Przystanek na żądanie

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Przystanek na żądanie, , enżet – inaczej przystanek dla VIP-ów.

Różnica między przystankiem NŻ a zwykłym[edytuj • edytuj kod]

Teoretycznie, na zwykłych przystankach autobus zatrzymuje się nawet, gdy nikt nie ma zamiaru ani do niego wsiadać, ani z niego wysiadać. W przypadku enżetów, jeżeli nikt w autobusie nie naciśnie takiego fajnego przycisku STOP, a i na zewnątrz nikt nie czeka,[1] to autobus omija ten przystanek i już. Naprawdę!

Cała ta prosta zależność czyni w istocie jedno z najbardziej bzdurnych zjawisk komunikacji wielkomiejskiej. No bo w końcu, dlaczego autobus ma na jednych przystankach zatrzymywać się bez potrzeby, a na innych niekoniecznie?[2]

Prawa NŻ[edytuj • edytuj kod]

  1. Jeżeli spieszysz się do szkoły, pracy czy do miejskiego szaletu lub jeśli właśnie gonisz uciekający autobus, na który chcesz się przesiąść, to wszyscy emeryci będą korzystać z przystanków na żądanie.
  2. Podobnie będzie, gdy w autobusie przez całą linię będzie jechał pachnący inaczej menel, grupa dresów lub upierdliwa staruszka.
  3. Jeżeli natomiast rozmawiasz z dawno niewidzianym, dobrym znajomym – wszystkie przystanki na żądanie będą puste i nikt też nie będzie na nich wysiadał[3].
  4. Tak samo będzie w przypadku mrozu, gdy jest ci zimno, a w autobusie działa ogrzewanie.
  5. Autobus jest w okolicach przystanku na żądanie zawsze minutę szybciej od ciebie.

Przypisy

  1. czasami też kiedy indziej
  2. Dlatego nocne autobusy zwykle olewają większość przystanków – bez względu na oznaczenia.
  3. Chyba że ów kumpel