NonNews:Urzędnicy wciąż 100 lat za internetem

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.
Czy widział ktoś mój wniosek o wydanie zaświadczenia o dochodach?

23 września 2011

Dużo śmiechu i zgryzot przyniosła wiadomość o dosyć kuriozalnym zachowaniu Urzędy Marszałkowskiego w Lublinie. Otóż radny z PiS poprosił o pewien materiał z odpowiedzią przez pocztę elektroniczną. Rezolutni urzędnicy wysłali mu listownie wiadomość, iż skłaniają się do jego prośby w sprawie wysłania e-maila. Ekipa Przedjutrza wybrała się do urzędów w dużych miastach, aby sprawdzić jak się ma sytuacja z postępem technologicznym w tych miejscach.

Każdy orze jak może – mówił wrocławski urzędnik Jaromir Śliwa przywiązując malutki liścik do nóżki gołębia. – Przyznam, że oszczędności są na porządku dziennym. Ostatnio musieliśmy zredukować o 1/4 ilość gołębi pocztowych. Nie zawsze nadążamy z wysyłką dokumentów. A ludzie jeszcze kupują koty... To prawdziwa zmora. Chyba przesiądziemy się na telegraf.

Wrocławski Urząd Marszałkowski mieści się w dawnym budynku sądu i sali tortur. Nic nie zmieniło się tutaj od lat. Petenci swoje sprawy załatwiają przysyłając specjalnie do tej sprawy najętych lokajów, a ewentualne konflikty załatwiają poprzez wysłanie sekundantów. Co ważniejsi urzędnicy posiadają ipsofon oraz komputery MANIAC I. Jeden z czekających skarżył się na taką sytuację i pokazał nam płytkę z grafenem.

Wczoraj zbudowałem to po podwieczorku, mogłyby się na tym cacku zmieścić dane z całej Polski, ale po co?! Lepiej rozbudowywać machinę o kolejne gołębie i katów – wrzeszczał przekrzykując krzyki torturowanego mężczyzny ze źle wypełnionym zaświadczeniem z pracy.

Nie lepiej jest w Łodzi, gdzie urząd skarbowy wygląda jak pole bitwy z II wojny światowej. Aby załatwić swoją sprawę, ludzie muszą przejść pod ostrzałem, czołgać się błotnistymi okopami i tam dopiero wyjaśnić własną sprawę. Próbowaliśmy dostać się do jednej z urzędniczek. Było ciężko.

Sosna! Sosna! Tu grab, tu grab! – krzyczała do słuchawki radiostacji jedną dłonią tamując krwawienie kolegi obok. – Informuję o nawale podań! Powtarzam! Mnóstwo podań!

Szokująco wyglądały obrazy martwych ludzi, których ciała zaścielały teren urzędu. Świstki papieru szeleściły w ich martwych dłoniach i nigdy miały już nie dosięgnąć celu. Żadnych więcej wniosków o wydanie zaświadczenia o uzyskiwaniu dochodów podlegających opodatkowaniu na podstawie przepisów o zryczałtowanym podatku dochodowym. Nigdy na stole w ich domostwie nie pojawi się zaświadczenie o niezaleganiu w podatkach. Tylko krew, łzy i szare błoto zaściełające pokryte kartkami i PITami pole ludzkiego grzechu.

Rzeszów. Prezydenta miasta zastaliśmy na dachu jak stał nad ogniskiem i dawał znaki dymne w kierunku budynku ZUS. Jest to nowa polityka miasta, która polega na maksymalnym uproszczeniu spraw, które da się uprościć.
Wszystkie pieniądze idą na Millenium Hall – oznajmił aktualny prezydent, Tadeusz Ferenc. – W nocy używamy reflektorów. Zrezygnowaliśmy również z papieru na rzecz glinianych tabliczek i rylca. Dzięki temu każdy mieszkaniec będzie mógł sobie taką wypalić. To ogromne oszczędności, a także oddech dla natury, która jest zmęczona ciągłą dewastacją środowiska leśnego.

Nie jest to jedyna oszczędność rzeszowskich radnych. Sprzedali oni część budynków państwowych i wykupili cygańskie karawany. Dzięki temu mogą wędrować po terenie miasta oraz województwa i prowadzić koczowniczy tryb życia-pracy. Razem z nimi wędruje rodzina, którą wyuczono najpopularniejszych przyśpiewek i tańców cygańskich. Podobny pomysł chcą wprowadzić u siebie urzędnicy z Białegostoku, lecz oni chcą już całkiem zrezygnować z elektroniki i przejść na szklane kule. Od tej pory wszelkie sprawy będą zależeć od otwartości trzeciego oka urzędnika oraz przepływu ezoterycznego przez Polskę.

Czy państwo wdroży kiedyś procedury, które mają usprawnić urzędy i dać iskrę postępu w progi tych budynków? Nie mamy pojęcia. Niestety przed nami jeszcze długa praca. W następnych newsach poruszymy sprawę guseł, którymi leczy się pacjentów w myślenickim szpitalu oraz kancelarii premiera, która w ramach programy Atawizm dla oszczędności przechodzi na pierwotny język. Jak na razie wdrażają naukę sanskrytu.

Źródło