NonNews:Pod Sejmem rozbiły się namioty

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „13:34, 2 maj 2020” przez „Ostrzyciel nożyczek (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Stare ujęcie, jeszcze bez stałych namiotów w tle
NonNews
Zobacz w NonNews temat:

27 września 2006

Od rana pod Sejmem pojawiają się namioty. Do Warszawy ściągają ludzie z całej Polski, aby dołączyć do największego po woodstockowym pola namiotowego. Protestujemy przeciwko wszystkiemu – mówią ludzie zgromadzeni pod Sejmem. Nie przepuścimy nawet Gierkowi – dodają kombatanci, krztusząc się własną śliną. Wygląda na to, że dopiero mróz może wypędzić zgromadzonych, albo zmusić do przywdziania ciepłych gaci.

Pierwsze jak zwykle zareagowało wojsko, które zapewniło namioty wojskowo podobne do tych, w których leżały zgony na Przystanku Woodstock. Również traperzy i survivalowcy, a także wsiowi włóczędzy i Majstrowie Biedy wyruszyli do Warszawy, bo spęd zapowiada się naprawdę ciekawie. Zapowiedziano wspólne biwakowanie do rana, ognisko, kiełbaski, a także koncerty lokalnych muzyków. Ciepły wrzesień to idealna okazja do integracji narodu przed wyborami – podkreślają organizatorzy zabawy. Na pewno nie zabraknie łańcucha serc, który przygarnie każdego wędrowca.

Pole namiotowe na razie pożycza prąd i wodę z Sejmu, ale już niedługo może liczyć na własną infrastrukturę, ponieważ trawniki przed Sejmem dawno miał zostać jakoś zagospodarowany. Organizatorzy skromnie przyznają, że nie planują na razie ubiegać się o status terytorium autonomicznego. Póki namioty rosną jak grzyby po deszczu, jesteśmy zbyt dynamiczną społecznością, by szukać prawnego potwierdzenia naszego rozmiaru – mówią. Poczekamy na pierwszą „Wojnę o namioty”, wtedy podejmiemy stanowcze decyzje – cieszą się z perspektywy zamieszek i wojny domowej.

Szłam do koleżanki, kiedy przypadkiem weszłam do namiotu – mówi siedemdziesięcioletnia pani Stefania, zapytana o to, jak orientuje się w sprawach nowego państwa. Daj złotówkę, bo do wina brakuje – odpowiada podobnie zagadnięty „Brudny”, punkowiec spod Radomia. Spieprzaj dziadu – odpowiada niski i korpulentny człowiek w głębokim kapturze, przetykanym piórami kaczki. Wygląda, jakby przybył tu incognito. Pole namiotowe tętni życiem, a kulminacja napływu ludu przewidziana jest na 7 października, dzień przejścia po Warszawie Błękitny Marsz Wolności. Większość maszerujących jest przekonanych, że to wyłącznie pielgrzymka do Warszawy, aby paść krzyżem przed Jarosławem.

Źródło[edytuj • edytuj kod]

  • Protest przed Sejmem, Onet.pl, 27 września 2006.