Powstanie na Santo Domingo

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Ten artykuł odznaczono Słoniem jakości. Może to nie medal, ale tekst nadal jest fajny.
Nie matura a chęć szczera zrobi z ciebie oficera

Powstanie na Santo Domingo (czasem też rewolucja haitańska) – konflikt zbrojny niszczący plantacje trzciny cukrowej na wyspie Haiti w latach 17901804, polegający na zabijaniu Murzynów przez Murzynów i odwrotnie. Doprowadził do powstania pierwszej i przy okazji najbiedniejszej na świecie czarnej republiki.

Tło historyczne[edytuj • edytuj kod]

Santo Domingo w XVIII wiek należało do Francuzów, którzy odbili wyspę z rąk piratów i zamienili ją w wielką plantację. Jednak z powodu ogromnej odległości od fabryki Ursusa spowodował konieczność sprowadzenia maszyn rolniczych z położonej bliżej Afryki. Akurat na tym kontynencie była promocja na niewolników, polegająca na dorzuceniu żelazka i breloka do każdego półmilionowego Murzyna. Plantatorzy, rozkręcający dopiero biznes, skorzystali z tej okazji i pod koniec wieku na każdego białego mieszkańca wyspy przypadał legion niewolników.

W 1890 roku, podczas przerwy obiadowej, wcinający błoto Murzyni przeczytali o świeżo wybuchłej w metropolii rewolucji, edytowanej i wandalizowanej przez Denisa Diderota. Zaciekawieni sprawdzili hasło o niej w Wielkiej Encyklopedii Francuskiej. Okazało się wtedy, że lud francuski wymyślił śmieszne postulaty: wszyscy ludzie są równi, Ziemia dla ziemniaków, precz z niewolnictwem, to był zamach. Wieść o tych hasłach szybko rozeszła się po całej wyspie, niosących ją posłańców zatrzymało dopiero wybrzeże morskie i strach przed wybieleniem po kontakcie z wodą. Mimo analfabetyzmu, za pomocą pieczątek z ziemniaków została sporządzona petycja do plantatorów, w której niewolnicy żądali zwolnienia ze służby i przywilejów emerytalnych. Biali, po rozszyfrowaniu wiadomości, rozłożyli ręce na znak bezradności, poinformowaniu o minięciu terminu reklamacji u handlarzy niewolnikami i zagonili protestujących z powrotem na pole.

Przebieg walk[edytuj • edytuj kod]

Wracający do pracy Murzyni kupili za kilku współtowarzyszy zapałki od biednej dziewczynki, zamarzającej mimo 50 stopni w cieniu. Wykorzystali je do puszczenia z dymem kilku plantacji i samochodów, oraz do upieczenia kilku misjonarzy. W odpowiedzi biali puszczali z dymem parę baraków z odpoczywającymi po 22-godzinnym dniu pracy niewolnikami. Sytuacja zmieniła się podczas corocznego balu przebierańców, organizowanego na plantacji bawełny. Jeden z niewolników, François Toussaint L'Ouverture, przebrał się za Napoleona, wsiadł na dwóch Murzynów przebranych za konia i wyruszył na podbój wyspy. Nie było to trudne, większość zabudowań w kolonii była spalona, a większość mieszkańców padała ze śmiechu na widok rumaka dowodzącego[1].

Metropolia przypomniała sobie o Santo Domingo dopiero w 1803 roku. Ten prawdziwy Bonaparte, zgodnie z mądrością ludową podobne zwalczaj podobnym, wysłał do kolonii Murzynów z Legionu Dąbrowskiego. Polscy żołnierze jednak, po dotarciu na wyspę poginęli na tyfus, syfilis, toczeń[2] i inne choroby zakaźne, prawdopodobnie w wyniku zakupienia wódki za pieniądze na szczepienia. Po roku żołnierze się skończyli, a Murzyni opanowali całą wyspę.

Rezultat[edytuj • edytuj kod]

W wyniku powstania zostało utworzone niepodległe państwo Haiti. Już na starcie zostało obciążone przez Francję ogromnym odszkodowaniem, spłaconym przez republikę w ciągu 120 lat. Do dziś za to na wyspie obecne są ślady po walczących tam Polakach w postaci paruset Mulatów z niebieskimi oczami i wytrzymałością na zawartość alkoholu we krwi powyżej czterech promili.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy

  1. Biedny chłopak, pewnie nabawił się kompleksów…
  2. Znów pudło, doktorze House