oto pytanie za milion złotych. Ile lat miałem, gdy zjadłem swoje majtasy?

Ksaweria zmienia program.

TELEWIZOR – PIOSENKARZ (VO)
(Głos mocny, z chrypką. W tle słychać wrzaski tysięcy widzów, które po chwili cichną)
Hmmm… każdą piosenkę komuś zadedykowałem… i już nie wiem, komu zadedykować następną… może mojej szafie?

Ksaweria wyłącza telewizor pilotem, odkłada miskę i wstaje, po czym zmierza w kierunku drzwi.

Scena 14. Wnętrze. Noc.

Korytarz na pierwszym piętrze. Na ścianach jasna, drewniana boazeria. Na podłodze jasne panele. Po środku schody na dół. Po obu stronach schodów kilka drzwi w rzędzie, na wprost od schodów na dół są schody na górę. Detal. Przy schodach na górę, w cieniu, stoi ledwie zauważalna postać.
Otwierają się drugie drzwi po prawej od schodów. Wychodzi z nich Ksaweria. Gdy ta zmierza w kierunku drzwi do swojej sypialni, zza schodów na górę wyskakuje HUJ GRAND. Ksaweria wydaje z siebie krzyk przerażenia.
Huj Grand do złudzenia przypomina Hugh Granta. Brązowa czupryna, twarz czarującego sukinsyna, biała, rozpięta u góry koszula i ciemne, bawełniane spodnie. Ma uśmiech na twarzy.

HUJ
(Zmysłowo)
Chyba się pani nie przestraszyła, co?

Ksaweria stara się opanować oddech i robi poważną minę.

KSAWERIA
(Z udawaną mężnością, ale jeszcze trochę rozdygotana)
Ja? Przestraszyć się? Nigdy! Ale kim pan jest?

HUJ
(Zmysłowo)
Huj Grand. Miło mi.

Huj bierze dłoń Ksawerii w swoją dłoń i całuje, po czym zwraca ją właścicielce. Ksaweria ukradkiem wyciera dłoń o piżamę.

KSAWERIA
(Już spokojnie)
Co pan tu robi o tej porze? Jest już dobrze po jedenastej!

HUJ
(Zmysłowo)
Czekałem na panią. Chciałem panią poznać. Co pani powie na skromną kolacyjkę w restauracji niedaleko, poznamy się bliżej…

Ksaweria uśmiecha się delikatnie, ale po chwili opamiętuje się i na jej twarz wstępuje udawane oburzenie.

KSAWERIA
(Z udawanym oburzeniem)
Kolacja? Ale ja mam męża…

HUJ
(Zmysłowo)
Ale z ploteczek wynika, że pani mąż leży w szpitalu z rozpierdoloną makówą, więc chyba się nie obrazi. Poza tym to nic zdrożnego, prawda?

Udawane oburzenie Ksawerii ustępuje błogiemu zadowoleniu.

KSAWERIA
(Z głupawym uśmieszkiem na twarzy)
No racja…

HUJ
(Zmysłowo)
No to jesteśmy umówieni. Jutro, 21:00, restauracja „U Alfonsa”, może być?

KSAWERIA
Niech będzie.

Huj znów całuje Ksawerię w dłoń.

HUJ
(Na odchodnym)
Ciao!

Huj odchodzi.
Ksaweria robi głupawy uśmieszek, wzdycha błogo i mdleje z wrażenia.

Scena 15. Wnętrze. Dzień.

Ksaweria leży w swoim łóżku w sypialni. Budzi się. Nie otwierając oczu przeciąga się i ziewa, po czym otwiera oczy i krzyczy ze strachem. Ma w oczach przerażenie. Dopiero teraz zauważamy, że koło łóżka stoi rodzina Schnitzelsteinów. WOLFGANG to krzepki 50-latek. Łysy. Ma wielką zmarszczkę na czole. Ma kartoflowaty nos, małe, zaciśnięte w nieudanym uśmiechu usta i wąsik pod nosem. Ubrany jest w marynarkę w pasy. Z kieszeni na piersi wystaje złoty łańcuszek, a wybrzuszenie w miejscu kieszeni świadczy o tym, że ma tam... złoty zegarek.
HELGA jest ogromną, grubą 40-latką. Ma wielką blond szopę na głowie. Na oko waży około 200 kilo. Ma na sobie niebieską, letnią sukienkę w kwiatki.
Wolfgang trzyma w ręku bukiet zwiędłych, polnych kwiatów, a Helga trzyma formę do pieczenia. W formie jest mocno zjarana szarlotka.
Ksaweria zaciąga na siebie kołdrę. Ma na twarzy przerażenie.

