NonNews:Węgierski poseł uprawiał stosunki dyplomatyczne

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Jedna z siedzib nieformalnego Zespołu ds. Walki z Uciechami, Że Ktoś Coś Komuś Wkłada w Pupę Czy Coś, zawiązanego przez Szájera

1 grudnia 2020

W jednym z gejowskich klubów w Brukseli odbyła się impreza z udziałem ponad dwudziestu osób. Policja, która uznała zgromadzenie za zbyt liczne w dobie pandemii koronawirusa, przyłapała w klubie kilku dyplomatów płci męskiej będących w dość niedwuznacznej sytuacji. W gronie tym znalazł się m.in. polityk węgierskiego Fideszu, József Szájer, bliski współpracownik Viktora Orbána, autor wpisu do węgierskiej konstytucji, który zabrania małżeństw jednopłciowych.

– To były tylko stosunki dyplomatyczne, zero miłości i zaangażowania! A po trzech razach się zeruje! – takie zdawkowe wytłumaczenie zdążył wygłosić zainteresowany w momencie zatrzymania.

Udało nam się jednak porozmawiać z pewnym polskim prawicowym europosłem, który opowiedział nam o trudnej sytuacji prawicowych deputowanych w Brukseli.

– Wiecie państwo, jak my się brzydzimy ideą gejowskiego… wie pan, teges śmeges, fiku miku, cimcirimci (następna minuta nagrania została pominięta w trosce o zdrowie psychiczne Czytelników). No, więc jak nam powiedzieli na pierwszym zebraniu, że podstawą współpracy są dobre stosunki dyplomatyczne, to nas zatkało. Powiedzmy sobie szczerze, jest parę młodych posłanek, co to by chętnie… (ten fragment też Wam darujemy) …, ale przecież większość tam to są chłopy. Mało tego, powiedzieli nam wprost – mamy dbać o nasze wspólne interesy!
– Ale… – reporter próbował wciąć się w słowo, lecz opowiadana wizja sprawiała posłowi zbyt dużą ekscytację.
– Chcąc nie chcąc pogadaliśmy więc naszym angielskim z chłopakami z Fideszu i AfD, co oni na to. Dwóch z nich stwierdziło, że w sumie spoko, i że w weekend mają trochę czasu. I wtedy się zaczęło.
Rozmówca zawiesił się na chwilę z rozmarzonymi oczami, po czym kontynuował opowieść. Może kiedyś ją wydamy jako książkę, bo momentami jest ciekawsza od „365 dni” i „50 twarzy Greya” razem wziętych. Reporter zmuszony był jednak przerwać historię pytaniem:
– Czy jest pan pewien, że właśnie to mają na myśli wszyscy mówiący o stosunkach dyplomatycznych?
– A niby co to znaczy?
W tym momencie nasz reporter pokazał na telefonie definicję z internetu.

Dalsza część udzielonego wywiadu nie uzyskała autoryzacji.


Po zaistniałym zdarzeniu kilka rzeczy jest pewnych. Po pierwsze, prawdziwe jest powiedzenie, że najciemniej jest pod latarnią. Po drugie, niemal cała prawica w Brukseli liczy na to, że Krzysia Bosaka wybiorą na europosła. Wówczas stosunki dyplomatyczne z Polską wejdą w nową jakość. Po trzecie, walka o prawa osób LGBT w Polsce może być nieco łatwiejsza, gdy sojusznik polskiego rządu jest jednym z przedstawicieli literki B, tylko bał się zagadać.

Źródło