Nonźródła:Rozmowa z Tibijczykiem

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Autentyczna rozmowa przeciętnego gracza Tibii z przechodniem, zarejestrowana przez jednego z redaktorów Nonsensopedii.

Tibijczyk podchodzi do przypadkowej kobiety i zagaduje:
– Pe el?
– Słucham?
– Przepraszam, gdzie tu jest depo?
– Słucham?!
– No, w którą stronę? Ja z innego miasta jestem...
– Ale czego pan właściwie szuka?
– Omygy, co to w ogóle za miasto jest?
– Lublin...
– Lublin? Nie kojarzę... Ja z Venore jestem. Hmm, Lublin... To koło Carlin?
– Eee, nie.
– A duże to miasto jest?
– No, duże!
– No to na pewno macie tu depo!
– Ale co to jest depo?
– Tam, gdzie pani itemki chowa.
– Co chowam?
– Itemki! Jak wraca pani z hunta, to idzie pani do depo, żeby schować loota, prawda?
– Loota? A co to jest, człowieku?! Nie wiem, o czym pan mówi!
– Nie chodzi pani z gildią na żadne hunty?
– Nie...
– A jakiej pani jest profesji?
– Yyy... w policji pracuję...
– Aaa, to pani jest gamemasterem!
– Kim?
– No, karze pani niestosujących się do zasad, pomaga poszkodowanym...
– Tak, zgadza się.
– No, to musi pani wiedzieć gdzie jest depo!
– Nie wiem, naprawdę!
– Bo poskarżę na panią do CipSoftu! Znam pani przełożonych!
– Akurat...
– A znam! Wiem nawet, gdzie pracują! CipSoft GmbH, Gabelsbergerstraße 11, Regensburg, Niemcy!
– Ale to nieprawda.
– Jak to nie? Jest pani tym gamemasterem, czy nie?
– Nie!
– No, to co się pani poszywa pod GM?! Pani wie, że za to grozi ban na tydzień?!
– Pan mi grozi?
– Lol, co to za noob! Hunted!
– O czym pan znowu bredzi?
– Ech, spierdalam z tego miasta, bo tu same nooby! I jeszcze, kurwa, żadnych potwórków do expienia nie ma. Co za miasto!

Tibijczyk odchodzi, zostawiając zdziwioną rozmówczynię; idzie, stawiając równe kroki, co chwilę powtarzając: utani gran hur.