KSAWERIA
(Przerażona)
Ki…ki…kim jesteście? Czego chcecie? Nie mam pieniędzy, ale podam wam PIN do karty i…

WOLFGANG
Nie, nie… to nieporozumienie. Wolfgang Schnitzelstein jestem, miło mi.

Ksaweria wzdycha z ulgą i uspokaja się. Wolfgang wkłada dłoń pod kołdrę Ksawerii, wyciąga jej dłoń i całuje ją, obficie obśliniając całą jej rękę. Gdy ją puszcza, Ksaweria, wyraźnie zniesmaczona, wyciera rękę o kołdrę. Na twarz Ksawerii jednak wstępuje uśmiech.
Helga kładzie ciasto na parapecie i podaje rękę Ksawerii. Ksaweria ściska jej dłoń i uśmiecha się jeszcze szerzej.
Helga znów bierze w dłonie ciasto i podtyka je pod nos Ksawerii. Ksaweria marszczy nos i robi minę, jakby chciało jej się wymiotować. Wtedy Wolfgang przykłada jej do twarzy kwiaty. Ksaweria otwiera oczy szeroko i skrzywia twarz.

WOLFGANG
(Przymilnie)
Przyszliśmy powitać nową właścicielkę pensjonatu pod Zgni… to znaczy pod Rórą. Mamy kwiatki!

HELGA (Potężnym, wysokim głosem)
I ciasto!!!

Ksaweria wysila się na sztuczny uśmiech i odsuwa sobie sprzed twarzy ciasto i kwiaty.

KSAWERIA
(Nieśmiało)
Eee… proszę poczekać przed drzwiami, ubiorę się, dobrze?

Wtedy ciasto wydaje z siebie głośny syk i uchodzi z niego powietrze. Ciasto flaczeje.

Scena 16. Wnętrze. Wieczór.

Recepcja na parterze. Ksaweria schodzi po schodach na dół. Jest ubrana w czerwoną suknię wieczorową przystrojoną brokatem. Na uszach ma duże kolczyki w kształcie kółek i włosy upięte w kok. Jest mocno umalowana.
Gdy Ksaweria schodzi po schodach, widzimy stojącego przy drzwiach wyjściowych Huja Granda. Huj jak zwykle ma nieład na głowie, rozpiętą marynarkę, również rozpiętą, ale do połowy, koszulę, która odsłania jego ogoloną klatę.
Huj podchodzi do Ksawerii. Ksaweria wyciąga ku niemu dłoń, na twarzy ma szeroki uśmiech, na jej policzki wstępuje rumieniec.
Huj chwyta jej dłoń i delikatnie całuje, ale zanim odrywa usta od jej dłoni, strasznie głośno cmoka i zostawia na jej dłoni ślinę. Ksaweria patrzy na dłoń z niesmakiem i wyciera ją o swoją sukienkę. Huj również robi zniesmaczoną minę. Gdy Ksaweria spogląda znów na Huja, wydaje z siebie udawany zawstydzony śmieszek. Huj też znów się uśmiecha.
Huj otwiera drzwi wyjściowe.

HUJ
(Radośnie)
To co? Lecim na Szczecin?

Ksaweria uśmiecha się jeszcze szerzej.

KSAWERIA
Jasne!

Najpierw wychodzi Ksaweria, a za nią, zamykając za sobą drzwi, Huj.

Scena 17. Wnętrze. Wieczór.

Wnętrze restauracji „U Alfonsa”. Wystrój dowolny, elegancki. Sala duża, pełno rozmawiających gości. W tle muzyka grana na skrzypcach. Zbliżenie na pusty, dwuosobowy stolik stojący na środku. Obok stołu dwa krzesła. Na stole jest obrus, talerze, sztućce, wazon z wielkimi, pięknymi kwiatami i karteczka „Rezerwacja. Nie zbliżać się na pół centymetra, bo będę walił w mordę”.
Do stolika podchodzi Ksaweria, Huj i KELNER 1, ubrany w uniform kelnerski. Huj siada po prawej stronie. Kelner 1 odsuwa krzesło po lewej stronie, na krześle siada Ksaweria.

