NonNews:Czy twoja koleżanka się puszcza?
9 maja 2011
Przebywając na co dzień w tym samym środowisku każdy z nas dostaje kompleksu znużenia. Stare zajęcia wydają się rutynowe, ich cele puste, a całość męcząca. W takich chwilach jak te do głosu dochodzi nic innego jak zew natury. Wraz z zastępem rezydujących w podświadomości instynktów popycha nie tylko myślenie, ale i działanie na zupełnie nowe tory. Pojawia się wówczas wiele znaczących i głębokich pytań, których podłoża doszukiwać się można w najbardziej zawiłych zakątkach filozofii. Jednakże i bez niej pochylić się można nad pytaniem wyjątkowo łechtającym ciekawość każdego z nas, a mianowicie czy twoja koleżanka się puszcza?
Postanowiliśmy zapytać kilku przechodniów dlaczego tak bardzo interesuje ich fakt kto się z kim zadaje:
Ciekawość rzecz ludzka, zwłaszcza jak mała pikanteria, to wie pan, słuchanie lepsze niż praktyka.
- Rafał, student informatyki, prawdopodobnie prawiczek
A mnie to tam gówno obchodzi, spieprzaj pan!
- Ryszard, alkoholik, po przejściach
Czy ja wiem? Chęć poznawania świata, odkrywania tajemnic?
- Kinga, licealistka, prawdopodobnie dziewica
Ja przestałem w liceum... a czemu inni? Nie wiem... może brakuje im tego.
- Piotr, licealista, prawdopodobnie po inicjacji
Ja tam wolę ruchać laseczki, co nie, ale jak kto inny gdzieś to chętnie się dołączę
- Mariusz, gimnazjalista, bez komentarza
Panie, ja to bym chciała, ale kto by mnie tera w tym wieku chcioł? Ino godoć mogie.
- Halina, emerytka, niezaspokojona
Pokazuje nam to, że co grupę społeczną trafić można na inne nastawienie do całej tej sprawy. Istnieje jednak jeden, uniwersalny powód dla którego dzieje się tak, a nie inaczej, czego dowodzą naukowcy z instytutu Medical and Psychologic Research Center w Livington w Wielkiej Brytanii: Od dawien dawna pytanie to dręczyło nie tylko mężczyzn, ale i kobiety, bo kto by nie chciał wetknąć nosa w sprawy znajomych? Zazwyczaj pokrzywdzeni przez bolesny proces selekcji przeżywali swoje łóżkowe ekscytacje nie gdzie indziej, lecz w wyobraźni, do tego wyobrażając sobie nie swoje życie łóżkowe, lecz znajomych. Nie dostarczało to bodźców seksualnych, jednak dostarczało dziką satysfakcję oraz dreszczyk emocji związany z przeprowadzaniem śledztwa w tejże sprawie. Koniec końców, odkrycie jakiegoś pikantnego szczegółu z życia znajomych na własną rękę łechtało poczucie własnej wartości oraz spełnienia, a tego właśnie samotni i niespełnieni pragnęli najbardziej.
W przypadku zakochanych i narzeczonych odnotowuje się znikomy procent powyższej dolegliwości, chociaż zwiększa się on przeważnie rok po ślubie. Kwestia lekarstwa na tą dolegliwość pozostaje więc jasna, a mianowicie jest to szybkie znalezienie sobie partnera (dla panów oraz dla pań), a następnie życie w wolnym związku. Nie należy też przejmować się księżmi. Oni od zawsze przodowali w posiadaniu wiedzy kto się z kim zadaje, oczywiście w jedną stronę.
Zobacz też
Źródło
- [Medical and Psychologic Research Center in Livington], 9 maja 2011.