Poradnik:Jak korzystać z komunikacji publicznej we Wrocławiu

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Medal.svg
Miau, to fakt!
Kot Wrocek zatwierdził ten artykuł!
Wykolejone tramwaje i przewalanie kasy na głupoty będą Ci dane, gdy powiesz do monitora „dziękuję pan kot Wrocek”.

Jesteś turystą i zastanawiasz się, czy we Wrocławiu rzeczywiście jest tak pięknie i klimatycznie, jak twierdzą niektórzy? Jesteś nowo przybyłym do miasta studentem, skuszonym ponadprzeciętnym wyborem MakDonaldów, w których możesz pracować za pięć lat? A może jesteś rodowitym wrocławianinem, który przez ostatnie lata nie wychodził z piwnicy poniemieckiej kamienicy, dzięki czemu masz kontakty ze wszystkimi szczurami na osiedlu? Tak czy owak, skoro tu jesteś, na pewno chcesz się dowiedzieć jak korzystać z komunikacji publicznej we Wrocławiu.

Planowanie podróży[edytuj • edytuj kod]

Dzieci we wrocławskich szkołach uczą się kombinatoryki na wariantach linii 118

Planowanie podróży we Wrocławiu nie różni się znacząco od tego, co podpowiada zdrowy rozsądek. Są jednak drobne różnice. Załóżmy, że chcesz dojechać z punktu A do punktu B.

  1. Sprawdź rozkład jazdy w wyszukiwarce, tak, byś miał pojęcie, czym i ile się jedzie.
  2. Wejdź na stronę z rozkładami jazdy i upewnij się, że takie połączenie istnieje.
  3. Upewnij się, że nie ma jakiegoś zjazdu do zajezdni z Niebytu do Obornickiej, która skróci ci trasę o połowę.
  4. Upewnij się także, że twój tramwaj nie postanowi zmienić trasy na losowym przystanku. W ten sposób unikniesz wywiezienia w miejsca, o istnieniu których nie masz pojęcia.
  5. Załóż, że wszystkie pojazdy, na które będziesz się przesiadać, akurat ci uciekły.
  6. Jesteś pewien, że ta dziwna jedynka jadąca z mostów Mieszczańskich cię nie urządza?
  7. Planowy czas jazdy przemnóż przez 1,5, chyba że jedziesz na Nowy Dwór lub Jagodno, to razy trzy.

    Okej, ustaliłeś już całą trasę i wiesz, którym kursem pojedziesz? Fantastycznie, teraz czeka na Ciebie element kluczowy.

  8. Weź wcześniejszy kurs.

Gotowe! Jeśli nie stanie się nic poważniejszego na mieście, masz szansę dojechać do celu na styk, a nie spóźniony pół godziny.

Rozkłady jazdy[edytuj • edytuj kod]

W przeciwieństwie do innych miast, we Wrocławiu rozkład jazdy nie mówi, o której godzinie odjeżdża dany pojazd, a o tym, o której powinieneś wyjść z domu, by zdążyć na dany kurs. Nie jest niczym dziwnym wychodzenie o 16:40 na tramwaj jadący o 16:36. Zwykle nawet zdążysz policzyć z nudów wszystkie płyty chodnikowe na przystanku.

Oczywiście, zdarzają się także linie, szczególnie autobusowe, przy których rozkład jazdy należy całkowicie zarzucić i kierować się wyłącznie intuicją. Są one wyróżnione literami oraz numerami zaczynającymi się na 1, 3, 6, 7 lub 9.

Bilety i kontrole[edytuj • edytuj kod]

Wrocław jest bardzo dumny z miłościwie panującego systemu sprzedaży biletów. Kosztował cztery razy tyle co w Poznaniu[1], miasto ze sprzedanych biletów nie widzi ani grosza, bo kasę oddaje zewnętrznemu operatorowi, ale za to można kupić bilet kartą, w kasowniku! Nawet papierka nie dostajesz! Wiąże się to oczywiście ze swoimi prawidłami.

Kontrola potrafi przebiegać kilkanaście razy dłużej niż w przypadku papierowych biletów, bo a to terminal nie rozpoznaje karty, a to nie ma zasięgu, a to terminal zostawił w domu mleko na gazie i ma inne zmartwienia na głowie, nie ma nastroju na czytanie twojego biletu. W razie, gdy czytnikowi coś się nie spodoba, dostajesz mandat i nie ma, że boli – jedź do dyrekcji się odwoływać, że miałeś rację, a twój bilet rzeczywiście został skasowany później niż 1 stycznia 1970 roku.