KSAWERIA
(Do Kelnera 1)
Dziękuję.

Kelner kłania się bez słowa, zabiera karteczkę ze stołu i odchodzi.

HUJ
(Zmysłowo)
Cudowny wieczór… w towarzystwie cudacz… (w porę gryzie się w język i udaje atak kaszlu) cudownej kobiety.

Ksaweria rumieni się i wydaje z siebie cichy śmieszek. Huj chwyta powoli jej dłoń i składa na niej całusa, po czym puszcza jej dłoń. Ksaweria rumieni się jeszcze bardziej.

KSAWERIA
(Zawstydzona, z nieśmiałym uśmiechem)
Och, Huj, przestań!

Nagle Huj napina mięśnie twarzy, stęka cicho i pierdzi przeciągle. Wszyscy goście w restauracji milkną i spoglądają na Huja. Muzyka się urywa. Ksaweria rumieni się z zawstydzoną miną, po czym sili się na sztuczny uśmiech. Huj ma błogi wyraz twarzy.

KSAWERIA
(Głośno, sztucznie, z wysilonym uśmiechem)
Och, Huj, ty żartownisiu! Aleś ty dowciapny!

Ksaweria zaczyna sztucznie śmiać się na cały głos, po czym kładzie się na podłodze i wali pięściami o podłogę, cały czas się śmiejąc. Huj najpierw patrzy na nią zdziwiony, ale później zaczyna śmiać się na cały głos. Ksaweria powoli, drżąc w konwulsjach wywołanych śmiechem, wczołguje się na krzesło. Cała sala powoli zaczyna się śmiać, po czym wszyscy na Sali tarzają się ze śmiechu przewracając stoły, wywalając talerze i niszcząc wszystko naokoło. Huj w pewnym momencie przestaje się śmiać, jego mina poważnieje.

HUJ
(Cicho, poważnym głosem)
Ale ja naprawdę pierdnąłem.

Ksaweria też przestaje się na chwilę śmiać.

KSAWERIA
(Cedzi po cichu przez zęby) Wiem. Śmiej się, bo będzie przypał.

Ksaweria natychmiast znów zaczyna ryczeć ze śmiechu dołączając do rozbawionej sali. Po chwili robi to też Huj.
W jednej sekundzie śmiech ustaje, znów słychać skrzypce, wszyscy poważnieją i znów siadają do stołów, jakby nic się nie stało. Ksaweria też to robi, ale Huj jeszcze przez chwilę śmieje się pod nosem, ale Ksaweria wysyła do niego mordercze spojrzenie, więc ten przestaje i robi normalną minę.

KSAWERIA
(Przez zaciśnięte zęby, ze sztucznym uśmiechem)
Jeszcze nikt mnie tak nie upokorzył, rozumiesz? Nikt.

HUJ
Oj, tam. Nie przejmuj się. Nikt nie zauważył.

KSAWERIA
(Przez zaciśnięte zęby, ze sztucznym uśmiechem)
Myślisz, że śmieli się z twojego… (układa środkowe i wskazujące palce w „króliczki” i macha nimi przez parę sekund w wiadomym geście) …dowcipu czy ze mnie ?

Wtedy do stolika podchodzi KELNER 2 w kelnerskim uniformie. Ma w ręku butelkę wina z kolorową etykietą z napisem „Cycucha – 100% Jabłek!”
'DETAL: Na etykiecie, małymi literkami napisane jest: „Wyprodukowano przez Jabolex Polska w zakładzie produkcyjnym w Pcimiu Dolnym”

KELNER 2
(Podtykając otwartą butelkę wina pod nos Huja)
Wina?

HUJ
(Miłym tonem)
Tak, chętnie.

Ksaweria uspokaja się. Kelner 2 wlewa im wino do kieliszków, po czym znika. Wino ma kolor soku jabłkowego, może być nim zastąpione.
Huj wypija kieliszek wina jednym łykiem. Ściemnienie.

Scena 18. Wnętrze. Noc.

Na czarnym tle napis: „DWADZIEŚCIA KIELONÓW PÓŹNIEJ”.

