NonNews:Super Bowl za nami; nikt w Polsce tego nie zauważył

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

8 lutego 2010

Powtórka za rok

CANNAVERAL, Floryda, Indie Zachodnie -- jak co roku na początku lutego, ponad sto milionów Amerykanów zasiadło przed telewizorami, aby obejrzeć mecz w dyscyplinie, której nie rozumieją, a w którym grają drużyny, o których nic nie wiedzą. Możemy więc już to powiedzieć - Super Bowl (Super Miska) za sezon 2009 jest już za nami. Niestety, w Polsce nikt jakoś nie zwrócił na to uwagi. Ciekawe dlaczego?

Jeśli chodzi o sam mecz, to drużyna Świętych z zatopionego miasta Nowy Orlean pokonała Kolty z Indianapolis. Jednak dla widzów nie miało to większego znaczenia, ponieważ połowa widowni i tak nie miała pojęcia, gdzie leżą te miasta. Wedle ankiety telefonicznej po meczu 20% widzów, nie potrafiło poprawnie wskazać kolorów koszulek drużyn, które grały, 10% nie potrafiło powiedzieć kto wygrał, a 1% nie wiedziało jaka to dyscyplina. Prawdopodobnie konfundujące było to, że nazwa gry to football, ale piłkę głównie nosi się w rękach. Znawcy jednak powiedzieliby, że tu podobnie jak w boksie, najważniejsza jest praca nóg.

Oglądanie Super Bowl przez Amerykanów to taka dosyć nowa świecka tradycja. Amerykanie planują urlopy tak, aby żadna praca nie wypadała im w trakcie Super Bowl. Jest powiedziane, że każdy musi obejrzeć ten mecz. Skąd ten pomysł? Otóż reklamodawcy szukali dobrej okazji, aby zebrać ludzi przed telewizory i pokazać im reklamy. I tym sposobem udało im się to. Super Bowl to najliczniej oglądany program roku, który przebija nawet Późny Show z Conanem O'Brienem. Dzięki temu reklamodawcy mogą skutecznie namówić widzów, aby ci kupowali ich produkty. Dzięki temu stacja telewizyjna oraz zarząd NFL mogą zarobić krocie na tych reklamach. Koszt 30-sekundowego bloku to bagatela około 3 milionów dolarów.

Jak powiedział jeden z reklamodawców. Nieważne kto gra, ważne, aby były przerwy między kwartami.

I tak futbolistów amerykańskich czeka przerwa między sezonami. Część z tych, którzy grali w słabszych zespołach i wcześniej odpadli, mają tę przerwę nawet nieco dłuższą. Tak czy siak będą czekać do września, aż rozpocznie się kolejny sezon zasadniczy. Do tego momentu nie ma żadnych innych rozgrywek, w których mogliby wziąć udział. Można więc powiedzieć, że futboliści amerykańscy to najmniej zapracowani sportowcy na świecie, którzy mają najdłuższą przerwę między rozgrywkami.

Inni zaś, mniej znani futboliści muszą czekać do wiosny, aż do wiosennych treningów, kiedy to drużyny NFL będą wyrzucać najsłabszych i brać najbardziej obiecujących, np. tych, którzy grają w ligach uniwersyteckich, które co ciekawe są bardziej popularne niż NFL. I będą czekać z niecierpliwością, gdyż - co wiedzą tylko specjaliści - drużyna Świętych składała się głównie z graczy wyrzuconych z innych drużyn za nieudolność.

Na koniec przypomnimy słowa Księdza Maxiego z South Parku: O Panie! Dlaczego tak nienawidzisz naszej drużyny futbolowej!? O proszę, wprowadź Denver Broncos do play-offów! Naprzód Broncos! Naprzód Broncos!

Źródło