Są też inne przypadłości. Na przykład, jeśli zdarzy się, że masz debet na karcie, kasownik naliczy opłatę za bilet, po czym zablokuje możliwość jej używania w przyszłości. Aby ją odblokować, musisz wziąć dzień urlopu, udać się osobiście do dyrekcji MPK i zrobić maślane oczka. Nie, nie da się przez neta, bank czy coś, mamy 2024 rok, a nie jakieś internety na kiju, ogarnij się człowieku. Zresztą, gdyby to była największa bolączka wrocławskiej komunikacji miejskiej, to Wrocław wyglądałby mniej więcej tak:

Skyscrapers along a road in Al Dafna.jpg

Kontrola biletów na szczęście potrafi przebiegać szybko i bezboleśnie. Wystarczy udawać zagranicznego studenta, który nie rozumie ani słowa po polsku.

Podróż koleją[edytuj • edytuj kod]

Między 7 a 8 oraz 15 a 17[edytuj • edytuj kod]

Info.png Główny artykuł: wrestling

Nie, serio, ja wiem, że wtedy pociągi przydają się najbardziej, bo jako jedyne mają tempo szybsze niż wycieczka emerytów w Ciechocinku, ale prawda jest bolesna – wsiadanie do pociągów Kolei Dolnośląskich jest jednym z trzech zajęć wymagających krzepy i wymaga barów szerszych niż front pod Verdun, by móc rozepchnąć się w wejściu. Opcja bycia noszonym na rękach tłumu, jak na koncercie, jest niestety zarezerwowana dla konduktorów.

W pozostałych porach[edytuj • edytuj kod]

Wówczas jest już inna rozmowa – można wygodnie usiąść, a pociąg jedzie w zadanym kierunku w skończonym czasie, słowem – luksus nieosiągalny innymi środkami transportu zbiorowego. Jeśli jedziesz na gapę pociągiem PolRegio, możesz powiedzieć, że masz bilet na karcie. Wąsaci konduktorzy[2] wierzą na słowo, bo nie potrafią uruchomić terminala do sprawdzania biletów.

Podróż tramwajem[edytuj • edytuj kod]

Wrocławski tramwaj w naturalnym środowisku

Crème de la crème życia i podróżowania po Wrocławiu. Nie zna życia ten, kto wrocławskim tramwajem nigdy się nie wykoleił, a przynajmniej nie jechał[3].

Zanim jednak przejedziesz się tramwajem, musisz do niego wsiąść. Dobrze by było, gdyby była to właściwa linia, prawda? Bądź więc czujny, pasażerze – nie daj się zmylić ani karteczkom po lewej stronie, ani tablicom z dykty w środku – to po prostu motorniczy zapomniał zmienić oznaczenia, ewentualnie nie miał na to czasu, bo przyjechał na pętlę po czasie odjazdu. Tak, piątka, do której wsiadłeś, wcześniej była jedynką i dwudziestką trójką, w tym naprawdę nie ma niczego dziwnego. Po prostu wrocławskie tramwaje są silne i niezależne, więc wybierają sobie takie linie, na jakie mają akurat ochotę. Teraz chyba nie dziwisz się temu, że w tym mieście nic nie trzyma się rozkładów jazdy?

Najbardziej widowiskowym i wyczekiwanym etapem każdej podróży tramwajem jest oczywiście jego uroczyste wykolejenie. Tramwaje wykolejane są regularnie, ku chwale kota Wrocka i jego prawej ręki; to zwyczaj rozpoczęty za panowania króla Rafała I, Słońca Ramiszowa, Woźnicy Nissana, Filantropa dla Ślązeczka. Rytuał wykolejania, zwany przez tubylców także jebnięciem, odbywa się w losowym miejscu i czasie, tak, by zawsze wywoływał radość i zaskoczenie. Po wykolejeniu pasażerowie oklaskują motorniczego, wyciągają zza pazuch alkohole i integrują się przy akompaniamencie dźwigu wstawiającego tramwaj z powrotem na tory. Do fiesty dołączają się pasażerowie tramwajów, którzy utknęli za wykolejeńcem, a okoliczni mieszkańcy podrzucają swoje smakołyki. Sielanka trwa, dopóki ruch nie zostanie wznowiony, a Dzień Pieszego Pasażera dla nich dobiegnie już końca.