Sala restauracji „U Alfonsa”. Gości już trochę mniej niż wcześniej.
Huj i Ksaweria siedzą cały czas przy tym samym stoliku.
Ksaweria opiera głowę o swoją prawą rękę, jest wyraźnie znudzona. Huj trzyma w ręku pusty kieliszek, jest mocno wstawiony. Kieliszek Ksawerii jest cały czas pełny.

HUJ
(Bełkocze)
O kuchnia… no kuchwa… nie no jeny… ale ja się dobrze kurna bawię… za wszystkie czasy się wybawię dziś złotko moje kochane…

KSAWERIA
(Znudzona)
Za 5 minut wychodzimy, bo bredzisz.

HUJ
(Bełkocze)
Wiesz co, złotko moje kochane? Ładnie dziś wyglądasz. Ładnie ci bufory wystają.

Ksaweria ożywa. Otwiera szeroko oczy i usta. Jest zdegustowana.

HUJ
(Bełkocze)
O taaaak… jak widzę twoje uuuda, to normalnie widzę, jak się rozchylają… oj tak, taki ze mnie Huj… (wydaje z siebie pijacki śmiech)

Ksaweria wstaje z oburzoną miną, i wymierza Hujowi plaskacza w twarz. Wszystkie twarze w restauracji zwracają się ku nim, skrzypce znów ustają.
Ksaweria podnosi swój kieliszek z winem i już ma je wylewać na twarz Huja, ale w sekundzie odwraca rękę i bez mrugnięcia okiem ani poruszenia nawet jednym mięśniem twarzy wylewa sobie wino na twarz. Wszyscy na sali ze zdziwienia szeroko otwierają oczy.
Ksaweria robi zawstydzoną minę, po czym chwyta torebkę i wybiega z sali. Słychać jej upadek na jezdni i przekleństwa kierowców, mimo że tego nie widać. Huj nagle zamyka oczy, zaczyna głośno chrapać i spada z krzesła. Wszyscy wracają do jedzenia i rozmowy, znów grają skrzypce.

Scena 19. Wnętrze. Dzień.

Recepcja pensjonatu. Za ladą stoją Ksaweria i Żaneta. Obok nich stoi Iwo, wycierający podłogę mopem.
Ksaweria i Żaneta znów patrzą na rachunki.

KSAWERIA
(Cały czas patrząc na rachunki)
Nie no, ciągle nikt nie przychodzi… Przydałaby nam się reklama. Inaczej trzeba będzie zamknąć pensjonat.

Iwo kiwa głową, po czym przestaje wycierać podłogę, podchodzi do lady i zagląda w rachunki, ale Ksaweria wymierza mu cios w głowę. Iwo odchyla głowę łapiąc się za czoło krzycząc cicho z bólu.

KSAWERIA
(Wkurzona)
Nie jolp się, tylko glancuj bele, ale już!

Iwo, z obrażoną miną, wraca do zmywania podłogi. Żaneta puszcza krótkiego, ale głośnego bąka. Nikt nie zwraca na to uwagi.

Scena 20. Wnętrze. Noc.

Salonik za piętrze. Ksaweria w piżamie leży na kanapie trzyma pilota oglądając telewizor, którego nie widzimy, ale słyszymy.

TELEWIZOR – PREZENTERKA (VO)
(Głos kobiecy, lekko sepleniący, szyderczy)
Sorry Winnetou, Wieśka, ale jesteś Najgłupszym Ogryzkiem. Musisz odejść.

Ksaweria zmienia kanał pilotem.

TELEWIZOR – SPIKER (VO)
(Głos męski, ton entuzjastyczny, mówiący z pamięci)
Głosuj na swoją przyszłość. Głosuj na uczciwość, lojalność i nowe miejsca pracy. Głosuj na nowe kombajny i więcej traktorów po niższych cenach. Głosuj na Andrzeja Leppieja! Self-Defense – Wieśludzie rulez !

Ksaweria zmienia kanał pilotem.

TELEWIZOR – SPIKER (VO)
(Głos męski, przedstawiający wiadomości)
Witam państwa w Nocniku… ekhm… w Dzienniku. W kraju samo kurestwo, dziadostwo i masakra. Dziękuję państwu, dobranoc.

Ksaweria wyłącza telewizor i wychodzi z saloniku wyłączając za sobą światło.

Scena 21. Wnętrze. Ranek.

