Straż miejska

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
No i gdzie oni wtedy byli? No pytam się, gdzie?

Straż wiejska miejska – elitarna formacja ludzi, którzy nie dostali się do policji ze względu na swój bardzo niski wysoki iloraz inteligencji. Swoimi korzeniami sięga średniowiecza, gdzie nosiła nazwę – Draby Miejskie, co trafniej określa charakter tej formacji. Poza zmianą nazwy oraz podstawowego uzbrojenia (drewniane pały zamieniono na plastikowe) Draby Miejskie pozostały wierne swojemu posłannictwu w myśl hasła przewodniego: „Chroń urzędnika, bij dziada – twoim panem Miejska Rada!".

Wygląd

Strażnik miejski na ogół przyodziany jest w czarne szaty, na wzór Batmana, które mają go maskować w ciemności i zwiększać sukcesywność wystawiania niespodziewanych mandatów mieszkańcom swojego miasta. Strażnicy z IQ poniżej 100, zostają dodatkowo wyposażeni w odblaskowe kamizelki, aby przypadkiem nie potrącił ich przejeżdżający samochód.

Samochód straży miejskiej

Pojazd ten najczęściej występuje w formie kompaktowego, rodzinnego samochodu, co umożliwia spakowanie do niego najpotrzebniejszych do sprawnego działania rzeczy, takich jak: przenośny fotoradar, blokady na koła, kamery na podzieleń, atrapy broni palnej, bazooka, hamak, plansza do gry w szachy (gdyby ta z boku pojazdu nie wystarczyła), drugie śniadanie oraz partnera do pomocy w odpakowywaniu kanapek. Pod maską kryje się 1.4-litrowy potwór o mocy 70 koni i napędzie hybrydowym (benzyna + gaz).

Zadania

Formacja ta ma za zadanie dbać o porządek w mieście budżet swojego samorządu. Nieustraszeni stróże prawa, pojawiają się zawsze na miejscu, gdy pies starszej pani narobi na trawnik lub dwójka dzieciaków wracająca z podstawówki, nie trafi papierkiem do kosza. Uwielbiają też unieruchamiać samochód pod nieobecność jego właściciela i zniknąć zanim ten wróci, rozkoszując się swym bohaterskim czynem. W ostatnich czasach ich ulubionym narzędziem jest najczęściej wynajmowany od jakieś firmy fotoradar, który rozstawiają tam, gdzie kierowcy nie mają o nim zielonego pojęcia, np. na słupie telegraficznym, w koszu na śmieci lub w krzakach, kilka metrów przed znakiem „koniec obszaru zabudowanego”. Jeśli jednak strażnicy muszą wybrać pomiędzy przechodzącymi na czerwonym świetle przez pustą jednopasmową drogę a ukaraniem parkującego w miejscu niedozwolonym lub jadącego zbyt szybko kierowcę, spacyfikują krwiożerczych przechodniów.

Umiejętności

Aby zostać członkiem straży miejskiej należy posiadać umiejętność robienia groźnej miny, skradania się, zastawiania zasadzek i udawania, że wie się o czym jest mowa na wypadek burzliwej dyskusji z którymś z mieszkańców. Mile widziane są również trzymanie broni w odpowiedniej ręce oraz znajomość nazw różnych sztuk walki.

Uzbrojenie

Ciężko scharakteryzować podstawowe uzbrojenie Straży Miejskiej, gdyż nikt go jeszcze nie widział. Trudno stwierdzić, czy jest ono dobrze ukryte w stroju bojowym, posiada możliwość zdematerializowania się – technologię zaczerpniętą od kosmitów, czy zwyczajnie władze miasta nie dają im jej do ręki w obawie o ich zdrowie.

Sukcesy

  • Ukaranie mandatem właściciela samochodu przekraczającego prędkość. Samochód jechał na lawecie
  • Wręczenie mandatu jadącej na sygnale karetce za przekroczenie prędkości, bo „na zdjęciu nie widać błysku koguta”[1]
  • Odholowanie odpowiednio oznaczonego samochodu lekarki wizytującej u umierającego pacjenta, bo zaparkowała w niedozwolonym miejscu pomimo, iż zarówno za nią, jak i przed nią również stały źle zaparkowane samochody[2]
  • Ukaranie mandatem z fotoradaru rowerzysty, pomimo tego, iż rower nie ma tablic rejestracyjnych, oraz nie ma obowiązku posiadania licznika prędkości.[3]

Przypisy