Szermierka

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Szermierka (można też łechtunek) – muszkieterski sport walki w 4D. Nazwa nie myli – dwóch zawodników odzianych jak pszczelarze okłada, a raczej kłuje się nawzajem giętkimi, metalowymi patykami. Jedna z tych dyscyplin, w których Polacy odnoszą, a przynajmniej odnosili znaczące sukcesy. Kadecka tradycja zobowiązuje. Dzieli się ją na szpadę, szablę i floret, aby przypadkiem nie wyszło, że któraś z tych broni znacząco dominuje nad drugą.

Dzieje[edytuj • edytuj kod]

Wypadałoby datować powstanie szermierki na dzień, w którym jaskiniowcy po raz pierwszy pobili się kijami. Z tej prymitywnej formy narodziła się najpierw walka mieczem, później co zacniejszy stan odchudził ciężki oręż i nadał mu giętkość oraz nazwę szabli. Dalej nieznana jest data powstania. Należy przyjąć, że pomysłodawcą był Don Kichot. On też stoczył pierwszy, niestety przegrany, pojedynek. Dało to efekt w postaci rozpoczętej w całej Europie tradycji pojedynkowania się o co popadło. Dopiero w XIX wieku uznano, że można z szermierki uczynić widowisko tylko dla publiki, a walczyć tylko o medal. Z tego wyłoniła się szermierka, jaką znamy.

Szermierka była rozgrywana na wszystkich dotychczasowych nowożytnych Igrzyskach Olimpijskich. I prawdopodobnie tak będzie.

Pierwsze mistrzostwa Polski objęły jeden pojedynek w dyscyplinie szabli, w którym zmierzyli się Andrzej Kmicic i Michał Wołodyjowski. Po łatwym zwycięstwie Wołodyjowskiego nabył on prawo do nagrody w postaci Oleńki, ale nagroda wymknęła się spod kontroli i została po tysiącstronicowych perturbacjach przyznana przegranemu. Wtedy też w Polsce narodziła się korupcja w sporcie.

Zasady[edytuj • edytuj kod]

Najważniejsza zasada szermierki, jako szlacheckiego sportu, jest iście magnacka: mówimy po francusku. Choćby i na Mistrzostwach Polski. Dlatego każdy szermierz, zanim zacznie się pojedynkować, przechodzi przyspieszony kurs parlewufransenia, żeby się na prawdziwym meczu komenda Deutschland, Deutschland über „allez” („naprzód”) z „halte” (to chyba wszyscy znamy) nie pomyliła.

Druga najważniejsza zasada to pole trafienia. W szermierce jak w boksie – są pewne członki, w które grzmocić nie można. I odpowiednio są to:

  • we florecie – tylko tułów, uwaga na panie;
  • w szabli – jak w boksie, czyli od pasa w górę;
  • w szpadzie – najfajniej, bo bez limitów, możesz choćby i w koniuszek małego palca u nogi trafić.

Dlatego ⅔ adeptów wybiera sobie najpierw szpadę, sądząc, że będzie najłatwiej. Po dwóch tygodniach treningu przerzucają się jednak w inne dyscypliny, bowiem okazuje się, że rywale tak samo mają łatwiej.

Zasady gry są proste. Dwóch pojedynkowiczów ustawia się na krańcach planszy (tak, planszy, ale nie nazywamy zawodników pionami) długiej na 14 metrów, lecz szerokiej tylko na najwyżej dwa. Nie można więc w praktyce usunąć się boczkiem. Gramy trzy tercje po trzy minuty, albo aż jeden zawodnik się znudzi i dednie piętnaście razy. Oczywistym jest, że kto więcej razy w tym czasie „skrzywdzi” rywala, wygra pojedynek.

Wśród zasad obowiązuje również kilka dotyczących trafień, dokładnie komu można takowe uznać. Okazuje się, że znowu w teorii w spadzie najłatwiej, bowiem wystarczy tylko jako pierwszy trafić. Nie ma tak prosto, bowiem jeśli rywal sparował w 0,2 sekundy, to oboje macie punkt. Nie dziwią zatem wyniki w szpadzie po 12:11. Tu i tak względnie łatwo się połapać w porównaniu z floretem i szablą, gdzie obowiązuje pierwszeństwo ataku. W teorii punkt zdobywa ten gracz, który zaatakował tego, który się bronił lub odpierał atak. W rzeczywistości można się spierać w nieskończoność przez 9 minut. Okazuje się bowiem, że zawodnik wykonujący natarcie ma pierwszeństwo w zadaniu trafienia przed zawodnikiem wykonującym przeciwnatarcie, natarcie zawodnika traci pierwszeństwo na koszt odpowiedzi, po uprzednim jego sparowaniu zasłoną i tak do momentu czystego trafienia. Bądź do utraty cierpliwości przez sędziego.

Różnice dotyczą także wyposażenia. W telewizji wydaje się, że wszyscy szermierze trzymają jednakowe druty, ale to nieprawda. Każda broń ma inne wymiary, wagę, przekrój, kosz, rękojeść, napęd laserowy i ogółem wszystko. Znowu najfajniejsza jest szpada, ponieważ jest najdłuższa, ma największą wagę i leży w łapie lepiej niż chiński śrubokręt. Niestety, duża waga powoduje, że potrzebny jest większy nacisk na rywala, czyli nie można go przepisowo trafić, przykładowo, rzucając w niego szpadą.

Niepisaną zasadą jest również to, że w szermierce najlepsi są Włosi, ale Amerykanie, Chińczycy też spisują się dobrze. Polacy również odnoszą sukcesy, lista medalistów ma dobrze ponad 110 nazwisk. Nie ma to znaczenia, bo zapewne większość Czytelników zna co najwyżej Sylwię Gruchałę, ewentualnie jednego z naszych srebrnych medalistów z Pekinu. Do czego, jak do czego, ale do pojedynkowania się, zwłaszcza szabelkami, Polacy zawsze wykazywali talenty i chęci.

Szabla[edytuj • edytuj kod]

Szabliści mają wyjątkowe przywileje, mogą bowiem nie tylko dźgać się, ale też ciąć, jak na prawdziwego sarmatę przystało. Na dodatek nie obowiązuje ich czas – mogą się napieprzać przez cały dzień lub aż do dednięcia piętnaście razy przez jednego z nich. Najważniejszą instytucją w szabli nie jest Polski Związek Szermierczy, ale pan Tadeusz Piguła, który raz w życiu zdobył indywidualnie złoty medal mistrza Europy (w 1982, ale panoszy się do dziś) i może załatwić dyskwalifikację bo nieładnie się zachowałeś podczas walki.