Ksaweria leży w swoim łóżku w sypialni. Budzi się. Nie otwierając oczu przeciąga się i ziewa, po czym otwiera oczy i krzyczy ze strachem. Ma w oczach przerażenie. Dopiero teraz zauważamy, że koło łóżka stoi OLIVIA. Wysoka, długie i czarne, kręcone włosy. Duży nos, wydatne usta, wielkie, zielone oczy. Chuda, szerokie biodra i dość duży biust. Ma na sobie różową koszulkę bez rękawków i różową miniówkę.
Ksaweria zaciąga na siebie kołdrę. Ma na twarzy przerażenie.

KSAWERIA
(Przerażona)
Cz…cz…czego, kurwa? Przysyłają teraz babę, żeby mnie zmylić? Ja się nie dam! Nie podchodź! (Ksaweria wyciąga z pod poduszki nóż i udaje odważną)

Olivia uśmiecha się, odsuwa dłoń Ksawerii z nożem sprzed swojej twarzy i siada na brzegu łóżka.

OLIVIA
(Figlarnie)
Oj, niegrzeczna dziewczynka. Jak to się wita gości swego pensjonatu? Olivia Czlanio jestem.

Olivia podaje Ksawerii rękę. Ksaweria oddycha z ulgą, odkłada nóż pod poduszkę i ściska rękę Olivii.

KSAWERIA
Miło mi, ale… czy mogłaby pani poczekać przed drzwiami? Ubiorę się i…

Olivia kładzie się na Ksawerii i wkłada ręce pod jej kołdrę.

OLIVIA
(Zmysłowo)
Och, nie drocz się ze mną, nie ukrywajmy dłużej tej namiętności! Pobaraszkujmy razem! (Olivia wkłada rękę w swoją kieszeń i wyciąga wielki, różowy wibrator) Mam wibrator!

Ksaweria jęczy z degustacją i wydostaje się z objęć Olivii, po czym schodzi z łóżka.

KSAWERIA
(Przerażona)
Proszę mnie posłuchać – nie znamy się, a ja mam męża i…

Olivia również wstaje z łóżka i powoli podchodzi do Ksawerii.

OLIVIA
(Przerywa jej)
Och, ty niedobra dzieweczko! Lubisz odgrywać rolę bezbronnej niewiasty? Ja będę więc tygryskiem!

Olivia skacze na Ksawerię i obie się przewracają. Nie widzimy upadku, gdyż w momencie skoku Olivii kamera nie zmienia położenia. Słychać głośny krzyk Ksawerii.

KSAWERIA (VO)
(Stłumiony krzyk)
Jezus Chrystus!

Scena 22. Wnętrze. Wieczór.

Salonik na piętrze. Światło jest wyłączone. Na kanapie siedzą Żaneta i Ksaweria, przy włączonym telewizorze stoi Iwo. Trzyma w ręku pilota od wideo.

KSAWERIA
(Wesoło)
No powiedz nam wreszcie, co to za niespodziewajka!

IWO
No więc… gdy ty i Żaneta byłyście w centrum handlowym, sprowadziłem znajomego, który robi filmy, i nakręciliśmy reklamę pensjonatu.

Ksaweria otwiera szeroko oczy z niedowierzaniem i uśmiecha się.

KSAWERIA
(Niedowierzając)
Na serio? Siuper!

IWO
A więc… zapraszam na premierę!

Iwo włącza kasetę w wideo pilotem trzymanym w ręku.

Zbliżenie na ekran telewizora. Na ekranie widać Iwa, w tle pensjonat w ciągu dnia.

IWO
(W telewizorze)
Eee… to ja mogę zaczynać? Tak? Dobrze. Ekh, ekh. Witam w Pensjonacie pod Rórą, cudownym miejscu na… jak to szło? A, tak. Na wypoczynek. Tak. Tylko tu odpoczniesz jak nigdy dotąd i zniweczysz reumatyzm...

Na głowę Iwa (w telewizorze) spada długi, włochaty mikrofon. Iwo jęczy z bólu, reklama się kończy. Ekran śnieży.

Ksaweria i Żaneta spoglądają na Iwa (realnego) z niesmakiem. Iwo uśmiecha się nieśmiało.

IWO
(Nieśmiało)
No co? Źle było? Dla mnie git.

Ściemnienie. Napis „Koniec odcinka pierwszego”, lista płac, The End.

Maj 2005