Wykolejenia nie są jednak jedyną przyczyną zatrzymań. Często występują również zaniki prądu (motorniczy włączył ogrzewanie), awarie zwrotnic (tramwaj skręcił), ułamanie się szyny (tramwaj przejechał), awarie taboru (tramwaj przejechał dwa kółka i ma dość), rzadziej także naloty dywanowe. Wieczorne zamknięcia ulic służą nie naprawie torów, jak w innych miastach, a wpuszczeniu ekipy filmowej, bo ulica wygląda identycznie jak w 1945.

Podczas wstrzymania ruchu po jebnięciu można zaobserwować pewne specyficzne oznaki działania komunikacji miejskiej. Na trasach objazdowych momentalnie tworzą się korki tramwajowe, bo Inteligentne Światła™ ustawione na puszczanie jednego tramwaju na światłach nie widzą na detektorach, że zamiast jednego tramwaju czeka ich osiem. Tym sposobem tramwaje można gonić, idąc pieszo. Tyłem. Na rękach.

Starym obiegowym żartem, jaki puszcza MPK w obieg przy awariach jest komunikat o treści Uruchomiono autobusy za tramwaj. Rezerwowe autobusy obowiązkowo są najkrótszymi, jakie stały w zajezdni i jeżdżą co 20-60 minut, co oznacza, że pasażerowie znajdujący się w środku są gdzieś między czwartą a szóstą gęstością. Kierowcy zatramwajów nie otwierają drzwi na przystankach pośrednich, bo grozi to dekompresją znajdujących się tam pasażerów.

Podróż autobusem[edytuj • edytuj kod]

Najszybszy zarejestrowany przejazd autobusu na linii 136

Czy ciemno, czy jasno
W 146 zawsze ciasno.

Jan Kochanowski o swoich doświadczeniach z wrocławskimi autobusami

Wrocławskie autobusy cieszą się mniejszą sympatią wrocławian, głównie dlatego, że nie potrafią się wykolejać. Mają jednak inne cechy, dzięki którym są realną konkurencją dla tramwajów.

Przede wszystkim potrafią przyjeżdżać zgodnie ze wskazaniami rozkładu jazdy. Nie bierze się to jednak z ich punktualności, a z tego, że w porze planowego przyjazdu twojego autobusu podstawia się kurs sprzed 45 minut. Dodatkowo ogrzewanie w autobusach jest sprawniejsze, potrafi podnieść temperaturę wewnątrz pojazdu o od 3°C zimą do 15°C latem – jest więc możliwe trafienie na autobus z nieoblodzonymi rurkami w środku.

Procedura jazdy autobusem jest najmniej ciekawa. Wsiadasz[potrzebne źródło], siedzisz stoisz, wnerwiasz się, utykasz w korku tak długo aż zapominasz, po co jedziesz, przechodzi ci wnerw, stoisz jeszcze chwilę, zastanawiasz się nad sensem życia, zaczyna cię bawić stanie w korku, wysiadasz, zdajesz sobie sprawę, że znów zmarnowałeś godzinę na przejechanie czterech kilometrów. Cykl powtórzyć w każdy dzień roboczy do emerytury.

Po Wrocławiu kursują także tzw. strefobusy, czyli linie oznaczone numerkami od 900 wzwyż, wyjeżdżające poza miasto. Kierowca sprawdza bilety jak w PKS-ie, ma styl jazdy jak w PKS-ie i kulturę osobistą godną PKS-u. Pomija też losowo niektóre przystanki, a rozkład jazdy w jego przypadku to bujda większa niż ostatnie wydanie Wiadomości. Pekaes pełną gębą!

Podsumowanie[edytuj • edytuj kod]

Pieprzyć taki interes, już lepiej mieszkać w Legnicy.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. A jeśli chodzi o wkład własny miasta, to dwanaście razy tyle. Stać nas!
  2. Czyli wszyscy w tej spółce
  3. Na szczęście są to niemal tożsame pojęcia