Sierra Leone

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Sierra Leone – państwo położone w zachodniej Afryce graniczące od północy i od wschodu z Gwineą, od południa z Liberią, a od zachodu z wielką wodą zwaną Oceanem Atlantyckim. Słynie z produkcji samochodu Ford Sierra.

Historia[edytuj • edytuj kod]

Kolonia założona przez Brytyjczyków w 1787 jako osada wyzwolonych murzynów; uniezależniła się w 1961 roku. W 1978 r. gospodarka kraju zbankrutowała. Sierraleońscy zaprzańcy swego czasu próbowali wprowadzić w swoim kraju wielopartyjną demokrację, ale zgodnie ze starą afrykańską tradycją bez zamachów stanu i rebelii obejść się nie mogło.

Nieszczęśliwie dla ludności Sierra Leone, w sąsiedniej Liberii w latach '90-tych rządził akurat Charles Taylor – potomek wyzwolonych niewolników z USA, złodziej, bandyta i kompletny debil. Za jego rządów jego własny kraj pogrążył się w totalnym chaosie (nie było nawet prądu) a on sam sprzedawał liberyjskie paszporty przemytnikom. Zainteresowany sierraleońskimi diamentami, Taylor zaczął wspierać panoszący się w Sierra Leone Zjednoczony Front Rewolucyjny (RUF), znany wszystkim fanom Leonarda DiCaprio z filmu „Krwawy Diament”. Władze Sierra Leone dysponowały wojskiem uzbrojonym w banany i dzidy, więc sięgnęły po jedyne logiczne rozwiązanie i ściągnęły do kraju południowoafrykańskich najemników z Executive Outcomes. Jednakże wspaniałomyślna Organizacja Narodów Zjednoczonych nie pozwoliła, by rasistowscy biali najemnicy strzelali do murzynów, co poskutkowało tym, że stołeczne Freetown zostało zdobyte przez rebeliantów a ludność robiła za żywe tarcze i obiekty zbiorowych gwałtów. Dopiero sensownie uzbrojona brytyjska armia zdołała zakończyć ten pierdolnik w 2002. W tym czasie wielu Sierraleończyków zdobyło cenne doświadczenie zawodowe, przede wszystkim w kopalniach diamentów.

Po wszystkim rozpętał się pokój i Sierraleończycy żyli długo i szczęśliwie[1].

Gospodarka[edytuj • edytuj kod]

Sierra Leone to standardowy przykład paradoksu Afryki – im kraj bogatszy w surowce, tym biedniejszy i bardziej zacofany. Gdyby w jakimkolwiek państwie poza Afryką złoża diamentów i złota były tak bogate jak w Sierra Leone, stałoby się zapewne co najmniej tak bogate jak Zjednoczone Emiraty Arabskie. Ale nie, na tym kontynencie nie ma łatwo. W Sierra Leone panuje minimalizm – brakuje podstawowych leków, służby zdrowia, klasy średniej, wolnego rynku i tym podobnych nikomu niepotrzebnych dziwactw. O dziwo, w porównaniu do państw regionu zasady demokracji i praw człowieka od kilku lat są jako tako respektowane, ale Afrykanie stwierdzili, że coś im tu nie gra i zwołali wielki kongres, na który stawiły się najświatlejsze umysły kraju (z ukończonymi co najmniej trzema klasami szkoły podstawowej).

Kongres sierraleońskich naukowców obradujący w 2014 doszedł do wniosku, że winne katastrofalnemu stanowi rzeczy jest zacofanie kulturowe. Kraj znajduje się mniej więcej na tym poziomie rozwoju, w którym znajdowała się Europa w XIV wieku. Aby przyspieszyć rozkwit i stać się awangardą Afryki, naukowcy postanowili odtworzyć w swoim kraju historię europejską w przyspieszonym tempie. XIV wiek, jak wiadomo, był czasem Czarnej Śmierci, która wytłukła połowę ludności Europy. Jako że w regionie nie ma dżumy, awangardziści Afryki postanowili wykorzystać wirusa Ebola. Do dzieła zabrano się prężnie – Afrykanie w służbie postępu głoszą, że Ebola nie istnieje[2] lub jest karą za homoseksualizm[3]. Szpitale w Sierra Leone i krajach ościennych, zarażonych gorączką postępu cywilizacyjnego, nie przyjmują pacjentów, przez co ci umierają we własnych domach i na ulicach. Czasem bywa też na odwrót – kiedy jacyś nadgorliwi lekarze siłą wywloką chorego z domu na leczenie, krewni odbijają go z użyciem maczet[4]. Dzięki temu ofiarnemu samozaparciu Sierraleończyków i innych Afrykanów z zachodu możemy być pewni, że niebawem wytłuczone zostanie obiecane 50% ludności i wtedy Sierra Leone dojdzie do czasów renesansu. Możliwe nawet, że jeszcze w tym stuleciu będziemy świadkami wynalezienia prototypu paralotni przez jakiegoś sierraleońskiego geniusza.

Oświata[edytuj • edytuj kod]

W Sierra Leone istnieje bardzo dobry system oświaty, państwo to jest jedynym na świecie, gdzie każde dziecko ma zagwarantowane wykształcenie na poziomie wyższym, jednak wielka rezerwa społeczeństwa do nauki spowodowała, że czytać i pisać potrafi tylko 21% społeczeństwa (w tym 11% kobiet). Kwitną natomiast nauki matematyczne. Prawie każdy Sierraleończyk potrafi operować na liczbach milionowych, szczególnie gdy wyrażane są w rodzimej walucie, której podstawowa jednostka nominalna jest warta mniej od kawałka papieru, na którym została wydrukowana.

Zobacz też[edytuj • edytuj kod]

Przypisy