NonNews:Żarówki a grzejniki

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.

17 października 2010

Omijania zakazów Unii Europejskiej ciąg dalszy! Niemiecki[1] przedsiębiorca wpadł na genialny pomysł! Zamiast nazywać żarówki żarówkami nazwał je... grzejnikami!

Oto sama zainteresowana, w całym swym blasku

Pomysł narodził się, kiedy pewnego dnia, po mocno zakrapianej imprezie, wraz ze szwagrem szedłem ulicą i obok mnie spadła latarnia, prosto na nowiutkiego fiata 126p! – mówił nam podczas wywiadu. Zapalił się, biedak, a ja zrozumiałem, że żarówka daje nie tylko światło, ale również ciepło! – dodaje.

Krótko po tym wydarzeniu, zamknięty w piwnicy, zastanawiał się nad tym jak wykorzystać to, co zobaczył, w praktyce. No i wymyślił! Zamiast nazwać te świecące cudeńka żarówkami, postanowił zmienić publicznie ich nazwę. Przeszedł ulicami Berlina, wykrzykując radośnie heatball! heatball! w ogromnym stroju ze styropianu, przypominającym wielgachną żarówkę. Potem przesiadł się na rower i kilka razy lądując przy tym w rowie, potrącił staruszkę.

Po radosnym rajdzie zwycięstwa wrócił do domu i zaczął zmieniać etykietki z żarówek, na te z grzejników. Unia jeszcze nie skomentowała całej sytuacji, lecz głuche telefony, które odbieramy od jakiegoś czasu, a które dziwnym trafem przychodzą z telefonu komórkowego jednego z głównych działaczy Unii Europejskiej mówią nam, że są bardzo zadowoleni naszym zainteresowaniem.

A odczepcie wy się od nas!krzyczał głośno mówił nam jeden z członków UE, kiedy zawitaliśmy do ich siedziby. Chyba przyszliśmy w niewłaściwym momencie, gdyż większość uczestników obrad, była w lekko... niegodnym stanie.

Niemiec, o którym była już mowa, stał się sławny w swoim miejscu zamieszkania.

On zawsze jakiś dziwny był... – mówiła nam jego najlepsza przyjaciółka. I dodała: – Kiedyś brał antydepresanty i chcieli go wsadzić do psychiatryka, ale ciiii...

Jego sąsiadka zatrzasnęła nam drzwi przed nosem, gdy chcieliśmy zapytać, co sądzi o całej tej sytuacji. – Nie będę o tym rozmawiać... oo... o tym... tym... tym, tym właśnie! – wrzasnęła przez ścianę. Postanowiliśmy jej nie niepokoić i poszliśmy pytać dalej. Usłyszeliśmy tylko kilka przekleństw na odchodne.

Produkcja się rozpoczęła, a chińskie nastolatki już mogą pakować manatki i przenosić się do fabryki, której nazwa – „Fabryka grzejników” – wznosi się dumnie nad wejściem. [2]

Przypisy

  1. I wszystko jasne...
  2. Oświetlonym grzejnikami, oczywiście.

Źródło