NonNews:Sadownicy coraz bogatsi

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
Na zdjęciu mirabelki pana Andrzeja Pietrzykowskiego ze wsi Emilcin. Ciekawe jak smakują…

28 maja 2019

Nagłówek stylizowany na pasek z Wiadomości nie jest w żaden sposób żartem czy też artykuł zleconym przez różne źródła. Faktem jest jednak, że rolnikom żyje się coraz lepiej. Dzięki wysokim cenom owoców (a szczególnie czereśni), wielu sadowników zaczęło zarabiać bardzo duże pieniądze.

Ze względu na marcowe przymrozki i długą suszę, wielu sadowników musiało zainwestować sporo pieniędzy, by ochronić drzewa. Właśnie u zdecydowanej większości rolników inwestycja zaczęła się szybko zwracać. O ile zeszłym roku sadownik zarabiał 2 złote za kg wiśni i 1,50 za kg malin, tak w tym roku dostanie odpowiednio 9,66 zł i 21,37! Teraz tylko czekać, aż znajdzie się ktoś do zbierania owoców.

Dziennikarze Przedjutrza wyszli w teren i wybrali się do trzech rolników, aby zapytać się o ich poprawę stanu materialnego:

  • Czereśnie to jest coś – mówi Zofia Goździkowa, sadowniczka z wsi Brzózki, powiat wołomiński – W ogóle nie miałam początkowo pomysłu na swoją przyszłość na roli. Szlag mnie trafiał, jak z mężem widzieliśmy, jak temu prywaciarzowi zza płotu udają się te nowoczesne sadzonki. Na całe szczęście jego teść przez wiele lat podkładał mu kłody pod nogi, przez co sąsiad się zadłużył. Badylarz miał jednak w jednym rację – trzeba się specjalizować. I tak z moim starym kupiliśmy sad, dostaliśmy fundusze europejskie i teraz od tego zadłużonego frajera odkupiliśmy jego 40 hektarów ziemi, bo podobno siedzi zadłużony w Holandii i na gwałt potrzebuje jakiejkolwiek gotówki. Szkoda tylko, że jego teść już nie żyje. Chciałabym zobaczyć, jak goni swojego zięcia siekierą!
  • Jestem bardzo zadowolony – mówi Grzegorz Traper, właściciel sadów mieszkający w Znadwiśle w powiecie głubczyckim – Ta wiosna przyniosła mi wiele radości, gdyż dzięki wysokim cenom czereśni i śliwek zarobiłem sporo pieniędzy. Mogłem rozwinąć swoje małe przedsiębiorstwu dzięki mojemu bratu Sławkowi, który we Wrocławiu zaczął sprzedawać owoce na tamtejszym targowisku. Za pierwsze zarobione pieniądze sfinansowałem wesele dla mojej córki Lucyny i wakacje w Rzymie dla syna Andrzeja. Stać mnie na zatrudnienie Ukraińców, dzięki czemu ja mogę spokojnie leżeć na kocu słuchając ero-disco.
  • Ja akurat nie mam czereśni, tylko wiśnie i mirabelki – mówi Andrzej Pietrzykowski z Emilcina, w powiecie opolskim – Ja miałem lepiej od mojego głupiego sąsiada Bogusia, który nie zainwestował w elektrycznego pastucha. Narzekał, że ogrodziłem drzewka jak obóz koncentracyjny, przez co mirabele mi nie owocowały. To oczywiście bzdura, bo ja przeciwieństwie do Bogusia stosuję opryski, dzięki czemu szpaki nie jedzą mi wiśni i mirabelek. Pan spróbuje. Co, jak to twarde, kwaśne i małe? Ty kur… [tutaj nasz dziennikarz profilaktycznie uciekł z sadu].

Niestety wśród wielu Polaków włączyła się słynna zawiść. Po trzech godzinach szukania nasi dziennikarze nie znaleźli dosłownie nikogo, kto cieszyłby się z wysokich cen owoców. Według ekonomisty dr. Ozdy Tadeusza, Polacy nie potrafią zrozumieć, że im wyższa cena, tym większy będzie eksport Polski. Polscy sadownicy cieszą się bardzo dobrą opinią w Unii Europejskiej. Ozda nie potrafił zrozumieć, dlaczego Polacy nie chcą cieszyć się z tego, że typowy Schmidt z Berlina lub Robespierre z Paryża uwielbia wiśnie, agrest, śliwki i inne owoce i za nie jest gotów zapłacić trzy razy więcej pieniędzy.

Według rządu, sadownicy mogli zainwestować w drzewa i krzewy dzięki programom socjalnym dla rolników, które zorganizował minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. Z kolei Koalicja Europejska w przerwie od rozpadania się ogłosiła, że gdyby nie zdobyte przez Donalda Tuska i Elżbietę Bieńkowską fundusze europejskie, to dzisiaj rolnicy zorganizowaliby taki protest, o którym się nawet Lepperowi nie śniło. Spośród polityków jedynym, który nie kłamał, okazał się Janusz Piechociński, który przeżył ekstazę publikując na Twitterze ceny skupu owoców.

Źródło